Power Ranking LM przed ćwierćfinałami. Giganci nadal mocni, "czarne konie" nie odpuszczają. "Gra jak z nut"
W grze o zdobycie Ligi Mistrzów pozostało osiem drużyn. Kto ma największe szanse na zwycięstwo? Oto ranking sił u progu ćwierćfinałów.
W 1/8 finału Champions League obyło się bez niespodzianek. Ci, co mieli awansować, awansowali, nawet jeśli po drodze trafili na mniejsze czy większe przeszkody. W dwóch najsilniejszych parach widzieliśmy różnicę klas pomiędzy gigantami, zaś w tych nieco słabszych, najbardziej wyrównanych, losy rywalizacji do końca były na styku. Tak ostatecznie prezentuje się pełny skład najlepszej ósemki rozgrywek:
Oznacza to. że najwięksi faworyci nadal są na placu boju. To będzie nad wyraz pasjonująca decydująca faza tegorocznej Ligi Mistrzów. O tym, jakiego zestawu par możemy spodziewać się w półfinale i finale, sporo powie nam losowanie. Zaplanowane je na najbliższy piątek 17 marca. Niewykluczone, że los skojarzy dwie z trzech najmocniejszych drużyn już na tym etapie, co jednocześnie otworzy furtkę dla innych zespołów do sprawienia niespodzianki. Wydaje się przy tym, że wspomniany tercet znacznie góruje nad konkurencją. Oto, jak przedstawia się nasz Power Ranking przed nadchodzącymi ćwierćfinałami.
8. AC Milan (NOWY W RANKINGU)
“Rossoneri” wracają do najlepszej ósemki Champions League po 11-letniej przerwie. Ostatni raz grali w niej sezonie 2011/12, gdy musieli uznać wyższość Barcelony. Minęło więc mnóstwo czasu. Patrząc na turbulencje Milanu z ostatniej dekady i mimo wszystko mocno średni w warunkach europejskich materiał ludzki, którym dysponuje Stefano Pioli, ćwierćfinał trzeba uznać za spory sukces mistrza Włoch. Wszystko ponad będzie miłym dodatkiem, jeszcze większym osiągnięciem, nawet jeśli pomocną dłoń wyciągnie los, pozwalając mediolańczykom uniknąć rywalizacji ze znacznie silniejszym przeciwnikiem. Atutem Milanu może być mocna defensywa - Tottenham przez 180 minut ani razu nie zaskoczył formacji dowodzonej przez duet Malick Thiaw - Pierre Kalulu.
7. FC Inter (+3)
Inter czekał na ćwierćfinał jeszcze dłużej, bo 12 lat. Ekipa Simone Inzaghiego ma podobny ligowy sezon do lokalnego przeciwnika. Wydaje się też, że jeśli gdzieś ma szukać klucza do sukcesu, to w grze obronnej, bo i Porto, choć miało sporo pecha, nie znalazło sposobu na Andre Onanę. Przy “Nerazzurrich” nie wolno również zapominać o tym, czego dokonali jesienią, eliminując Barcelonę. Składając wszystkie czynniki w całość, umieszczamy ich “oczko” wyżej od Milanu. Ale awans Interu do półfinału także trzeba byłoby traktować w kategorii sporej sensacji. No chyba że los po blisko dwóch dekadach znów skojarzy odwiecznych rywali w fazie pucharowej Champions League.
6. SL Benfica (+1)
- Nieoczywisty finał za naszego życia to było Porto - Monaco. Chciałbym, żeby coś takiego się powtórzyło. Napoli - Benfica to byłoby coś pięknego. Grają najefektowniejszą piłkę w swoich ligach i i Lidze Mistrzów. To byłby hipsterski finał, ale wszystko zależy od losowania - mówił na naszym kanale Youtube Piotr Dumanowski z “Eleven Sports”.
Trafił w sedno. Benfica, bijąca też na głowę konkurencję w kraju, to istna rewelacja obecnego sezonu Ligi Mistrzów. Zwycięstwem w grupie z PSG i Juventusem dała sygnał, że może co najmniej powtórzyć wynik Villarrealu z ubiegłego roku. W 1/8 finału potwierdziła klasę, bez cienia wątpliwości odsyłając do domu Club Brugge. Trudno się spodziewać, by lizbończycy czuli strach przed jakimkolwiek mocnym rywalem, po tym jak wyglądali przeciwko ekipom z Paryża i Turynu. Ten piękny sen może trwać dalej. Tak tworzy się historia Champions League.
5. Chelsea FC (+1)
Wydaje się, że Chelsea zostawiła już kryzys za sobą. Graham Potter krok po kroku układa puzzle podrzucone mu zimą przez władze klubu. Nie wszyscy nowi piłkarze są jeszcze zgrani, niedociągnięcia nadal widać gołym okiem, ale ten projekt, choć powoli, wreszcie idzie w dobrym kierunku. “The Blues” rzucą na Ligę Mistrzów wszystkie siły, bo przez rozgrywki krajowe trudno będzie im zakwalifikować się do kolejnej edycji. Nie wolno ich lekceważyć, szczególnie że jakość piłkarska jest tam niepodważalna. Przy tym warto pamiętać, w jaki sposób londyńczycy triumfowali w Europie za kadencji Thomasa Tuchela.
4. SSC Napoli (+1)
Pep Guardiola poszedł jeszcze dalej niż Piotr Dumanowski. Menedżer Manchesteru City stwierdził na łamach “Sky Italia”, że Napoli to dziś prawdopodobnie najlepszy zespół Starego Kontynentu. Porównał drużynę Luciano Spallettiego do Arsenalu, zachwycającego w tym sezonie Premier League. W Serie A neapolitańczycy pędzą po upragnione Scudetto. W Lidze Mistrzów też mogą osiągnąć wielkie rzeczy. Te marzenia podszyte są realnymi argumentami, które Victor Osimhen, Chwicza Kwaracchelia, Piotr Zieliński i spółka raz za razem dostarczają. Jasne, trzeba pamiętać o braku ich doświadczenia w ważnych starciach na największej ze scen, ale ta “naiwność”, świeżość, fantazja, w połączeniu z grą jak z nut, ma szansę zaprowadzić Neapol na sam szczyt.
3. FC Bayern (-)
Przechodzimy do największej trójki, której skład pozostaje niezmieniony od ostatniej edycji Power Rankingu, opublikowanej TUTAJ przed rywalizacją w 1/8 finału. Bayern udowodnił jakość, dołączając do pokaźnej listy katów PSG na arenie międzynarodowej. Warto docenić, że monachijczycy nie tyle wygrali dwumecz z mistrzem Francji, co byli od nich znacznie lepsi, dojrzalsi. To dobry prognostyk przed możliwymi starciami z kolejnymi gigantami. Julian Nagelsmann musi patrzeć na Bundesligę, gdzie za plecami obrońców tytułu czai się Borussia Dortmund, ale jednocześnie jest szansa upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Bayern znów chce rozdawać karty. I ma na to argumenty.
2. Real Madryt (-)
Może to nie jest wybitny sezon “Królewskich”. Może liczba ligowych wpadek zminimalizowała ich szanse na mistrzostwo Hiszpanii do minimum. Ale w Europie to inny zespół. Mimo zmian personalnych ten sam, który w ostatniej dekadzie absolutnie zdominował najlepsze rozgrywki klubowe na świecie. Z tym samym magicznym genem zwycięstwa, z umiejętnościami, z właściwym “mentalem” - składnikami ubiegłorocznej, niesamowitej kampanii, zakończonej podniesieniem kolejnego Pucharu Mistrzów. Widzieliśmy to przeciwko Liverpoolowi. “The Reds”, po świetnym starcie w dwumeczu, następnie zostali wręcz zmieceni z boiska. Równie dobrze Real mógł strzelić w obu tych spotkaniach nawet dziesięć bramek. Jak co roku, ewentualny końcowy triumf “Los Blancos” nie powinien nikogo dziwić.
1. Manchester City (-)
Na szczycie rankingu miejsce utrzymuje jednak Manchester City. Piłkarze Pepa Guardioli nie dali powodu, by zrzucać ich z fotelu lidera. Demolka, jaką urządzili na własnym stadionie RB Lipsk, zasługuje na uznanie.
- Na papierze wydają się najmocniejsi. Erling Haaland nie jest dla City piłkarzem idealnym, ale jego skuteczność wystarcza, by uważać, że to wreszcie może być TEN sezon Guardioli na Etihad Stadium - pisaliśmy w połowie lutego, tworząc poprzednie zestawienie.
Nie mogło być chyba lepszego potwierdzenia tych słów niż najnowszy koncert Norwega. Pięć goli z Lipskiem w niespełna godzinę nie wygląda jak ostatnie słowo Haalanda. A z nim w linii ataku City ma wreszcie szansę przełamać “klątwę”. Jak nie teraz, to kiedy?