Reprezentacja Polski dokonała niemożliwego. Pamiętacie? "To było abstrakcją, wydmuszką"

Reprezentacja Polski dokonała niemożliwego. Pamiętacie? "To było abstrakcją, wydmuszką"
Mateusz Porzucek / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot21 Jun 2024 · 06:50
Oni już sporo ugrali w ostatnich miesiącach, ale widać w nich głód sukcesu na EURO, głód zwycięstwa. Biało-czerwoni: pozwólcie nam dalej marzyć, przeżywać i czerpać pełnymi garściami. Macie argumenty, by w piątek o 20:00 Polska utonęła w radości.

Wybierz TUTAJ telewizję na swoich zasadach i kibicuj Polakom razem z nami! Pilot WP, kto ma, ten rządzi!

Dalsza część tekstu pod wideo
- Mimo że dopiero wyjdą na boisko, to biało-czerwoni już sporo ugrali. Znów potrafią sprawić frajdę. Choć wydawało się to nieprawdopodobne, do turnieju my, kibice, Polacy, podchodzimy z uśmiechem na twarzy. Pozostaje iść za ciosem.
W ten sposób zakończyłem tekst przed meczem Polski z Holandią, pisząc o metamorfozie, jaką ta kadra przeszła wewnątrz i na zewnątrz w ciągu sześciu-siedmiu miesięcy. I faktycznie, biało-czerwoni poszli za ciosem. Przynajmniej, jeśli chodzi o sprawienie kibicom frajdy i serwowanie uśmiechu na ich twarzach. Wynik się nie ułożył, ale Polacy postawili faworytom trudne warunki. Z ręką na sercu niech każdy odpowie, czy trzy miesiące temu spodziewał się, że wybuchnie z radości po golu Adama Buksy z “Pomarańczowymi” na otwarcie turnieju. Przecież ten scenariusz wydawał się niemal nierealny i nie chodzi tylko o osobę strzelca bramki, który do końca walczył o wyjazd na mistrzostwa, a w minioną niedzielę zagrał bardzo dobry mecz. Reprezentacja Michała Probierza nie pękła, była o włos od dużej niespodzianki, niemal równo rok od słynnej klęski w Mołdawii za Fernando Santosa.
Błędy? Oczywiście, ich nie brakowało. Nieskuteczność? Niestety, w takim spotkaniu, z klasowym rywalem, trzeba strzelać co się ma. Niedosyt? Jak najbardziej, szczególnie, że za chwilę inni “maluczcy” urwali punkty gigantom, ze Słowakami na czele. Ale Polacy dali nadzieję na kolejny krok naprzód. Jest na czym budować - i zespół, i optymizm przed następnym meczem.

Smród zniknął

Z Austrią nie ma co kalkulować. Ralf Rangnick słusznie zauważył, że to będzie właściwie mecz jak z fazy pucharowej. Trzeba wygrać, by zrobić wielki krok ku wyjściu z grupy. Remis nikogo nie urządza. Zanosi się na cierpienie. To może być dla biało-czerwonych podobne starcie jak w marcu w Cardiff. Z tą różnicą, że wynik 0:0 w praktyce nic nie da. Zero celnych strzałów nie przejdzie, natomiast spodziewamy się znacznie lepszej Polski w ofensywie niż przeciwko Walii. Z Ukrainą żarło, z Turcją żarło, z Holandią też udawało się tworzyć sytuacje bramkowe. Każdy mecz buduje tę drużynę, dodaje jej odwagi i sił. A te dwa elementy wpisują się w receptę na sukces w Berlinie.
Polska musi być jeszcze lepsza niż z Holandią. Mniej błędów w defensywie, lepsza komunikacja, skuteczność. Łatwo nie będzie, ale to są mistrzostwa Europy. Grunt, by wyjść i zagrać swoje. Skrzydeł powinien dodać powrót kapitana, dużo też waży wejście do linii obrony Pawła Dawidowicza. Nie mamy powodów, by nie wierzyć w sukces. Z respektem do rywala, jednak dziś ta kadra doszła do etapu, w którym są podstawy myśleć o pokonaniu Austrii i, co za tym idzie, awansie do fazie pucharowej EURO. Coś, co w listopadzie uchodziło za jakąś abstrakcję, wydmuszkę.
Ten zespół zapracował w ostatnim czasie na zaufanie. Barażami, sparingami, meczem otwierającym turniej. I tym, co poza boiskiem - dobrą atmosferą, pozytywnym przekazem, otwarciem na media i przede wszystkim kibiców. Szatnia oddycha, smród mundialu w Katarze i afery premiowej odszedł w niepamięć. Piłkarze znów są niczym osiem lat temu, gdy ekipa Adama Nawałki doprowadziła naród do szaleństwa. Bije od nich luz, dają się lubić, zapraszają na tę karuzelę uśmiechu. Doskonałe vlogi Łączy Nas Piłka to jedno, ale reprezentanci pokazują tą samą twarz i poza “oficjalnym przekazem”. Zobaczcie tylko rozmowy i ich kulisy na Foot Trucku (TUTAJ). Posłuchajcie Wojciecha Szczęsnego, Karola Świderskiego, Adama Buksy. Posłuchajcie Tymoteusza Puchacza. Posłuchajcie bardziej wyluzowanego kapitana, który już nie wysyła sygnałów, że myśli o rezygnacji z kadry.

Wielki wygrany

Spaja to wszystko Michał Probierz. Ostatnio pisałem, że pokazał zupełnie inne oblicze. Dziś broni się jako trener, a przy tym diametralnie odmienił własny wizerunek i postrzeganie w oczach opinii publicznej. Można o nim powiedzieć: równy gość. Budzi sympatię, oblężona twierdza poszła w siną dal. Jest twarzą tej reprezentacji, przy okazji plusuje też PZPN, dotychczas kojarzony raczej z oparami absurdu i alkoholu. Zrobił furorę jako gość z klasą, zagraniczne media kolportowały jego elegancką “stylówkę”, podkreślano, jak kulturalnie zachował się w stosunku do Ronalda Koemana. On już dużo wygrał i dużo dał kadrze.

Przygotuj się na kibicowanie z Pilotem WP! Oglądaj TUTAJ mecz Polska - Austria.

Od strony sportowej Michał Probierz też zasłużył na słowa uznania. Ta kadra dalej jest w budowie i będzie w budowie. Widać jednak, że zmierza w dobrym kierunku. Odpadnięcie z EURO w grupie nie zamaże tego obrazu, nie wrzuci jednym ruchem do kosza pracy wykonanej przez selekcjonera. Świetnie, że PZPN zamierza powierzyć mu kontynuację misji niezależnie od losów Polski na tym turnieju. Budujmy wreszcie coś trwałego, dajmy czas, by Probierz stworzył gotowy produkt. Dokończył dzieła. I wtedy oceńmy. Szczególnie, że selekcjoner “kupił” piłkarzy. Szczęsny, Zieliński, Kiwior, Bereszyński - jeden zawodnik za drugim chwalą go i doceniają za to, jak odmienił reprezentację, sprzątając po poprzednikach.
- Ekipy stworzonej przez Michała Probierza nie da się nie lubić. Stanowimy fajny miks młodzieżowego szaleństwa z doświadczeniem. (...) W reprezentacji istniała - może nie blokada - ale sposób myślenia, że należy grać defensywnie, "lagą na Robercika", z kontry. My wbiliśmy sobie do głowy, że inaczej naprawdę nie potrafimy. A głowa znaczy w sporcie najwięcej. Musimy uwierzyć, że da się grać w piłkę, bo mamy zawodników o wysokich umiejętnościach - tłumaczył “Bereś” dla Przeglądu Sportowego. - Mamy na tyle zwariowanego trenera, który powiedział: musimy grać w piłkę. I wszyscy mu uwierzyli - mówił “Szczena” po meczu z Holandią na antenie TVP Sport.

Pozwólcie marzyć

Wiara. A no właśnie. I ona będzie potrzebna w piątek o 18:00, gdy biało-czerwoni wyjdą na boisko w Berlinie. Nowy format mistrzostw Europy miał zminimalizować zjawisko drugiego meczu w grupie jako tego “o wszystko”, ale wyniki i terminarz zaprowadziły Polaków i Austriaków do boju wagi ciężkiej już równy tydzień od startu turnieju. Biało-czerwoni mają argumenty sportowe, by być jedną nogą w 1/8 finału. Rywale też, dopiero co solidnie postawili się piekielnie silnej Francji. Natomiast jedno jest pewne: reprezentacja Polski odzyskała dla siebie kibiców, którzy tłumnie - na stadionie w Berlinie i każdym zakątku naszego kraju - będą ją wspierać i do ostatniej sekundy wierzyć w pomyślne rozstrzygnięcie.
Znów jest ten boom, moda na EURO, moda na polską kadrę. Gigantyczne zasięgi w mediach społecznościowych. Strefy kibica, reklamy w telewizji, szaliki, gadżety. Odkurzone słynne flagi z nazwą jednego z browarów na balkonach. Polska żyje tymi mistrzostwami, żyje tą drużyną. Wierzymy, że ta bańka nie pęknie w piątkowy wieczór. Że biało-czerwoni dalej pozwolą nam marzyć, przeżywać, czerpać pełnymi garściami z tego turnieju. Polacy, jesteśmy z Wami.

Przeczytaj również