Prawie spadli, potem koszmarnie zaczęli sezon. Zaraz mogą być w Ekstraklasie. To byłby głośny awans
W poprzednim sezonie ledwo się utrzymali, obecny zaczęli od serii fatalnych wyników i strefy spadkowej. Tymczasem dzisiaj Polonia Warszawa może realnie myśleć o awansie do Ekstraklasy, co nie byłoby możliwe bez fantastycznej formy jej bramkarza. - Każdy ma świadomość o co gramy, że jesteśmy silni i jesteśmy w tym sezonie w stanie awansować - mówi Mateusz Kuchta.
Cztery porażki w pięciu pierwszych kolejkach. I cztery w reszcie sezonu, który właśnie wchodzi w decydującą fazę. Polonia Warszawa przeszła imponującą przemianę - za kadencji Mariusza Pawlaka jest drugim najsilniejszym zespołem I ligi. Nie można wykluczyć, że zaraz zaprowadzi ją to do Ekstraklasy.
Na przeciwników nie patrzą
Polonię chwaliliśmy, przybliżając wam przed miesiącem jak znakomity sezon rozgrywa jej najlepszy strzelec Łukasz Zjawiński (TUTAJ).
- Czy możemy awansować? Jesteśmy na dobrym miejscu i na pewno jako Polonia chcielibyśmy zagrać w barażach i pokazać się z dobrej strony. A co to da - czas pokaże - ostrożnie mówił wtedy napastnik “Czarnych Koszul”.
Gdy padały te słowa, jego drużyna była piąta w tabeli i miała punkt przewagi nad siódmym miejscem, pierwszym poza strefą barażową. Do trzeciej Miedzi Legnica traciła siedem punktów, do czwartej Wisły Płock - sześć. Można było się zastanawiać, czy utrzyma tempo i kontakt z czołówką.
Utrzymała. Na pięć następnych meczów wygrała cztery. Poradziła sobie z dołem tabeli (Chrobry, Odra, Pogoń), rozbiła na wyjeździe wicelidera Termalicę (3:0) i zremisowała z Wisłą Płock. Aktualnie, choć plasuje się na szóstej pozycji, to do Miedzi i Wisły traci kolejno jeden i trzy “oczka”. Wprawdzie za jej plecami poważny akces do baraży zgłaszają rozpędzone ekipy Górnika Łęczna i GKS-u Tychy, ale dziś trudno sobie wyobrazić TOP6 bez polonistów. Przemawiają za nimi wyniki, powtarzalność i niezły terminarz w pięciu ostatnich kolejkach. Nawet jeśli piłkarze niespecjalnie się tym terminarzem przejmują.
- Możecie mi nie wierzyć, ale my naprawdę nie patrzymy na to, z kim gramy i jaki mamy terminarz - mówił Mateusz Kuchta, który był gościem najnowszego I Liga Raport na kanale Meczyki (oglądaj TUTAJ). - Skupiamy się tylko na najbliższym spotkaniu i na tym, jak my wyglądamy. Od dłuższego czasu przynosi nam to efekty i wiemy, że jesteśmy w stanie solidnie zapunktować do końca sezonu. Mamy wymagających przeciwników i przed nami ciężkie spotkania, ale nieraz w tym sezonie udowodniliśmy już, że potrafimy pokonać drużyny z czołówki - zauważył bramkarz Polonii.
Pod awans
Siłą “Czarnych Koszul” trenera Pawlaka jest kolektyw i zdyscyplinowana organizacja gry całej drużyny, ale jednocześnie łatwo wskazać jej najważniejsze punkty. Poza Zjawińskim to właśnie Kuchta, kapitan, który wyśmienicie prezentuje się między słupkami. Rzadko popełnia błędy, często daje coś ekstra - profil golkipera skrojony pod ekstraklasowe ambicje. Nie jest tajemnicą, że awanse robi się przede wszystkim solidną defensywą. Polonia ją ma. Zero goli straconych w ostatnich dwóch meczach to doskonałe świadectwo. Kuchta i w Niecieczy, i przeciwko “Nafciarzom” bronił jak natchniony.
Wynik 3:0 wywieziony z boiska Termaliki zamazuje obraz rzeczywistości, bo gospodarze - najlepsza ofensywa ligi - stworzyli sobie sytuacje bramkowe (skrót TUTAJ). Sposobu na Kuchtę jednak nie znaleźli, nie zrobił tego nawet Kamil Zapolnik, który ostatnio jest w wybornej formie strzeleckiej. Podobnie Iban Salvador z Płocka ani żaden z jego kolegów, chociaż tu już przebieg meczu był inny. “Kuchcik” dopiero w końcówce miał więcej roboty i dwukrotnie popisał się refleksem przy strzałach z bliskiej odległości. Wcześniej kawał pracy w grze obronnej wykonywali piłkarze z pola. W pamięci zapadła choćby wspólna interwencja pary stoperów Szur - Kołodziejski, ratujących zespół tuż przed linią bramkową.
To dobre miejsce, by podkreślić, że Polonia - wybaczcie kolokwializm - absolutnie nie “wisi” wyłącznie na postawie bramkarza. To nie ten przypadek, gdy non stop pogubioną defensywę ratuje doskonały fachowiec w roli ostatniej instancji. Po prostu kiedy przychodzi potrzeba interwencji, Kuchta nie pęka i dorzuca swoje cegiełki do tego, co zbudują Szur, Kołodziejski i spółka - bo cała drużyna pracuje na rzecz solidnych fundamentów obronnych, a przy tym jest groźniejsza w ataku.
- Z mojej perspektywy dużo łatwiej się gra, gdy drużyna dobrze funkcjonuje. Uważam, że w defensywie dalej wyglądamy bardzo dobrze. Nawet z Termalicą i Płockiem liczba zablokowanych strzałów przez obrońców była bardzo duża. To kwestia znalezionego od zimy kompromisu - by strzelać więcej goli, ale nie zapominać o defensywie - opowiadał Kuchta, który podkreślił, że z biegiem kadencji Mariusza Pawlaka zespół rozwinął się w grze do przodu. - Polonia defensywna? Ja myślę, że zimą trochę to zmieniliśmy. Jak przyszedł trener Pawlak, to bardziej zabezpieczaliśmy defensywę, ale on od pierwszego dnia w klubie podkreślał, że chce drużynę, która strzela dużo bramek. I zimą też więcej czasu poświęciliśmy na tę ofensywę, więc może dojść do sytuacji, gdy rywale mają więcej sytuacji bramkowych - tłumaczył.
Nakręceni
I liga bramkarzami stoi. Liderem klasyfikacji czystych kont (14) jest Damian Węglarz, który wraz z Arką pewnym krokiem pędzi do elity. Wiceliderem - Marcel Łubik (12), jeden z kandydatów do odkrycia sezonu, 20-latek z GKS-u Tychy. “Kuchcik” na zero z tyłu zagrał 11 razy. Obwołanie tego tercetu najlepszym w lidze nie byłoby kontrowersyjne (w dowolnej kolejności), ale pewnie krzywdzące dla kolejnych golkiperów. Mamy bowiem do czynienia z kłopotem bogactwa. Szczególnie jesienią dobrze wyglądał Adrian Chovan z Termaliki, w Górniku Łęczna zaskakująco solidnie wypada Branislav Pindroch, Kotwicy sporo punktów uratował Marek Kozioł. Do bramki Wisły Płock pozytywny akcent wniósł Bartłomiej Gradecki, w Wiśle Kraków świetne momenty ma nieopierzony Patryk Letkiewicz. Swoje wybronił niezmordowany weteran Piotr Misztal ze Znicza Pruszków. Do wyboru, do koloru.
Wracając natomiast do Kuchty - jego dobra forma nie jest zaskoczeniem, bo to uznany na tym szczeblu fachura, zbliżający się do 200. występu w I lidze. Plany, by dobić do okrągłego jubileuszu, może mu “pokrzyżować” awans. Raczej nie miałby nic przeciwko, szczególnie że będąc blisko trzydziestki nadal nie zadebiutował w Ekstraklasie. Sam wprost mówi, że realizacja celu, o którym głośno wypowiadał się właściciel klubu Gregoire Nitot, jest możliwa.
- Wyniki nakręcają nas same. My nie rozmawiamy dużo w szatni o awansie czy barażach. Jest to bardzo świadoma drużyna, która ma dużo doświadczonych zawodników, jeśli chodzi o I ligę. Z meczu na mecz, przy zwycięstwach czy braku porażek, sama się nakręca. Każdy ma świadomość o co gramy, że jesteśmy silni i jesteśmy w tym sezonie w stanie awansować - zapewniał kapitan Polonii. - Ale najważniejsze, że twardo stąpamy po ziemi, jest chłodna głowa, nie ma rozluźnienia. To mnie cieszy, bo czasami w takich sytuacjach - jak przegrywa się raz na 17 kolejek - to można poczuć się zbyt pewnie. U nas czegoś takiego nie ma - podsumował.
Nie ma wątpliwości, że Polonia byłaby w barażach niewygodnym rywalem dla każdego. Wie coś o tym Wisła Kraków, która na przestrzeni tego sezonu rozegrała z nią trzy mecze (liga plus puchar) i nie wygrała ani razu. Swoją drogą, jeśli za kilka miesięcy na Konwiktorską zawita jeszcze bardziej ekscytujący rywal, dla polonistów najważniejszy - Legia, nikt nie powinien być zdziwiony. Pierwsze od ponad 12 lat derby stolicy mogą się odbyć szybciej niż wielu warszawskich kibiców by przewidywało.