Real Madryt kompletnie nieprzygotowany. Ancelotti zostawi mistrzostwo i spaloną ziemię

Carlo Ancelotti prawdopodobnie poprowadzi w tym sezonie Real Madryt do mistrzostwa Hiszpanii. Tytułu, który zostanie jednak okupiony bardzo wysoką ceną. “Królewscy” są w miarę gotowi na teraźniejszość, lecz przyszłość tej drużyny może rysować się w szarych barwach. Ancelotti właśnie marnuje czas na położenie fundamentów pod niezbędną wymianę pokoleniową.
Przed ostatnim meczem Realu Madryt z Deportivo Alaves 32-letni Toni Kroos miał na koncie 27 spotkań z rzędu w wyjściowym składzie. 30-letni Casemiro jest w trójce najczęściej grających piłkarzy “Los Blancos” w tym sezonie. 36-letni Luka Modrić, nie licząc czasu kiedy leczył kontuzje, od sierpnia rozegrał prawie 90% możliwych minut w klubie. Ancelotti nie robi właściwie nic, aby położyć podwaliny pod erę, która nastąpi po obecnych weteranach. Włoch, gdyby mógł, przez najbliższą dekadę stawiałby w środku pola na dokładnie te same nazwiska.
W poszukiwaniu straconego czasu
Carlo Ancelottiemu od dawien dawna zarzuca się niechęć do rotacji i zbytnie przywiązanie do wąskiego grona zawodników. Już w sezonie 2014/15 kompletnie zdestabilizował Real, przegrał wszystkie możliwe trofea i podpisał na siebie wyrok, stawiając nieustannie na ten sam garnitur, zbyt znoszony i zmechacony. Jesienią ubiegłego roku można było domniemywać, że trener nie wyciągnął zbyt wielu niezbędnych wniosków. Dobre wyniki jednak maskowały fakt, że są osiągane kosztem całkowicie niepotrzebnego przemęczenia ponad 30-letnich zawodników.
- Rotacje zdarzają się tylko, kiedy nie ufasz zawodnikowi, jest zmęczony lub kontuzjowany. Na wiosnę będę miał świeży skład - zapowiadał “Carletto”, pytany w styczniu o niechętne korzystanie z dobroci ławki rezerwowych.
W 2015 roku Ancelotti, kolokwialnie mówiąc, “zajechał” skład Realu i teraz następuje powtórka z rozrywki. Od kilku tygodni większość doświadczonych zawodników “Królewskich” nie prezentuje wystarczającego poziomu, gra ociężale, jakby na zaciągniętym ręcznym. 35-letni silnik może brylować na jesiennych drogach, ale zimą nie zawsze odpali. Wystarczy przypomnieć niedawne starcie Realu z PSG, aby zrozumieć, jak poważny problem dotyka madrytczyków właśnie w najbardziej zaniedbanym sektorze przez Ancelottiego.
Niedawno w Paryżu Marco Verratti udowodnił swoją wielkość na tle Modricia, Casemiro i Kroosa. Trudno jednak, żeby było inaczej, jeśli 29-letni Włoch nie jest przymuszany przez Mauricio Pochettino do gry w niemal każdym możliwym spotkaniu. W Parku Książąt od pierwszej minuty mistrz Europy detronizował bezradnych “Królewskich”. Ancelotti zareagował na boiskowe wydarzenia dopiero w 82. minucie, kiedy Fede Valverde zmienił Modricia. Eduardo Camavinga przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Cztery dni później “Los Blancos” mierzyli się u siebie z Deportivo Alaves, drużyną ze strefy spadkowej. Włoch dokonał jednej roszady w składzie względem porażki z PSG. Na pierwszą zmianę znów zdecydował się w 82. minucie. Camavinga po raz kolejny nie podniósł się z ławki. Jedni nazwą to powtarzalnością, inni sabotażem.
Nieznośna szerokość kadry
- Eduardo Camavinga, Fede Valverde i inni młodzi muszą zrozumieć, że mają przed sobą Lukę, Toniego i Casemiro. Konkurują z najlepszymi na świecie. Muszą zrozumieć, że w przyszłości to oni tam zagrają. Camavinga ma ogromną jakość, ale musi się uczyć, zdobywać doświadczenie i wiedzę. Ma dopiero 19 lat, a już trenuje każdego dnia u boku Kroosa, Casemiro i Modricia. To dla niego jak piłkarska magisterka - stwierdził Ancelotti we wrześniu w rozmowie z dziennikiem “AS”.
Trudno naprawdę wytłumaczyć decyzje personalne dotyczące Fede Valverde i przede wszystkim Eduardo Camavingi. Francuz trafił do Realu w ostatnim dniu okienka transferowego i błyskawicznie udowodnił, że nie potrzebuje nawet chwili na aklimatyzację. W ligowym debiucie w Hiszpanii strzelił gola po kwadransie od pojawienia się na boisku. Trzy dni później zaliczył asystę na wagę zwycięstwa na wyjeździe z Interem, mistrzem Włoch. Wydawało się, że Real trafił tym transferem w dziesiątkę i niewykluczone, że faktycznie tak by się stało, gdyby 19-latek znalazł się pod skrzydłami mniej konserwatywnego szkoleniowca.
Od czasu asysty na San Siro pomocnik tylko sześć razy znalazł się w pierwszym składzie na mecze ligowe. Trzy razy został zmieniony w przerwie. Podobnego zabiegu Ancelotti ani razu nie zastosował w przypadku bardziej doświadczonych zawodników, chociaż bywały spotkania, w których zasługiwali na wstrząs i natychmiastowe zdjęcie z boiska. Włoch może porównywać pracę u boku Kroosa czy Modricia do studiów magisterskich, ale one nie polegają na tym, że niedoświadczony uczniak murszeje na bocznym torze, a utytułowany promotor naiwnie szuka blasku dawnej chwały.
- Dlaczego Asensio, a nie Valverde? Naszym planem jest pokazanie się z najlepszej strony, a nie zatrzymanie rywali - tak Ancelotti tłumaczył wybór składu przed meczem z PSG.
Boisko brutalnie zweryfikowało nieuzasadniony upór trenera, który jak najrzadziej korzysta z usług pomocników młodszych niż 29 lat. Przy czym warto zaznaczyć, że choćby Valverde, mimo sporadycznej gry, udowadnia klasę, kiedy już łaskawie dostanie szansę pokazania swoich umiejętności. Przeciwko Deportivo Alaves po raz pierwszy w tym roku miał szansę rozegrać 90 minut. Chociaż nie zdobył bramki, ani nie zanotował asysty, to był zdecydowanie jednym z wyróżniających się zawodników “Los Blancos”. Można jedynie wyobrażać sobie, na jaki poziom wskoczyłby Urugwajczyk, gdyby u progu marca miał w nogach więcej niż raptem 1590 minut.
Palący problem
Nie wiadomo, ile Real osiągnie w tym sezonie, ale pewnym jest, że utrzymanie obecnego podejścia do budowy pomocy przysporzy madrytczykom wielu kłopotów. Środek pola to najbardziej zaniedbany sektor w ekipie “Królewskich”, chociaż powinien jako pierwszy zostać przygotowany do rewolucji.
W linii obrony Eder Militao czy Ferland Mendy są zawodnikami na lata, Thibaut Courtois również jeszcze nie zbliża się do piłkarskiego wieku emerytalnego. O sile ataku “Los Blancos” przez najbliższą dekadę mogą stanowić Vinicius Junior i być może Kylian Mbappe. Tylko czy choćby w 2025 roku nadal kluczowymi postaciami centralnej strefy mają pozostać Luka Modrić, Toni Kroos i Casemiro? Jeśli Carlo Ancelotti do tego czasu pozostanie trenerem, nie będzie można wykluczyć tej opcji.
62-latek miłuje się w stawianiu na piłkarzy z krótkim terminem przydatności. Na początku sezonu hiszpańscy dziennikarze przygotowali dwa potencjalne zestawienia Realu - jeden złożony z weteranów, którego średnia wieku wyniosła 31 lat, w drugim umieszczono prawie o dekadę młodszych piłkarzy. Na Parc des Princes Real wyszedł w składzie o średniej wieku 29,2 lat. Żadna inna drużyna występująca w 1/8 finału Ligi Mistrzów nie stawia na tak leciwych piłkarzy. Oto spuścizna drugiej kadencji Ancelottiego.
Real nie może dłużej odkładać tematu wymiany pokoleniowej środkowych pomocników. Zegar tyka, a boisko udowadnia, że złoty tercet CKM nie jest w stanie odpowiednio funkcjonować na przestrzeni całego sezonu. Tymczasem dwóch potencjalnych następców w postaci Camavingi i Valverde rozegrało w sumie mniej minut niż 32-letni Kroos. Można jedynie domyślać się, czy prędzej Ancelotti zmieni swój sposób prowadzenia drużyny czy Florentino Perez pomyśli o zmianie… trenera.