Kiedyś w reprezentacji, dziś na równi pochyłej. "Spory niewypał"

Kiedyś w reprezentacji, dziś na równi pochyłej. "Spory niewypał"
Pawel Bejnarowicz / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński17 Oct · 09:00
Przez reprezentację Polski na przestrzeni ostatniej dekady przewinęło się naprawdę wielu selekcjonerów. Jedni radzili sobie lepiej, inni gorzej, ale wszyscy zaskakująco zgodnie po odejściu z kadry zaliczyli spory zjazd. Pół żartem, pół serio można chyba pisać i mówić o panującej klątwie.
Tęsknimy za czasami Adama Nawałki, bo to na dobrą sprawę ostatni selekcjoner, który notował z reprezentacją naprawdę dobre wyniki. W końcu odszedł jednak z kadry na swoich warunkach, z solidnie wyrobionym nazwiskiem i sporymi aspiracjami. Przez kolejne miesiące media co rusz informowały o możliwych zagranicznych kierunkach dla doświadczonego szkoleniowca, ale ostatecznie skończyło się na… Lechu Poznań.
Dalsza część tekstu pod wideo

Adam Nawałka

Pobyt przy Bułgarskiej, bardzo nieudany, to do dziś ostatni epizod w trenerskiej karierze Nawałki. Były selekcjoner poprowadził “Kolejorza” w zaledwie 11 meczach, wykręcił kiepską średnią 1,45 punktu na spotkanie, po czym został pożegnany przez włodarzy klubu. Od tamtego momentu minął kawał czasu, bo ponad pięć lat, ale 66-latek do teraz nie zdecydował się na powrót do trenerskiej pracy. Ostatnio mówił nawet, że trochę żałuje odejścia z reprezentacji.
- Staram się nie żałować raz podjętej decyzji, ale dziś biorę tamto postanowienie na klatę. Patrzyłem, co później działo się z reprezentacją, jak była przebudowywana i… serce płakało - mówił w rozmowie z TVP Sport.
Nawałka odszedł z reprezentacji, potem mocno spuścił z tonu i w ten sposób niejako zapoczątkował pewną klątwę. Każdy kolejny selekcjoner kadry, już po jej opuszczeniu, zaliczał bowiem spory regres.

Jerzy Brzęczek

Stery po Nawałce przejął w kadrze Jerzy Brzęczek, i o ile można mieć mieszane odczucia co do jego kadencji w roli selekcjonera, nie ma żadnych wątpliwości, że po jej zakończeniu został zweryfikowany mocno negatywnie. Dostał szansę w Wiśle Kraków, ale zawiódł na całej linii.
Najpierw były reprezentant Polski nie był w stanie uratować “Białej Gwiazdy” przed spadkiem z Ekstraklasy, a potem miał też spore problemy na jej zapleczu. Zanotował tam co prawda niezły start, natomiast później “Biała Gwiazda” pod jego wodzą zdobyła jeden punkt w pięciu meczach. Po tak fatalnej serii Brzęczek pożegnał się z Reymonta i od ponad dwóch lat pozostaje na trenerskim bezrobociu. Jego losy toczą się zatem bardzo podobnie jak te Nawałki.

Paulo Sousa

To właśnie Sousa zastąpił w reprezentacji zwolnionego Brzęczka i choć zespół pod jego wodzą zawiódł na EURO 2020, to jednak wydawało się, że Portugalczyk zaczyna kłaść solidne fundamenty pod budowę naprawdę ciekawej drużyny. Wtedy natomiast postanowił niespodziewanie z Polski… uciec. Skusiła go lukratywna oferta od brazylijskiego Flamengo.
Co było potem? Wszyscy pewnie doskonale pamiętają. Sousa zabawił w Brazylii tylko nieco ponad pięć miesięcy i został pożegnany bez żalu. Giganta z Kraju Kawy zostawiał na odległym 14. miejscu w ligowej tabeli. Popadł też w konflikty z zawodnikami, co jedynie przypieczętowało jego los. Jeszcze gorzej Portugalczyk radził sobie potem we włoskiej Salernitanie. Na starcie zbierał solidne recenzje, bo jego zespół potrafił postawić się nawet gigantom, ale były to tylko dobre złego początki. Ostatecznie po fatalnym wejściu w sezon 2023/24 (trzy punkty w ośmiu kolejkach) władze klubu zdecydowały się na zwolnienie Sousy, który tym razem na stanowisku wytrwał pół roku.
Kolejna nieudana przygoda bez wątpienia osłabiła pozycję Sousy, ale nie sprawiła, że przestał dostawać oferty. Aktualnie, od lipca tego roku, pracuje w Shabab Al-Ahli ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam póki co idzie mu dobrze, bo jego zespół wygrał osiem z 11 meczów. Na większe wnioski i oceny przyjdzie jednak jeszcze czas, bo i na początku przygód z Flamengo czy Salernitaną wyglądało to korzystnie.

Czesław Michniewicz

Michniewicz rozstał się z reprezentacją w naprawdę burzliwych okolicznościach, ale nie czas i miejsce na ocenianie jego kadencji w zespole narodowym. Bardziej interesuje nas to, jak potoczyły się dalsze losy aktualnie 54-letniego szkoleniowca. A potoczyły, a raczej toczą się, bardzo nieudanie. Przynajmniej pod względem sportowym.
Były selekcjoner na pewno nie narzeka na finanse. Po odejściu z ekipy biało-czerwonych załapał się bowiem na lukratywną fuchę w Arabii Saudyjskiej. Przejął tam Abha Club, ale poprowadził zespół w zaledwie… dziewięciu meczach. Wykręcił fatalną średnią jednego zdobytego punktu na spotkanie i został pożegnany. Na bezrobociu spędził potem niecały rok, po czym przejął kolejny klub z egzotycznej ligi - marokański FAR Rabat. Ta przygoda była równie krótka. O zwolnieniu Michniewicz dowiedział się po zaledwie trzech miesiącach i, podobnie jak w poprzednim przypadku, dziewięciu meczach zespołu pod jego wodzą.

Fernando Santos

Kolejny były selekcjoner, który wpasował się w “trend”. Santos obejmował reprezentację Polski jako uznany szkoleniowiec z mocnym CV i sukcesami na koncie. Jednego z europejskich gigantów - Portugalię - prowadził przecież przez długie lata. Nad Wisłą okazał się natomiast sporym niewypałem, a potem wpadł w spiralę porażek i rozczarowań jako trener kolejnych zespołów. W Besiktasie wytrwał przez zaledwie trzy miesiące i został zwolniony. Wrócił więc do pracy reprezentacyjnej, ale póki co efekt jest… jeszcze gorszy.
Kadra Azerbejdżanu, od czerwca prowadzona przez Portugalczyka, przegrywa mecz za meczem. I to dosłownie. Pod wodzą Santosa rozegrała póki co cztery spotkania i cztery razy schodziła z murawy pokonana. Kolejno przez Szwecję, Słowację, Estonię i znów Słowację. Bilans bramek 3:11. Doświadczony szkoleniowiec miał wnieść do mało renomowanej reprezentacji nową jakość, tymczasem jak na razie cofa ją w rozwoju. Praktycznie z tymi samymi rywalami - Szwecją i Estonią - Azerbejdżan wygrywał przecież w 2023 roku, zanim jeszcze pojawił się Santos.
***
Trzeba więc przyznać, że byli selekcjonerzy reprezentacji Polski są zaskakująco zgodni w pisaniu swojej historii po opuszczeniu biało-czerwonych szeregów. Albo idzie im źle, albo bardzo źle. Niektórzy po niepowodzeniach w ogóle dali sobie spokój i od dłuższego czasu nie funkcjonują w trenerskim zawodzie.

Przeczytaj również