Rozmawialiśmy z Cezarym Kuleszą. "Fernando Santos zostanie wezwany na spotkanie"

Po porażce 0:2 z Albanią posada Fernando Santosa wisi na włosku. Przed wyjazdem na lotnisko w Tiranie porozmawialiśmy z prezesem PZPN-u Cezarym Kuleszą. Fernando Santos zostanie zaproszony na spotkanie w Warszawie. Przedstawiamy, co udało nam się ustalić.
Po hotelowym śniadaniu porozmawialiśmy z Cezarym Kuleszą. Prezes PZPN-u wyszedł z pokoju w okularach przeciwsłonecznych i rozmowny absolutnie nie był, trzeba było próbować ciągnąć go za język, nie było szans na nakłonienie go na wypowiedź przed naszą kamerą. Dowiedzieliśmy się, że sytuacja Fernando Santosa musi zostać przemyślana. A z konkretniejszymi pytaniami prezes Kulesza odesłał nas do przechodzącego obok Łukasza Wachowskiego.
Sekretarz generalny PZPN-u powiedział nam, że dziś po wylądowaniu w Warszawie nie dojdzie do spotkania Cezarego Kuleszy z selekcjonerem Fernando Santosem. Portugalski trener ma dowiedzieć się w samolocie, kiedy zostanie wezwany na rozmowę w siedzibie przy ulicy Bitwy Warszawskiej 1920. Spodziewamy się, że stanie się to we wtorek.
Fernando Santos zazwyczaj po zgrupowaniach reprezentacji leciał wraz ze swoimi asystentami do Lizbony. Teraz nie ma wykupionego żadnego lotu do Portugalii. Planował zostać w Polsce i analizować wrześniowe mecze. Pytanie brzmi, czy będzie miał ku temu możliwość. Może się okazać, że najbliższy czas poświęci na wyprowadzkę z domu w Warszawie.
Santos nie zamierza zrezygnować. Konferencję po porażce z Albanią rozpoczęliśmy pytaniem o to, czy poda się do dymisji, czy poczeka aż zostanie zwolniony. Portugalczyk odpowiedział dokładnie tak:
- Ja mam się podać do dymisji? Nie, nie zrobię tego dzisiaj i jutro też nie. Zapytajcie prezesa o przyszłość. Jeśli prezes uzna i zrozumie, że dalsza współpraca nie ma sensu, porozmawia ze mną i to zawsze jest jakieś wyjście. Nie ma sensu ciągnąć tej kwestii - nie podam się do dymisji.
Działacze PZPN-u rano nie rwali się do rozmowy. Kolejni z nich przemykali rano wprost z pokojów do transportu. Mały bus zabierał Cezarego Kuleszę i jego najbliższych, zaufanych współpracowników, czyli Henryka Kulę, Łukasza Wachowskiego, Radosława Michalskiego i Eugeniusza Nowaka. A duży autokar wiózł pozostałych pracowników PZPN-u, sponsorów i gości federacji, m.in. piosenkarza Wojciecha Gąssowskiego.
Prezes i sekretarz generalny byli wyczuleni na słowo „kontrakt”. Usłyszeliśmy, że wiedzą jak analizować umowę z selekcjonerem i zdziwili się na pytanie o dwumiesięczną odprawę, o której pisał Piotr Kamieniecki z TVP Sport.
Działacze Polskiego Związku Piłki Nożnej swoją albańską siedzibę mieli z dala od piłkarzy reprezentacji Polski oraz od… samej Tirany. Cezary Kulesza wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami wybrali pięciogwiazdkowy hotel Melia Durres Albania oddalony od stolicy kraju o 50 kilometrów. Ponad godzina drogi z Air Albania Stadium. Siedziba w Albanii na ten weekend sprzyjała spokojnemu pobytowi, bez mediów, bez zgiełku, bez przypadkowych podglądaczy.
Pierwsze spotkanie na linii Cezary Kulesza - Fernando Santos odbyło się w szatni. Obserwowaliśmy zdenerwowanego prezesa PZPN-u w końcówce meczu, a po ostatnim gwizdku błyskawicznie ruszył on do szatni reprezentacji Polski razem z sekretarzem generalnym Łukaszem Wachowskim, wiceprezesem Henrykiem Kulą, deputy directorem Piotrem Zielińskim i dyrektorem komunikacji Tomaszem Kozłowskim.
Według słów samych piłkarzy - prezes Kulesza podziękował drużynie za walkę i starał się nastroić drużynę na to, że walka o awans na EURO 2024 nie jest jeszcze przegrana. Ale trudno brzmieć w takiej sytuacji przekonująco.
Samolot czarterowy z Tirany do Warszawy startuje o godzinie 11:00. Cezary Kulesza i jego ludzie wyjechali z hotelu w stronę lotniska już o 8:40. Piłkarze na lotnisku planowo stawiają się o 10:30. Nie wszyscy, bo niektórzy wracają z Albanii oddzielnie, bezpośrednio do swoich klubów. Do samolotu nie wsiadają Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Damian Szymański, Bartosz Bereszyński, Mateusz Wieteska i Paweł Dawidowicz.
Prezes PZPN-u umówi się na spotkanie z Fernando Santosem i możemy przypuszczać, że po tej rozmowie pojawi się oficjalny komunikat o zakończeniu współpracy z Portugalczykiem. Chyba że - mimo porażek z Czechami, Mołdawią i Albanią - Cezary Kulesza ma nerwy ze stali…