Real Madryt nie przeprowadzi szokującego transferu. A powinien? "Byłby brakującym elementem"
Nie było i nie ma tematu transferu Rodriego do Realu Madryt - przekonuje Marca. Obecnie zdobywca Złotej Piłki jest poważnie kontuzjowany, ale to właśnie on mógłby idealnie wypełnić lukę po Tonim Kroosie.
- Co stałoby się, gdyby Real zadzwonił w sprawie transferu? Gdy dzwoni Real Madryt, najlepszy klub w historii, najbardziej utytułowany, przy całym swoim znaczeniu, to oczywiście, że jest to zaszczyt i zawsze trzeba poświęcić temu uwagę - powiedział Rodri kilka dni temu w El Larguero, czym od razu rozpoczął serię medialnych spekulacji.
Wyciągając ten cytat warto jednak pamiętać, że od razu później dodał, że to się nie wydarzy, bo chce zostać w Manchesterze City. Nie wydarzyłoby się również dlatego, że Hiszpan we wrześniu zerwał więzadła i w tym sezonie już nie zagra.
Powodów, dla których ten transfer nie dojdzie do skutku, jest zresztą więcej. Rodri to wychowanek Atletico. Mógłby więc nie być najlepiej przyjęty przez kibiców "Los Blancos". A także przez piłkarzy, pamiętając, jak niektórzy z nich zareagowali na przyznanie Złotej Piłki jemu, a nie Viniemu. Jude Bellingham wracał do tej decyzji jeszcze na konferencji przed meczem z Liverpoolem. Ostatnio skomentował to też Florentino Perez.
- Złota Piłka dla Rodriego to nie jest skandal, ale to błąd i niesprawiedliwość. Rodri to fenomen i zasługuje na Złotą Piłkę, ale nie tę Złotą Piłkę. Ta z 2024 roku powinna trafić do piłkarza Realu Madryt - powiedział prezydent Realu na walnym zgromadzeniu socios.
Nie ma więc za dużej sympatii, nie ma zdrowia, nie ma sprzyjających okoliczności. Ten ruch nie wpisywałby się też w politykę transferową "Królewskich".
- Strategia klubu się nie zmienia. Po fiasku z transferem Edena Hazarda całkowicie porzucono opcje ze sprowadzeniem około 30-letnich zawodników. Od 2019 roku klub nie postawił na takiego gracza i nawet jeśli teraz to zrobi, nie będzie to Rodri - napisał w Marce Jose Felix Diaz, cytowany przez portal RealMadryt.pl.
- Czy Real będzie chciał kupować, pewnie za niemałe pieniądze, 29-latka po zerwanych więzadłach? Myśle, że nie - dodaje piszący dla tego serwisu Krzysztof Rot.
ALE. Gdyby wziąć pod uwagę względy czysto sportowe, ktoś taki byłby Realowi potrzebny. Realowi, który po zakończeniu kariery przez Toniego Kroosa stracił równowagę. Ma pomocników wybieganych, bramkostrzelnych albo bardziej defensywnych, ale nie ma kogoś, kto kontrolowałby tempo. Przez kogo przechodziłaby każda akcja. Kimś takim był Kroos. Kimś takim jest Rodri.
- W duecie pivotów, czy z Eduardo Camavingą, czy z Fede Valverde, mogliby się znakomicie uzupełniać. Rodri mógłby przejąć rolę, w której moim zdaniem żaden z nich w stu procentach nie czuje się komfortowo. Poza tym, dzięki temu Jude Bellingham miałby jeszcze mniej obowiązków typowego środkowego pomocnika. Dochodzi jeszcze kwestia Hiszpanów - niewielu jest takich, którzy weszliby do pierwszego składu Realu od razu, ale Rodri jest właśnie jednym z nich, a to ważne, żeby klub jednak zachował swoje hiszpańskie korzenie - argumentuje nam Rot.
Spójrzmy na ich liczby z ostatnich miesięcy. Rodri wygląda jak lepsza defensywnie, bardziej kompletna wersja Kroosa. Być może jedynie przerzuty, długie podania, których nie uwzględniają poniższe statystyki, to cecha, w której Niemiec jest wyraźnie lepszy. Camavinga czy kiepski ostatnio Aurelien Tchouameni są lepsi pod względem defensywnym, ale w rozegraniu wyraźnie ustępują mistrzowi Europy.
- Ostatnio się pojawiły informacje o zainteresowaniu Martinem Zubimendim. To z zachowaniem wszelkich proporcji podobny piłkarz. Rozumiem, że Real chciałby tego typu pomocnika, bo go brakuje w obecnej kadrze, ale jednocześnie przy Rodrim jest za dużo znaków zapytania. A szkoda, bo mógłby być brakującym elementem - kończy nasz rozmówca.