Sprawdzamy grupowych rywali Polski. Równia pochyła: „La Roja” ociężale walczy o powrót do czasów świetności

Sprawdzamy grupowych rywali Polski. Równia pochyła: „La Roja” ociężale walczy o powrót do czasów świetności
AGIF/shutterstock.com
Z powodu wylosowania reprezentacji Hiszpanii do grupy z Polską na Euro przypominamy i odświeżamy zaktualizowany tekst, który opublikowaliśmy na Meczykach w połowie października.
***
Dalsza część tekstu pod wideo
Utrzymanie się na szczycie jest znacznie trudniejsze, niż samo zdobycie go. Reprezentacja Hiszpanii przed laty dokonała czegoś niemal niemożliwego, zasiadając na futbolowym Mount Evereście przez ponad 4 lata, jednak można to już uznać za odległą przeszłość. Obecnie „La Roja” notuje sukcesywny regres, który zdaje się nie mieć końca.
Apogeum bezradności podopiecznych Roberta Moreno mogliśmy obserwować w trakcie niedawnego starcia przeciwko Norwegii (12 października - przyp. red.). Ze stadionu w Oslo Hiszpanie zdołali wywieźć tylko jeden punkt, ich gra nie wyglądała porywająco, a wyjściowy skład był istną demonstracją wszystkich bolączek trapiących reprezentację byłych już mistrzów świata i Europy.

Znikające filary

Patrząc na zestawienie Hiszpanów, w którym znaleźli się m.in. Juan Bernat, Raul Albiol czy Jesus Navas, trudno nie odnieść wrażenia, że coś przez ostatnie lata ewidentnie poszło nie tak. Reprezentacja, która jeszcze przed kilkoma laty siała prawdziwy postrach najlepszymi zawodnikami, obecnie może polegać tylko na weteranach w postaci Busquetsa czy Ramosa.
Wybitni reprezentacji pokroju choćby Gerarda Pique są zastępowani przez, z całym szacunkiem, ale co najwyżej dobrych zawodników. Drobnymi kroczkami zbliża się choćby kres kariery Sergio Ramosa, dla którego również nie ma przygotowanego zastępcy. Ba! W Hiszpanii brakuje choćby solidnego partnera dla kapitana Realu Madryt oraz kadry „La Roja”.
Z kolei lukę po kontuzjowanym Jordim Albie wypełnił wspomniany już Bernat, który jest solidnym zawodnikiem, ale już w trakcie meczu musiał go zmieniać Inigo Martinez. Martinez, czyli 28-letni stoper, który pod żadnym pozorem nie posiada warunków predestynujących do gry w bocznych sektorach. Z jednej strony to pokazuje, jak krótką kołdrą dysponował Robert Moreno, a z drugiej - niepokojące podejście szkoleniowca, który na szczęście już przestał pełnić te funkcję. Defensywne zmiany przeciwko Norwegii nie przystoją tak utytułowanej reprezentacji.

Bez wielkiej La Masii nie ma wielkiej Hiszpanii

Gerard Pique zakończył karierę po ubiegłorocznym mundialu, czym jeszcze przysporzył problemów selekcjonerowi, ale odejście 32-latka stanowiło tylko epilog historii pożegnań wielkich reprezentantów, którzy na co dzień bronią bądź bronili barw Barcelony.
Niezależnie od klubowych sympatii trzeba przyznać, że „Duma Katalonii” w latach 2008-12 wspięła się na wyżyny tego sportu, a wspaniała forma większości podopiecznych Pepa Guardioli przekładała się także na formę w kadrze. Niemal połowę symboli „La Roja” w latach świetności stanowili gracze wychowani w barcelońskiej szkółce.
I tak, jak nie ma obecnie następcy Pique, tak kilka lat temu nie znaleziono sukcesorów Xaviego, Puyola czy nawet Pedro Rodrigueza. La Masia już nie wydaje na świat tylu znakomitych zawodników i cierpi na tym głównie reprezentacja. Sam klub z Camp Nou utrzymuje się na powierzchni dzięki transferom Arthura czy Lengleta, ale Hiszpanii pozostaje stawianie na coraz starszych Santiego Cazorlę i Raula Albiola. Źródło talentu, które zasilało „La Roję” ostatnimi laty wysycha.

Trenerski kalejdoskop

Brak następców Xaviego, Iniesty i pozostałych członków hiszpańskiej konstelacji gwiazd to jedno, aczkolwiek nie możemy także zapominać o niezrozumiałych ruchach, które odbywają się na stanowisku selekcjonera. W ostatnich latach RFEF (Królewski Hiszpański Związek Piłki Nożnej) robi wiele, aby reprezentacja nadal stąpała po równi pochyłej.
Destrukcyjny wpływ władz najlepiej dał o sobie znać, gdy z posadą pożegnał się Julen Lopetegui, który w roli selekcjonera odnajdywał się znakomicie, wręcz perfekcyjnie (20 spotkań, 0 porażek). Wszyscy dobrze znamy kulisy jego zwolnienia oraz nieudolną próbę odbudowy kadry przez Fernando Hierro, która zakończyła się odpadnięciem w 1/8 finału po bezbarwnej grze.
Wybór następcy w postaci Luisa Enrique był jednym z niewielu mądrych posunięć Luisa Rubialesa i spółki. Były szkoleniowiec m.in. Celty i Barcelony to doskonały fachowiec, który zapewne uczyniłby wiele, aby doprowadzić do porządku reprezentację, jednak wszelkie plany zostały chwilowo przerwane przez tragedię, która spotkała rodzinę Enrique.
„Lucho” musiał odejść ze stanowiska, ale osobiście nie rozumiem dlaczego jego następcą został Robert Moreno, który przedtem był tylko asystentem. Na stanowisko selekcjonera wybrano człowieka, który w CV mógł się „pochwalić” okrągłym bilansem spotkań w roli pierwszego trenera - konkretnie zerową liczbą takich spotkań.
Federacja miała czas na znalezienie następcy, ponieważ o problemach rodzinnych Luisa Enrique wiadomo było już w marcu, gdy „Lucho” nie mógł osobiście poprowadzić drużyny narodowej w spotkaniach z Maltą i Wyspami Owczymi. Minęło kilka miesięcy i w oczach Luisa Rubialesa kompletnie niedoświadczony Robert Moreno był nadal lepszą opcją niż choćby Quique Setien, Abelardo, Joaquin Caparrros czy Pablo Machin, którzy pozostawali bezrobotni.
Robert Moreno chyba zbyt uwierzył w swoje wspaniałe możliwości trenerskie, ponieważ, gdy Enrique był już gotowy do powrotu, jego dotychczasowy asystent... odmówił oddania stanowiska. Dopiero jedna z niewielu dobrych decyzji RFEF sprawiła, że krnąbrny Moreno musiał ustąpić.

Nadzieja w nowym pokoleniu

W najbliższym czasie Luis Enrique będzie musiał przeprowadzić wymianę pokoleniową. Duże problemy wymagają odważnych kroków, a w obliczu nieciekawej sytuacji, w której znalazła się Hiszpania, remedium tkwi właśnie w młodych zawodnikach. Ostatnie turnieje młodzieżowe pokazały, że „La Roja” może stać się „La Furia Roją” tylko dzięki nowym gwiazdom.
Fabian Ruiz i Dani Ceballos już otrzymywali w dorosłej kadrze kilka szans, które notabene w pełni wykorzystali. Uważam, że warto również zaufać pozostałym członkom złotej kadry U-21. Okazje do gry z pewnością powinni otrzymać choćby Dani Olmo, Martin Aguirregabiria, Marc Roca czy Unai Nunez.
Młodzi reprezentanci nie powinni diametralnie odstawać umiejętnościami od starszych kolegów, a szybkie wprowadzenie do gry na seniorskim poziomie może tylko pomóc ich karierom oraz naturalnie samej reprezentacji. Przyszłość tkwi w nogach niedoświadczonych perełek, a nie Raula Albiola i Inigo Martineza.
Szczególnie, że poza złotymi medalistami z EURO u-21 w kolejce czekają jeszcze młodsi zawodnicy jak np. Ferran Torres z Valencii czy największe odkrycie tego sezonu La Liga - Ansu Fati. Selekcjoner naprawdę ma z czego wybierać.

Awans na EURO i co dalej?

Pozostaje kwestia tego czy "Lucho" znajdzie w sobie na tyle odwagi, aby rzeczywiście obdarować szansami nastoletnie perełki. Będzie to niezwykle ważne w kontekście nadchodzących Mistrzostw Europy, na których Hiszpania zmierzy się z Polską. Wbrew pozorom "Biało-Czerwoni" wcale nie muszą być skazani na porażkę. Obfitująca w sukcesy przeszłość nie zmienia faktu, że teraźniejszość "La Roja" jest, eufemistycznie mówiąc, nie najlepsza.
Zawirowania na stanowisku selekcjonera i problemy kadrowe mogą przeszkodzić Hiszpanii na kolejnym turnieju. Jedyna nadzieja 2-krotnych mistrzów Europy i świata tkwi w młodej gwardii.
Jeśli Enrique zaufa niedoświadczonym, ale już utytułowanym nastolatkom, Hiszpania znów może być wielka. Ale z perspektywy kibiców reprezentacji Polski miejmy nadzieję, że "La Roja" zmieni się w "La Furia Roję" dopiero po meczu z podopiecznymi Brzęczka.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również