Powstali trzy lata temu, teraz mogą być mistrzem kraju. Gra dla nich była gwiazda Ekstraklasy
Kiedyś zdobywał dla Legii Warszawa bramki w Lidze Mistrzów, teraz straszy bramkarzy w odległej Australii. Dobrze kojarzony w naszym kraju Aleksandar Prijović reprezentuje dziś Western United i razem z klubem, który zadebiutował na piłkarskiej scenie w 2019 roku, walczy o tytuł mistrzowski.
W 2016 roku władze FFA, Piłkarskiej Federacji Australii, zadecydowały, że w najwyższej lidze tego kraju ma występować 12, a nie jak dotąd 10 drużyn. Przez kolejne miesiące, a właściwie nawet lata, trwał proces licencyjny mający na celu wyłonienie dwóch klubów, które dołączą do stałego składu A-League. W Australii nie ma bowiem awansów czy spadków.
Pod koniec grudnia 2018 roku podjęto ostateczną decyzję. W gronie zespołów rywalizujących w lidze australijskiej powitano Western United oraz Macarthur FC. I to właśnie pierwszy z wymienionych klubów dość niespodziewanie walczy dziś o mistrzostwo kraju z Prijoviciem w składzie.
Udany start
Ekipa odziana zazwyczaj w zielono-czarne stroje zmagania w A-League rozpoczęła w sezonie 2019/20. Początki okazały się całkiem przyjemne. Klub w sezonie zasadniczym zajął niezłe piąte miejsce i mógł rywalizować w play-offach o najwyższe cele. Wygrał nawet ćwierćfinałowe starcie z Brisbane Roar i zatrzymał się dopiero na etapie półfinału. Tam lepsze okazało się Melbourne City.
Od początku w drużynie z zachodniej części Melbourne mieliśmy też polski akcent. Między słupkami stał bowiem Filip Kurto, niegdyś bramkarz Wisły Kraków.
Gorszy drugi sezon
W przypadku beniaminków mówi się często, że do najwyższej ligi wchodzą na fantazji i radzą sobie nieźle, a prawdziwe problemy zaczynają się dla nich w drugim sezonie. I właśnie tak wyglądało to w przypadku Western United.
Zespół nie tylko nie załapał się do czołowej szóstki i fazy play-off, ale zakończył zmagania na odległym 10. miejscu. Fatalnie wyglądała zwłaszcza końcówka rozgrywek. W ostatnich 10 meczach “zielono-czarni” zdobyli zaledwie cztery punkty. W efekcie za pracę podziękowano szkoleniowcowi, który prowadził drużynę od samego początku. Mark Rudan spakował manatki, a jego miejsce zajął John Aloisi, były piłkarz reprezentacji Australii i takich klubów jak Portsmouth, Osasuna czy Alaves.
Nowa gwiazda
Szukając kolejnych polskich akcentów warto wspomnieć, że między styczniem i czerwcem 2021 roku w ekipie z Melbourne występował były gracz Pogoni Szczecin, Iker Guarrotxena. Raczej nie zachwycił. Wystąpił w 22 meczach, strzelił trzy gole i przed obecnym sezonem odszedł do hiszpańskiego UD Logrones.
Kolejny raz kibice znad Wisły o Western United mogli usłyszeć w październiku 2021 roku. Wówczas klub ogłosił podpisanie kontraktu z Aleksandarem Prijoviciem. Kiedyś Serb ze znakomitej strony pokazywał się na polskich boiskach w barwach Legii, później robił jeszcze furorę w Grecji, a po epizodzie w Arabii Saudyjskiej postawił właśnie na kierunek australijski.
Śmiało można było wówczas powiedzieć, że Western United dokonało jednego z najgłośniejszych transferów w swojej krótkiej historii. W latach 2020-21 dla klubu grał też Victor Sanchez, piłkarz z przeszłością w Barcelonie (14 występów) czy Espanyolu (269 meczów), a obecnie gracz Girony.
Najlepszy strzelec
Prijović zaliczył prawdziwe wejście smoka. Do siatki trafił już w swoim debiucie, a dziś ma na koncie dziewięć goli i pięć asyst w 20 rozegranych meczach. Jest najlepszym strzelcem swojego zespołu i czwartym zawodnikiem wśród najskuteczniejszych graczy A-League.
Serb formą błyszczy zwłaszcza w ostatnich tygodniach.
- 20. kolejka - gol vs Brisbane Roar
- 21. kolejka - gol vs Central Coast Mariners
- 22. kolejka - asysta vs Wellington Phoenix
- 23. kolejka - gol vs Perth Glory
- 24. kolejka - gol vs Macarthur FC
W taki sposób Prijović skarcił w ostatnim meczu Filipa Kurto, który obecnie strzeże bramki ekipy Macarthur FC.
Niespodziewany mistrz?
Western United w tym sezonie spisuje się znakomicie. Na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego podopieczni Aloisiego zajmują drugie miejsce, mając zaledwie dwa punkty straty do Melbourne City. Ważniejsze jest jednak to, że trzecie Melbourne Victory wyprzedzają o sześć oczek.
Dlaczego to takie istotne? Po zakończeniu fazy zasadniczej sezonu dwie najlepsze drużyny automatycznie awansują bowiem do półfinału play-off. Cztery kolejne zmierzą się ze sobą w ćwierćfinałach. Prijović i spółka za moment powinni więc zapewnić sobie miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu. Będą wtedy o dwa mecze od zdobycia mistrzostwa Australii.
Czy je zdobędą? Nie są raczej głównym faworytem. Ale mogą pokusić się o niespodziankę. Co ciekawe, to zdecydowanie najstarszy zespół w stawce. Średnia wyjściowej jedenastki kręci się w tym sezonie wokół 31 lat.
Klub nie jest więc szczególnie doświadczony, ale jego piłkarze już tak. I być może właśnie tym doświadczeniem w końcówce sezonu będą górowali nad swoimi przeciwnikami.