Puchar Polski po raz kolejny nie dla Lecha. "Kolejorz jeszcze nie umie uciec od kompromitacji"
Lech Poznań na Puchar Polski czeka już 16 lat (licząc ten sezon) i poczeka jeszcze przynajmniej rok. Kolejorz - biorąc pod uwagę - 2024 rok, znowu się skompromitował i cały czas cięzko mu uciec od takich historii. Wydawało się, że Niels Frederiksen po świetnym starcie w lidze zarówno od siebie jak i od klubu odepnie łatkę "pucharowego przegrywa". Nic takiego się nie stało, a od lidera PKO Ekstraklasy lepszy okazał się drugoligowiec z Rzeszowa.
No naprawdę wydawało się, że tym razem to się nie wydarzy. Mimo że Lech i Puchar Polski to wyjątkowo niedobrana para, ale w ostatnich latach jak już odpadał, to z drużynami z ekstraklasy (Lechia, Śląsk, Raków czy Pogoń). Jednak "Kolejorz" wrócił do swoich najmroczniejszych pucharowych wspomnień i tegorocznych kompromitacji.
Największe wpadki pucharowe Lecha Poznań od wygranej w 2009 roku:
2009/10 (1/16 Pucharu Polski) Stal Stalowa Wola - Lech Poznań 0:0 (4:1 po karnych)
2012/13 (1/16) Olimpia Grudziądz - Lech Poznań 2:1 (po dogrywce)
2013/14 (1/8) Miedź Legnica - Lech Poznań 2:0
2016/17 (Finał) Lech Poznań - Arka Gdynia 1:2 (po dogrywce)
2018/19 (1/16) Raków (pierwszoligowy) - Lech 1:0
Nie mogło być idealnie
Kibic Lecha musi być czujny, bo za rogiem zawsze czyha niespodziewana porażka. Drużyna Nielsa Frederiksena notuje jeden z trzech najlepszych ligowych startów w historii klubu. Dlatego mało komu wydawało się, że "Kolejorz" może odpaść w starciu z drugoligowcem.
Duńczyk w wyjściowym składzie na starcie z Resovią dokonał siedmiu zmian. Chciał zrobić "dobrze" drużynie i dać szansę na grę w podstawowym składzie pierwszy raz w tym sezonie rezerwowym Bednarkowi, Hoffmannowi, Pingotowi, Jagielle czy Loncarowi. Roszad mogło być jeszcze więcej, bo na ostatniej prostej ze względów zdrowotnych ze składu meczowego wypadł Bartosz Salamon.
I te zmiany było widać. Zmiennicy, zamiast dać trenerowi do myślenia, to pokazali, że zasłużenie są zmiennikami. Właściwie trudno mieć wrażenie, że Lech odpadł pechowo.
Pierwsza połowa przespana i zasłużenie zakończona prowadzeniem gospodarzy. Nerwowa. Lech zrobił drugi raz w sezonie to samo, że kiedy przegrywa 0:1, to nie potrafi się już podnieść.
Piłkarze byli nerwowi, nie było widać zgrania, oddawali strzały z nieprzygotowanych pozycji. Hoffmann, Fiabema czy Pingot grali bardzo źle. Można się zastanawiać, który był najgorszy. Proste błędy popełniali Szymczak czy Gholizadeh. Brakowało automatyzmów mimo podobnego pomysłu taktycznego co w lidze.
Po przerwie Frederiksen szybko rotował, wprowadził właściwie wyjściowy skład, ale to było za późno i za mało. Roszad jednak było za dużo, gra zespołu została całkowicie rozregulowana.
Da się zrozumieć decyzję trenera, bo zmiennicy wchodzący w lidze dawali gole czy asysty. Jednak zmiennicy w dobrze funkcjonującej maszynie podczas meczu mogą pokazać się z dobrej strony. Tutaj tak nie było.
Dziwi, że Frederiksen i Lech mają fatalną historię pucharową i znowu nie wyciągnęli z tego wniosków.
Duńczyk nigdy nie sięgnął po krajowy puchar. W przeszłości odpadał już z pierwszo- czy drugoligowcami.
Umiejętności nie starczą
- To my daliśmy przestrzeń Resovii, żeby sobie wykreowała sytuacje. Mówiliśmy sobie w szatni, że ten mecz jest przeciwko nam sobie. Że jeśli wyjdziemy z odpowiednim nastawieniem mentalnym, to nasza jakość indywidualna przeważy. Tak jednak w wielu momentach to nie wyglądało. Jest wielka złość, wstyd i odpadamy z Pucharu Polski - mówił po meczu Filip Bednarek na antenie TVP Sport.
No i właśnie Bednarek trafił w sedno. Lech Poznań został upokorzony przez Resovię. W drużynie i głównie rezerwowych było za mało pasji, zaangażowania, dokładności. Gra na 60-70 proc. to za mało, żeby wygrać nawet z niżej notowanym rywalem. To kompromitacja pasująca do tego roku dla Lecha, gdzie drużyna zaliczyła wtopy ze zdegradowanym Ruchem, przegrywała z Puszczą czy Koroną u siebie albo dostawała 0:4 z Rakowem. Taka porażka cofa w myślach do najgorszych momentów poprzedniego sezonu w wykonaniu poznaniaków.
"Kolejorz" jeszcze nie umie uciec od kompromitacji, a to jedno z najważniejszych zadań Nielsa za jego kadencji.
Resovia zasługuje na brawa za skuteczną taktykę i odpowiednią postawę mentalną. Miała pomysł, stworzyła sytuacje i wykorzystała bezradność oraz naiwność podopiecznych Frederiksena.
A Lech? Przed tą drużyną jest jeszcze sporo pracy, by stać się "klasowym zespołem", bo widać, w którą stronę to zmierza i do czego aspiruje. Samemu trenerowi oraz jego sztabowi udało się sporo naprawić w krótkim czasie, ale w czwartek dostał sporo odpowiedzi, nad czym jeszcze musi pracować. Na pewno zawiódł się na wielu piłkarzach i to też jest cenne w kontekście przyszłości. To jedyny plus tego meczu dla sztabu szkoleniowego.
Przyszłość jednak jest taka, że po takim starcie dla Lecha celem jest tytuł i każdy inny wynik będzie w Poznaniu rozczarowaniem.
No i pozostalo czekanie minimum 17 lat na kolejny sukces w krajowym pucharze. Ostatni raz wygrał to trofeum z Lechem śp. Franciszek Smuda w 2009 roku. Te rozgrywki są zmorą dla Lecha, ale kolejne porażki - jak widać - uczą cały czas za mało.