Power Ranking LM na półmetku fazy grupowej. Nowy lider, sporo zmian w czołówce

Power Ranking LM na półmetku fazy grupowej. Nowy lider, sporo zmian w czołówce
Ulrich Hufnagel / Pressfocus
Po trzech spotkaniach fazy grupowej LM doszło do przetasowań w naszym Power Rankingu. Zmienił się lider, są też roszady w czołówce i dwa nowe kluby, których ostatnio zabrakło w tym zestawieniu. Kto na dziś ma największe szanse na końcowy triumf w najlepszych klubowych rozgrywkach na świecie?
Poprzedni ranking TOP10, opublikowany na starcie fazy grupowej, znajdziecie TUTAJ. W porównaniu do niego brakuje dwóch drużyn. Z dziesiątki wypadły zespoły Barcelony i Milanu. Obie ekipy wprawdzie mają jeszcze szanse na awans do fazy pucharowej, ale nie są zdane wyłącznie na siebie. Ponadto, “Barca” dopiero co wymęczyła zwycięstwo z słabiutkim Dynamem Kijów, a “Rossoneri” w fatalny sposób zaprezentowali się przeciwko Porto.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pierwsze trzy kolejki tegorocznej edycji LM spowodowały istotne zmiany w czołówce rankingu. Zmienił się lider, a na podium ostała się wyłącznie jedna z trzech ostatnio obecnych na nim drużyn. Największy spadek zanotował zaś Manchester United.

10. Ajax Amsterdam (NOWY W RANKINGU)

Nie ma Barcelony i Milanu, jest Ajax. Erik ten Hag i jego podopieczni znów błyszczą na arenie międzynarodowej. To już nie ten sam skład, który zachwycał Europę kilka edycji temu, jednak w Amsterdamie znów dysponują kilkoma wybornymi talentami, będącymi częścią dobrze poukładanego, efektownego i efektywnego zespołu. Choćby Antony, brazylijski magik, o którym więcej przeczytacie TUTAJ, główny architekt imponującej wygranej nad Borussią Dortmund. Ajaksowi daleko do miana faworyta Ligi Mistrzów, szczególnie przy takiej konkurencji, ale w roli “czarnego konia” piłkarze ze stolicy Holandii mogą być niezwykle groźni.

9. Juventus FC (NOWY W RANKINGU)

Wrócił stary, dobry Juventus Maxa Allegriego. Turyńczycy wygrali sześć meczów z rzędu, w tym dwa na arenie Champions League. Cztery z nich - m.in. z Chelsea - zakończyli bez straty choćby gola (1:0). “Juve” robi swoje, wreszcie zyskało stabilizację i jest skuteczne w swoim wyrachowaniu. Czy to przepis na tak wyczekiwane sukcesy w Europie? Chyba za wcześnie, by umieścić “Bianconerich” w pierwszym czy drugim szeregu faworytów, bo pamiętajmy, że dysponują słabszą kadrą niż potentaci z innych krajów, co może mieć spore znaczenie w fazie pucharowej. Ale przynajmniej “Stara Dama” dała sygnał, że ponownie wskoczyła do właściwego pociągu. Tylko tyle i aż tyle.

8. Atletico Madryt (-)

Dziwnym zespołem jest Atletico. “Rojiblancos” zajmują wprawdzie drugie miejsce w tabeli trudnej grupy B i są na pole position do awansu, ale w tej edycji pokazują różne oblicza. Niemrawe z Porto, mimo wszystko dość przeciętne z Milanem i jakościowo imponujące w ataku, ale naznaczone błędami w tyłach z Liverpoolem. Inna sprawa, że gdyby nie czerwona kartka Antoine’a Griezmanna, to może dziś właśnie banda Diego Simeone okupowałaby fotel lidera. Wciąż uznajemy “Atleti” za drużynę mogącą namieszać w LM. niczym kilka lat temu. Madrytczycy będą jednak atakować z tylnego siedzenia. Najpierw muszą potwierdzić własne aspiracje pewnym wyjściem z grupy. A Porto i Milan jeszcze nie wywieszono białej flagi.

7. Manchester United (-4)

Gdyby przeciwnicy Manchesteru United nie wyciągnęli doń pomocnej dłoni, “Czerwone Diabły” mogłyby zapomnieć o awansie do fazy pucharowej. A tak to najpierw Villarreal, a następnie Atalanta nie wykorzystały faktu, że wicemistrzowie Anglii prezentują się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Piłkarze z Old Trafford mają zatem sześć punktów i świetną sytuację na półmetku rywalizacji w grupach. Ich grę trudno jednak chwalić. Więcej w niej przypadku i błysków jednostek (jak wczoraj Bruno Fernandesa) niż pomysłu taktycznego. Na razie jednak posada Ole Gunnara Solskjaera wydaje się niezagrożona. A z nim na ławce trudno sobie wyobrazić Manchester z Pucharem Mistrzów, mimo niewyobrażalnego potencjału kadrowego. Stąd United lądują u nas na siódmej pozycji, cztery “oczka” niżej niż przed startem rozgrywek.

6. Real Madryt (-)

Po trzech kolejkach Real znajduje się w tabeli za Sheriffem Tiraspol, z którym sensacyjnie przegrał na Santiago Bernabeu. Umówmy się jednak - ta klęska była raczej wypadkiem przy pracy, bo “Królewscy” pod wodzą Carlo Ancelottiego zanotowali widoczny progres względem schyłku kadencji Zinedine’a Zidane. Życiową formę osiągnął Vinicius, któremu sekunduje niesamowity Karim Benzema. “Los Blancos” znów grają z polotem i dają znać konkurencji, że są mocni. Jak mocni? Kadrowo to niższa półka niż np. Chelsea, siłę Realu trzeba ocenić nieco niżej niż zespołów umieszczonych w tym rankingu na podium, lecz w stolicy Hiszpanii mogą marzyć o kolejnym triumfie w Champions League. Choć byłaby to minimalna, ale jednak niespodzianka.

5. Liverpool FC (+2)

Milan, Porto, Atletico - dziewięć punktów na dziewięć możliwych. Jeśli zawodnicy Liverpoolu mieli udowodnić, że znów są gotowi do walki o najwyższe cele w Europie, to wykonali zadanie bez zarzutu. W trudnej grupie dotychczas nie potknęli się ani razu, mimo perturbacji po drodze. “The Reds” zostawili zeszłosezonowy kryzys za sobą. Daleko im do maszyny sprzed dwóch lat, ale żołnierze Juergena Kloppa, prowadzeni do celu przez nieprawdopodobnego ostatnio Mohameda Salaha, ponownie porywają tłumy. Tak jak w przypadku Realu Madryt końcowy triumf w LM byłby mimo wszystko raczej zaskakujący, tak przy Liverpoolu te wątpliwości trzeba - przynajmniej na dziś - skreślić.

4. Chelsea (-2)

O awans do fazy pucharowej londyńczycy nie mają się co martwić, mimo porażki w Turynie. Na krajowym podwórku “The Blues” przewodzą tabeli Premier League, wyprzedzając Liverpool i City. Gdzie zatem jest haczyk? Czemu zdjęliśmy Chelsea z rankingowego podium? Na Stamford Bridge ostatnio wyniki wyglądają lepiej niż gra - tak było w lidze przeciwko Southampton i Brentford. W bezpośrednim starciu podopieczni Thomasa Tuchela ulegli też, będąc drużyną wyraźnie słabszą, Manchesterowi City. Żeby było jasne: Chelsea to wciąż piekielnie mocny kadrowo zespół, z klasowym trenerem, lecz łatwiej sobie wyobrazić triumf w LM jednej z trzech drużyn opisanych poniżej, aniżeli obronę tytułu przez Cesara Azpilicuetę i jego kolegów.

3. Manchester City (+2)

Gdyby City wygrało Ligę Mistrzów bez środkowego napastnika w kadrze, byłby to spory sukces, choć nie można wykluczyć, że typowa “dziewiątka” wreszcie na Etihad zawita, tyle ze zimą. Z drugiej strony, nawet bez klasycznego superstrzelca “Obywatele” są groźni - ostatnią edycję też przecież kończyli z wiecznie kontuzjowanym Sergio Aguero. Tylko czy Pep Guardiola wreszcie przełamie własną klątwę? Mistrzowie Anglii będą mieli trudniej niż w zeszłym sezonie, bo konkurencja jest znacznie silniejsza. Ale może właśnie w takich okolicznościach w błękitnej części Manchesteru wreszcie dopną swego, a Guardiola zrealizuje postawiony przed nim cel? Niewykluczone, o ile “The Citizens” unikną meczów podobnych do przegranego w Paryżu starcia z PSG.

2. Paris-Saint Germain (-1)

Z PSG, które mimo przeszkód jest na dobrej drodze do bezproblemowego awansu z niełatwej przecież grupy. Paradoksalnie paryżanie najlepsze spotkanie rozegrali z najsilniejszym rywalem, czyli właśnie City. Nie przekonywali ani z Brugge, ani z Lipskiem, mimo czterech punktów w tych dwóch potyczkach. Gwiazdozbiór z Parc des Princes to na razie nieprzewidywalna drużyna, wręcz zagadkowa, na pewno nie bezbłędna. Siłę rażenia Mauricio Pochettino ma jednak największą, a Leo Messi wygląda coraz lepiej. Na dłuższą metę może okazać się to kluczem do końcowego sukcesu.

1. FC Bayern (+3)

I pewnie PSG utrzymałoby pozycję lidera Power Rankingu, gdyby nie to, co wyprawiają piłkarze Bayernu. Monachijczycy idą przez fazę grupową jak walec. Ośmieszyli Barcelonę, po czym zdemolowali zarówno Dynamo Kijów, jak i Benfikę. Maszyna Juliana Nagelsmanna jest dobrze naoliwiona i rzadko się zacina. Robert Lewandowski strzela, Joshua Kimmich rządzi w środku pola, przebudził się wreszcie Leroy Sane. To znów może być taki sezon Bayernu jak ten 2019/20.
Power Ranking LM 21.103
własne

Przeczytaj również