Pozytywny test reprezentacji. Jak dziś widzimy kadrę na EURO [ANALIZA]

Pozytywny test reprezentacji. Jak dziś widzimy kadrę na EURO [ANALIZA]
WyScout
Reprezentacja Polski rozbiła w meczu towarzyskim Finlandię. Finalista mistrzostw Europy był tłem dla Biało-czerwonych. Selekcjoner dostał ciekawy materiał do analizy i kilka odpowiedzi, których poszukiwał. Pytanie, na ile poważnie traktować pozytywny wynik tego testu?
Zacznijmy od ludzi z drugiego szeregu podczas meczu w Gdańsku, którzy jednak mogą czuć się wygranymi. Jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania z powodów zdrowotnych wypisał się z niego Artur Jędrzejczyk. Kto wie, czy dla obrońcy Legii Warszawa nie było to ostatnie powołanie w najbliższej przyszłości.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dojrzały Walukiewicz

Swoje szanse otrzymali nowi stoperzy, których Brzęczek poszukiwał w razie, gdyby potrzebni byli zastępcy dwóch podstawowych - Jana Bednarka i Kamila Glika. Debiuty wypadły obiecująco. Zwłaszcza w przypadku Sebastiana Walukiewicza, który dał sygnał, że jego kariera rozwija się we właściwym kierunku.
20-latek po wyjeździe ze Szczecina musiał okrzepnąć we włoskiej rzeczywistości, ale dziś jest już podstawowym obrońcą Cagliari. Tworzy parę stoperów z wybitnym Diego Godinem, co tylko może przyspieszyć jego edukację na tej pozycji. W Gdańsku wyszedł na Finów w parze z Janem Bednarkiem, którego zabraknie z powodu zawieszenia za kartki w niedzielnym spotkaniu Ligi Narodów z Włochami. Na dziś można w ciemno obstawić, że jego miejsce obok Glika zajmie właśnie Walukiewicz.
Młody obrońca był bardzo pewny. W jego grze nie było widać stresu debiutanta. Szkoda, że rywal nie zawiesił poprzeczki nieco wyżej. Jednak to co Walukiewicz miał zrobić dobrze, to zrobił. Jego atutem jest odważne rozgrywanie - jak na nowoczesnego defensora przystało. Wysłał sygnał, że możemy mieć z niego pociechę i na tym etapie nie będzie przesadą prognoza, że to on za jakiś czas zastąpi Glika jako podstawowy stoper. W niedzielę przekonamy się, jak panowie funkcjonują ustawieni obok siebie. Przeciwko piłkarzom, z którymi rywalizują w Serie A. To dopiero będzie właściwy i miarodajny test.
W drugiej połowie na boisku pojawił się Paweł Bochniewicz. Świeżo upieczony stranieri (transfer z Górnika do Heerenveen) miał już więcej pracy, bo po korektach w składzie i przy wybitnie niekorzystnym wyniku Finowie zaczęli grać odważniej. Popełnił prosty błąd w rozegraniu piłki, który doprowadził do utraty gola, ale powinien otrzymać kolejne szanse.
Bochniewicz
WyScout
Można więc założyć, że Brzęczek w meczu towarzyskim, w którym pierwszy raz od roku mógł swobodniej podejść do ustalania składu, otrzymał odpowiedzi, na jakich czterech stoperów stawiać. A to bądź co bądź było dość palącą kwestią, bo przez lata miotaliśmy się między różnymi wyborami - Jędrzejczykiem czy Thiago Cionkiem. Jeśli na razie mówimy o zawodnikach rezerwowych, to chyba lepiej wprowadzać zawodników z długą przyszłością w kadrze. Jak 20-letni Walukiewicz i 24-letni Bochniewicz właśnie.

Dynamika Karbownika

Ciekawe, czy od pierwszej minuty na lewej obronie wystąpi Michał Karbownik. Maciej Rybus przebywa na kwarantannie po pozytywnym teście COVID-19. Arkadiusz Reca doznał urazu mięśniowego na treningu i nie był do dyspozycji trenera na mecz towarzyski, ale powinien być gotowy na niedzielę. Zatem on czy nowy zawodnik Brighton?
19-latek miał nerwowe wejście w spotkanie. Jego pierwszy kontakt z piłką zakończył się niebezpieczną stratą. Ale z upływem czasu zaczął pokazywać swoje mocne strony. Szczególnie mogła podobać się jego dynamika i umiejętność do podłączania w akcjach ofensywnych.
Zaprezentował także uniwersalność szczególnie uwypukloną w poprzednim sezonie PKO Ekstraklasy. Zachowując wszelkie proporcje, to taki nasz Joshua Kimmich. Mogący grać na bokach obrony, ale także na pozycjach 6/8, co sprawia, że kuszące jest zabranie go na EURO. Karbownik nie miał problemu, kiedy po wejściu na murawę Rafała Pietrzaka, został przesunięty do drugiej linii. Wcześniej też często schodził do środka.
Błysnął w końcówce meczu, kiedy świetnie zagrał do Arkadiusza Milika, a ten ustalił wynik meczu na 5:1. Dokonał jedynego słusznego wyboru, gdy przewaga Finów w polu karnym była znacząca. Zachował się jak nowoczesny obrońca/pomocnik. Dostrzegł lukę i w trudnej sytuacji stworzył partnerowi okazję bramkową.
Karbownik podanie
WyScout
Karbownik miał kilka słabszych momentów. Potrafił w łatwych sytuacjach tracić piłki (aż dziesięć strat), ale jednocześnie szybko naprawiał błędy (dziewięć odzyskanych). Zanotował wysoką dokładność podań na poziomie 89 procent. Co ważniejsze, miał aż 24 zagrania do przodu, osiem w ostatnią tercję boiska przed bramką przeciwnika i cztery w pole karne – jedne z lepszych statystyk w swojej krótkiej, seniorskiej karierze.
Rywalizacja na lewej obronie robi się nagle bardzo interesująca. Jest Reca, Rybus, Karbownik, a za chwilę - pewnie w listopadzie - może dojść jeszcze jeden naturalny kandydat. Tymoteusz Puchacz, który na razie pomaga jeszcze młodzieżówce wywalczyć awans na mistrzostwa Europy, ale kolejne zaproszenie na pierwszą reprezentację już nie powinno go ominąć, bo w Lechu rozwinął się tak, że po prostu zasługuje na powołanie.

Moder bez układu nerwowego

Podobny sygnał wysłał inny piłkarz „Kolejorza”, Jakub Moder, który w środę zaliczył debiut od pierwszej minuty. Stworzył interesujący duet ze swoim przeciwieństwem w kadrze. Zawodnikiem o długim stażu, ale już mocno zakurzonym - Karolem Linettym. Kto wie czy dla pomocnika Torino FC nie była to ostatnia tak poważna szansa, aby pozostać w sferze zainteresowań Brzęczka. I trzeba powiedzieć, że ją wykorzystał.
Duet Moder-Linetty odegrali kluczową rolę w starciu z Finami. Akcje miały odpowiedni rytm i tempo. Chcieliśmy grać do przodu. Obaj szybko transportowali piłkę pod bramkę rywala. Przyjemnie patrzyło się na dynamikę poczynań ofensywnych Biało-czerwonych. Wychowankowie Lecha oferowali coś czego na przykład nie dawał w drugiej połowie Grzegorz Krychowiak - wczoraj ospały i powolny. Nie mogący dobrze wejść w mecz.
Kariera Modera jest na razie książkowa. Od nabierania doświadczenia na wypożyczeniu w I-ligowej Odrze Opole, przez przebijanie się do podstawowego składu Lecha, debiut w reprezentacji do rekordowego transferu Ekstraklasy. To wszystko w niespełna dwa lata.
21-latek wygląda jakby nie miał układu nerwowego. W Gdańsku nie uciekał od gry. Był aktywny i odpowiedzialny za konstrukcję akcji, które doprowadziły do zdobyczy bramkowych. Wszyscy chwalą go za nieoczywistą (nieco przypadkową?) asystę do Grosickiego. Ale nam podobał się jego przytomny wybór w rozegraniu z Damianem Kądziorem przy trafieniu „Grosika” na 1:0.
Moder, będąc ustawionym tyłem do bramki i pod presją przeciwnika, odegrał krótko do piłkarza Eibar, który wbiegał w wolną strefę. Miał znacznie lepsze pole widzenia niż młodszy kolega. I zagrał świetnie za linię obrony tworząc okazję w trudnej sytuacji – gdy Finowie zdawali się dobrze zorganizowani. Stali w siedmiu przed swoim bramkarzem, gdy Polaków było jedynie trzech. Mimo to udało się rozmontować ich defensywę. Milik odegrał do Grosickiego, a ten uderzył sprzed pola karnego.
Moder i Kądzior
WyScout
To dość szokujące, ale Linetty zagrał w środę dopiero trzeci mecz w kadrze w pełnym wymiarze czasowym, a występuje w niej od sześciu lat! Największą rolę odegrał w el. MŚ za Adama Nawałki, kiedy w sześciu z dziesięciu spotkań kwalifikacyjnych wystąpił od w podstawowym składzie. Ale potem zniknął. Mundial przesiedział na ławce, tak samo jak nie odegrał żadnej roli dwa lata wcześniej podczas EURO 2016. Był dwukrotnie jedynym zawodnikiem z pola, który nie dostał swojej szansy.
25-latek zaczął być uważany w reprezentacji za zbędnego. Zawodnika, który nie chwytał swoich szans. Na boisku niewidocznego, schowanego w cieniu charyzmatycznego Krychowiaka, który bał się ryzyka i gry z zębem. Taka łatka zdaje się nieco go przytłoczyła i u Brzęczka został schowany głęboko do szafy.
Przeciwko Finlandii selekcjoner po niego sięgnął i dał mu pierwszoplanową rolę. Nie wystawił go na pięć minut jak ostatnim razem. Czas w kórym nawet nie zdąży się porządnie spocić i ubrudzić koszulki. Przyjemnie patrzyło się na dowodzącego drugą linią Karola.
A teraz fakty. Tylko Jan Bednarek zaliczył od niego więcej przechwytów - odpowiednio piętnaście i dwanaście - ale Linetty był już bezkonkurencyjny w odwracaniu akcji na połowie rywala. Zrobił to aż siedem razy.
Miał też stuprocentową dokładność podań progresywnych, których wykonał siedem. Lepsi byli jedynie Karbownik i Moder - dwanaście. Krótki i średnie podania do przodu - 89 procent dokładności. Długie podania - sto procent.
Wspónie z Milikiem i Karbownikiem wygrał najwięcej pojedynków w meczu - aż dziesięć. Piłkarz Torino miał też najwięcej dryblingów - trzy i wszystkie udane. Podsumowując, to był wreszcie taki mecz, jakiego oczekiwalibyśmy od ósemki chcącej napędzać i budować akcje.
Linetty akcja
WyScout
Można założyć, że Linetty podobne pochwały usłyszy na odprawie od selekcjonera i w jego drużynie na pewno go jeszcze zobaczymy. Znów, Brzęczek po takim meczu ma pozytywny ból głowy jeśli chodzi o środkową strefę, a nie da się zmieścić wszystkich.
Krychowiak, Zieliński, Góralski, Klich, Linetty, Moder. Dwa lub trzy miejsca w składzie - w zależności od systemu, a nazwisk co najmniej sześć. Nie można też zapomnieć o Krystianie Bieliku, który wraca do gry, a przed poważną kontuzją był podstawowym piłkarzem kadry.
Z tej listy każdy z zawodników daje pewną jakość. Może być użyteczny w zależności od przeciwnika lub planu wybranego na dane spotkanie. A przy powołaniach na EURO trzech lub czterech kandydatów zaproszenia raczej nie dostanie.
Mamy problem z środowym spotkaniem. Bo gdybyśmy chcieli kontynuować ten tekst, wyszłaby laurka. Musielibyśmy wyróżnić jeszcze kilku piłkarzy. Zaczynając od bezsprzecznego bohatera, Kamila Grosickiego, którego z premedytacją pomijamy, bo był po prostu w niesamowitym gazie i skradł show. Nie trzeba tego podkreślać. Zdobywca klasycznego hattricka miał ogromny apetyt do gry. To głownie lewą strona stwarzaliśmy sobie zagrożenie, a sam Grosicki oddał najwięcej strzałów w meczu. Aż pięć celnych.
Grosicki i kadra strzały
WyScout
Na wyróżnienie zasłużył również Damian Kądzior - cichy bohater, kiedy pod lupę brało się głównie nowych jak Moder czy Karbownik. Piłkarz Eibar był architektem akcji na 1:0. Przy drugiej, zanim został sfaulowany, zdołał jeszcze odegrać futbolówkę do Linettego, który podciągnął akcję. I zaliczył asystę przy golu Piątka. Nota bene świetnie to wszystko zaczął Karol.

Jaka kadra na EURO?

Problem jest głównie taki, że Finlandia, choć finalista EURO, postawił mało wymagające warunki. Jaki to był papierek lakmusowy? Czy my byliśmy tak dobrzy, czy oni tak słabi. Trzeba dalej się przyglądać. Zachować chłodne głowy, ale bynajmniej nie deprecjonować tego spotkania. Ten mecz przyniósł mnóstwo ciekawych wniosków. Choćby takich, że trzeba teraz wrzucić nieoczywistych bohaterów na głęboką wodę. Przekonać się w stu procentach, ile mogą dać.
Na koniec dwie rzeczy. Pierwsza? Brawa dla Jerzego Brzęczka za dobranie taktyki (1-4-4-2 z cofniętym Milikiem nam służy na takich rywali) oraz odważne wybory personalne. Pomysł był od pierwszej minuty dobry. Zaatakować wysoko i agresywnie. Wcale nie musimy z takimi zespołami czekać na kontry. Czaić się. Jak dobrze graliśmy w Gdańsku pressingiem pokazuje liczba odbiorów na połowie przeciwnika (33 do 14). Biało-czerwoni mieli aż osiemnaście przechwytów tuz pod bramką Finów.
Druga sprawa to pomysł, jaki przyszedł nam do głowy. Po każdym meczu kadry postaramy się nakreślić swój subiektywny ranking sił. Ruchomą kadrę 23 zawodników. Kogo w danym momencie widzimy z biletem na EURO.
Po meczu z Finlandią wyglądałoby to tak:
Kadra EURO
własne
LISTA REZERWOWA: Jacek Góralski, Artur Jędrzejczyk, Krystian Bielik, Łukasz Skorupski, Rafał Gikiewicz
Dlaczego oni? Doświadczenie/umiejętności + młodość/głód/przyszłość + uniwersalność pozycji. Co sądzicie?

Przeczytaj również