Trio "MNM" jeszcze nie działa. "Neymar był po prostu słaby. Nie wychodziło mu praktycznie nic"
Wtorkowe mecze Ligi Mistrzów obfitowały w gole, zwroty akcji i sensacyjne rozstrzygnięcia. My zdecydowaliśmy się z tych ciekawszych starć wyciągnąć kilka wniosków. Jeśli ktoś wybrał więc wczoraj Hotel Paradise, ewentualnie oglądał Champions League z nosem w telefonie, może teraz nadrobić zaległości.
Co naturalne, największe zainteresowanie budziło wczoraj starcie PSG z Manchesterem City. W tym przypadku już przed meczem w głowie mogło roić się tysiąc pytań. Czy Messi zagra? Jak zagra? Czy tercet Messi -Neymar - Mbappe w końcu odpali fajerwerki? I tak dalej. Poszukaliśmy odpowiedzi. Pod lupę wzięliśmy też kilka innych spotkań, bo działo się nie tylko w Paryżu.
Co z tym Messim?
Skoro wzięliśmy już ten temat na tapet… Co można powiedzieć o wczorajszym występie “Atomowej Pchły”? Przez kilkadziesiąt minut Argentyńczyk był mocno niewidoczny. Owszem, kilka razy przytomnie cofał się co rozegrania, rozrzucając futbolówkę do kolegów, ale później całkowicie znikał na kilka czy kilkanaście minut. Nie było go też blisko bramki rywali, choć to można powiedzieć właściwie o całym jego zespole, bo grę prowadził jednak Manchester City.
Messi to jednak Messi. Może rozgrywać przeciętne spotkanie, ale wystarczy jeden błysk, żeby po chwili mocno zmienić optykę na jego występ. Tak było w 74. minucie. Argentyńczyk w swoim stylu rozpoczął rajd, zagrał klepkę z Mbappe i pięknym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Edersona. Może to będzie przełomowy moment i teraz były gwiazdor Barcelony rozpocznie swoje rządy w stolicy Francji? Niewykluczone. Spory kamień po problemowych początkach już spadł.
Kiepski Neymar, lepszy Mbappe
O ile jednak Messi, wyłączając bramkę, zagrał raczej przeciętnie, Neymar był po prostu słaby. Brazylijczykowi nie wychodziło praktycznie nic. Odskakiwała mu futbolówka, zawodziły podania do kolegów, widoczne były problemy fizyczne. “Ney” jest daleko od optymalnej formy i wczoraj było to doskonale widać. Zdecydowanie najsłabszy z ofensywnego tercetu.
Co można zaś napisać o Mbappe? Zagrał chyba najrówniejsze i najlepsze spotkanie z całej trójki. To on zagrywał piłkę w pole karne przy golu Gueye, on bardzo przytomnie odegrał też Messiemu przy trafieniu na 2:1. Poza tym, jak to Mbappe, imponował szybkością, wszędzie było go pełno. Nie zagrał meczu wybitnego, ale na tle kolegów z drużyny, a już zwłaszcza Neymara, mocno się wyróżniał.
Podsumowując jeszcze całościowo mecz na Parc des Princes, Manchester City grał, PSG strzelało. Być może taki był jednak po prostu plan Mauricio Pochettino. Oddać inicjatywę rywalom, którzy kochają mieć futbolówkę, a potem liczyć na szybkie kontrataki. Jeśli faktycznie tak miało być - plan się udał. Choć częściowo szczęśliwie, bo “Obywatele” marnowali naprawdę świetne sytuacje, by wspomnieć tu choćby o “setce” Bernardo Silvy.
Z III ligi polskiej na Santiago Bernabeu
Mecz Realu Madryt z Sheriffem Tiraspol zapowiadał się na klasyczne spotkanie do jednej bramki. “Królewscy” po długim czasie wrócili w końcu na Santiago Bernabeu, a Carlo Ancelotti posłał w bój najsilniejszą jedenastkę. Później zobaczyliśmy jednak klasyczny mecz z Football Managera. Real atakował, strzelał, nacierał, a niżej notowany rywal grał mu na nosie.
Wynik spotkania otworzył Jasur Jakhshibaev, zawodnik wypożyczony do Sheriffa z… Legii Warszawa. W naszej stolicy Uzbek się jednak nie przebił. Na boiskach Ekstraklasy rozegrał zaledwie 12 minut! Częściej był zsyłany do rezerw, gdzie rywalizował w trzeciej lidze. Niewiarygodna zmiana otoczenia na przestrzeni kilku tygodni. I kamyczek do ogródka "Wojskowych".
W końcu Real za sprawą rzutu karnego skutecznie wykonanego przez Karima Benzemę wrócił do gry, ale ostatni cios znów zadali mistrzowie Mołdawii. A konkretnie reprezentant Luksemburga, Sebastien Thill. Coś niesamowitego. “Królewskich” na Santiago Bernabeu pogrzebali zawodnicy z rezerw Legii i kadry Luksemburga. Wcześniej Real przez 12 spotkań o punkty był niepokonany. Ostatnia porażka u siebie? Styczeń tego roku i mecz z Levante.
Zobaczyliśmy wczoraj jedną z największych sensacji w historii Ligi Mistrzów. A Sheriff wygodnie rozsiadł się w fotelu lidera grupy D, bo wcześniej pokonał przecież także Szachtar.
Trio z Liverpoolu wiecznie żywe, klasyczny Inter
Najpewniejsze zwycięstwo odniósł wczoraj Liverpool, pokonując Porto na wyjeździe aż 5:1. Dostaliśmy jasny przekaz, że trio Salah - Mane - Firmino ciągle ma się dobrze. Egipcjanin i Brazylijczyk trafili do siatki po dwa razy, a Senegalczyk dołożył jedno trafienie. “The Reds” liderują zarówno w Premier League, jak i swojej grupie Ligi Mistrzów. Z taką dyspozycją mogą w tym sezonie naprawdę namieszać.
Słówko chcemy też poświęcić Interowi, który chyba po prostu nie lubi się z Ligą Mistrzów. Do znudzenia można przypominać historie z poprzednich lat, gdy ekipa z Mediolanu wypuszczała z rąk awans do fazy pucharowej w, nie bójmy się takich słów, frajerskich okolicznościach. Teraz przyszłość “Nerazzurrich” też nie wygląda szczególnie kolorowo, bo po dwóch meczach mają zaledwie jeden punkt. Wczoraj tylko zremisowali (0:0) z Szachtarem.
Atletico znów “przepchnęło” mecz, wielka kontrowersja
Jeszcze do 84. minuty Milan prowadził na San Siro z Atletico Madryt 1:0 po golu Rafaela Leao. Mądrze odpychał ataki rywali, którzy przez długi czas grali w przewadze jednego zawodnika, bo z boiska wyleciał Franck Kessie. W końcówce pojawiło się jednak klasyczne Atletico, które wyjątkowo dobrze potrafi rzutem na taśmę odmieniać losy meczu.
Najpierw do siatki trafił krytykowany ostatnio Antoine Griezmann, a później zobaczyliśmy ogromną kontrowersję. Arbiter podyktował rzut karny w takiej sytuacji....
Kontrowersja to w tym przypadku delikatne określenie. Piłka wcześniej odbiła się przecież od zawodnika Atletico. “Rossoneri” muszą czuć się fatalnie. Stracili pełną pulę w samej końcówce, w dodatku po takiej jedenastce.
Wszystkie wyniki wtorkowych meczów Ligi Mistrzów:
Ajax - Besiktas 2:0
Szachtar - Inter 0:0
Milan - Atletico Madryt 1:2
Borussia - Sporting 1:0
Porto - Liverpool 1:5
PSG - Manchester City 2:0
RB Lipsk - Club Brugge 1:2
Real Madryt - Sheriff Tiraspol 1:2