Bałkańska krew, Robert Lewandowski i Gareth Bale. Wspominamy najlepsze indywidualne występy w Lidze Mistrzów

Bałkańska krew, Lewandowski i Bale. Wspominamy najlepsze indywidualne występy w Lidze Mistrzów
Fingerhut/shutterstock.com
W dobie braku futbolu oraz całkowicie zrozumiałego odroczenia wszystkich kluczowych rozgrywek, warto powspominać nieco o tym, co w piłce najpiękniejsze. Każdy z nas, mniej lub bardziej, podświadomie kocha Ligę Mistrzów, która z kolei lubuje się w pisaniu zapierających dech w piersiach historii godnych najlepszych twórców beletrystyki. Bohaterami często są zawodnicy, którzy wcześniej nie mieli okazji pławić się w splendorze. Takich, jak Josip Iličić, było w ostatnich latach o wiele więcej.
Przywołanie nazwiska Słoweńca to nie przypadek, ponieważ to właśnie on skradł show w niedokończonej fazie 1/8 finału Ligi Mistrzów. Marcel Sabitzer i Marcos Llorente notowali dublety, Jan Oblak wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, ale atakujący Atalanty był po prostu niedościgniony. To dla takich zawodników Włosi wymyślili jakże piękne określenie “Bello di notte”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Iličić od wielu miesięcy prezentuje kosmiczną formę, jednak jego popisy z dwumeczu przeciwko Valencii i tak należy rozpatrywać w kategorii niespodzianki. Wszak mówimy o zawodniku, który dopiero kilka miesięcy temu zanotował debiut w Lidze Mistrzów. W wieku 31 (!) lat. Tego typu bohaterów “z kapelusza” było w ostatnich latach jeszcze kilku.

Jedan, dva, tri

W taki sposób swój najbardziej pamiętny występ w historii Ligi Mistrzów mógłby podsumować Ivica Olić. 31 lat to chyba najlepszy możliwy wiek dla piłkarza, ponieważ właśnie tyle wiosen miał za sobą chorwacki skrzydłowy Bayernu Monachium, gdy prowadził Bawarczyków do upragnionego finału Ligi Mistrzów.
W szeregach Bayernu występowali wówczas Muller, Robben, Gomez czy Schweinsteiger, ale to właśnie żywiołowy Chorwat był wiodącą postacią kampanii 2009/10. Już sam transfer Olica do stolicy Bawarii jawił się jako spore zaskoczenie, ponieważ Bayern rzadko kiedy ściąga tak leciwych zawodników. Jednak reprezentant “Ognistych” grał wówczas zbyt skutecznie, aby monachijczycy przegapili okazję.
Liga Mistrzów nie była dla Olicia pierwszyzną, ponieważ zaliczył w niej kilkanaście występów, broniąc barw CSKA Moskwa. Nikt jednak nie mógł się spodziewać, że to akurat on okaże się niezbędnym elementem układanki Louisa van Gaala, która poległa dopiero w finale, przeciwko Interowi Jose Mourinho.

Run. Score. Repeat. In that order

Kolejna europejska kampania w wykonaniu “Nerazzurrich” nie była już tak udana. Obrońcy tytułu po odejściu portugalskiego szkoleniowca nie potrafili nawiązać do swojej najlepszej dyspozycji, co bez skrupułów wykorzystał, nieznany jeszcze szerszej publiczności, Gareth Bale.
W sezonie 2010/11 utalentowany Walijczyk ugruntował swoją pozycję w pierwszym składzie “Kogutów”, występując na pozycji lewego wahadłowego. Ani Harry Redknapp, ani nikt inny nie mógł wtedy przypuszczać, że z Bale’a wyrośnie skrzydłowy, który w pewnym momencie będzie jednym z najlepszych na świecie. Pierwszy raz o swoim niebotycznym talencie Gareth dał znać podczas grupowego spotkania Tottenhamu przeciwko Interowi.
Według znanego porzekadła nic dwa razy się nie zdarza, zatem Bale postanowił zdobyć nie dwie, a trzy identyczne bramki. Wszyscy zgromadzeni na Giuseppe Meazza wiedzieli co Walijczyk zrobi w kolejnej akcji, ale Maicon, Handanovic i pozostali gracze Interu nie byli w stanie zatrzymać walijskiej torpedy. To był pierwszy spektakularny występ Bale’a na arenie europejskiej.

Najsłynniejszy polski czteropak

O tym występie powiedziano już wszystko, ale tak przyjemne wspomnienia warto czasem odświeżyć. 24 kwietnia 2013 r. cały świat zachwycał się karetą bramek zapakowanych Realowi Madryt przez Roberta Lewandowskiego. Pepe czy Sergio Ramos zapewne do dnia dzisiejszego mają nocne koszmary z Polakiem w roli głównej.
Dla Roberta była to już druga edycja Ligi Mistrzów, jednak o tej debiutanckiej z sezonu 2011/12 raczej nie chciałby pamiętać. W sześciu spotkaniach zdobył zaledwie jedną bramkę, a Borussia pożegnała się z europejskimi pucharami już na etapie fazy grupowej. Mało kto mógłby przypuszczać, że za rok podopieczni Kloppa z “Lewym” na czele zameldują się w finale.
Lewandowski został pierwszym i jak dotąd jedynym zawodnikiem, który w Lidze Mistrzów zdobył cztery gole przeciwko Realowi Madryt. Żaden inny gracz nie może się również pochwalić ustrzeleniem czteropaku w fazie półfinałowej. Dziś “Lewy” bezsprzecznie znajduje się w czołówce najlepszych napastników świata, ale 7 lat temu nikt nie mógł się spodziewać takiej demonstracji jakości Polaka.

Mr. Champions League

Kariera Luiza Adriano nie była jedną z najbardziej owocnych w dziejach brazylijskiej piłki. Obecny napastnik Palmeiras najlepiej radził sobie w Szachtarze Donieck, a już w Milanie zawiódł wszelkie oczekiwania. Mimo nieudanej przygody na Półwyspie Apenińskim, 32-latek zapisał się na stałe w dziejach europejskiego futbolu.
Gdy rozbrzmiewał hymn Ligi Mistrzów, Luiz Adriano, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przemieniał się w legendarnego Luisa Nazario de Limę. Najbardziej pamiętny i niespodziewany występ Brazylijczyka wydarzył się w 2014 r. podczas starcia z BATE Borysów.
Lista zawodników, którzy zdobyli 5 bramek w jednym meczu Ligi Mistrzów musi wzbudzać niemałe zaskoczenie. Widnieją na niej tylko dwa nazwiska - Lionel Messi i właśnie Luiz Adriano. Nawet najskuteczniejszy zawodnik w dziejach tego turnieju, Cristiano Ronaldo nigdy nie zdołał wpisać się w jednym meczu aż 5 razy na listę strzelców. Adriano miał patent na ekipę BATE, ponieważ w rewanżowym starciu z Białorusinami dołożył hat-tricka.

Król Dušan I

Całą przygodę Ajaxu w ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów można uznać za ogromną sensację, jednak największe zdziwienie musiały wzbudzać wyczyny Dušana Tadicia podczas rewanżowego spotkania z Realem Madryt. Mało kto, a konkretniej mówiąc zapewne nikt nie spodziewał się, że zawodnik, którego dotychczasowym szczytem była gra dla Twente i Southampton, niemal w pojedynkę wyrzuci “Królewskich” za burtę europejskich pucharów
Przed rokiem Serb po raz pierwszy w życiu miał okazję grać w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Końcówka -ić w nazwisku chyba sprzyja piłkarskiej długowieczności, ponieważ Tadić, tak jak Olić i Iličić zagrał prawdziwy koncert, nie zważając na trzydziestkę na karku. Występ “dziesiątki” Ajaxu na Santiago Bernabeu był jednym z najlepszych w historii.
Liga Mistrzów to najpiękniejsze i najbardziej wymagające rozgrywki na klubowej mapie świata, ale historia pokazuje, że nawet na największych arenach mogą błyszczeć nieznani dotąd gwiazdorzy. Dla takich, jak Olić czy Tadić był to pierwszy i ostatni zryw w karierach, ale już Bale czy Lewandowski swoimi niespodziewanymi popisami przykuli uwagę piłkarskiej społeczności.
A takich historii można znaleźć znacznie więcej. Któż by się spodziewał, że o losach finału Ligi Mistrzów przesądzi Belletti, który nigdy wcześniej nie zdobył bramki w barwach Barcelony? Alvaro Morata prowadzący do finału tych rozgrywek? A może Wam do głowy przychodzą jeszcze inni niespodziewani bohaterowie piłkarskich wieczorów z Ligą Mistrzów? Futbol na chwilę się zatrzymał, zatem czas poodkurzać nieco półki naszej pamięci.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również