Powtarzające się problemy Świątek. Konkretny styl jej nie pasuje. "Najgroźniejsze rywalki są gdzie indziej"

Powtarzające się problemy Świątek. Konkretny styl jej nie pasuje. "Najgroźniejsze rywalki są gdzie indziej"
Geoff Burke / Press Focus
Iga Świątek pokonała Jule Niemeier i tym samym awansowała do ćwierćfinału US Open, co jest jej najlepszym wynikiem w tym turnieju. Pojedynek z Niemką oprócz sportowego sukcesu dostarczył jednak również sporo pytań.
W US Open Świątek idzie krok po kroku. Zaczęła od drugiej rundy w 2019 roku i tak w każdym kolejnym sezonie awansuje fazę dalej. Obecnie jednak, kiedy jest liderką światowego rankingu, to nie ćwierćfinał jest celem, lecz zwycięstwo w całym turnieju.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kłopoty nie zniknęły

Żeby o tym myśleć sporo się musi w końcowej fazie turnieju pozmieniać. Mecz Niemeier, choć wygrany, znów pokazał, że pewne kłopoty z ostatnich tygodni nie zniknęły. Zwraca uwagę przede wszystkim to, że ma bardzo poważne problemy z pewnym typem rywalki. To przeciwniczki, które grają szybko i płasko. Świątek ma wówczas kłopot żeby nadążyć, spóźnia uderzenia, trafia nieczysto, popełnia sporo błędów. Na spóźnienia do piłki w mało parlamentarny sposób zwrócił uwagę Tomasz Wiktorowski, który podczas meczu z Niemką krótko skwitował: „spóźniona k… do każdego uderzenia”, co wyłapały mikrofony. Błędy mogą martwić i niepokoić szczególnie z forehandu, bo zdarzają się ostatnio dość często.
- Trzeba sobie powiedzieć, że Iga do połowy drugiego seta grała słabo. Rywalka narzuciła styl gry, dominowała forehandem i gdyby lepiej serwowała, to Idze byłoby trudno wygrać. Brawo dla Igi, że doprowadziła do tego, że Niemeier pękła - komentował w studiu Eurosportu Dawid Celt, kapitan reprezentacji w Pucharze Billie Jean King. - Niepokoją mnie trochę te niewymuszone błędy, niepokoi mnie pośpiech, strach, żeby z każdej piłki zagrać szybko, ostro. Trochę zawodzi uważam szacowanie ryzyka, umiejętność oceny sytuacji, kiedy dodać gazu, a kiedy zdjąć nogę. Stąd cały czas duża liczba niewymuszonych błędów - dodał na antenie Eurosportu.
W spotkaniu z Niemeier popełniła aż 31 niewymuszonych błędów, głównie na przestrzeni dwóch setów, bo w trzecim gry za wiele już nie było. To nie przypadek, bo jeszcze więcej, dokładnie 38, popełniła rundę wcześniej, w dwusetowym pojedynku z Lauren Davies. Na statystyki niewymuszonych błędów trzeba też patrzeć w kontekście i proporcjach do piłek wygranych bezpośrednio, tzw. winnerów. W trakcie zwycięskiej serii bardzo często miała miejsce sytuacja, że liczba piłek wygranych była znacznie wyższa niż niewymuszonych błędów, ale nawet jeśli proporcje są w miarę równe, to z reguły oznacza, iż zawodniczka zagrała niezły mecz.
Ostatnie dwa mecze Świątek to następujące proporcje:
Lauren Davies: 25:38
Jule Niemeier: 19:31
W obu przypadkach widzimy zatem, że była na wyraźnym minusie. Nawet w dwóch pierwszych meczach, które wygrała dość gładko, więcej było niewymuszonych błędów niż piłek wygranych bezpośrednio, chociaż proporcje były znacznie korzystniejsze. Więcej błędów to jest jednak coś, co można zauważyć nawet gołym okiem. Szczególnie mogą martwić niektóre wyrzucone piłki z forehandu na kilkumetrowe auty.

Walka z samą sobą

Umiejętność wygrywania meczów, kiedy nie gra się najlepiej, też jest jednak ważną cechą. I choćby w poniedziałek przeciwko Niemeier Świątek to pokazała. Było widać, że mimo tego, iż męczy się na korcie trochę sama ze sobą, to potrafiła się zmobilizować, posłuchać krótkich komunikatów od trenera i wyjść z trudnej sytuacji.
Teraz czeka ją rywalizacja z Jessiką Pegulą. To dobra informacja, bo Amerykanka to tenisistka, której styl gry powinien Polce pasować. Grały ze sobą ostatnio podczas Roland Garros i pewnie wygrała, chociaż oczywiście od tego czasu sporo się pozmieniało. Pegula ma bardzo dobry sezon, gdybyśmy wzięli pod uwagę wyniki tylko za ten obecny, to jest trzecią zawodniczką świata. Jest regularna, powtarzalna, dobrze przygotowana fizycznie, ale też nie ma wielu atutów bezpośrenich, którymi mogłaby zagrozić. To powinien być zatem przyjemniejszy mecz dla Świątek, bo prawdopodobnie nie będzie musiała grać w niedoczasie, zmagać się z szybkimi i płaskimi uderzeniami. Należy natomiast na pewno zwrócić uwagę na pierwszy serwis Amerykanki, którym potrafi zdobywać sporą przewagę. Mądrze miesza kierunki, często serwuje na ciało.
Tak naprawdę najgroźniejsze rywalki w kontekście gry o tytuł są zupełnie gdzie indziej, na szczęście Polki w dolnej części drabinki, co oznacza, że będzie się mogła z którąś z nich spotkać dopiero w finale. Z wtorku na środę zostanie rozegrany ćwierćfinał Caroline Garcia - Coco Gauff, który - być może trochę na wyrost - został przez niektórych nazwany przedwczesnym finałem. Nie zmienia to jednak faktu, iż szczególnie Garcia imponuje ostatnio formą. Wygrała turniej w Cincinnati, pokonała wcześniej Igę w Warszawie. Gra ofensywnie, pewnie, widać, iż obecność na korcie sprawie jej ogromną przyjemność.

Najlepsza Amerykanka

Do najlepszej ósemki turnieju Świątek dotarła nie grając wybitnie, ale też pokazuje to na jakim operuje poziomie, skoro bez wielkich pochwał może się znaleźć w ćwierćfinale Wielkiego Szlema. Żeby grać dalej potrzebna jest jednak spora poprawa, bo teraz każde wyzwanie będzie trudniejsze. Już Pegula, najwyższej sklasyfikowana amerykańska tenisistka, na pewno się postawi, będzie walczyć, przebijać, szukać swoich szans, a w ewentualnym meczu o finał czekać będzie Karolina Pliskova bądź Aryna Sabalenka, czyli dwie tenisistki, które we krwi mają styl ofensywny, szybki, płaski, czyli ten, którego Iga nie lubi.

Przeczytaj również