Rok temu najlepsi na kontynencie, teraz są na dnie. W kadrze byłe gwiazdy Realu, PSG czy Bayernu

Rok temu najlepsi na kontynencie, teraz są na dnie. W kadrze byłe gwiazdy Realu, PSG czy Bayernu
Wang Tiancong / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński04 Jul · 09:00
Europejskie ligi odpoczywają, trwają zmagania w mistrzostwach Europy i Copa America, natomiast mimo to tempa nie zwalnia rywalizacja w odległej dla nas lidze brazylijskiej. W niej dzieją się zaś prawdziwe cuda. Tabelę, już po 13 kolejkach, zamyka prawdziwy gigant. Fluminense wpadło w tarapaty, choć jeszcze osiem miesięcy temu było najlepsze na całym kontynencie.
Patrzymy na wyniki brazylijskiej Serie A i nie wierzymy własnym oczom. Na ostatnim, 20. miejscu, ugrzęzło wielkie Fluminense. I to nie po jednej, dwóch czy pięciu kolejkach, a już trzynastu. Trzeba zatem mówić o wielkim kryzysie giganta z Kraju Kawy, który musi szybko wygrzebać się z bagna, bo inaczej w oczy poważnie zajrzy mu widmo spadku do drugiej ligi.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wielki sukces i początek kłopotów

Żeby pokazać, jak szokująca jest aktualna sytuacja Fluminense, warto wspomnieć o tym, czego ten klub dokonywał jeszcze naprawdę niedawno. W listopadzie 2023 roku, a zatem zaledwie osiem miesięcy temu, “Trójkolorowi” wygrywali najważniejsze klubowe rozgrywki w Ameryce Południowej - Copa Libertadores. W wielkim finale pokonali wówczas słynne Boca Juniors. Potem jako triumfator przystąpili jeszcze do rywalizacji w Recopa Sudamericana, południowoamerykańskim odpowiedniku Superpucharu Europy, gdzie pokonali ekwadorskie LDU Quito.
Nic nie zapowiadało wówczas katastrofy, jaka obecnie nawiedziła Maracanę, gdzie swoje mecze rozgrywa Fluminense. Co prawda zespół w zakończonym na początku grudnia sezonie ligi brazylijskiej nie zachwycił, bo szybko wypisał się z walki o końcowe laury, ale ostatecznie zajął przyzwoite siódme miejsce. Wynik rozczarowujący, natomiast jeszcze do przełknięcia.
Obecny sezon Fluminense rozpoczęło od udziału w turnieju Taca Guanabara, corocznych rozgrywkach stanu Rio De Janeiro. Tam w półfinale lepsze okazało się Flamengo. Porażkę z tak renomowanym i mocnym rywalem można było jeszcze zrozumieć, ale to, co dzieje się w rozpoczętych w kwietniu rozgrywkach ligowych, zaskakuje coraz mocniej.
Co ciekawe, Fluminense wcale nie zaliczyło aż tak fatalnego startu. Po trzech kolejkach miało bowiem na koncie cztery punkty, Od tamtej pory rozegrano jednak w Kraju Kawy kolejne 10 serii gier, w trakcie których czterokrotny mistrz kraju zdobył… dwa oczka. Dwa remisy i osiem porażek (aktualnie sześć z rzędu). W żadnym z czterech minionych spotkań ekipie z Maracany nie udało się nawet strzelić gola. Efekt? Ostatnie miejsce w stawce.
Tabela liga brazylijska
własne

Marcelo, Thiago Silva i nie tylko

Mówimy o klubie, którego wartość kadry jest praktycznie największa w całej lidze! Pod tym względem Fluminense przebijają jedynie dwa kluby - Palmeiras oraz Flamengo. I chociaż w brazylijskiej Serie A raczej nie roi się od gwiazd znanych z Europy, to akurat “Trójkolorowi” mają w swoich szeregach kilku graczy z naprawdę mocną przeszłością.
Zawodnikiem Fluminense od lutego 2023 roku jest choćby Marcelo. Legendarny zawodnik Realu Madryt zdążył już święcić z obecnym klubem triumfy, bo wspominaliśmy choćby o Copa Libertadores, ale teraz ma ciężki orzech do zgryzienia. Musi pomóc drużynie w wygrzebaniu się z bagna. Jeszcze w maju 36-latek błyszczał formą (trzy gole i asysta), ale ostatnio a to wylądował poza kadrą, a to grał tylko jako zmiennik.
Być może w postawieniu drużyny na nogi pomoże mu niedługo stary kumpel z reprezentacji Brazylii, Thiago Silva. Były gracz PSG, Chelsea czy Milanu od początku lipca jest już oficjalnie zawodnikiem Fluminense, w którym 26 lat temu rozpoczynał swoją przygodę z piłką. Teraz wraca do domu i od razu staje przed trudnym zadaniem, bo zespół jest w solidnej rozsypce.
Marcelo czy Thiago Silva to natomiast niejedyne znane postacie w ekipie Fluminense. Kibice z Europy doskonale kojarzyć mogą Felipe Melo (w przeszłości m.in. Juventus, Inter Mediolan czy Galatasaray), a także Douglasa Costę, byłego gracza Bayernu Monachium i Juve. 33-letni skrzydłowy, kiedyś potrafiący błyszczeć na Starym Kontynencie, zasilił “Trójkolorowych” na początku tego roku, ale póki co ta przygoda to jedno wielkie nieporozumienie. W 20 rozegranych meczach Brazylijczyk zanotował jedną asystę i nie strzelił żadnego gola. Ostatnio głównie przesiaduje na ławce.
Spadają też notowania Renato Augusto, 33-krotnego reprezentanta Brazylii i gracza znanego głównie z Bayeru Leverkusen. Nieco lepiej radzi sobie zaś Ganso, który jako młokos tworzył w Santosie znakomity duet z Neymarem, i choć wróżono mu wielką karierę, to ostatecznie właściwie przepadł w Europie jako gracz Sevilli.
Wszystkie wymienione wyżej postacie, poza narodowością i aktualną przynależnością klubową, łączy natomiast coś jeszcze. To słuszny już wiek. Melo ma dziś 41 lat, Silva 39, Marcelo i Augusto po 36, Ganso 34, a Douglas Costa 33. Piłkarzy po trzydziestce jest zresztą w kadrze aż 16, a rekordzista, podstawowy bramkarz Fabio, liczy sobie 43 wiosny.
Być może to też problem Fluminense. Młodych talentów oczywiście nie brakuje, by wspomnieć choćby o wycenianym na 25 mln euro Andre, ale są oni w mniejszości. Średnia wieku całej kadry, według portalu Transfermarkt, to 28,3. Starszy zespół w stawce ligi brazylijskiej, nieznacznie, ma jedynie Fortaleza (28,5).

Nowy trener na ratunek

Pod koniec czerwca władze Fluminense poinformowały o pożegnaniu z dotychczasowym trenerem, Fernando Dinizem. Prowadził on drużynę przez ponad dwa lata i wygrywał z nią w Copa Libertadores oraz Recopa Sudamericana. Wywalczył też brąz ligi brazylijskiej w sezonie 2022. Fatalne wyniki z ostatnich miesięcy sprawiły jednak, że “Trójkolorowi” postawili na zmianę.
Nowym szkoleniowcem został Mano Menezes, niezwykle doświadczony, 62-letni menedżer, który w przeszłości był m.in. selekcjonerem reprezentacji Brazylii, a jako trener klubowy prowadził Gremio, Corinthians, Flamengo, Palmeiras, Cruzeiro czy Al-Nassr. Debiut w nowej roli zaliczy on prawdopodobnie już w nocy z czwartku na piątek, gdy Fluminense powalczy o przełamanie fatalnej serii w spotkaniu z Internacionalem.
Niewielkim pocieszeniem dla fanów drużyny z Maracany pozostaje natomiast obecna edycja Copa Libertadores, w której “Trójkolorowi” bronią przecież tytułu. Póki co radzą sobie naprawdę bardzo dobrze. Pewnie wygrali grupę i w 1/8 finału zagrają z innym brazylijskim klubem, Gremio. Będzie to starcie dwóch ekip pogrążonych w kryzysie, bo wspomniany rywal Fluminense, który jest aktualnym wicemistrzem kraju, w tej chwili zajmuje w rozgrywkach ligowych fatalne 18. miejsce.
W strefie spadkowej, na 19. lokacie, jest też choćby wielokrotny mistrz kraju - Corinthians. W Kraju Kawy dzieją się zatem prawdziwe cuda

Przeczytaj również