Rashford cieniem wielkiego piłkarza. "Jeśli chce odejść z Manchesteru United, nikt mu nie zabroni"

Rashford cieniem wielkiego piłkarza. To mogło być decydujące. "Jeśli chce odejść, nikt mu nie zabroni"
Russell Hart/PressFocus
W tym sezonie Marcus Rashford jest cieniem wielkiego piłkarza. Anglik głównie zawodzi, a jego przyszłość w Manchesterze United stoi pod znakiem zapytania. Skąd taki zjazd 24-latka i czy właśnie oglądamy schyłek jego kariery na Old Trafford?
Jeszcze w ubiegłym sezonie Marcus Rashford robił tzw. double-double w Premier League (11 goli, 11 asyst), a we wszystkich rozgrywkach strzelił 21 bramek. Teraz jego statystyki są znacznie słabsze. Media zaś coraz częściej rozpisują się o rychłym odejściu Anglika z Manchesteru United. Oliwy do ognia dodał ostatnio w tej sprawie także Ralf Rangnick. Niewykluczone, że ewentualny letni rozwód 24-latka z “Czerwonymi Diabłami” byłby rozstaniem z rozsądku dla obu stron. Kilkanaście miesięcy temu - scenariusz nie do pomyślenia. Od tego czasu sporo się jednak zmieniło.
Dalsza część tekstu pod wideo

Nikogo nie ma w domu

Styczeń 2022. Pucharowy mecz z Aston Villą, wygrany ostatecznie przez Manchester 1:0. Marcus Rashford bierze udział w kontrze swojej drużyny. Akcję z prawej strony prowadzi Mason Greenwood, który po indywidualnym rajdzie uderza na bramkę. W okolicach dziewiątego, może dziesiątego metra stoi osamotniony Rashford. Zupełnie niepilnowany, wydawałoby się, że gotowy do dobitki i podwyższenia wyniku. Nic z tego. Anglik wygląda na nieobecnego, zamyślonego, rezygnuje nawet z ruchu w kierunku piłki, złapanej ostatecznie przez Emiliano Martineza. Jakby pobiegł za akcją wyłącznie licząc na to, że Greenwood wykończy ją indywidualnie lub wystawi mu “patelnię”. Jak najmniejszym nakładem sił, bez ryzyka, bez pazerności na gole, tak potrzebnej napastnikowi. Wideo od [1:43]:
Akcja-symbol. Doskonale pasuje na podsumowanie obecnego sezonu w wykonaniu wychowanka United, złotego dziecka Old Trafford i brytyjskiej piłki. Rashford sprawia wrażenie niezdecydowanego, niepewnego, strachliwego. Kilka dni przed spotkaniem z “The Villans” kibice mogli łapać się za głowę, widząc jak rezerwowy Marcus wchodzi na boisko na kwadrans meczu z Wolves i traci piłkę sześć razy. Sześć razy w 15 minut. Niczym junior, któremu strach pałęta nogi w świetle reflektorów.
- Rashford dokonał niesamowitych rzeczy w ciągu ostatnich kilku lat. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Teraz najwyraźniej mu czegoś brakuje. Patrzyłem na niego i pomyślałem, że światła są włączone, ale nikogo nie ma w domu. Wygląda na zagubionego - mówił po meczu z Aston Villą Roy Keane, który stwierdził, że Anglikowi brakuje pewności siebie, a rolą klubu jest pomoc piłkarzowi w tej sytuacji.
Irlandczyk jako komentator futbolowej rzeczywistości często trafia kulą w płot, ale tutaj akurat zdaje się, że słusznie wskazał sedno problemów Rashforda. Mentalnie 24-latek dostał w minionym roku solidnie po głowie. Postawił udział w EURO 2020 ponad kwestie zdrowotne (o tym szerzej nieco niżej), lecz Gareth Southgate traktował go wyłącznie jako rezerwowego i jedynie wpuszczał z ławki w roli zmiennika. Zrobił to przede wszystkim w finale turnieju, kiedy to Rashford razem z Jadonem Sancho weszli na murawę specjalnie na konkurs rzutów karnych decydujący o zwycięstwie. Obaj się pomylili. Marcus nawet nie trafił w bramkę. Hejt, z którym się spotkał po porażce reprezentacji, przekroczył wszelkie granice. Rashforda, Sancho, a także Bukayo Sakę wyzywano na tle rasistowskim, zniszczono nawet mural poświęcony wychowankowi “Czerwonych Diabłów”. To musiało boleć.

Przesadził

Po EURO 24-letni napastnik musiał zaś poddać się operacji barku, która wykluczyła go z gry na początku nowych rozgrywek. “ESPN” informował, że Rashford unikał zabiegu tak długo, ile było to możliwe. Pojawiały się doniesienia, że grał z kontuzją blisko dwa lata. Ole Gunnar Solskjaer, wpatrzony w Anglika jak w obrazek, eksploatował do go granic możliwości. A sam piłkarz świadomie podjął ryzyko. Nie zamierzał rezygnować z marzeń i laurów, stąd najpierw dokończył sezon w barwach United (razem 57 występów, ponad 4100 minut, opuścił tylko jeden mecz ligowy), a następnie pojechał na mistrzostwa Europy. Istniały uzasadnione obawy, że nawet po udanej operacji trudno będzie mu wejść na optymalny poziom sportowy, że przesadził, poświęcając własne zdrowie. I się one potwierdziły.
Niedługo minie pół roku, odkąd wrócił do treningów, a śladów dawnej dyspozycji nie widać lub pojawiają się one nadzwyczaj rzadko. A to nie jest tak, że Ralf Rangnick unika wystawiania Marcusa do gry. Niekiedy od początku meczu, innym razem z ławki, ale Rashford regularnie pojawia się na boisku. Tyle że często wygląda jak ostatnio z Tottenhamem, gdzie spisywał się kiepsko i został zdjęty jako pierwszy, w 68. minucie spotkania.
Źródłem problemów piłkarza może być także rzadkie wykorzystywanie go w roli lewego napastnika ukierunkowanego na łamanie gry do środka. Na tej pozycji Rashford wygląda najlepiej, a jednak zwykle występuje po drugiej stronie boiska lub jako “dziewiątka”. Jose Mourinho, o którym Anglik nie ma najlepszego zdania, miał więc rację, mówiąc przed trzema laty, że Marcus nie jest typem klasycznego środkowego napastnika, a najwięcej drużynie daje właśnie ustawiony jako lewy napastnik schodzący ze skrzydła do centrum. Portugalczyk nazwał byłego podopiecznego “man of movement”, zwracając tym samym uwagę, że dynamiką i ruchliwością może on ugrać najwięcej, nie zaś statycznym przypisaniem do pozycji numer dziewięć.

Letni rozwód?

W obecnym sezonie statystyki Marcusa Rashforda są po prostu słabe. 25 meczów, pięć goli, dwie asysty. Te liczby nie przystoją tak znakomitemu piłkarzowi, którym reprezentant Anglii niewątpliwie jest. Łatwo odnieść wrażenie, że 24-latek zatrzymał się w rozwoju i zszedł z ścieżki prowadzącej go na futbolowe szczyty. Nie ma pewności, że wróci na nią jeszcze w barwach United. W ubiegłym tygodniu “Guardian” informował o dylemacie zawodnika, wahającego się, czy nie zmienić barw klubowych w najbliższym, letnim okienku transferowym. Rashford nie podjął jeszcze decyzji, bo czeka na to, kto przejmie trenerski ster po Ralfie Rangnicku. Piłkarz boi się jednak o miejsce w kadrze na mistrzostwa świata, stąd nie zamyka sobie żadnych drzwi. A takie wypowiedzi jak poniższa autorstwa niemieckiego menedżera raczej nie przekonują 24-latka do pozostania na Old Trafford.
- Jeśli Rashford, jego agenci lub bliscy pomyślą w pewnym momencie o przejściu do innego klubu, to nikt mu tego nie zabroni. Latem może to zrobić - powiedział Rangnick. Szczerze? Jak najbardziej. W tym konkretnym przypadku chyba właściwsza byłaby jednak kurtuazja.
Faktycznie możemy jednak oglądać schyłek kariery Anglika w macierzystym klubie. Chętnych na jego usługi nie zabraknie. Według “The Times” Rashforda widziałoby u siebie PSG. “Mundo Deportivo” wymieniało go zaś w kontekście przenosin do Barcelony. A jeśli sam zawodnik da do zrozumienia, że chętnie opuści Old Trafford, lista zainteresowanych błyskawicznie powinna wzrosnąć. Jego kontrakt z Manchesterem wygasa w czerwcu przyszłego roku. W umowie zawarto wprawdzie opcję jej automatycznego przedłużenia, ale gdyby obie strony doszły do wniosku, że czas na rozstanie, to łatwo wyobrazić sobie letni, głośny transfer Marcusa do innego klubu. Za jakie pieniądze? Im gorzej będzie grał, tym bardziej spadnie jego wartość. Wycenę sugerowana przez branżowy portal “Transfermarkt”, czyli 85 mln euro, raczej można włożyć między bajki.
Najbliższe tygodnie będą zatem kluczowe nie tylko dla Manchesteru United, któremu grozi brak kwalifikacji do kolejnej edycji Ligi Mistrzów, ale także dla jego wychowanka, diamentu, gwiazdy, która od lat ciągnęła ten wózek. Lipcowo-sierpniowy rozwód z rozsądku na dziś wydaje się realny.

Przeczytaj również