Silny punkt reprezentacji Polski. Odkupił swoje winy, imponujące statystyki z Chorwacją

Silny punkt reprezentacji Polski. Odkupił swoje winy, imponujące statystyki z Chorwacją
screen
Marek - Mizerkiewicz
Marek Mizerkiewicz16 Oct · 10:32
Jak reprezentacja Polski spisała się w meczu Ligi Narodów przeciwko Chorwacji? Czy po słabej grze w spotkaniu z Portugalią poprawiła swój styl? Po dokładnej analizie nie ma wątpliwości, że dzięki warunkom meczowym wyszła z tego starcia z twarzą. Również dzięki indywidualnym występom.

Gdzie dwóch się bije…

Dalsza część tekstu pod wideo
analiza polska chorwacja 2
screen
Po ożywionej dyskusji w przestrzeni publicznej nt. intensywności w grze obronnej biało-czerwonych w meczu z Portugalią, Polacy rozpoczęli spotkanie z Chorwacją z wysokiego ”C”. Od pierwszych minut dominował wysoki pressing, a dwaj boczni stoperzy - Jakub Kiwior i Paweł Dawidowicz - wychodzili za przeciwnikami bardzo wysoko na ich połowę.
analiza polska chorwacja 3
screen
Podopieczni Michała Probierza nie pozwalali gościom rozwinąć skrzydeł już od otwarcia gry od bramki. Niewątpliwie miały na to wpływ również kwestie systemowe. Piłkarze Zlatko Dalicia po EURO 2024 przeszli na ustawienie z trójką środkowych obrońców, do czego Polakom było łatwiej się dopasować i przejść na krycie jeden na jednego na całym boisku, ponieważ sami od dłuższego czasu występują w podobnym systemie. Dzięki temu często zmuszali Chorwatów do posyłania nieprzygotowanych długich podań w kierunku napastników…
analiza polska chorwacja 1
screen
…z którymi ramię w ramię ścierali się polscy stoperzy. O ile Igor Matanović w pierwszym spotkaniu pomiędzy oboma zespołami wysunął się na plan pierwszy, o tyle w rewanżu na Stadionie Narodowym to Jan Bednarek zdecydowanie górował nad zawodnikiem Eintrachtu Frankfurt i po zepchnięciu go do parteru odebrał piłkę w akcji bramkowej na 1:0. Według statystyk portalu FotMob Chorwat dziewięciokrotnie tracił posiadanie futbolówki, zaś Polak zaliczył 12 udanych interwencji obronnych i dziewięć wygranych pojedynków. Trzeba przyznać, że jeśli stoper Southampton kojarzy się z niefortunnymi zdarzeniami w polskiej defensywie w ostatnich kilku latach, tak równie pewnymi występami może w przyszłości odkupić swoje winy. A warto dodać, że jest to najbardziej regularnie grający polski obrońca z czołowych lig, który dopiero co powrócił ze swoją drużyną na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Anglii.
analiza polska chorwacja 4
screen
Niestety, po zejściu Polaków z wysokiego do niskiego bloku obronnego dały o sobie znać umiejętności gry na małej przestrzeni po stronie Chorwatów. Regulatorem kierunków i tempa rozgrywania ataków był oczywiście Luka Modrić, którego wspierał również Petar Sucić. Pomocnik Dinama Zagrzeb dobrze odnajdywał się w grze między liniami i po szybkiej wymianie podań i pozycji z Martinem Baturiną dał swojemu zespołowi prowadzenie. Tym razem krycie jeden na jednego po stronie Polski było spóźnione i dało pozycję do strzału ze skraju światła bramki.
analiza polska chorwacja 5
screen
Biorąc pod uwagę obronę Chorwatów, dominowało u nich trochę inne podejście niż w reprezentacji Polski. Wyjściowo ustawiali się w 1-5-4-1 w okolicach koła środkowego i zaczynali wyżej pressować po podaniu w tył. Druga linia ”Vatrenich” dobrze odczytywała te momenty i wypychała Polaków - także po kryciu jeden na jednego - w kierunku ich pola karnego tak, że gracz z piłką musiał ciągle działać pod presją, co prowadziło do długich podań na napastników.
analiza polska chorwacja 6
screen
W 26. minucie ze schematu próbował wyłamać się Jan Bednarek, podprowadzając piłkę wyżej i pociągając za sobą jednego z rywali, lecz jego ruch nie został dobrze uzupełniony przez partnerów wokół piłki. Jakub Moder nie obniżył odpowiednio pozycji, by dać ”głębię” Pawłowi Dawidowiczowi, zaś ten ostatni zagrał piłkę tak, jakby zawodnik Brighton znajdował się o linię wyżej. Nieporozumienie doprowadziło do groźnej straty futbolówki, którą na bramkę zamienił Baturina.

Laga kontrolowana

analiza polska chorwacja 7
screen
Należy przyznać, że zagranie piłki do tyłu - w tej oraz innych sytuacjach - nie musiało być wcale złym rozwiązaniem. W analizie taktycznej poprzedniego meczu biało-czerwonych (TUTAJ) pisaliśmy, że takie zagranie może przede wszystkim stworzyć większe pole działania, i to dosłownie. Biorąc pod uwagę fakt, że z meczu Polski z Chorwacją zrobiło się niemal starcie system-na-system, a goście reagowali na podania wsteczne, można było w ten sposób bezpośredniego wyciągać ich ze stref i powiększyć dystans pomiędzy liniami. Kiedy formacja pomocy Chorwatów z Modriciem na czele doskakiwała wyżej w pressingu, za ich plecami otwierała się przestrzeń do długiego podania i zgrania piłki.
analiza polska chorwacja 8
screen
O ile w pierwszej połowie meczu kończyło się to głównie podaniem na wolne pole i/lub brakiem utrzymania piłki przez najbardziej wysuniętych piłkarzy, o tyle w drugiej części gry pomysł ten zaczął się powoli realizować. Na boisku pojawił się zarazem ciekawy zestaw graczy, których umiejętności się dopełniały. Do Piotra Zielińskiego, rozwijającego akcje prowadzeniem, podaniem i wymianą pozycji z innym graczem, dołączyli:
- Maxi Oyedele - nowa ”szóstka” w reprezentacji, tworząca opcje podań dla kolegów, aby skupić przeciwnika i zmienić stronę gry;
- Nicola Zalewski - którego zejścia z lewej strony do środka pozwalały omijać pressing Chorwatów;
- Robert Lewandowski - po ostatnich wypowiedziach medialnych, w których nieco skarżył się na zbytnie obniżanie pozycji, w końcu częściej ustawiał się wysoko i znajdował się w niebezpiecznych strefach.
analiza polska chorwacja 9
screen
Napastnik FC Barcelony pełnił często rolę tzw. punktu odniesienia - przyjmował górne piłki na siebie, pozwalał zespołowi minąć połowę graczy przeciwnika i zgrać futbolówkę za ich plecy, z czego skorzystał Sebastian Szymański, który strzałem z dystansu po podaniu ”Lewego” ustalił rezultat spotkania na 3:3. Zdobył bramkę z miejsca, do którego pomocnicy Chorwacji nie zdążyli odbudować ustawienia.
analiza polska chorwacja 10
screen
Żałować można nieco, że z wyjątkiem początkowych fragmentów spotkania nie udało się przeprowadzić wielu więcej ataków ze złamaniem akcji do środka w wykonaniu Nicoli Zalewskiego, po czym następowała zmiana strony i napędzenie gry. Po takich sytuacjach podłączyć się wyżej mogli nawet boczni stoperzy. Na obrazku Paweł Dawidowicz czekał już na obieg Sebastiana Szymańskiego, podobnie jak czynił to Sebastian Walukiewicz w poprzednich meczach kadry, a w spotkaniu z Chorwacją po zmianie strony strzał oddał nawet Jakub Kiwior.

Pressing a sprawa polska

W ostatnich dniach i tygodniach początkowe oceny kadencji Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji Polski zaczęły opierać się na rozliczaniu aktywności piłkarzy - z piłką oraz bez niej. Jak od lat wiadomo, samodzielne konstruowanie ataków w wykonaniu biało-czerwonych nie należy - mówiąc łagodnie - do ich znaków rozpoznawczych, zaś co do obrony zaczęły padać jasne deklaracje. Polacy mieli zacząć podchodzić wyżej do przeciwników i to bez względu na ich klasę, choć częstotliwość takich ”skoków” oczywiście musiała się zmieniać. Tymczasem, jak wynika z analizy dziennikarza Meczyków Macieja Łuczaka przed meczem z Chorwacją, polska kadra w dotychczasowych meczach Michała Probierza nie pressowała wcale intensywniej niż podczas kadencji poprzednich selekcjonerów.
W spotkaniu z Portugalią przed kilkoma dniami przeciwnicy rozgrywali piłkę jak chcieli wzdłuż i wszerz, po zmianie strony Polska pozostawiała całkowicie wolny kawałek placu i najdalszy gracz od piłki był spóźniony w doskoku.
analiza polska chorwacja 11
screen
W starciu z Chorwacją z kolei sytuacja odmieniła się - Polacy pierwszy raz od czasów Paulo Sousy zeszli poniżej wartości 10 wskaźnika PPDA, czyli liczby podań rywali przed przystąpieniem do akcji obronnej. Przełożyło się to na siedem odbiorów piłki na połowie gości, prowadzących do trzech strzałów na bramkę - w tym dwóch goli (źródło: markstats). Nie ulega wątpliwości, że miał na to wpływ również sposób gry przeciwnika i ”dopasowanie się” do niego w pressingu, lecz niesprawiedliwe byłoby niedocenienie samej aktywności Polaków w tej fazie gry, po której zdobyli dwie pierwsze bramki. A z piłką przy nodze, jak to z piłką - pozostaje czekać na zestawienie kolejnych Zielińskich, którzy zrozumieją dynamikę gry. Bez tego wciąż trzeba będzie liczyć na powodzenie doraźnych planów na dany mecz.

Przeczytaj również