Robben, czy to ty? Kosmiczne popisy, gwiazdor spłaca grube miliony

Robben, czy to ty? Kosmiczne popisy, gwiazdor spłaca grube miliony
Ulrik Pedersen / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski23 Oct · 08:30
Wkroczył do Bayernu Monachium, jakby był drugim wcieleniem Arjena Robbena. Jego lewa noga już może śnić się po nocach bezradnym obrońcom w Bundeslidze. Michael Olise wyrasta na jeden z najlepszych transferów tego sezonu.
Zakup skrzydłowego był bezwarunkowym priorytetem Bayernu Monachium w letnim okienku. W tym sektorze Vincent Kompany nie mógł narzekać na ilość, ale przede wszystkim na jakość zawodników. W poprzednim sezonie Leroy Sane miał półroczną serię bez gola, która zaczęła się w październiku, a zakończyła pod koniec kwietnia. Kingsley Coman wciąż częściej przebywa w gabinetach lekarskich niż na boisku. Coraz więcej problemów ze zdrowiem miewa też Serge Gnabry, który w minionych rozgrywkach spędził na murawie tylko 764 minuty. Z tak lichą obsadą bocznych sektorów “Die Roten” nie mogliby nawet marzyć o próbie detronizacji Bayeru Leverkusen.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wyczekiwanym ratunkiem okazały się posiłki z Selhurst Park. Bawarczycy dokonali inwestycji z jednej strony sporej, a z drugiej niezwykle rozsądnej. Zakup Michaela Olise za 53 mln euro już na pierwszy rzut oka wyglądał na naprawdę dobre posunięcie. W ostatnich latach mniej jakościowi skrzydłowi potrafili przecież kosztować znacznie większe pieniądze. Tak, panowie Antony i Mudryk, to o was. Nie rozwódźmy się jednak nad tematem transferowych niewypałów. Nowa gwiazda Bayernu z pewnością nie należy bowiem do tej kategorii.

Inwestycja z gwiazdką

O tym, że Olise dysponuje wielkim talentem, wiedział każdy, kto w ostatnich trzech latach włączył mecz Crystal Palace. Jedyne zastrzeżenie dotyczyło tego, czy Francuz w danym momencie był gotowy do gry. Często passa dobrych występów była przerywana przez urazy, głównie mięśniowe. Skrzydłowy miał spory problem z rozegraniem całej rundy bez opuszczenia przynajmniej kilku spotkań. Z powodu różnorakich dolegliwości przegapił praktycznie połowę sezonu 2023/24. I tak zdążył uzbierać aż dziesięć goli i sześć asyst w 19 meczach, ale jego stan zdrowia kazał stawiać pewne znaki zapytania.
- W przypadku Olise chcemy być bardzo ostrożni. Chęć zminimalizowania kontuzji dotyczy wszystkich piłkarzy, ale szczególnie ważne jest, aby dbać o zawodników, którzy wiele już przeszli. Michael jest bardzo ambitny, widać to na każdym treningu, uwielbia grać w piłkę. Musimy jednak zachować ostrożność - podkreślał w poprzednim sezonie trener Palace, Oliver Glasner, na antenie Sky Sports.
Urazy urazami, ale zdrowy Olise był zbyt dobrym piłkarzem, aby topowe kluby mogły przejść wokół niego obojętnie. Nic dziwnego, że kilka miesięcy temu ustawiła się po niego mała kolejka. W mediach szumnie donoszono o zainteresowaniu ze strony m.in. Manchesteru City, Manchesteru United i Chelsea, lecz w wyścigu o podpis gwiazdy angielscy giganci dali się uprzedzić Bayernowi. Bawarczycy dopięli transfer, po czym podjęli dość zaskakującą decyzję. 22-latkowi pozwolono wziąć udział w igrzyskach olimpijskich, które, umówmy się, nie są najważniejszą imprezą w piłkarskim kalendarzu. Większość klubów zablokowała wyjazd kluczowych zawodników, aby nie narażać ich na ewentualne kontuzje.
Nowy nabytek “Die Roten” chciał jednak pomóc Francji w wywalczeniu złota. I był naprawdę bliski wypełnienia tej misji. W sześciu meczach paryskiej imprezy zaliczył dwa gole i pięć asyst, w każdym meczu fazy pucharowej posyłał otwierające podanie. W niektórych spotkaniach wyglądał jak gracz z innej galaktyki. Finalnie “Trójkolorowi” w finale musieli uznać wyższość Hiszpanii, ale akurat Olise mógł opuszczać Parc des Princes z podniesioną głową. On zrobił swoje.
- Olise potrafi podawać, strzelać, dryblować, ma bardzo dobre wyczucie przestrzeni, wie, w którym momencie założyć pressing. To niezwykły talent - przyznał Thierry Henry, prowadząc kadrę olimpijską. - Michael znakomicie radził sobie na igrzyskach olimpijskich. Już wcześniej uważnie go obserwowaliśmy, ale nie dostał powołania z powodu problemów zdrowotnych. Po przejściu do Bayernu wskoczył na jeszcze wyższy poziom. Udowadnia to na boisku, więc powołanie było logicznym rozwiązaniem. Nadal ma pewne elementy do poprawy, ale jego potencjał nie podlega dyskusji - podkreślał później Didier Deschamps, przywoływany przez RMC Sport.

Jak Robben

- Naprawdę lubiłem oglądać w akcji Francka Ribery'ego. Kiedy myślę o Francuzach w Bayernie, to pierwsze nazwisko, które przychodzi mi do głowy. Ale jestem tu po to, żeby wykonywać swoją pracę. Czy wolę bramki czy asysty? Obie te rzeczy, bez znaczenia - mówił Olise na powitalnej konferencji w Monachium.
- Michael pokazał na igrzyskach swoją jakość. To niesamowicie kreatywny zawodnik z bardzo dobrą lewą nogą. Gwarantuje nam dużo możliwości, ponieważ potrafi grać na obu skrzydłach oraz w centralnej strefie. Na pewno dostarczy kibicom wiele powodów do radości. Fani przychodzą na stadion dla takich zawodników - to już słowa dyrektora Maxa Eberla.
Bayern kupił Olise, aby ten gwarantował gole i asysty. Francuz błyskawicznie zaczął wywiązywać się z tych zadań. Już w debiucie trafił do siatki, wnosząc do linii ataku tak potrzebny powiew świeżości. Monachijczycy wreszcie dostali skrzydłowego, który nie jest tylko obietnicą dobrej gry, a jej gwarantem. W swoim drugim występie na poziomie Bundesligi Michael zaliczył dwie bramki i dwie asysty, pomagając w rozbiciu Werderu Brema 5:0. W niektórych akcjach wręcz bawił się z obrońcami, bezczelnie wchodził z piłką między trzech rywali, bo wiedział, że i tak znajdzie najlepsze rozwiązanie.
- To wyjątkowy talent. Posiadanie takich zawodników w drużynie jest luksusem. Spisuje się bardzo dobrze, myślę, że jego początek w nowym zespole nie mógł być lepszy. Musi dalej pracować i rozwijać się, aby utrzymać to tempo. Ale odnoszę wrażenie, że to piłkarz, który nie odczuwa większej presji, on po prostu kocha grać w piłkę - chwalił Kompany.
Zachowując odpowiednie proporcje, Bayern czekał na takiego zawodnika od czasów Arjena Robbena. Douglas Costa miał swoje momenty, Leroy Sane potrafi błysnąć, zdrowy Kingsley Coman też potrafił czarować. Ale sufit Olise znajduje się na jeszcze wyższym pułapie. Jego niektóre ruchy sprawiają, że nie da się uciec od porównań do lewonożnej, holenderskiej legendy. Przy czym nie mamy do czynienia z marną próbą kserokopii, a raczej wierną próbą odwzorowania piłkarskiego absolutu.

Z ulicy na stadion

Sezon zaczął się stosunkowo niedawno, a Olise już ma na koncie sześć goli i trzy asysty. W Bayernie bierze udział przy zdobyciu bramki co 70 rozegranych minut. W Bundeslidze notuje średnio 4,8 wygranego pojedynku na mecz, posyła ponad osiem progresywnych zagrań w przeliczeniu na 90 minut. Jest ex aequo z Florianem Wirtzem liderem w liczbie celnych zagrań w pole karne z otwartej gry. W statystyce oczekiwanych asyst zajmuje trzecie miejsce, ustępując Wirtzowi, a także Grimaldo. W jednym meczu z Eintrachtem potrafił zgromadzić dziewięć wygranych pojedynków, siedem celnych dośrodkowań, sześć strzałów, pięć dryblingów i trzy wygrane faule. Tak gra jeden z topowych skrzydłowych w skali całej Europy.
Moglibyśmy mnożyć statystyki, ale w przypadku takiego zawodnika najlepiej po prostu obserwować go na żywo. Suche cyferki idą bowiem w parze ze spektakularnym stylem gry. Olise nie boi się efektownych dryblingów, sztuczek, tam zagra piętą, tu poszuka założenia siatki. Widać w nim czysty talent, który nie został stłamszony za czasów młodzieńczych. Francuz już w wieku ośmiu lat trafił do szkółki Arsenalu, później grywał w juniorach Chelsea i Manchesteru City. Istniało ryzyko, że tryby topowych akademii w pewien sposób wyplenią jego naleciałości z gry ulicznej. Ale ten pierwiastek naturalnej przebojowości na szczęście pozostał w nienaruszonym stanie.
- On nie ogrywa przeciwników, on po prostu ich omija. To ktoś, kogo trzeba nazwać ulicznym typem piłkarza. Trudno nauczyć się takich ruchów, musisz wykonywać je przez pierwsze 8-10 lat swojego życia. Widać, że on grał w piłkę po osiem godzin dziennie, teraz działa, bazując na intuicji i instynkcie. Wszystko przychodzi mu bardzo naturalnie. Często rywale wiedzą, co zrobi, ale i tak nie potrafią go zatrzymać - analizował Dietmar Hamann na łamach oficjalnego portalu Bundesligi.
W Olise może imponować też niewymuszona skromność. To urodzony introwertyk oddany jednej pasji. W wolnych chwilach gra na konsoli albo ogląda mecze. Choćby przed rywalizacją z Werderem przyłapano go na śledzeniu spotkania West Ham - Chelsea. W jego życiorysie próżno szukać skandali czy nawet wypowiedzi, które mogłyby zahaczać o kontrowersję. Zresztą trudno, żeby było inaczej, skoro 22-latek momentami nawet wstydzi się udzielać wywiadów. Dziennikarze już wychwycili, że Jamal Musiala pracuje nad ośmieleniem kolegi, który zdecydowanie nie pcha się na afisz.
- Michael to świetny zawodnik, bardzo dobrze się rozumiemy, znam go z czasów gry w młodzieżówkach Chelsea. Im więcej meczów w Bayernie zagramy razem, tym większa będzie chemia między nami. Ale już teraz widać, że ma dużo jakości - podkreślał Musiala, cytowany przez Abendzeitung.

Początek czegoś wielkiego

Za czasów gry w Crystal Palace Olise przyznał, że marzy o występie w Lidze Mistrzów. “Orłom” raczej to nie groziło, dlatego tak ważny był moment, w którym zdecyduje się na zmianę klubu. Z perspektywy kilku miesięcy można uznać, że dokonał znakomitego wyboru. Trafił do topowej ekipy prowadzonej przez trenera bazującego na skrajnie ofensywnym stylu gry. Bayern nie jest jeszcze gotową maszyną, zdarzają mu się wpadki z Eintrachtem czy Aston Villą. Ale kiedy już złapie odpowiedni rytm, to potrafi rozszarpać rywala na kawałeczki. Wystarczy przypomnieć pierwszą kolejkę Champions League, kiedy Bawarczycy rozbili Dinamo Zagrzeb 9:2. 22-latek został wtedy pierwszym Francuzem od czasów Henry’ego, który ustrzelił dublet w swoim debiucie w Lidze Mistrzów. C’est magnifique.
Teraz Bayern czeka najtrudniejsze dotychczas wyzwanie w tym sezonie, czyli mecz z Barceloną. Można dostrzec sporo podobieństw między tymi drużynami. Udany start rozgrywek pod wodzą nowego trenera, mocne nastawienie na atak, taktyka z linią obrony ustawioną w okolicach połowy boiska. Do tego dochodzą względy personalne. Marc Casado jest nazywany katalońskim Joshuą Kimmichem, Robert Lewandowski i Harry Kane od dawna toczą korespondencyjny pojedynek o miano jednej z najlepszych “dziewiątek” świata. “Barca” ma lewonożną perłę na prawym skrzydle w osobie Lamine Yamala, ale Bawarczycy i w tym elemencie przygotowali konkretną odpowiedź. Michael Olise może sprawić Katalończykom ogromne problemy. On jest stworzony do gry w meczach o najwyższą stawkę. Crystal Palace było dla niego tylko przedsionkiem. Opuścił “Orły”, po czym na dobre rozwinął skrzydła.

Przeczytaj również