Sancho transferowym flopem? Żarty na bok. Jego czas w Manchesterze United właśnie nadchodzi

Sancho transferowym flopem? Żarty na bok. Jego czas właśnie nadchodzi
Russell Hart / Press Focus
Jadon Sancho miał być wielkim wzmocnieniem Manchesteru United, a po przeciętnym starcie sezonu przez wielu został już skreślony. Kilka słabszych występów to jednak jeszcze nie powód, aby uznać 21-latka za transferowy flop. Dopiero teraz powinniśmy ujrzeć prawdziwą twarz utalentowanego skrzydłowego.
Wobec piłkarza, za którego płaci się aż 85 mln euro, można stawiać wygórowane wymagania. Faktem jest, że Sancho nie rozpoczął swojej przygody na Old Trafford tak, jak mogliby się tego spodziewać kibice, którzy od dwóch lat czekali na transfer gwiazdora Borussii Dortmund. Tymczasem Anglik w Teatrze Marzeń początkowo zapomniał scenariusza, gubił rytm, zawodził publiczność. Ale wszystko wskazuje, że to już przeszłość.
Dalsza część tekstu pod wideo

Obiekt kpin

W futbolu jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Sancho przez czternaście spotkań w Manchesterze był zatem po prostu fatalny. Tyle trwała zapaść skrzydłowego, który w żadnym razie nie przypominał samego siebie z czasów gry w Dortmundzie. W minionych latach na Signal Iduna Park Anglik udowodnił, że nawet jeśli znajduje się w chwilowym dołku, brakuje mu formy, to zaraz strzeli gola, zaliczy asystę, a sezon i tak skończy z double-double.
W United Sancho chwilowo stracił umiejętność bezwysiłkowego kolekcjonowania zdobyczy w klasyfikacji kanadyjskiej. Kibice, dziennikarze i eksperci już po pierwszym nieudanym meczu zaczęli podważać sens tego transferu. Gdy po siedmiu spotkaniach 21-latek mógł się “pochwalić” bilansem zera bramek i zera asyst, przylgnęła do niego łatka tajnego agenta Jej Królewskiej Mości. Piłkarz przebił nawet Seana Connery’ego czy Rogera Moore’a, zostając podwójnym 007. W listopadzie wybiło mu 14 spotkań bez jakiegokolwiek udziału przy zdobyciu bramki przez Manchester.
Wyrok zapadł. Sancho trafił do niechlubnej galerii drogich piłkarzy, którzy okazali się przepłacani. Błyskawicznie znaleziono analogię do Kaia Havertza czy Christiana Pulisica, zawodników brylujących w Bundeslidze, ale kompletnie nie potrafiących dojechać poziomem do wymagań ligi angielskiej.
- Kiedy widzę, ile minut dostaje Sancho i jak się prezentuje, dochodzę do wniosku, że jego zakup był błędem United. Nie widzę go codziennie podczas treningu, ale wydaje mi się, że jest daleko od pierwszego składu - oceniał Lothar Matthaeus w rozmowie z “Daily Mirror”.
- Dojście do optymalnej formy może zająć mu trochę czasu. Ale jestem pewien, że na przestrzeni całego sezonu będzie ważnym elementem drużyny - twierdził z kolei Ole Gunnar Solskjaer.
Norweg tygodniami był zasypywany przez dziennikarzy pytaniami o regres formy nowego nabytku. Po tak długiej sadze transferowej spodziewano się, że Sancho wkroczy na Old Trafford z drzwiami, oknami i futryną. Solskjaer bronił swojego podopiecznego, podkreślając, że stanie się on w przyszłości filarem tej drużyny. Problem w tym, że jednocześnie to właśnie były już menedżer United był głównym powodem tak dramatycznej dyspozycji skrzydłowego.

Ofiara

Solskjaer nie chciał zbyt szybko rzucać Sancho na głęboką wodę, ale wydaje się, że czekał zbyt długo, by dać mu prawdziwą szansę. Wystarczy przytoczyć, że pod wodzą Norwega Anglik nigdy nie zanotował passy trzech spotkań w wyjściowym składzie. Kreatywni kibice z Wysp prędko znaleźli dla zawodnika nowy przydomek - Jadon Bencho. Gdy jednak Solskjaera zwolniono, Michael Carrick odważnie postawił na 21-latka. Namacalne efekty w postaci nawet nie tyle bramek, choć i te przyszły, ale przede wszystkim optycznie lepszej gry, okraszonej strzałami, przyszły w trybie natychmiastowym.
Pod wodzą Solskjaera Manchester dusił się jako drużyna, co destrukcyjnie wpłynęło na adaptację Sancho. Gole i asysty to jedno, ale były zawodnik BVB po prostu nie potrafił odnaleźć się w schematach Norwega. Jeśli takowe w ogóle istniały. Według danych portalu “Whoscored” w poprzednim sezonie Jadon notował średnio ponad 3 udane dryblingi i 2,5 kluczowego podania na mecz. W United cyferki te spadły prawie trzykrotnie. W Bundeslidze Anglik widniał w czołówce piłkarzy zakładających pressing w ostatniej tercji boiska. Tymczasem za czasów Solskjaera Manchester był drugą najgorszą drużyną w Premier League, jeśli chodzi o odbiory na połowie przeciwnika.
Ole Gunnar Solskjaer nie potrafił także znaleźć dla Sancho odpowiedniego miejsca w swojej układance. Media informowały nawet o tak absurdalnych pomysłach, jak testowanie Sancho podczas treningów na pozycji wahadłowego. Chyba nie po to wydaje się dziesiątki milionów na skrzydłowego z dorobkiem 16 goli i 20 asyst w poprzednich rozgrywkach, żeby był alternatywą dla Aarona Wan-Bissaki. Jasne, mówimy o niezwykle uniwersalnym zawodniku, który jednak wielokrotnie udowadniał, że najlepiej czuje się na prawym skrzydle. Grając bliżej tej flanki zdobywał bramki przeciwko Villarrealowi czy Chelsea. W niedawnym meczu z Arsenalem Carrick wystawił go na lewej stronie, ale był to manewr taktyczny, który miał zneutralizować ofensywne zapędy Gabriela Martinellego czy Takehiro Tomiyasu. Wyszło lepiej niż dobrze.

Nowe rozdanie

Michaela Carricka już nie ma, ale teraz Sancho trafił pod skrzydła szkoleniowca, który powinien z niego wyciągnąć wszystko, co najlepsze. Ralf Rangnick od dawna uchodzi za prawdziwego admiratora talentu skrzydłowego. Niemiec już cztery lata temu próbował pozyskać go do RB Lipsk. Wówczas Jadon wybrał Borussię. Dopiero teraz ich ścieżki wreszcie się przecięły.
- Rozwój Sancho w ostatnich trzech latach był niesamowity. Już jest jednym z najlepszych skrzydłowych w Europie. A ma dopiero 20 czy 21 lat. Za kilka sezonów to nadal będzie jedno z najgorętszych nazwisk na rynku - przyznał niedawno Ralf Rangnick w programie “Football Daily”.
- Jadon Sancho posiada talent klasy światowej. Ma wszystko, czego potrzebujesz, aby w przyszłości stać się jednym z najlepszych zawodników - twierdzi z kolei Juergen Klopp.
Na Old Trafford rozpoczęła się nowa era. Chociaż dyspozycja całej drużyny prowadzonej przez Rangnicka w dłuższej perspektywie pozostaje zagadką, trudno wyobrazić sobie, aby następca Solskjaera nie wpłynął pozytywnie na Jadona Sancho. Niemiec od dawna twierdzi, że to piłkarz dysponujący jednym z największych potencjałów na świecie. Teraz sam będzie mógł go oszlifować, sprawdzić w swoim systemie taktycznym. W pierwszym meczu pod wodzą nowego szkoleniowca Sancho zanotował dwa kluczowe podania, zaliczył 66% udanych dryblingów, był aktywny.
Media i dziennikarze zdążyły wyśmiewać letni, drogi zakup “Czerwonych Diabłów”, ale odłóżmy żarty na bok. 14 meczów bez gola i asysty w wykonaniu Jadona Sancho to faktycznie sporo, ale nikt nie będzie o tym pamiętał, jeśli Anglik za moment wskoczy na poziom, do którego przyzwyczaił nas w barwach BVB. 21-latek to przyszłość i teraźniejszość Manchesteru United. Na Sancho warto było wydać każdego pensa.

Przeczytaj również