Ranking transferowej mocy. Juventus, Borussia czy FC Barcelona? Kto zrobił jak na razie najlepsze transfery?

Ranking transferowej mocy. Które kluby najlepiej dotychczas wykorzystały letnie okienko na wzmocnienie składu?
BVB
Okienko transferowe trwa w najlepsze. Za nami dopiero połowa lata, ale już byliśmy świadkami wielu elektryzujących transakcji z udziałem piłkarzy z najwyższej półki. Pojedyncze zakupy to jedno, aczkolwiek przyjrzyjmy się dokładnie klubom, które w trakcie ostatnich tygodni dokonały największych usprawnień swoich kadr. Która z drużyn zasługuje (na tę chwilę) na miano prawdziwego króla polowania?
Kluczowym czynnikiem branym pod uwagę przy okazji tworzenia dzisiejszego rankingu jest stosunek jakości kadr poszczególnych drużyn z zeszłego sezonu w porównaniu z obecnym arsenałem. Próżno zatem szukać w poniższym zestawieniu klubów, które pożegnały się ze swoimi dotychczasowymi gwiazdami (vide Atletico, z którego odeszli Antoine Griezmann, Rodri czy Diego Godin).
Dalsza część tekstu pod wideo
Naszymi dzisiejszymi bohaterami staną się zatem ekipy, które nie dość, że dokonały niezwykle ciekawych wzmocnień, to jeszcze zdołały zatrzymać w swoich szeregach swoje filary.

7. AS Saint-Étienne

Zaczynamy od klubu, który raczej nie króluje na okładkach gazet oraz nagłówkach serwisów informujących o najświeższych transferach. A może to błąd, ponieważ na Stadion Geoffroya Guicharda przybyło wielu naprawdę utalentowanych zawodników w stosunkowo niskiej cenie.
Najciekawszym wzmocnieniem zdecydowanie można nazwać pozyskanie za zaledwie 3,5 miliona euro Ryada Boudebouza. Marokański skrzydłowy nie podbił Półwyspu Iberyjskiego, zawodząc zarówno w Betisie, jak i Celcie Vigo. Nieudana przygoda w lidze hiszpańskiej nie może jednak całkowicie przesłonić nam pokładów potencjału, które tkwią w nogach Boudebouza.
Przed przenosinami do La Ligi Marokańczyk, krótko mówiąc, wymiatał w Ligue 1. Jeśli 29-latek w barwach „Les Verts” zaprezentuje choćby połowę umiejętności, którymi brylował za czasów gry w Montpellier, Saint-Étienne zyska prawdziwego lidera linii ofensywnej.
Ciekawie zapowiada się współpraca Boudebouza z nowym napastnikiem „Zielonych” – Denisem Bouangą. W ubiegłym sezonie Gabończyk był jednym z najlepszych strzelców ekipy Nimes, która dość nieoczekiwanie zajęła 9. miejsce w ligowej tabeli. 4,5 miliona euro za 24-latka z takim wachlarzem umiejętności można spokojnie nazwać prawdziwą okazją.
Do ekipy prowadzonej przez Jean-Louis Gasseta dołączył także Sergi Palencia. Wychowanek Barcelony ostatnie 12 miesięcy spędził na wypożyczeniu w Bordeaux, zatem z pewnością nie będzie potrzebował czasu na aklimatyzację na francuskich boiskach.
W kwestii odejść działacze Saint-Étienne również zasługują na pochwały. Z klubem pożegnał się 29-letni Remy Cabella, za którego Krasnodar zapłacił aż 12 milionów euro. Była to prawdopodobnie ostatnia okazja, aby na francuskim pomocniku zarobić tak okazałe pieniądze.
Najgłośniejszy transfer związany z „Les Verts” dotyczył jednak innego zawodnika – Williama Saliby. Z jednej strony odejście 18-letniego wielkiego talentu to spora strata dla francuskiego klubu, aczkolwiek trzeba pamiętać, że tak naprawdę Saliba dołączy do Arsenalu dopiero w sezonie 2020/21.
W trakcie nadchodzącego sezonu nadal będziemy mogli obserwować grę Saliby w Saint-Étienne i jest to bez dwóch zdań doskonała informacja dla wszystkich sympatyków tego klubu. W trakcie poprzedniej kampanii Saliba udowodnił jak duży wpływ wywiera na wyniki osiągane przez całą drużynę.
W obliczu pozostania swojego nastoletniego filaru defensywy oraz pozostałych wzmocnień nowy sezon powinien być udany dla podopiecznych Gasseta. W poprzedniej kampanii „Les Verts” uplasowali się na 4. lokacie wyprzedzając m.in. Marsylię, a nadchodzące rozgrywki mogą być jeszcze bardziej owocne.

6. West Ham United

Przechodzimy do klubu, którego mottem powinny stać się słowa „Miłe złego początki, lecz koniec żałosny”. West Ham niemal co roku dokonuje wielu wzmocnień, wydaje się, że może namieszać w ligowej tabeli, po czym boisko brutalnie weryfikuje wszelkie oczekiwania. Nie wykluczam, że tak może stać się i w tym roku, aczkolwiek nadzieję na lepszy los dla londyńskiego klubu upatruję w zmianie sposobu działania na rynku transferowym. Za dokonywanie wzmocnień wreszcie zabrał się człowiek, który powinien to robić już wcześniej – dyrektor sportowy klubu.
Na papierze, jak to najczęściej bywa w przypadku West Hamu, transfery prezentują się znakomicie. Krnąbrnego i niemal wiecznie kontuzjowanego Arnautovica, który postanowił kontynuować swoją karierę w Chinach, zastąpiono zawodnikiem z najwyższej półki. W trakcie ostatnich miesięcy wiele mówiło się o wyczynach Luki Jovica, aczkolwiek dokonania Sebastiena Hallera muszą wzbudzać równie wielki podziw.
Ponadto 15 milionów zarobiono na sprzedaży Edimilsona Fernandesa, który poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Fiorentinie oraz rezerwowego Pedro Obianga. Ze stolicą Londynu pożegnał się także Lucas Perez, któremu gra w Anglii wybitnie „nie leży”.
Tyl w kwestii odejść, aczkolwiek na tym działania West Hamu na rynku transferowym się nie zakończyły. Poza Hallerem szeregi „Młotów” wzmocnił Pablo Fornals. O klasie tego zawodnika właściwie nie trzeba wiele pisać. Wystarczy obejrzeć jego poczynania podczas młodzieżowego EURO lub filmik, którym West Ham powitał swój nowy nabytek.

5. FC Barcelona

Wiele nie trzeba także pisać o jednym z najgłośniejszych transferów tego lata, którym bez wątpienia jest Antoine Griezmann. Niepodważalną jakość francuskiego napastnika, którego pozyskała Barcelona najlepiej oddają liczby. Można powiedzieć, że 28-latek strzelał niemal zawsze i wszędzie.
Drugim wielkim wzmocnieniem „Blaugrany” został Frenkie de Jong. Holenderski pomocnik w barwach Barcelony rozegrał dopiero kilka sparingów, aczkolwiek w jego przypadku nie ma żadnych obaw o przydatność w zespole Ernesto Valverde.
Adaptacja 22-latka przebiega prawidłowo, ponieważ de Jong wydaje się stworzonym do gry w klubie, który opiera swoją grę na posiadaniu piłki i kontroli gry. W Ajaksie Frenkie niejednokrotnie udowadniał, że, jak to lubimy mówić: „piłka mu nie przeszkadza w grze”. Kreatywność, balans, umiejętności defensywne – to wszystko i jeszcze wiele więcej Holender wniesie do drugiej linii „Dumy Katalonii”.
Jednak Barcelona nie znalazłaby miejsca w tym rankingu, gdyby nie bardzo dobre ruchy poczynione w kwestii sprzedaży niektórych piłkarzy. Klub z Camp Nou zarobił już ponad 100 milionów na graczach, którzy pełnili role drugo- lub nawet trzecioplanowe, jak Andre Gomes, Jasper Cillessen czy Denis Suarez.

4. Wolverhampton Wanderers

Po raz kolejny na uwagę podczas okienka transferowego zasługuje także ekipa „Wilków”. Tym razem na Molineux nie doszło do tak ogromnej rewolucji, jak przed rokiem, aczkolwiek do drużyny Nuno Espirito Santo znów sprowadzono kilku ciekawych zawodników.
Chociaż wszelkie podsumowania działań Wolves warto rozpocząć od najważniejszej transakcji, która miała miejsce jeszcze kilka miesięcy temu, a mianowicie wykupienia Raula Jimeneza z Benfiki. Meksykanin praktycznie każdym występem w barwach „Wilków” udowadniał, że jest wart minimum 40 milionów euro.
Swojej przydatności dla drużyny nie pokazywali za to Ivan Cavaleiro i Helder Costa, których zdecydowano się wypożyczyć odpowiednio do Fulham oraz Leeds. Na niższym poziomie rozgrywkowym skrzydłowi powinni odbudować swoją formę.
Lukę po Cavaleiro oraz Coście wypełniono w dosyć okazały sposób, ponieważ na Molineux trafił Patrick Cutrone. „Wilki” zapłaciły za Włocha zaledwie 18 milionów euro i aż trudno nie odnieść wrażenia, że może to być jeden z najlepszych transferów tego okienka pod względem stosunku ceny do jakości.
Ciekawym posunięciem było także wypożyczenie z Realu Madryt Jesusa Vallejo. 22-letni stoper nie mógł liczyć na wiele okazji do gry w barwach „Królewskich”, zatem decyzja o przeniesieniu się na Molineux wydaje się być absolutnie naturalna. Nuno Espirito Santo preferuje grę z trzema stoperami, więc Vallejo nie powinien mieć żadnych problemów z okazją do zaprezentowania swych umiejętności.

3. Sevilla

Jest Monchi, jest zabawa. Tak można by skwitować poczynania Sevilli na rynku transferowym po powrocie legendarnego dyrektora sportowego. W linkowanym artykule dogłębnie prześwietlono wszystkie dotychczasowe nabytki oraz ich potencjalny wpływ na grę Sevilli, zatem gorąco zachęcam do lektury.
Ja tylko skupię się na zawodnikach, którzy opuścili Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Utrata Pablo Sarabii może boleć, ale sprzedaże Promesa i Muriela to już bardzo potrzebne „czystki”. Monchi znów wykonał dobrą robotę.
Wszak na holendersko-kolumbijskim duecie andaluzyjski zespół zarobił ponad 30 milionów, a mówimy tu o graczach, którzy w Sevilli nie brylowali na miarę swoich możliwości. Quincy Promes nie spełnił oczekiwań i w 33 meczach ligowych zdobył zaledwie 3 bramki.
Z kolei Luis Muriel był całkowicie zbędny w andaluzyjskiej ekipie. Już w styczniu Kolumbijczyka wypożyczono do Fiorentiny, ponieważ w Sevilli pełnił wyłącznie rolę głębokiego rezerwowego. Po transferach Dabbura i Luuka de Jonga szanse Muriela na grę pod wodzą Lopeteguiego oscylowały w granicach zera, zatem warto docenić kwotę, którą Monchi uzyskał ze sprzedaży 28-letniego napastnika.

2. Borussia Dortmund

Naszym transferowym wicemistrzem zostaje ekipa BVB, która w trakcie tegorocznego okienka zrobiła wszystko, aby zmniejszyć dystans do Bayernu Monachium. Działania Hansa-Joachima Watzke i spółki można uznać za wręcz wzorowe.
Wykupiono Paco Alcacera, który w ubiegłym sezonie idealnie wywiązywał się z roli jokera. Transferem Matsa Hummelsa osłabiono jednocześnie głównego ligowego antagonistę, czyli Bayern. Solidnych wzmocnień dokonano także w obrębie drugiej linii, którą wzmocnili Thorgan Hazard i Julian Brandt. Lucien Favre zdecydowanie nie będzie mógł narzekać na brak kreatywności w zespole.
Co równie istotne, z Dortmundu wreszcie nie odszedł żaden kluczowy element. Pulisić w ostatnich miesiącach większość spotkań oglądał z ławki rezerwowych, Alexander Isak nie miałby szans na regularną grę przy tak solidnie obsadzonej linii ataku, a lukę po Abdou Diallo z powodzeniem wypełni wspomniany Hummels.
Środek defensywy Borussii potrzebował właśnie takiego zawodnika, który wniesie do drużyny doświadczenie oraz będzie mógł pełnić rolę wzorca dla młodszych kolegów w postaci Akanjiego czy Zagadou.
Podsumowując, dzięki wszystkim wzmocnieniom skład BVB prezentuje się doprawdy okazale. Prawdziwa weryfikacja rzeczywistych umiejętności ekipy Favre’a nastąpi już w sobotę, gdy Borussia zmierzy się z Bayernem w meczu o Superpuchar Niemiec. Trudno o lepszy poligon doświadczalny dla przebudowanych „Borussen”.

1. Juventus FC

„Last but not least” – tak można by podsumować obecność Juventusu w naszym dzisiejszym rankingu. „Stara Dama” podeszła do okienka transferowego w modelowy sposób, dzięki czemu do stolicy Piemontu przybyło wielu doskonałych zawodników za stosunkowo niezbyt duże pieniądze.
Pozyskani za darmo Rabiot i Ramsey wniosą do środka pola Juve znacznie więcej kreatywności niż poprzednicy w postaci Matuidiego czy Khediry. Szczególnie, że Maurizio Sarri jest szkoleniowcem, który potrafi wykrzesać ze swoich pomocników maksimum możliwości.
Matthijs de Ligt to z kolei transfer z kategorii „to się nie może nie udać”. Holender był twarzą odbudowy wielkiego Ajaksu oraz prawdziwą rewelacją ostatnich sezonów, a pod wodzą takich defensywnych ekspertów jak Bonucci i Chiellini rozwój 19-latka jeszcze nabierze tempa.
Szeregi Juventusu opuścili za to gracze, którzy są perspektywiczni, jak Audero, Orsolini czy Favilli, aczkolwiek nie mieliby żadnych szans na grę, zatem pożegnanie się z nimi było najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich stron. I właśnie na takich zawodnikach, jak ww. oraz Spinazzolim, Sturaro, Cerrim, Rogerio i Mancuso Juve zarobiło ponad 100 milionów euro. „Bravissimo Andrea Agnelli” mogliby i powinni krzyczeć wszyscy sympatycy „Starej Damy”.
W dużej mierze dzięki działaniom swojego prezesa Juve kolejny rok z rzędu znacząco wzmocniło swoją kadrę, przez co rywalizacja o tytuł mistrza Włoch wydaje się być przesądzona, zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek nowego sezonu.
***
Nie dzielmy jednak skóry na niedźwiedziu, ponieważ transferowy szał stanowi dopiero preludium do rozgrywek 2019/20, które w najsilniejszych ligach ruszą niebawem. Wszystkie letnie nabytki już niedługo zweryfikuje boisko. Na tę chwilę miejsca na pole position w transferowym wyścigu wywalczyło 7 ekip. Czas pokaże czy najokazalej wyglądające „bolidy” rzeczywiście zajadą najdalej w trakcie sezonu.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również