Sezon prawdy portugalskiego diamentu. Czas spłacić prawie 130 mln euro. "Jest lepszym piłkarzem"
Choć Joao Felix rozpoczął czwarty sezon w Atletico Madryt, nie pokazał jeszcze pełni drzemiącego w nim potencjału. Nadchodzące rozgrywki mogą to wreszcie zmienić. - Joao przeszedł przez twardą szkołę “Cholo” Simeone. Jest teraz lepszym piłkarzem - słyszymy w Hiszpanii.
Joao Felix był bohaterem czwartego największego transferu w historii futbolu i drugim najdroższym nastolatkiem w dziejach, gdy latem 2019 roku zamienił Benficę na Atletico Madryt za astronomiczną sumę 126 milionów euro. “Rojiblancos” rozbili wówczas bank i pobili o ponad 50 milionów klubowy rekord transferowy. Doskonale zdawali sobie sprawę, że płacą jednak głównie za ogromny potencjał i inwestują przede wszystkim w przyszłość armii Diego Simeone.
Portugalczyk przez trzy sezony wdrażał się do systemu argentyńskiego szkoleniowca. Grał solidnie, notował niezłe liczby, ale nigdy tak naprawdę na dłuższy czas nie sprawił, by rzeczywiście mówiło się o nim jako o czołowym napastniku świata. Sezon 2022/23 ma to jednak zmienić. Felix wie, że mogą być to jego przełomowe rozgrywki - zarówno dla niego, jak i całego Atletico. 22-latek wygląda na gotowego, by wreszcie stać się liderem “Los Colchoneros” z krwi i kości.
Koniec okresu ochronnego
Aż dziw bierze, jeśli uzmysłowimy sobie, że czas zleciał aż tak szybko. Przecież jeszcze niedawno młody wychowanek Benfiki ledwo co sięgał po nagrodę “Golden Boy” i był po pierwszych miesiącach w zespole Simeone. Tymczasem w rzeczywistości ma już rozegranych przeszło sto występów dla “Atleti” i rozpoczyna właśnie czwarty rok w klubie. W tym czasie we wszystkich rozgrywkach strzelił dla madryckiej ekipy 29 bramek i zanotował 18 asyst. W sezonie 2020/2021 również jego dobra postawa doprowadziła zespół do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii.
To wszystko na papierze wygląda naprawdę dobrze. Portugalczyk nigdy jednak nie osiągnął takiej formy, jaka towarzyszyła mu podczas jedynego sezonu spędzonego w pierwszym zespole Benfiki. A właściwie w czasie drugiego półrocza tamtych rozgrywek, bo Felix zdecydowanie lepiej prezentował się właśnie wiosną 2019 r., tuż przed transferem do Atletico.
- Teraz już parasol ochronny się skończył i czuje to sam Portugalczyk, który ma poczucie, że staje się liderem tego zespołu. W tym sezonie będzie miał obok siebie napastnika, który będzie pracował więcej dla drużyny niż Luis Suarez. Urugwajczyk niebezpieczny był jednak głównie tylko w polu karnym. Felix to drugi, cofnięty napastnik, który lepiej czuje się i prezentuje z wysoką dziewiątką, a Alvaro Morata wpasowuje się w ten schemat. Atletico przez ostatnie kilkanaście miesięcy pokazuje też swoją bardziej ofensywną stronę, czego dowodzi liczba strzelonych bramek - mówi nam Filip Modrzejewski z “Prawdy Futbolu”, prywatnie kibic “Rojiblancos”.
Jest lepszy
Atletico za kadencji Diego Simeone oczywiście zaczęło być kojarzone w całej Europie jako drużyna nastawiona mocno na defensywę i twardą grę, ale i to się w ostatnim czasie powoli zmienia. “Colchoneros” od dwóch sezonów plasują się w Primera Division na podium w klasyfikacji strzelonych goli. Choć Barcelona i Real wciąż zdobywają od Atletico dużo więcej bramek, podopieczni “Cholo” i tak zanotowali spory progres w tym aspekcie. Wcześniej mimo sukcesów na polu krajowym i międzynarodowym “Rojiblancos” byli bowiem w często mocno oszczędni w ofensywie, co jasno pokazywały statystyki.
- Joao przeszedł przez twardą szkołę “Cholo”. Jest teraz lepszym piłkarzem i Simeone powinien mu zapewnić miejsce w pierwszej jedenastce. Jego talent na to zasługuje. Myślę, że to właśnie w najbliższym sezonie zobaczymy najlepszą wersję Felixa w Atletico. Pokazał to już zresztą w trakcie okresu przygotowawczego. Czuje się teraz ważnym elementem zespołu. Jeśli zdoła uniknąć kontuzji oraz rywali, a w minionych latach był jednym z najczęściej faulowanych piłkarzy w całej lidze, to zobaczymy wreszcie Portugalczyka w takiej formie, na którą wszyscy czekają w Atletico już od czterech lat - uważa w rozmowie z nami Patricia Cazon, dziennikarka zajmująca się Atletico w “Diario AS”.
Felix rzeczywiście już w pretemporadzie pokazał się z niezłej strony. W spotkaniu z Manchesterem United strzelił zwycięskiego gola, a w meczach z Cadiz i Juventusem zanotował po asyście. Prawdziwe preludium do tego, czego możemy spodziewać się po 22-latku w nadchodzących rozgrywkach, zobaczyliśmy jednak na inaugurację ligowych zmagań. W pierwszej kolejce nowego sezonu przeciwko Getafe Felix popisał się trzema asystami, a “Rojiblancos” pewnie wygrali 3:0. I mimo że w drugim meczu przegrali u siebie z Villarrealem 0:2, nadzieje wobec portugalskiego napastnika i jego gry w najbliższych miesięcach są naprawdę spore.
Musi zaufać Simeone
Przełomowy sezon Felixa byłby potwierdzeniem maestrii Diego Simeone. Argentyńczyk, mimo że sam był obrońcą i przez wiele lat stawiał w “Atleti” na pragmatyczny futbol, jednocześnie potrafił przy tym rozwinąć wielu naprawdę ciekawych napastników. A nawet gdy do Madrytu trafiali już ukształtowani gracze ofensywni, czasem uważani za takich powoli odcinających już kupony od wielkich karier, “Cholo” potrafił z nich wydobyć maksimum.
- Każdy ofensywny zawodnik, który zaufał Diego Simeone, na tym skorzystał. Możemy mnożyć przykłady. Radamel Falcao, David Villa, Antoine Griezmann, Diego Costa - wszyscy pod skrzydłami “Cholo” zanotowali postęp. Pewnie Joao Felix w innym zespole mógłby szybciej i efektowniej rozwinąć skrzydła, ale jeśli w pełni zaufa Argentyńczykowi, to może wyjść mu to na dobre. Należy przy tym pamiętać, że u szkoleniowca “Atleti” jednostka nigdy nie będzie ważniejsza od zespołu - zaznacza Modrzejewski.
Wydaje się, że kluczowe w odniesieniu sukcesu przez Feliksa w najbliższym sezonie będzie również to, czy uda mu się uniknąć kontuzji. Te przez ostatnie lata go nie omijały. Tak naprawdę Portugalczyk nie miał w Atletico ani jednego sezonu, podczas którego mógłby grać od deski do deski. Gdy rozkręcił się wiosną tego roku, końcówkę rozgrywek również stracił wskutek problemów mięśniowych, a bez niego “Rojiblancos” nie zdołali już dogonić Barcelony i wywalczyć wicemistrzostwa kraju.
Oby został
Zdrowy przez cały sezon Felix będzie olbrzymią wartością dodaną dla całego Atletico, a zarazem powinien być łakomym kąskiem dla wielu europejskich potentatów. Choć kontrakt Portugalczyka z “Colchoneros” wygasa dopiero w 2026 roku, tego lata kusił go choćby Manchester United. Jeśli Joao spełni oczekiwania, to jego agent Jorge Mendes na pewno zadba, by zainteresowanie piłkarzem nie malało.
- W tym momencie Felix wydaje się być skupiony na projekcie Atletico, ale ma swój "charakterek", co potrafił pokazać podczas swojej przygody w Madrycie. Ważne w kontekście Portugalczyka jest jego otoczenie, które potrafiło być dosyć toksyczne, długo poklepując 22-latka po plecach. Do tego dochodzi postać Mendesa, który stara się zachować dobre relacje z “Los Colchoneros”. Zmiennych jest naprawdę sporo, ale myślę, że na razie Felix jest skupiony na tym, aby udowodnić swoją wartość w Madrycie. To, co będzie za rok, jest jednak niewiadomą. Należy bowiem pamiętać, że Atletico nigdy nie będzie docelowym klubem dla rozwijających się piłkarzy - zaznacza Modrzejewski.
Klauzula odstępnego zawarta w siedmioletnim kontrakcie podpisanym w lipcu 2019 roku przez Portugalczyka wynosi 350 milionów euro. To wciąż ogromna kwota. Swego czasu portugalscy dziennikarze podali jednak informację, że Atletico usiadłoby do rozmów z klubem, który byłby w stanie zapłacić tyle, ile “Rojiblancos” przelali trzy lata temu na konto Benfiki. Tyle że w Madrycie nikomu nie jest spieszno do rozstania z perełką portugalskiego futbolu.
- Felix na pewno ma talent, który predestynuje go do tego, by osiągnąć najwyższy poziom - nawet ten Messiego i Ronaldo. To na razie jest jednak wciąż tylko talent. Mam nadzieję, że pozostanie w Atletico. “Rojiblancos” chcieliby go u siebie zatrzymać. Nie wiem, na co jednak zdecyduje się sam piłkarz. W tym momencie jest graczem Atleti i oby tak pozostało - podsumowuje Cazon.