Przepłacony "flop" wkurzył trenera. "Zaraz będzie pewniakiem na liście najgorszych transferów"
Miał być przepłaconym piłkarzem i nim jest. Kosztował krocie, a jeśli nic się nie zmieni, jego obecność na listach najgorszych transferów w historii będzie pewniakiem. Czas leci, zaś Chelsea nadal czeka na właściwą wersję Mychajło Mudryka. Tyle że cierpliwość może się zaraz skończyć.
Jak podał w ostatnich dniach portal TEAMTalk, niewykluczone jest zimowe wypożyczenie Mychajło Mudryka. Zrezygnowana Chelsea planuje pozbyć się zawodzącego skrzydłowego, a za faworyta do jego pozyskania uchodzi Marsylia, którą trenuje będący fanem Ukraińca Roberto De Zerbi. To dobry moment, by pochylić się nad coraz gorszą sytuacją klubową przepłaconej gwiazdy “The Blues”.
Dajcie trochę czasu
Nie jest winą Mudryka, że tyle kosztował. Zimą 2023 roku Chelsea zapłaciła za niego przynajmniej 70 mln euro, wygrywając toczony do samej mety wyścig z Arsenalem. Już wtedy wielu pukało się w czoło. Transfer piłkarza Szachtara Donieck uchodził za symbol rozrzutności i budowania składu “na hurra” w wykonaniu nowych władz londyńskiego klubu. Nie było jednak wątpliwości, że to inwestycja, ruch z myślą o przyszłości. Utalentowany, widowiskowo grający skrzydłowy miał przyjść, spokojnie otrzaskać się z poważną piłką, rozwinąć, rosnąć z każdym miesiącem, wreszcie zacząć pełnić istotną rolę w drużynie. Szczególnie, że w debiucie z Liverpoolem pokazał kilka imponujących zagrań.
Rozbudził apetyty, ale w następnych miesiącach nie szedł do przodu. Nie dawał argumentów, by uzasadnić wydaną na niego kwotę. Z drugiej strony, było jasne, że potrzebuje czasu. Zanotował potężny przeskok, trafił do wielkiego klubu, najlepszej ligi na świecie. Ocenianie go jako pomyłki transferowej po trzech, czterech miesiącach nie miało sensu. Nie tacy piłkarze rozpędzali się po pół roku, czasem roku. A prezes Szachtara apelował:
- Władzom Chelsea powiedziałem, że kupiły diament, ale muszą być bardzo cierpliwe. Dajcie mu trochę czasu, a pokaże wam co potrafi - cytowało go Sky Sports.
“Trochę czasu” minęło. Mudryk jest piłkarzem Chelsea 20 miesięcy. Ani się obejrzymy, a stukną mu dwa lata na Stamford Bridge. A nie mówimy o nieopierzonym juniorze, tylko zawodniku, który 5 stycznia będzie świętował 24. urodziny. Tymczasem niewiele się zmieniło. Czas leci, a cierpliwość londyńczyków może się zaraz skończyć. Szczególnie, że specjalnie nie widać nadziei na poprawę losów Ukraińca. Klub ściągnął latem nowych skrzydłowych, a on dalej zawodzi, marnując kolejne otrzymywane szanse. Spadł w hierarchii, a przy tym zirytował trenera Enzo Mareskę. Nie wygląda na to, by miał się “odkręcić”.
Wkurzył trenera
Maresca krótko pracuje w Londynie, ale już dał się poznać jako człowiek co najmniej bezkompromisowy. Mówiąc kolokwialnie, walący prosto z mostu. Pokazał to przy próbie wypchnięcia z klubu Raheema Sterlinga (skutecznie) i Bena Chilwella (nieskutecznie). Włoch nie gryzie się też w język, oceniając tych piłkarzy, których pozostawił w zespole. Gdy w przerwie meczu z Wolves zdjął Mudryka z boiska, nie omieszkał wyjaśnić, dlaczego to zrobił.
- Nie byłem z niego zadowolony. W niektórych chwilach możemy lepiej rozwiązywać boiskowe sytuacje. “Misha” ciężko pracował bez piłki, jednak z piłką spodziewam się od niego trochę więcej jakości. Miał kilka dobrych momentów, ale to właśnie jest powód, dla którego go zmieniłem i dałem minuty Pedro Neto - tłumaczył.
Mudryk istotnie nie pokazał się z dobrej strony. Miał tylko 13 kontaktów z piłką i osiem podań, z czego pięć celnych. Nie stworzył żadnego zagrożenia w ofensywie. Nie oddał strzału, nie wykreował nic kolegom. Był po prostu bezproduktywny. Zresztą nie pierwszy raz Maresca miał się prawo na niego porządnie zirytować, bo wcześniej Ukrainiec zawiódł w el. Ligi Konferencji z Servette (2:0, 22 sierpnia), głównie tracąc piłki i nie potrafiąc wpłynąć na przebieg meczu. Bardzo słabo wszedł w nowy sezon, a przecież w poprzednim wykazywał symptomy lepszej gry. U Mauricio Pochettino od marca sporo grał, zakończył rozgrywki z bilansem pięciu goli i dwóch asyst. Jasne, nie były to występy warte dziesiątki milionów euro, ale miał przebłyski. Można powiedzieć, że “kupił” cierpliwość klubu, dał wiarę w zwolnienie własnej blokady. Letnia rewolucja go nie dotknęła.
Chelsea ruszyła jednak na zakupy. Pozyskała dwóch nowych klasycznych skrzydłowych - najpierw wspomnianego Neto, a w ostatnich minutach okienka jeszcze Jadona Sancho. Po meczu z Wolves Mudryk dostał jeszcze kilkanaście minut z Crystal Palace, ale ostatnio z Bournemouth już nie wstał z ławki. Za Neto w przerwie wszedł Sancho, pokazał się z dobrej strony, zgarnął nawet statuetkę piłkarza meczu. W 45 minut zrobił więcej niż wcześniej Mudryk w 225 (tyle ten rozegrał ich w bieżącym sezonie). Dokładając do tego “odkurzonego” Noniego Madueke, wszechstronnego Joao Felixa i inne instrumenty ofensywy, jak jej lider Cole Palmer plus Christopher Nkunku, dla Ukraińca brakuje miejsca.
Nie dojechał
Jego sytuacja zaczyna być więcej niż kiepska. Nie zanosi się, by w najbliższych miesiącach awansował w hierarchii, na której dół właśnie spadł. O inne minuty niż te w Lidze Konferencji będzie mu bardzo trudno. Jeśli tam na tle słabszych niż w Anglii rywali nie pokaże się z wyjątkowo dobrej strony, raczej nie spodziewamy się, by Maresca nagle posłał go do boju w Premier League. Wszystko wskazuje na to, że ta historia zmierza w stronę pożegnania. Mimo umowy do 2031 roku, mimo zapłaconej kwoty, nikt nie powinien być zdziwiony anonsowanym zimowym rozstaniem. Kto wie, może w innym otoczeniu, na przykład wspomnianej Marsylii, Mudryk się odrodzi. A właściwie - dla europejskiej piłki - narodzi. Roberto De Zerbi mówił kiedyś, że jego zdaniem reprezentant Ukrainy ma papiery na Złotą Piłkę. Odważnie, ale pasuje na kogoś, kto może być deską ratunku dla zawodzącej, niedoszłej gwiazdy Chelsea.
W Arsenalu mogą łagodnie się uśmiechnąć, widząc poczynania Mychajło Mudryka na Stamford Bridge, szczególnie że zamiast niego sprowadzili Leandro Trossarda. Nazwanie dziś ukraińskiego skrzydłowym “przepłaconym flopem” nie będzie przesadą. Jasne, to, co dzieje się od dwóch lat w Chelsea, z pewnością nie pomogło mu w rozwinięciu skrzydeł. Wszechobecny chaos, presja, zmiany trenerów i koncepcji - Mudryk się w tym wszystkim nie odnalazł. Przede wszystkim nie dojechał jednak piłkarsko. A że jest przy tym “ofiarą” wydanych na niego milionów, to jeśli nie dojdzie do szalonego zwrotu akcji, miejsce na liście najgorszych transferów w historii ma zagwarantowane.
Czy Mychajło Mudryk ma jeszcze szansę zaistnieć w europejskiej piłce?
- TAK33.39%
- NIE66.61%