Skandal na treningu Arki, właściciel zabrał głos. "To jest absolutnie złe" [NASZ WYWIAD]

Skandal na treningu Arki, właściciel zabrał głos. "To jest absolutnie złe" [NASZ WYWIAD]
Screen z X
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot24 May · 20:30
Do skandalicznych scen doszło w Gdyni, gdzie kibice Arki pojawili się na treningu piłkarzy i w szokujący sposób “motywowali” ich przed nadchodzącym meczem. Oto, jak te wydarzenia komentuje właściciel klubu z Fortuna 1 Ligi, Marcin Gruchała.
Kibice Arki Gdynia złożyli wizytę piłkarzom na jednym z ich treningów poprzedzających niedzielny mecz z GKS-em Katowice, którego stawką jest awans do Ekstraklasy. Do sieci wyciekło szokujące nagranie, jak fanatycy zwracają się do zawodników, przy okazji obrażając przedstawicieli Lechii Gdańsk i GKS-u. Padają też groźby o "rozliczeniu".
Dalsza część tekstu pod wideo
- J***ć te derby, k***a i j***ć te k***y z Gdańska. To już nie jest ważne. Przyjeżdżają te pastuchy je***e, k***a, brudne pazury, na nasz teren i na nasze boisko. Gramy wobec naszych zasad, tak?! Każdy daje z siebie k***a wszystko, daje z siebie 100 procent. Serce i charakter do końca, k***a - krzyczał jeden z kibiców. - Ktoś da d**y i będzie ściemniał, to będzie z tego rozliczony. Będzie cały stadion, wszyscy kibice na was k***a liczą. Do końca k***a macie grać i to będzie nasz dzień, nasze święto - dodał (szerzej pisaliśmy o tym TUTAJ).
Skontaktowaliśmy się z większościowym akcjonariuszem i prezesem Arki, Marcinem Gruchałą, by poprosić go o komentarz do widocznych na nagraniu scen. Oto zapis rozmowy:
MATEUSZ HAWROT: W sieci pojawiło się skandaliczne nagranie z treningu Arki. Umówmy się: to są patologiczne sceny. Jak Pan je skomentuje jako właściciel klubu?
MARCIN GRUCHAŁA, WŁAŚCICIEL I PREZES ARKI GDYNIA: Wypowiedzi padające na zaprezentowanym w internecie filmie, zarówno w formie jak i w treści, są dla mnie jako dla właściciela i prezesa nie do przyjęcia w żadnej sytuacji, a już na pewno nie wobec tego sztabu i tej drużyny, grającej i walczącej o awans dla Arki i będącej dziś o krok od realizacji tego celu. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby takie sytuacje uderzające w komfort drużyny i wizerunek Klubu nigdy więcej nie miały miejsca w Arce Gdynia.
Jak w ogóle doszło do wizyty kibiców na treningu? Było to planowane?
Po meczu derbowym różnymi kanałami w Klubie otrzymywaliśmy głosy wsparcia dla naszej drużyny. Jasne, że była złość i frustracja z powodu tak przegranego meczu, ale dominował jeden przekaz - jesteśmy z drużyną i bezwarunkowo ją wspieramy przed niedzielnym meczem. Pojawiło się zapytanie, czy byłaby możliwość spotkania się z zespołem kibiców, którzy chcieli to wsparcie wyrazić. Wspólnie się na to zgodziliśmy, uzgadniając czas i miejsce spotkania. Zdecydowana większość kibiców przyszła z pozytywnym przekazem. Niestety nie wszyscy.
Czyli ta grupa kibiców pojawiła się tam zgodnie z ustaleniami?
Było potwierdzone spotkanie z częścią kibiców. Niestety, przyszli też ci, którzy się z nami nie umawiali.
To może lepiej tego typu spotkań nie umawiać?
Powiem tak: od poniedziałku różne grupy kibiców przekazywały nam wsparcie. Kibice pytali, czy mogą przyjść, wesprzeć zespół. Zawsze mogą przyjść, przecież nie da im się tego zabronić, nie ma ochrony, która ochrania treningi. Jeśli ktoś w dobrej wierze zadaje pytanie, czy może przyjść, by dać pozytywny przekaz, to odpowiedzieliśmy: tak, może. Natomiast nikt nie przewidział takich wydarzeń. Jest to dla nas pewnego rodzaju lekcja.
Po tym wszystkim rozmawiał Pan z piłkarzami? Jak drużyna zareagowała na te krzyki i groźby? Jak to ma niby zmotywować piłkarzy?
Rozmowa o tym nie ma sensu. Wszyscy wiemy, że ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Piłkarzy to ani nie zmotywuje, ani w niczym im nie przeszkodzi - oni byli, są i będą zmotywowani. Nie potrzebują tego typu "pomocy", które tutaj przerodziło się w widoczne na nagraniu sceny. Drużyna ma pewność wsparcia ze strony właścicieli, zarządu i rzeszy kibiców, zachowanie niewielkiej grupy osób nie zmąciło tej pewności. Zespół skupia się na dominującym, pozytywnym nastawieniu kibiców naszego Klubu. To wsparcie będzie jednoznacznie odczuwalne i słyszalne w najbliższą niedzielę, czego najlepszym wyrazem jest zapowiedziana, rekordowa, jedna z najwyższych w historii naszego stadionu liczba widzów.
Z całej sytuacji wyłania się obraz klubu, który nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swoim pracownikom.
Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Nikt nie miał żadnego poczucia realnego zagrożenia. Nie możemy pozwolić na to, aby złe zachowanie małej grupy osób odcinało kontakt kibiców z drużyną. Nie zamykajmy się przed dobrymi kibicami, bo wydarzyła się widoczna na nagraniu sytuacja. Samo wsparcie kibiców na treningu nie jest niczym złym. Natomiast tego typu zachowanie jest czymś absolutnie złym. I zrobię wszystko, by nigdy więcej już się nie wydarzyło.
Czy jako właściciel nie boi się Pan, że sponsorzy teraz trzy razy się zastanowią, zanim zechcą wejść do klubu?
Nie, nie obawiam się tego. Jestem przekonany, że zarówno ja, jak i akcjonariusze oraz zarząd jasno komunikujemy, jakie wartości Klub wyznaje i jaki Klub chcemy budować. Jestem przekonany, że jest to jednorazowe, nieprzyjemne zdarzenie i oby się więcej nie powtórzyło.
Klub w żaden sposób nie zareagował na wyciek tego nagrania. Parę godzin ciszy. Dlaczego?
Klub nie wystosował oświadczenia, natomiast odpowiadał wszystkim mediom, które pytały o tę sytuację. Zdajemy sobie sprawę z jej wagi i jednoznacznie złego odbioru. Absolutnie tego nie bagatelizuję, jednak chciałbym, aby zarówno drużyna, jak i kibice skupili się na tych wszystkich pozytywnych aspektach, które wydarzyły się w tym sezonie i dały nam miejsce, które aktualnie zajmujemy. Jestem spokojny o naszą piłkarską jakość i właściwą motywację drużyny. Skupiamy się na meczu z GKS-em Katowice.

Przeczytaj również