"Podał pomocną dłoń". Szczęsny oczarował Hiszpanię. A Flick wiedział już wcześniej

"Podał pomocną dłoń". Szczęsny oczarował Hiszpanię. A Flick wiedział już wcześniej
Mateusz Porzucek / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski18 Feb · 08:46
Wojciech Szczęsny jest już tym Wojciechem Szczęsnym, jakiego znaliśmy przez lata. Po nierównym starcie w Barcelonie od paru tygodni prezentuje znakomitą formę. Potwierdza, że Hansi Flick dokonał odpowiedniego wyboru między słupkami.
Dziesięć występów, dziewięć zwycięstw, jeden remis. Do tego jedno zdobyte trofeum i aż pięć meczów na zero z tyłu. Dotychczasowy dorobek Wojciecha Szczęsnego w Barcelonie staje się więcej niż imponujący. Za suchymi liczbami stoi ewidentny skok jakościowy, który widać w kolejnych występach doświadczonego golkipera. W jego poczynaniach już nie ma niepewności, zbędnego ryzyka, które towarzyszyło podczas pierwszych, chwiejnych kroków stawianych w barwach “Blaugrany”. Teraz wszyscy podopieczni Hansiego Flicka wiedzą, że mają za plecami prawdziwego strażnika.
Dalsza część tekstu pod wideo
O jego umiejętnościach przekonało się Rayo Vallecano, które w poniedziałkowy wieczór naprawdę zasłużyło na to, aby ugrać choćby jeden punkt. Ekipa “Piratów” zagrała na Estadi Montjuic na własnych zasadach, z pomysłem, nie przestraszyła się bardziej renomowanego rywala. I gdyby nie “Tek”, zespół z Vallecas mógłby sprawić psikusa Katalończykom, którzy musieli wygrać, aby wskoczyć na fotel lidera. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Robert Lewandowski, statuetkę MVP słusznie przyznano rewelacyjnie spisującemu się Pedriemu. Ale duży udział w zwycięstwie miał też Szczęsny, który potrafił kapitalnie zatrzymać Randy’ego Ntekę czy Alvaro Garcię.
- Potężny Szczęsny. Rayo nie atakowało często, więc nie miał zbyt wiele pracy, ale kiedy pojawiła się taka potrzeba, był na miejscu. Podał Barcelonie pomocną dłoń, ratując ją przed stratą bramki wyrównującej - ocenił kataloński Sport. - Musiał wykonać jedną ważną interwencję i zachował się zgodnie z oczekiwaniami, broniąc świetnie strzał Nteki - wtórował Xavier Munoz z Mundo Deportivo.

Coraz lepiej

Bilans Szczęsnego w stolicy Katalonii wygląda okazale, chociaż wszyscy wiemy, jak trudne były początki tej współpracy. Nie oszukujmy się, w pierwszych występach Polaka widać było ślady “rdzy” pozostałej po powrocie z emerytury. Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy kilka błędów, które przytrafiły się golkiperowi. A mowa o kolejno: czerwonej kartce w El Clasico za “wycięcie” Kyliana Mbappe, złym wyjściu na przedpole i zderzeniu z Alejandro Balde, które zakończyło się bramką Vangelisa Pavlidisa, sprokurowanym rzucie karnym z Benfiką i faulu na jedenastkę z Valencią, kiedy sytuację uratował VAR i wcześniejsze przewinienie na Kounde. Trochę tego było, a mówimy wyłącznie o paru spotkaniach. Nic dziwnego, że decyzja Hansiego Flicka o całkowitym odsunięciu Inakiego Peni, na pewnym etapie sezonu mogła rodzić znaki zapytania.
- Sprowadzenie "Teka" to jeden z najlepszych transferów, jakich dokonaliśmy. Nie chodzi tylko o jego grę, ale też jego pomoc kolegom, doświadczenie, którym dzieli się z innymi. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni - chwalił Flick kilka tygodni temu.
Pena teoretycznie nie dał wyraźnych powodów, aby stracić skład. Zdarzały mu się pojedyncze błędy przeciwko Las Palmas czy Borussii Dortmund, ale potrafił też wspinać się na wyżyny w meczach z Realem Madryt lub Betisem. Sęk w tym, że nawet w swoim dobrym okresie nie był szczególnie skuteczną polisą ubezpieczeniową Barcelony. W tym sezonie zachował tylko sześć czystych kont w 22 występach. Ostatni raz na zero z tyłu w lidze zagrał w październiku, kiedy “Blaugrana” wygrała na Bernabeu 4:0. Szczęsny wskoczył do składu dopiero w styczniu, zatem jego konkurent miał czas i miejsce na poprawienie swoich liczb. A jednak tego nie zrobił.
Pod względem statystyk jeszcze nie widać szczególnie wielkiej różnicy między Szczęsnym i Peną. W tym sezonie obaj bronią średnio 68% strzałów, podają z celnością na poziomie ok. 88%. W przypadku weterana trzeba wyróżnić znacznie wyższą skuteczność przy przerywaniu dośrodkowań rywali, konkretnie 8,9% udanych interwencji przy zaledwie 2,8% u Hiszpana. Wychowanek La Masii jest na minusie 2,3 w stosunku bramek wpuszczonych do oczekiwanych goli, u 34-latka ten wskaźnik wynosi -0,3. Ale ewidentnie czuć, że Polak idzie w górę, w każdym kolejnym meczu prezentuje lepszą wersję siebie. Częściej ratuje zespół, zniknęły też problemy komunikacyjne, które utrudniały życie choćby podczas rywalizacji w Lizbonie. Krótko mówiąc, złapał odpowiedni feeling, co przekłada się na serię udanych wyników.
- Czyste konta są ważne, ponieważ one pokazują rywalowi, że trudno będzie mu strzelić gola, dzięki temu przeciwnicy stają się bardziej zdesperowani. My skupiamy się na sobie, mam przeczucie, że ten sezon może być wyjątkowy. Możemy dokonać wiele, jeśli będziemy dalej pracować jako zespół - powiedział Szczęsny po meczu z Rayo dla Barca One.

Wygrana rywalizacja

Na uwagę zasługuje też podejście Polaka, który wkroczył do szatni z dużą pokorą. Podczas rundy jesiennej wielokrotnie podkreślał, że sam by się jeszcze nie wystawił i to Pena powinien grać. Przeskok z hamaku od razu do pierwszego składu Barcelony byłby szkodliwy dla wszystkich zainteresowanych stron. Minęło jednak kilka miesięcy, Szczęsny wrócił do rytmu treningowego i najzwyczajniej w świecie zapracował na to, aby wygrać rywalizację między słupkami. Co nieszczególnie spodobało się jego konkurentowi.
- Jeśli chodzi o Inakiego Penę, jego niezadowolenie jest widoczne, pojawiły się pewne tarcia z trenerem, ponieważ tak naprawdę nikt nie wyjaśnił mu powodu odesłania na ławkę. Pytaliśmy tu i tam, ale nikt nie dał konkretnego argumentu. Najbardziej prawdopodobny dotyczy tego, że klub zakładał, że Polak wskoczy na stałe do podstawowego składu, kiedy tylko wróci do formy fizycznej po powrocie z emerytury. Finalnie Flick podjął decyzję i zrozumiałe jest, że w głębi duszy trener oraz sztab bramkarski uważają Polaka za lepszy wybór - opisał niedawno Miguel Rico z portalu Relevo.
Z jednej strony można zrozumieć Hiszpana, który, powtórzmy jeszcze raz, w tym sezonie nie zawalił niczego na tyle, aby zasłużyć na odsunięcie od składu. Z drugiej jednak, to jest FC Barcelona, lider ligi hiszpańskiej, zespół aspirujący do walki na każdym froncie. W takiej drużynie teoretycznie nikt nie powinien obrażać się o spadek w hierarchii. Przy czym można byłoby jeszcze zrozumieć pewne obiekcje, gdyby Pedri czy Lamine Yamal nagle usłyszeli, że kto inny jest pierwszym wyborem na ich pozycjach. Ale trudno zastosować tę samą retorykę w przypadku, z całym szacunkiem, Inakiegp Peni. To solidny bramkarz, drzemie w nim potencjał, co pokazywał na Bernabeu czy Benito Villamarin. Jednak “Barca” wygląda szczelniej w defensywie, mając w bramce zawodnika, który takich dobrych występów w karierze zebrał już dziesiątki.

Opcja długoterminowa

Ferran Martinez z Mundo Deportivo podawał już, że na tę chwilę Barcelona wstrzymała rozmowy w sprawie przedłużenia umowy z Peną. Aktualne porozumienie obowiązuje tylko do połowy przyszłego roku. Można zatem spodziewać się scenariusza, w którym na koniec tego sezonu obie strony po prostu podadzą sobie ręce na pożegnanie. “Blaugrana” skorzysta z ostatniej okazji na zarobek, a Inaki być może znajdzie zespół, w którym otrzyma większy pakiet zaufania.
A co ze Szczęsnym? W Katalonii coraz głośniej huczy o tym, że okres przerwanej emerytury prawdopodobnie ulegnie wydłużeniu. Toni Juanmarti poinformował, że “Barca” jest zadowolona z poziomu 34-latka i poważnie myśli o zaoferowaniu mu prolongaty o dodatkowy sezon. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść dopiero po zakończeniu bieżących rozgrywek. Na tę chwilę klub zabezpieczył przyszłość, przedłużając umowy z Pedrim, Gavim czy Cubarsim i teraz chce skupić się wyłącznie na najważniejszym etapie sezonu.
- Może nam wiele dać w przyszłym roku, ale nie znam jeszcze jego planów. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale w najbliższej przyszłości na pewno to zrobimy - powiedział Deco pytany o sytuację Szczęsnego przez dziennikarza Sportu.
W rozmowie o “jedynce” Barcelony trzeba też mieć na uwadze postępującą rekonwalescencję Ter Stegena. Niemiec wznowił treningi na murawie i celuje w powrót do gry już na przełomie kwietnia i maja. Będzie to decydujący okres z ligowym El Clasico oraz potencjalnym udziałem Katalończyków w półfinałach i finale Ligi Mistrzów. Oczywiście, teraz nie możemy zgadywać, którego golkipera wybierze Flick za trzy miesiące. Zaznaczamy jedynie, że na finiszu rozgrywek trener może zmagać się z większym bólem głowy niż zazwyczaj.
Z perspektywy Szczęsnego najważniejsze pozostanie utrzymanie tendencji wzrostowej. Im więcej takich występów, jak z Rayo, tym więcej sukcesów “Dumy Katalonii”. Bo każda dobra drużyna potrzebuje świetnego bramkarza.

Przeczytaj również