Sampaoli kombinuje, Milik się buntuje. Konflikt w Marsylii? Są trzy teorie
Arkadiusz Milik strzela gole i nie rozumie "pewnych rzeczy". Jorge Sampaoli nie rozumie, czego nie rozumie Milik. Kibice Olympique Marsylia nie rozumieją, czemu trener i najlepszy napastnik nie mogą żyć w zgodzie. I wyraźnie stają po stronie tego drugiego.
Jest marzec 2021 roku. Jorge Sampaoli wraca do Europy. Po Santosie i Atletico Mineiro podejmuje się zadania wyprowadzenia z kryzysu Olympique Marsylia. Od niedawna napastnikiem OM jest Arkadiusz Milik. Po objęciu zespołu przez Argentyńczyka rozkwita - jego znacznie rośnie, do końca sezonu strzela siedem goli, a Marsylia przegrywa tylko dwa mecze. Zapowiada się owocna współpraca...
23 maja 2021: Milik doznaje kontuzji kolana
Znowu jednak daje znać o sobie pech Polaka. W ostatnim meczu sezonu, w którym zresztą zdobywa bramkę, doznaje kontuzji. Traci przez nią nie tylko mistrzostwa Europy, ale i pierwsze miesiące nowego sezonu. Pod jego nieobecność na środku ataku gra albo Dimitri Payet, albo ściągnięty przed sezonem młody Senegalczyk Bamba Dieng.
17 października 2021: wraca do pierwszego składu. Nie na długo
I strzela nawet gola w meczu z Lorient. Ale później następuje blokada. Polak nie jest w stanie zdobyć bramki w 10 kolejnych, ligowych występach (trzeba jednak dodać, że strzela pięć goli w trzech meczach Pucharu Francji). Sampaoli traci cierpliwość i sadza go na ławce. Zimą ściąga do ataku Cedrica Bakambu, a gdy w ważnym meczu z Olympique Lyon nie może z niego skorzystać, woli wrócić do Payeta w roli "fałszywej dziewiątki". Milika wpuszcza na ostatnie cztery minuty.
4 lutego 2022: strzela hat-tricka w starciu z Angers
"Trener nigdy nie powinien rezygnować ze strzelca takiego formatu" - pisze "L'Equipe". Prasa wyraźnie opowiada się za napastnikiem, którego uważa za jednego z najlepszych w Ligue 1, i w końcu Sampaoli wsłuchuje się w jej głosy. Na mecz z Angers wystawia Polaka w pierwszym składzie, a ten odwdzięcza się efektownym hat-trickiem. 5:2 to najwyższe zwycięstwo Marsylii od początku sezonu.
13 lutego 2022: znowu na ławce, za to z pięknym golem
Frustracja Milika rośnie. Kolejny ligowy mecz, z Metz, znów zaczyna na ławce. W 76. minucie, przy wyniku 1:1 zmienia Bakambu, a sześć minut później zapewnia bardzo ważne trzy punkty dla OM efektownymi nożycami. Ciesząc się wyraźnie wskazuje na boisko jako na miejsce, w którym powinien się znajdować. Po meczu mówi, że "są rzeczy, których nie rozumie". Znaczący jest też jego wpis na Instagramie.
Robi się nerwowo. Media już wcześniej dolewały oliwy do ognia informując o rzekomym głosowaniu, które Sampaoli miał przeprowadzić wśród "najważniejszych piłkarzy Marsylii". Miał ich poprosić ich o wskazania najlepszej, wyjściowej jedenastki i w żadnej nie znalazł się Milik. Sam Polak nic o tym nie wiedział.
"To szaleństwo!"
Kibice widzą sprawę zgoła inaczej. Milik jest ulubieńcem trybun. Za każdym razem, gdy nie ma go w wyjściowej "11", w internecie wrze. Podobne zdanie mają dziennikarze i eksperci.
Ludovic Obraniak mówi, że to Sampaoli powinien się dostosować do tego jak gra Milik, a nie odwrotnie, bo Marsylia za długo czekała na klasowego, środkowego napastnika, by teraz w pełni nie wykorzystywać jego potencjału.
- To, co się wyrabia z Milikiem, wyprowadza mnie z równowagi! To szaleństwo, to jest nie do przyjęcia! Mając takiego piłkarza jak Milik, budujesz zespół wokół niego. Głowisz się, jak to wszystko poustawiać, żeby wykorzystać jego potencjał. Nie wciskasz Milika do swojej taktyki, tylko swoją taktykę układasz pod niego - denerwuje się na łamach "WP Sportowe Fakty" Stephane Tapie, wielki kibic OM i syn byłego prezydenta klubu.
- Milik to wielki napastnik, który potrzebuje pewności siebie i zaufania. Musi grać, żeby strzelać. A nawet kiedy to robi, Sampaoli znowu go nie wystawia od początku. Nie rozumiem jego decyzji. Na razie to działa, bo OM wygrywa, a Milik trafia nawet po wejściu z ławki. To nie będzie jednak trwało wiecznie, dlatego trzeba na nim oprzeć drużynę - dodaje Benoit Tremoulinas, były reprezentant Francji i podopieczny Argentyńczyka z Sevilli.
Starcie mocnych charakterów
Żeby nie być jednostronnym - Sampaoli też ma swoje racje. Między hat-trickiem z Angers i meczem z Metz, wystawił Milika w pierwszym składzie na mecz Pucharu Francji z Niceą i Polak spisał się bardzo przeciętnie, a Marsylia przegrała derby 1:4. Wcześniej rozczarowywał jesienią. Trener ma prawo do swoich wyborów, bo to on będzie ponosił za nie odpowiedzialność.
Autorzy oficjalnego podcastu Ligue 1 mają trzy teorie. Pierwsza: Sampaoli boi się opierać drużynę na "szklanym" napastniku, który za chwilę może znowu wypaść na długie miesiące. Druga: jest tak dobrym psychologiem, że specjalnie co jakiś czas sadza Polaka na ławce, żeby wzbudzić w nim złość, której efekty widzimy ostatnio w rubryce strzelonych goli. Trzecia i najbardziej prawdopodobna: klasyczny, środkowy napastnik po prostu nie pasuje do wizji taktycznej Argentyńczyka. Musi się przygotować na to, że będzie grał od początku tylko w tych meczach, w których trener uzna to za stosowne. Albo czekać cierpliwie na jego odejście.
- Jest za wcześnie, żeby mówić o konflikcie - uważa Michał Bojanowski, komentator Ligue 1 w "Canal+". - Obserwujemy starcie dwóch mocnych charakterów. Arek w końcu zaczął strzelać regularnie, wszyscy widzą w nim kontynuatora tradycji wielkich napastników w OM, więc naturalnie chce grać wszystko - tłumaczy.
- Media i kibice stoją po stronie Arka, Sampaolego bronią wyniki, bo mimo potknięć (w Pucharze Francji i Lidze Europy) najważniejszy jest powrót do Ligi Mistrzów, co gwarantuje drugie miejsce w Ligue 1, a to właśnie zajmuje Olympique Marsylia - dodaje.
Zajmuje je również dzięki bramkom Polaka. Gdyby nie jego bramka z Metz, przewaga nad Niceą wynosiłaby nie cztery, a dwa punkty. Na razie zwaśnione strony łączy zatem wspólny cel - awans do Champions League. A jeśli zły Millik to skuteczny Milik, to niech złości się jak najczęściej...