"Przeszli tę grę w jeden sezon". Ci piłkarze dokonali wielkiej rzeczy. Wyjątkowo skromne grono
Zdobycie złota na mundialu i triumf w Lidze Mistrzów to jedne z największych marzeń piłkarzy ze światowego topu. Niektórzy przez lata walczą o osiągnięcie takich celów, czasami bez skutku, ale są i tacy, którzy rozbijają bank w trakcie zaledwie jednego sezonu. Do minionej soboty było ich 11. Teraz już 12.
Manchester City pokonał Inter Mediolan (1:0) w wielkim finale Ligi Mistrzów i po raz pierwszy w swojej historii mógł cieszyć się z tytułu najlepszej drużyny w Europie. Wielkiego udziału w tym sukcesie nie miał co prawda rezerwowy napastnik “Obywateli”, Julian Alvarez, ale to właśnie Argentyńczyk oficjalnie wskoczył do prestiżowego grona piłkarzy, którzy w trakcie jednego sezonu triumfowali w Champions League i zdobyli złoto na mistrzostwach świata.
Julian Alvarez (Manchester City / Argentyna)
23-latek znacznie bardziej przyczynił się do tego drugiego sukcesu. Podczas mundialu nieoczekiwanie wyrósł na jednego z ważniejszych piłkarzy “Albicelestes”. Zaczynał jeszcze jako zmiennik, ale od trzeciego meczu fazy grupowej wskoczył do podstawowej jedenastki i grał znakomicie. W całym turnieju zdobył cztery bramki (m.in. w meczu z Polską), a szczególnie dobrze zaprezentował się w półfinale przeciwko Chorwacji, gdy ustrzelił dublet.
Argentyna z Alvarezem ostatecznie sięgnęła po triumf w mistrzostwach świata, a on zadowolony mógł wrócić do kolegów z Manchesteru City, z którymi… zdobył potrójną koronę. Triumfował w Premier League, Pucharze Anglii i oczywiście Lidze Mistrzów. W tych ostatnich rozgrywkach nie grał pierwszoplanowej roli, bo trudną o takową, kiedy za rywala do miejsca w składzie ma się Erlinga Haalanda, ale dorzucił swoją cegiełkę do sukcesu. W trakcie całej edycji zdobył trzy bramki oraz zanotował dwie asysty.
Były gracz River Plate stał się tym samym pierwszym Argentyńczykiem w historii, który w jednym sezonie skompletował wymarzony dublet - złoto mundialu i Ligi Mistrzów. Wcześniej dokonało tego 11 innych piłkarzy.
Franz Beckenbauer, Gerd Mueller, Uli Hoeness, Hans-Georg Schwarzenbeck, Jupp Kapellmann, Sepp Maier i Paul Breitner (Bayern / RFN)
W 1974 roku stało się to pierwszy raz w historii, i od razu z udziałem tak licznego grona piłkarzy. Najpierw po ówczesny Puchar Europy sięgnął Bayern Monachium, pokonując w finałowym dwumeczu Atletico Madryt (1:1 i 4:0), a niedługo później reprezentacja Niemiec, składająca się w dużej mierze z graczy “Die Roten”, triumfowała w mistrzostwach świata na własnym terenie. Liderem obu zespołów był Gerd Mueller, który podczas finału mundialu (2:1 z Holandią), strzelił decydującego gola, a we wspomnianym Pucharze Europy trafiał do siatki aż osiem razy, zdobywając tytuł króla strzelców.
Co jednak ciekawe, Mueller nie sięgnął w tamtym roku po Złotą Piłkę. Otrzymał ją Johan Cruijff, a w czołowej piątce znalazło się miejsce dla dwóch innych reprezentantów Niemiec, drugiego Franza Beckenbauera oraz czwartego Paula Britnera.
Christian Karembeu (Real Madryt / Francja)
Na początku 1998 roku Karembeu przeniósł się z włoskiej Sampdorii do Realu Madryt, a już kilka miesięcy później mógł dopisać do swojego piłkarskiego CV dwa ogromne sukcesy. Wraz z “Królewskimi” sięgnął po triumf w Lidze Mistrzów i zrobił to jako naprawdę bardzo ważny punkt drużyny. Chociaż nigdy nie należał do najbardziej bramkostrzelnych piłkarzy, wtedy trafiał do siatki w trzech spotkaniach Champions League z rzędu - najpierw obu ćwierćfinałach przeciwko Bayerowi Leverkusen, potem w półfinale z Borussią Dortmund. Ekipa z Santiago Bernabeu w decydującym starciu pokonała skromnie Juventus (1:0).
Francuz, uskrzydlony sukcesem w barwach Realu, niedługo później rozpoczął wraz z “Trójkolorowymi” zmagania w mistrzostwach świata rozgrywanych we własnej ojczyźnie. Co prawda w trakcie turnieju opuścił aż trzy spotkania, ale wychodził w pierwszym składzie na kilka innych starć, w tym wielki finał przeciwko Brazylii, wygrany ostatecznie aż 3:0.
Roberto Carlos (Real Madryt / Brazylia)
W tamtym finale gorycz porażki przełknąć musiał m.in. Roberto Carlos. Cztery lata później przebojowy obrońca rodem z Brazylii niepowodzenie odbił sobie jednak z nawiązką. “Canarinhos” podczas mundialu w Korei i Japonii okazali się zdecydowanie najlepsi, a ich lewy defensor uchodził za jeden z mocniejszych punktów drużyny.
Carlos zwieńczył w ten sposób znakomite tygodnie z lata 2002 roku, bo zaledwie kilka tygodni wcześniej już trzeci raz w swojej karierze wygrał Ligę Mistrzów. Oczywiście z Realem Madryt. “Królewscy” pokonali wtedy w finale Bayer Leverkusen, a Brazylijczyk zaliczył dwie asysty. Jedną z nich przy pamiętnym woleju Zinedine’a Zidane’a. Kapitalny sezon w wykonaniu Carlosa omal nie dał mu wówczas Złotej Piłki. Ostatecznie więcej głosów otrzymał jednak jego rodak i kumpel, Ronaldo Nazario.
Sami Khedira (Real Madryt / Niemcy)
Kolejny już przedstawiciel Realu Madryt w tym zestawieniu. W 2014 roku “Królewscy” odnieśli w finale Ligi Mistrzów zwycięstwo nad lokalnym rywalem, Atletico. Khedira dopiero wracał wtedy po poważnej kontuzji kolana, przez którą pauzował kilka miesięcy, ale akurat w spotkaniu decydującym o trofeum pojawił się na murawie i rozegrał niespełna 60 minut. Miał zatem swój wkład w wielki sukces ekipy ze stolicy Hiszpanii.
Kiedy emocje związane z triumfem w Champions League już opadły, niemiecki pomocnik wraz ze swoim zespołem narodowym zjawił się w Brazylii, gdzie ponownie mógł święcić cenny triumf. Nie zagrał co prawda w wielkim finale przeciwko Argentynie, ale wcześniej pięciokrotnie wychodził w podstawowej jedenastce. Strzelił nawet gola w pamiętnym meczu półfinałowym z Brazylią, gdy nasi zachodni sąsiedzi urządzili gospodarzom prawdziwą masakrę i wygrali aż 7:1.
Raphael Varane (Real Madryt / Francja)
W 2018 roku znów to Real Madryt okazał się bezkonkurencyjny w Lidze Mistrzów. “Królewscy” w spotkaniu decydującym o trofeum pokonali Liverpool (3:1) i świętowali kolejny już podbój Europy. Ważnym punktem zwycięskiej drużyny był wówczas Raphael Varane, który tworzył z Sergio Ramosem świetny duet w środku defensywy.
Na tamtym sukcesie passa Varane’a się jednak nie skończyła. Niedługo później przyszły bowiem mistrzostwa świata rozgrywane w Rosji, a tam reprezentacja Francji zasłużenie sięgnęła po złoto. Także przy wydatnym udziale obecnego zawodnika Manchesteru United, który nie opuścił wówczas choćby minuty w trakcie trwania turnieju, a ponadto zdobył bramkę w ćwierćfinałowej rywalizacji z Urugwajem.