Robert Lewandowski w Blackburn, Ronaldo w Arsenalu, a Gerrard w Chelsea. Najlepsze transfery, których nie było

Lewandowski w Blackburn, Ronaldo w Arsenalu, a Gerrard w Chelsea. Najlepsze transfery, których... nie było
MediaPictures.pl/shutterstock.com
Transferowa karuzela zawsze pobudza wyobraźnię kibiców. Równie ciekawe, co hitowe transfery, są historie niedoszłych transakcji, które były bardzo blisko realizacji. Co powiedzielibyście na Roberta Lewandowskiego w Blackburn Rovers, Stevena Gerrarda w Chelsea, czy też Cristiano Ronaldo w Arsenalu? Kariery wielu zawodników mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby zdecydowali się na podpisanie umów z innymi zespołami.
Czasem decydował przypadek, czasem nieporozumienie na linii sztab szkoleniowy-właściciel klubu, a w przypadku "Lewego" na przenosiny zgody nie wyraził... wulkan. Tylko Zlatan Ibrahimović zawsze był Zlatanem Ibrahimoviciem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Legenda w barwach znienawidzonego rywala

Trudno to sobie oczywiście wyobrazić, ale Steven Gerrard był bliski dołączenia do Chelsea. Widok słynnego pomocnika w koszulce "The Blues" z pewnością doprowadziłby do omdlenia niejednego kibica Liverpoolu. Historia rozpoczęła się na Euro 2004.
Podczas turnieju pojawiały się głosy sugerujące, że nr 8 "The Reds" jest na skraju opuszczenia Anfield. Ostatecznie jednak pozostał w klubie, a duży wpływ miały na to sprawy rodzinne oraz pojawienie się nowego trenera, Rafy Beniteza. Decyzja okazała się słuszna, ponieważ pod wodzą Hiszpana Liverpool sięgnął w Stambule po Ligę Mistrzów.
Chelsea nie zamierzała się jednak poddawać i już rok później ponownie starała się zatrudnić Anglika. Wszystko nabierało sensu, ponieważ działacze "The Reds" zwlekali z nową umową dla pomocnika. Warto zwrócić również uwagę na ówczesne słowa Gerrarda:
– Ostatnie sześć tygodni było najtrudniejszym momentem mojego życia i musiałem podjąć najcięższą decyzję, jaką tylko mogłem sobie wyobrazić. Byłem absolutnie zdecydowany na podpisanie nowej umowy, ale wydarzenia z ostatnich pięciu, sześciu tygodni wszystko zmieniły – zapowiedział Gerrard.
Kibice Liverpoolu mogli jednak odetchnąć z ulgą, kiedy pomocnik zmienił zdanie i podpisał nową umowę z ukochanym klubem.
Z Anglii przenosimy się do Hiszpanii. Nazwisko Alfredo Di Stefano oznacza dla wielu to samo co Real Madryt. Nie ma się co temu dziwić patrząc na fantastyczne liczby Hiszpana w koszulce Królewskich. Dacie jednak wiarę, że napastnik mógł zostać jednak legendą Barcelony?
W 1953 r. "Blaugrana" dogadała się z River Plate, które posiadało prawa do Di Stefano. W tym samym czasie Real uzgodnił wszystko z Millionarios, dla których grał młody Hiszpan. Powstało więc spore zamieszanie, które wyjaśnił reżim generała Franco.
Zdecydowano, że napastnik będzie grał w różnych sezonach dla obu klubów. Teraz wyobraźcie sobie, że np. Leo Messi w tym sezonie broni barw Barcelony, ale za rok będzie strzelał gole dla Realu.
Ostatecznie "Blaugrana" zrezygnowała jednak z umowy, wobec czego Di Stefano grał tylko dla "Królewskich". Zaowocowało to pięcioma triumfami z rzędu w Pucharze Europy (dawnej Ligi Mistrzów) i ośmioma mistrzostwami Hiszpanii.

Pył wulkaniczny na drodze do Złotej Piłki

Robert Lewandowski, Zinedine Zidane i Roy Keane – co łączy te trzy postacie oprócz wielkich umiejętności piłkarskich? Wszyscy mogli występować w Blackburn Rovers.
Latem 2010 roku po wyrobieniu marki na krajowym podwórku, Lewandowski zaczynał zastanawiać się, jaki zagraniczny kierunek obrać. Wtedy swoje zainteresowanie wyraziło Blackburn Rovers. Anglicy mogli zapłacić klubowi z Poznania 6 milionów euro. Była to oczywiście kwota, która w pełni zadowoliłaby poznaniaków. Polski snajper dostał zaproszenie do Blackburn, ale wszystko zniweczyła chmura pyłu wulkanicznego z Islandii, która uziemiła wszystkie loty z i do Wielkiej Brytanii.
Agent piłkarza Cezary Kucharski przyznał, że w takich okolicznościach inny rodzaj transportu nie miał sensu i cała sprawa upadła. Jeden z dziennikarzy głosujących w ostatnim plebiscycie Złotej Piłki przyznał, że Lewandowski miałby większe szanse na zwycięstwo, gdyby grał w jednym z angielskich gigantów. Można więc gdybać, czy po przenosinach do Blackburn Polak nie stałby się później gwiazdą Liverpoolu, czy też Manchesteru City.
Tuż po zdobyciu mistrzostwa Anglii w sezonie 1994/1995, Blackburn zaczęło poszukiwania nowych talentów. Trener zespołu Ray Harford oraz jego asystent Derek Fazackerley zwrócili uwagę na 23-letniego Zinedine'a Zidane'a. Obaj zaczęli więc naciskać na transfer utalentowanego Francuza z Girondins Bordeaux. Pomysłowi sprzeciwił się jednak właściciel klubu Jack Walker. Zdziwiony pytał:
– Dlaczego chcecie pozyskać Zidane'a, skoro mamy Tima Sherwooda?
Później na pewno mocno żałował swoich słów. Fazackerley przyznawał, że w tamtym okresie Blackburn nie potrafiło wykorzystać potencjału, jaki zbudował wcześniej tytuł mistrza kraju. Asystent trenera dał jasno do zrozumienia, że klub obrał zdecydowanie zły kierunek w kontekście kupna kolejnych piłkarzy.
Blackburn starało się również kupić Roya Keane'a. Irlandczyk, który występował wtedy w Nottingham Forest był już blisko podpisania kontraktu z Rovers, ale do gry wkroczył Sir Alex Ferguson. Szkocki trener zapytał pomocnika:
– Dlaczego nie przyjechałbyś do Manchesteru, aby najpierw ze mną porozmawiać?
Keane porzucił więc plany na jutrzejszy dzień, które obejmowały podpisanie umowy z Blackburn. Wszyscy wiemy co było dalej. Irlandczyk stał się "Czerwonym Diabłem" i został legendą klubu z Old Trafford. Szkoleniowiec Blackburn, Kenny Dalglish był oczywiście wściekły na Roya i groził mu nawet wejściem na drogę sądową.

"Zlatan nie bierze udziału w testach"

Arsenalowi można zarzucić wiele rzeczy, ale na pewno nie braku nosa do zdolnych młodzików. Podobnie było w 2003 r, kiedy na celowniku Kanonierów znalazł się 18-letni Cristiano Ronaldo. Wychowanek Sportingu Lizbona przybył do Londynu, gdzie odbywał już nawet treningi i otrzymał koszulkę z numerem 9. Było blisko, ale wszystko jednak upadło. Arsene Wenger wyjaśnił to w wywiadzie z 2008 r.
– Miałem Ronaldo na swoich treningach. Pokazałem mu wszystko dookoła i dałem koszulkę z jego nazwiskiem. Ostatecznie wszystko rozbiło się o kwestie finansowe dzielące oba kluby. Oczywiście ówczesna cena 12,25 mln. funtów była okazją. Wcześniej jednak ustaliliśmy znacznie niższą kwotę, podzieloną na trzy.
Dużą rolę w tej historii odegrał również Carlos Queiroz. Portugalczyk znał Ronaldo z jego występów w Sportingu Lizbona. Queiroz pełnił wówczas funkcję asystenta w Manchesterze United, toteż czym prędzej wykradł 18-latka Arsenalowi i namówił do podpisania umowy z "Czerwonymi Diabłami".
Blisko dołączenia do Kanonierów był również Zlatan Ibrahimović. 16-letni Szwed zameldował się w Londynie, aby zobaczyć obiekty treningowe i trenować z pierwszą drużyną. Otrzymał nawet koszulkę ze swoim nazwiskiem na plecach. Wenger poprosił więc standardowo piłkarza, aby wziął udział w testach. Uraziło to jednak niezwykle pewnego siebie młodziana.
– Arsene dał mi słynną biało-czerwoną koszulkę z numerem 9 i moim nazwiskiem na plecach. Pozowałem w niej już nawet do zdjęć. Była to dla mnie cudowna chwila. Arsenal miał fantastyczny zespół, a ja już nawet swoją koszulkę. Czekałem więc, aby przekonał mnie do podpisania kontraktu, ale nawet nie spróbował tego zrobić – wyjaśnił krnąbrny Szwed.
– Właściwie nigdy nawet nie złożył mi poważnej oferty. Co więcej powiedział: "Chcę zobaczyć jak dobry jesteś, jaki typ zawodnika prezentujesz. Przejdź testy". Nie mogłem w to uwierzyć. Powiedziałem mu, że: "Nie ma mowy. Zlatan nie bierze udziału w testach – dodał.
Do transferu więc nie doszło. Po latach Wenger przyznał, że nie żałuje swojej decyzji:
– Nie znałem go. To niepoważne podpisać kontrakt z piłkarzem, którego nie widziałeś w akcji. Miał 16 lat. Poprosiłem o krótką sesję treningową z pierwszym zespołem, ale odmówił. Czy tego żałuję? Nie.
Trudno nie zgodzić się ze słowami francuskiego szkoleniowca. Z drugiej strony Zlatan udowodnił później, że jego talent rzeczywiście nie powinien podlegać testom.
Wspomniane historie pokazują, że o transferach decydują nie tylko pieniądze. Lepiej oczywiście nie bawić się w "gdybologię", ale Robert Lewandowski podbijający Premier League, czy Steven Gerrard zdobywający mistrzostwo Anglii z Chelsea to obrazy, które mocno pobudzają wyobraźnię. Znacie inne ciekawe niedoszłe transfery? Czy któryś ze znanych piłkarzy był blisko dołączenia waszego ukochanego klubu? Podzielcie się w tym w komentarzach.
Mateusz Sztukowski

Przeczytaj również