Real, Barca i Atletico z solidnymi wzmocnieniami, ale grupa pościgowa też się zbroi. Top 10 najciekawszych transferów w LaLiga
Rozgrywki na hiszpańskich boiskach lubią być wyjątkowe pod wieloma względami. Najwyższy poziom zawodników, którzy muszą grać na najgorszych możliwych murawach, do momentu wprowadzenia systemu VAR najniższy poziom sędziowania, a tego lata również należy wspomnieć o różnicy w dacie zakończenia okna transferowego.
Kluby z Anglii oraz Włoch w momencie startu ligi zakończyły wszelkie działania w celu sprowadzenia do drużyny świeżej krwi, ale na Półwyspie Iberyjskim transferowa karuzela kręciła się do samego końca, do północy 31 sierpnia mimo, że spotkania ligowe rozpoczęły się już 17 sierpnia.
Tak długi okres, który mógł zostać spożytkowany na przeprowadzanie transakcji w celu zwiększenia jakości drużyny, oczywiście został wykorzystany przez większość klubów.
Interesujących wzmocnień, które mogą mieć realny wpływ na miejsce danego zespołu w tabeli dokonały zarówno największe marki jak Barcelona, Real oraz Atletico, ale również pretendenci w postaci Valencii czy Betisu, którzy marzą o przerwaniu dominacji wielkiej trójki.
W ostatnich tygodniach na Półwyspie Iberyjskim działo się wiele pasjonujących rzeczy, niekoniecznie związanych z boiskowymi wydarzeniami i nadszedł wreszcie czas na podsumowanie najciekawszych ruchów transferowych z udziałem hiszpańskich klubów.
10. ARTHUR (Gremio → Barcelona) – 31 mln euro
Nasze zestawienie otwiera transfer 22-letniego rozgrywającego rodem z Brazylii, który posiada wszelkie atuty, aby w przyszłości mówiło się o nim w kontekście wielkiej „kradzieży” Barcelony.
31 milionów przy obecnych realiach rynku transferowego wydaje się być niezwykle niską kwotą za młodego zawodnika o tak ogromnym potencjale, który pod względem charakterystyki gry idealnie wpasowuje się w potrzeby klubu.
Wychowanek Gremio uwielbia kontrolować grę i wymieniać nieskończone ilości podań z partnerami. Przy okazji nie gra na alibi, często szuka niekonwencjonalnych zagrań, otwierających drogę do bramki.
O jakości Arthura najlepiej świadczy debiut w La Lidze, gdzie po niespełna 10 minutach zanotował swoją pierwszą asystę w bordowo-granatowych barwach, potwierdzając, że klasowy zawodnik nie potrzebuje ani chwili na adaptację.
Po 22-latku nie widać żadnej presji związanej z przeskokiem z brazylijskiej Serie A na najwyższy światowy poziom. Właśnie dzięki bezgranicznej wierze we własne umiejętności Arthur może odnieść ogromny sukces na Camp Nou, stając się następcą Xaviego do którego jest nieustannie porównywany ze względu na wręcz identyczny styl gry.
Hernandez odszedł z Barcelony ponad 3 lata temu, ale dopiero teraz zarząd katalońskiego klubu podjął właściwą decyzję przy wyborze nowego pomocnika. Gomes, Turan i Paulinho od czasu do czasu potrafili zanotować dobry występ, ale na dłuższą metę żaden z nich nie posiadał odpowiednich umiejętności, aby na stałe zagościć w pierwszym składzie „Blaugrany”.
Arthur być może nie strzeli tylu bramek co Arda i jego rodak Paulinho, ale wniesie do drugiej linii ogromne pokłady kreatywności, które pozwolą m.in. Messiemu oraz Coutinho grę bliżej bramki rywali. Ciężar dyrygowania akcjami Barcelony z głębi pola w końcu będzie spoczywał na pomocniku, a nie na „Atomowej Pchle”.
9. RODRI (Villareal → Atletico) – 20 mln euro
Oczko wyżej znajduje się kolejny transfer środkowego pomocnika, który dysponuje nieprzeciętną wizją gry. Mowa oczywiście o Rodrim, który mimo zaledwie 22 lat na karku, był w ubiegłym sezonie dyrygentem środka pola „Żółtej Łodzi Podwodnej”.
Gdy Hiszpan trafiał na Estadio de la Ceramica mało kto przypuszczał, że tak szybko stanie się on absolutną gwiazdą drużyny. W końcu musiał on walczyć o miejsce w składzie z takimi zawodnikami jak Bruno, Roberto Soriano, Manu Trigueros, a także Pablo Fornals.
Mimo okazałej konkurencji Rodri na stałe zadomowił się w pierwszym składzie podopiecznych Javiera Callejy, dzięki czemu wyrósł na gwiazdę ligi. Zaowocowało to powrotem do rodzimego Atletico, z którego przed laty został skreślony w kuriozalnych okolicznościach.
Kilka sezonów Rodriego spędzonych poza Madrytem uświadomiły działaczom „Los Colchoneros” jak ogromny błąd popełnili, pochopnie skreślając swojego wychowanka. W Villarealu 22-latek wyrósł i nabrał niezbędnego doświadczenia, które sprawiło, że Enrique Cerezo i spółka nie wahali się ani przez moment, gdy pojawiła się okazja wpłacenia śmiesznie niskiej klauzuli za Hiszpana.
Na Wandzie Metropolitano plany są takie, aby Rodri stał się naturalnym następcą klubowej legendy w osobie Gabiego, który po ponad 10 latach spędzonych w koszulce „Materacy” zdecydował się odejść na piłkarską emeryturę do Al-Sadd.
Obiecujący początek sezonu w wykonaniu Rodriego pokazuje, że numer „14” w Atletico nie musiał długo czekać na godnego następcę Gabiego.
8. GERARD MORENO (Espanyol → Villareal) – 20 mln euro
20 milionów, które Villareal zarobił na Rodrim zostały rychle przeznaczone na wzmocnienie linii ataku, dzięki czemu do klubu trafił dotychczasowy gwiazdor Espanyolu – Gerard Moreno.
W ubiegłym sezonie „Papużki” zawdzięczały 26-letniemu napastnikowi błogi spokój w kwestii utrzymania się w najwyższej klasie rozgrywkowej, ponieważ spośród 36 bramek zdobytych przez całą drużynę, autorem szesnastu był właśnie Hiszpan.
20 milionów za goleadora, który strzela regularnie i nie odczuwa żadnej presji, gdy przychodzi mu się mierzyć z najlepszymi (gole z Barceloną, Realem, Betisem), to wręcz promocja. Szczególnie, biorąc pod uwagę niezbyt korzystną sytuację Villarealu, który potrzebował odświeżenia ataku niczym tlenu.
Roger Martinez w ciągu sześciu miesięcy spędzonych na Estadio de la Ceramica zdobył jedną bramkę, Enes Unal nie przekonał do siebie Javiera Callejy, co skutkowało wypożyczeniem do Realu Valladolid. Dodatkowo Milan wyciągnął z Villarealu Samu Castillejo, który od lat był kluczowym elementem ofensywy „Żółtej Łodzi Podwodnej”.
Działacze klubu opanowali jednak krytyczną sytuację, ściągając Moreno, który już w pierwszej kolejce udowodnił, że przybył on do klubu, aby siać postrach w szeregach rywali.
Wraz z Carlosem Baccą, nastawionym wyłącznie na wykańczanie akcji, dynamiczny Moreno może stworzyć niezwykle zabójczy duet, który pozwoli Villarealowi nawiązać walkę z Valencią o miejsce gwarantujące udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
7. QUINCY PROMES (Spartak Moskwa → Sevilla) – 20 mln euro
Do najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek chce również powrócić Sevilla, która w bieżącym sezonie będzie mogła co najwyżej pokusić się o kolejny triumf w Lidze Europy.
Poprzedni sezon oraz początkowa niemrawość działaczy „Palangany” na rynku transferowym nie napawała optymizmem w kontekście realnej walki o europejskie puchary, ale w ostatnim dniu okienka potwierdzono zakup Promesa, który może stać się prawdziwą gwiazdą na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan.
Poprzedni sezon oraz początkowa niemrawość działaczy „Palangany” na rynku transferowym nie napawała optymizmem w kontekście realnej walki o europejskie puchary, ale w ostatnim dniu okienka potwierdzono zakup Promesa, który może stać się prawdziwą gwiazdą na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan.
Po odejściu Correi do Lazio, Sevilli ewidentnie brakowało w kadrze skrzydłowego, który potrafi równie dobrze dryblować, co strzelać. 26-letni Holender to zawodnik wręcz stworzony właśnie do tej roli. Wystarczy spojrzeć na jego dokonania w lidze rosyjskiej, którą znacząco przerastał umiejętnościami.
Jeśli Promes zdoła prezentować na hiszpańskich boiskach równie wysoką jakość co w Rosji, to z miejsca stanie się istną rewelacją całej ligi. Sprzyjają mu wszystkie okoliczności, ponieważ pod wodzą Pablo Machina Sevilla prezentuje ofensywny futbol, który pozwala napastnikom na pełne wykorzystanie swojego potencjału.
Andre Silva w ligowym debiucie zdobył hat-tricka, a Pablo Sarabia imponuje skutecznością, zdobywając 6 bramek w 5 meczach kwalifikacyjnych do Ligi Europy oraz dokładając jedno trafienie w starciu z Barceloną o superpuchar Hiszpanii. Promes uzupełni ofensywny tercet Sevilli i być może już od następnych kolejek również zacznie regularnie wpisywać się na listę strzelców.
6. MARIANO DIAZ (Lyon → Real Madryt) – 21,5 mln euro
Przed startem okienka oczywistą kwestią wydawało się wzmocnienie ofensywy Realu Madryt. Utrata Jamesa, Moraty oraz Mariano w czasie letniego okienka transferowego w 2017 roku sprawiła, że „Królewscy” wypisali się z walki o krajowy tytuł już w grudniu, kiedy tracili 14 punktów do liderującej Barcelony.
Gorzki smak porażki z odwiecznym rywalem, który przecież borykał się z takimi problemami jak odejście Neymara czy kontuzje Dembele sprawił, że Florentino Perez musiał ruszyć na zakupy.
Wbrew oczekiwaniom niektórych kibiców, na Santiago Bernabeu nie zawitał żaden napastnik ze ścisłego topu, który kosztowałby zapewne kilkaset milionów. Zakusy na Neymara, Mbappe czy Hazarda zakończyły się niepowodzeniem, ale transfer sprawdzonego już Mariano wcale nie musi wyjść „Los Blancos” na gorsze.
Po odejściu Ronaldo głównym problemem, z którym będzie musiał sobie poradzić Julen Lopetegui będzie ułożenie drużyny w taki sposób, aby nie była ona uzależniona od bramek w wykonaniu tylko jednego piłkarza.
Bale, Benzema i Mariano to nie są piłkarze, którzy w pojedynkę będą w stanie strzelić ponad 50 goli w sezonie, ale dzięki odejściu Portugalczyka każdy z nich poprawi swoje dotychczasowe strzeleckie osiągnięcia, które w przypadku właśnie Diaza, są i tak dosyć okazałe.
Ubiegły sezon w Lyonie udowodnił, że zarząd „Los Blancos” popełnił błąd, oddając Mariano, którego nieudolnie próbował zastąpić Borja Mayoral. 25-latek to zawodnik, który posiada wszystko, aby idealnie wkomponować się w drużynę „Królewskich”.
Real potrzebował szybkiego, dobrze grającego głową oraz przede wszystkim skutecznego napastnika, który wywrze presję na Benzemie i pozwoli nowemu trenerowi na rotowanie ofensywą bez ryzyka utraty jakości. Z tak szeroką ławką rezerwowych, „Los Blancos” znów mogą stanowić realne zagrożenie dla Barcelony i Atletico w walce o mistrzostwo Hiszpanii.
5. WILLIAM CARVALHO (Sporting Lizbona → Betis) – 20 mln euro
Po odejściu Fabiana Ruiza kwestią priorytetową dla Quique Setiena stało się znalezienie substytutu dla Hiszpana, który przecież dyrygował środkiem pola „Verdiblancos” w ubiegłym, jakże udanym sezonie.
Jak wiadomo, Betis nie jest klubem, który może sobie pozwolić na wydanie ogromnej kwoty na jednego zawodnika, zatem postanowiono wykorzystać nieciekawą sytuację w Sportingu, gdzie zawodnicy zostali pobici przez kibiców i znieważeni przez prezesa.
Po takim incydencie większość czołowych zawodników opuściła klub i jednym z nich był oczywiście William Carvalho, którego od wielu lat łączono z przenosinami do lepszych klubów.
W gronie potencjalnych kandydatów wymieniało się zwykle Liverpool oraz Manchester City, ale ostatecznie, jedna z największych pereł portugalskiej piłki jeśli chodzi o środek pola, zawitała na Estadio Benito Villamarin.
Początek sezonu w wykonaniu Betisu jest jak na razie przeciętny (4 pkt. po 3 kolejkach), ale sam William Carvalho dobrze wkomponował się w zespół od razu wskakując do pierwszego składu.
Mierne rezultaty podopiecznych Setiena są spowodowane w dużej mierze indolencją strzelecką Sanabrii i Lorena, ale pomocnikom „Verdiblancos” nie można niczego zarzucić.
4. ARTURO VIDAL (Bayern → Barcelona) – 18 mln euro
Gdy dochodzi do transakcji z udziałem Bayernu i Barcelony, której bohaterem jest dwukrotny zdobywca Copa America, finalista Ligi Mistrzów, 4-krotny mistrz Włoch oraz 3-krotny mistrz Niemiec, cały świat na moment wstrzymuje oddech.
Transfer Chilijczyka za zaledwie 18 milionów wywołał niemały szok. W końcu Arturo mimo 31 lat na karku nadal prezentuje wysoką jakość w środku pola. W Bayernie Monachium Vidal nieprzerwanie stanowił kluczowy element Bawarczyków, którzy zdominowali rozgrywki Bundesligi.
Kiedy myślimy o charakterystyce pomocników Barcelony, od razu przychodzą nam na myśl filigranowi magicy, którzy nieustannie wymieniają między sobą podania. Do takiej roli został sprowadzony na Camp Nou Arthur, ale umiejętności Vidala również mogą okazać się dla „Blaugrany” kluczowe.
Chilijczyk na boisku jest prawdziwym wojownikiem, który uwielbia nękać rywali ciągłymi odbiorami i pressingiem w zabójczym tempie. Poza walecznością dysponuje on również znakomitymi przerzutami oraz strzałami z dystansu, dzięki czemu wachlarz rozwiązań akcji ofensywnych Barcelony znacznie się poszerzy.
Po utracie Paulinho oraz Iniesty „Blaugrana” potrzebowała ściągnąć w swoje szeregi absolutnego pewniaka, który z miejsca wniesie do drużyny jakość. Arthur oraz Alena, który otrzymał promocję do pierwszej do drużyny, to melodia przyszłości - gracze, którzy dopiero za kilka lat będą stanowić o sile barcelońskiej pomocy.
Arturo Vidal to z kolei zawodnik na teraz, który zapewne nie zabawi długo na Camp Nou (podpisał zaledwie 3-letni kontrakt), ale w trakcie swojej przygody z katalońskim klubem będzie chciał spełnić swoje marzenie, zdobywając Ligę Mistrzów.
3. GONCALO GUEDES (PSG → Valencia) – 40 mln euro
Nasze podium otwiera transfer, na który musieliśmy czekać do ostatnich dni okienka transferowego, ale było warto. Portugalski skrzydłowy ostatecznie trafia do Valencii, do której był wypożyczony w ubiegłym sezonie.
Na Estadio Mestalla Guedes rozegrał kapitalny sezon i to w dużej mierze dzięki jego grze „Nietoperze” powróciły do Ligi Mistrzów. 21-latek nieustannie torturował rywali dryblingami, zwinnością, strzałami z dystansu, przeszywającymi prostopadłymi piłkami do Zazy czy Rodrigo.
Po odejściu włoskiego napastnika wydawało się, że działacze Valencii przeznaczą na nowego snajpera większość budżetu, ale postanowiono wypożyczyć Batshuayia, aby zainwestować w sprawdzoną już opcję, czyli Guedesa, który stał się najdroższym transferem w historii klubu.
Bezgraniczną wiarę w umiejętności Portugalczyka potwierdza również nieprzeciętna długość kontraktu (wygaśnie w 2024 roku) oraz wysoka klauzula wykupu (200 milionów euro). Guedes ma wcielać się w rolę lidera „Nietoperzy” jeszcze przez wiele lat.
Z nim w składzie Valencia znów będzie mogła swobodnie walczyć o Top 4 oraz być może dalekie zajście w Lidze Mistrzów. Na naszych oczach może rodzić się przyszła potęga, niczym Atletico Madryt kilka lat temu.
Pierwszy skład „Nietoperzy” wygląda znakomicie, na ławce znajdują się tak klasowi zawodnicy jak Gameiro, wspomniany już Batshuayi, Czeryszew, znakomity taktyk Marcelino w roli szkoleniowca, a do tego wszystkiego w końcu w drużynie znajduje się lider z krwi i kości, który już udowodnił, że jest w stanie udźwignąć ciężar kierowania ofensywą Valencii.
2. THOMAS LEMAR (Monaco → Atletico) – 70 mln euro
Nadszedł czas na omówienie kolejnego transferu Atletico Madryt, który udowadnia, że podopieczni Simeone chcą znów pokrzyżować plany tandemu Real-Barcelona w walce o tytuł.
Jeszcze na początku lata spekulowano, że Antoine Griezmann trafi w szeregi „Dumy Katalonii”, a Lemar zostanie jego naturalnym następcą, ale jak się później okazało „Cholo” będzie miał do dyspozycji w nadchodzących sezonach obu znakomitych Francuzów.
Jeszcze na początku lata spekulowano, że Antoine Griezmann trafi w szeregi „Dumy Katalonii”, a Lemar zostanie jego naturalnym następcą, ale jak się później okazało „Cholo” będzie miał do dyspozycji w nadchodzących sezonach obu znakomitych Francuzów.
Nieustanny progres Atletico sprawił, że to już nie jest klub, który wyszukuje utalentowanych młodych zawodników, kształtuje ich, oddaje w ręce topowych marek, a następnie powtarza cały proces, sprowadzając kolejne „perełki”.
Czasy, gdy z klubu cyklicznie odchodziły największe gwiazdy bezpowrotnie minęły. Obecnie to właśnie Atletico jest potęgą, do której trafiają żądni trofeów zawodnicy z teoretycznie słabszych klubów.
Lemar w pierwszych spotkaniach Atletico prezentował się naprawdę spektakularnie, potwierdzając, że był warty wydanych na niego pieniędzy.
Lewy pomocnik posiada wybitne umiejętności w zakresie dryblingu, zdobywania terenu. Dzięki jego obecności ciężar rozgrywania akcji ofensywnych nie będzie już spoczywał wyłącznie na Griezmannie. Po odejściu Carrasco w drużynie Simeone ewidentnie brakowało typowego skrzydłowego, który potrafi minąć kilku rywali i dostarczyć piłkę „na nos” Diego Costy.
Apatyczna gra i konieczność ustawiania niezbyt szybkiego Koke na skrzydle zaprzepaściła szanse Atletico na rywalizację z Barceloną o tytuł, ale wzmocnienia w postaci m.in. Rodriego oraz Lemara pozwalają śmiało zakładać, że banda „Simeone” będzie w stanie powtórzyć wyczyn z sezonu 13/14, kiedy zdobyła mistrzostwo.
1. THIBAUT COURTOIS (Chelsea → Real Madryt) – 35 mln euro
W momencie ogłoszenia transferu Cristiano Ronaldo do Juventusu chyba nikt nie spodziewał się, że największy zakup Realu będzie związany z pozycją bramkarza. Czas jednak pokazał, że ofensywę postanowiono wzmocnić tańszymi opcjami, a największą gwiazdą letniego okienka na Bernabeu stał się dotychczasowy bramkarz Chelsea – Thibaut Courtois.
Belg zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce w naszym zestawieniu, ponieważ niecodziennie zdarza się, aby za sprawdzonego w danej lidze zawodnika ze ścisłego topu, który ma przed sobą jeszcze dekadę gry, wystarczyło zapłacić 35 milionów.
Tak niska cena była spowodowana wygasającym w przyszłym roku kontraktem z „The Blues” dla których była to ostatnia okazja, aby zarobić jakiekolwiek pieniądze na jednym z najlepszych bramkarzy w lidze, który przy okazji pokazał się z dobrej strony na Mistrzostwach Świata.
Real skutecznie wykorzystał sytuację kontraktową oraz chęć Belga do powrotu do Hiszpanii, gdzie mieszka jego rodzina.
Dzięki temu „Królewscy” nie muszą się już martwić o obsadę bramki, gdzie dotychczas występował 31-letni Keylor Navas. Kostarykanin imponował formą w spotkaniach Ligi Mistrzów z Bayernem czy PSG, ale rozgrywki ligowe w jego wykonaniu były katastrofalne.
„Los Blancos” w ubiegłym sezonie stracili dwa razy więcej bramek niż Atletico, szczelniejsze defensywy miały takie drużyny jak Espanyol i Getafe. Aby wrócić na tron w Hiszpanii, Real potrzebował ściągnąć w swoje szeregi bramkarza, którego forma nie będzie istną sinusoidą.
Przyszłość pokaże, czy dwukrotny zdobywca Trofeo Zamora dla najlepszego bramkarza La Ligi stanie się wartością dodaną dla defensywy „Królewskich”. Wzmocnienie linii obronnej to z pewnością kluczowa kwestia dla Julena Lopeteguiego w kontekście walki o tytuł z Barceloną, Atletico i być może Valencią, która dysponuje wszelkimi atutami, mogącymi zagrozić dotychczasowym hegemonom.
Do historii przechodzą zwycięzcy, ale rywalizacja na Półwyspie Iberyjskim będzie elektryzująca nie tylko na szczycie tabeli. O miejsca w europejskich pucharach powalczą Betis, Sevilla, Villareal.
Każda z tych drużyn aktywnie działała na rynku transferowym, aby zmaksymalizować swoją szansę na sukces. Wszystko jednak dobitnie zweryfikuje boisko oraz pozostałe 36 długich i pasjonujących kolejek jednej z dwóch najlepszych lig świata.
Mateusz Jankowski