Postrach PSG i najlepszy francuski trener na świecie. W kolejnym klubie dokonuje cudów

Postrach PSG i najlepszy francuski trener na świecie. W kolejnym klubie dokonuje cudów
Foto LIONEL URMAN/SIPA/PressFocus
Ubiegły sezon we Francji przeszedł do historii ze względu na niespodziewaną detronizację PSG. Dwa dni po zdobyciu mistrzostwa przez Lille jego architekt, Christophe Galtier, ogłosił, że zmienia klub. Teraz czyni on prawdziwe cuda w ekipie Nicei.
Aktualna tabela ligi francuskiej pokazuje, kto tak naprawdę był odpowiedzialny za ubiegłoroczny sukces Lille. “Mastify” już z nowym trenerem stały się zespołem, który właściwie nie wzbudza żadnych emocji. Mistrz Francji jest zbyt słaby na walkę o puchary, ale jeszcze zbyt dobry, żeby spaść do strefy spadkowej. Ligowy średniak jakich wiele. Rok temu w tym samym miejscu znajdowała się Nicea, która zakończyła rozgrywki na 9. miejscu w tabeli. Wtedy jednak w zespole znad Lazurowego Wybrzeża podjęto decyzję o zatrudnieniu najlepszego obecnie szkoleniowca we Francji. Christophe Galtier już doprowadził “Les Aiglons” na trzecią lokatę w Ligue 1 i do półfinału krajowego pucharu. Żaden francuski zespół nie poczynił w tym sezonie takiego postępu jak Nicea. Żaden nie zanotował takiego regresu jak Lille. Dotyk trenerskiego Midasa zmienia wszystko.
Dalsza część tekstu pod wideo

Nowe wyzwanie

Decyzja Galtiera o odejściu z Lille i objęciu Nicei wzbudziła niemałe zaskoczenie. Rzadko kiedy trenerzy potrafią wychwycić moment, aby ustąpić ze stanowiska w roli mistrza. 55-latek jednak dobrze wiedział, że doprowadził “Mastify” na szczyt, z którego droga prowadzi już tylko w jednym kierunku - na sam dół.
- Jestem praktycznie przekonany, że mój czas w Lille nadszedł. Czteroletni cykl jest wystarczający dla trenera. Czuję, że nadeszła odpowiednia pora, aby opuścić ten wspaniały klub. Zostawiam drużynę z niesamowitym wynikiem, bo potrzebuję czegoś nowego. Jako trener nie chcę wpaść w rutynę. Dlaczego Nicea? Czuję, że to właściwy projekt. Nie chodzi mi o pieniądze. Gdyby mnie interesowały, już dawno opuściłbym Europę - tłumaczył Galtier na łamach “L’Equipe”.
Szkoleniowiec przystał na ofertę Nicei, czyli ciekawego klubu, który po latach przeciętności ma chrapkę na odbudowę swojej potęgi z lat 50. W 2019 roku nowym właścicielem klubu został Jim Ratcliffe, który nie boi się sięgnąć do kieszeni, kiedy jego zespół naprawdę potrzebuje wzmocnień. Oczywiście, “Les Aiglons” nie staną się nagle drugim PSG, które wydaje 500 mln euro na pensje swoich zawodników, ale klubowy budżet pozwala ściągać na Allianz Riviera kilku intrygujących zawodników.
Galtiera w Nicei powitano transferami takich piłkarzy jak Andy Delort, który już strzelił dziesięć goli w tym sezonie, Jean-Clair Todibo, wyrastający na czołowego obrońcę Ligue 1, czy wypożyczeniem utalentowanego Justina Kluiverta. Zadbano także o to, aby nie stracić żadnego ważnego zawodnika. W tym samym czasie Lille pozbyło się Mike’a Maignana, Jonathana Ikone, a w niedalekiej przyszłości pewnie także Jonathana Davida. Z klubu odszedł również Luis Campos, ceniony dyrektor sportowy odpowiedzialny za ściągnięcie większości zawodników, którzy później zdobyli mistrzostwo Francji. Nic dziwnego zatem, że Galtier opuścił “Mastify” nim opadł kurz po mistrzowskiej fecie.
- Wybraliśmy Galtiera jeszcze przed mistrzostwem Lille. Nawet bez tego tytułu zatrudnilibyśmy go w Nicei. Wcześniej popełniliśmy błąd, powierzając zespół Lucienowi Favre’owi i Claude’owi Puelowi. Z Galtierem będzie inaczej - zapowiadał na jednej z konferencji prasowych Julien Fournier, dyrektor sportowy Nicei.

Jak po maśle

Już drugi oficjalny mecz pod wodzą Galtiera udowodnił, że włodarze Nicei podjęli doskonałą decyzję. W sierpniu trener wrócił do miejsca, w którym jeszcze niedawno świętował zdobycie mistrzostwa Francji. Jego nowy zespół rozbił Lille 4:0, pokazując że w Ligue 1 nastały nowe porządki.
Galtier zmienił klub, jednak jego modus operandi pozostał identyczny. Chociaż szkoleniowiec sam przyznaje, że wybrał ten zawód, bo w młodości zakochał się w reprezentacji Holandii grającej futbol totalny, sam raczej nie stosuje się do taktyk “Mechanicznej Pomarańczy”. Podstawą filozofii Galtiera jest umocnienie defensywy opartej na doświadczonym weteranie i obiecującym stoperze. W Lille był to duet Jose Fonte - Sven Botman, teraz we Francji rządzi tandem Dante - Todibo. Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy przyjeżdżacie na Allianz Riviera. Pierwszą bramkę w lidze Nicea straciła 19 września. Żaden inny zespół z top 5 europejskich lig nie wytrwał tak długo z czystym kontem. Wiele ekip połamało już sobie zęby na defensywie “Les Aiglons”. Wystarczy przypomnieć, że PSG w dwóch meczach z podopiecznymi Galtiera nie strzeliło żadnej bramki. Pod koniec stycznia 55-latek pozbawił paryżan szans na kolejne trofeum. Gdy Nicea wyeliminowała Leo Messiego i spółkę z Pucharu Francji, na Parc des Princes mógł świętować tylko jeden zawodnik PSG, wypożyczony Marcin Bułka.
- Wyeliminowanie Paryża? To przyjemność - krótko podsumował Galtier po końcowym gwizdku.
Kilka dni po wielkim zwycięstwie nad faworyzowanymi paryżanami Nicea nieoczekiwanie przegrała z Clermont Foot. Christophe Galtier jest jednak prawdziwym specjalistą w zakresie wychwytywania mankamentów swojej drużyny. Z Clermont jego piłkarze przebiegli sześć kilometrów mniej od rywali, byli spóźnieni do prawie każdej piłki. Trzy dni później grali z Marsylią, mecz zakończyli z bagażem dziesięciu kilometrów więcej w nogach. Wygrali 4:1, nie dając OM żadnych szans.

Trener-psycholog

- Byłem asystentem różnych trenerów, w różnych klubach, w różnych sytuacjach. Te wszystkie doświadczenia sprawiły, że jestem trochę jak gąbka. Przechowuję wspomnienia po to, aby wyciągnąć z nich jak najwięcej wniosków. Pamiętam moją pierwszą odprawę, dyskusje z innymi, obserwacje piłkarzy, analizy. Chcę to wszystko zachować, aby się rozwijać, stawać coraz lepszym - przyznał Galtier w rozmowie z “France Football”.
Sekretem jego sukcesu może być fakt, że zanim podjął się pracy jako pierwszy trener, przez ponad dziesięć lat pełnił funkcję asystenta. Gdy już sam stał się głównodowodzącym, był kompletnie przygotowany pod względem taktycznym, ale także psychologicznym. Przez lata pracował z tak dużą liczbą piłkarzy, że wiedział, jak do nich dotrzeć.
- Christophe to świetny menedżer, jeśli chodzi o taktykę. Ale chodzi także o ludzką stronę. Jest dla nas jak ojciec. Jego praca nie kończy się na treningu - mówił Nicolas Pepe, kiedy był jeszcze zawodnikiem Lille.
- Naprawdę lubiłem z nim pracować. On wie, w jaki sposób powiedzieć zawodnikom, że wykonali dobrą robotę, ale potrafi też zareagować, gdy pojawiają się problemy. Nauczył się optymalizować dystans na linii trener-szatnia - zauważył z kolei Francois Clerc, który spotkał Galtiera w Saint-Etienne.
Francuz nie tylko trenuje, ale również wychowuje swoich piłkarzy. W Nicei zabronił swoim piłkarzom celebrowania bramek pod sektorami kibiców rywali. Chce, żeby futbol był rozrywką, a nie tanią prowokacją. Czas na świętowanie jeszcze przyjdzie. Wystarczy przypomnieć obrazki z ostatniego meczu Nicei na Parc des Princes.

Numer jeden

Galtier wykonuje zawód pierwszego trenera już od dwunastu lat, jednak Nicea jest dopiero jego trzecim pracodawcą. Dotychczas Francuz zawsze wybierał drużyny z problemami, które pod jego wodzą na przestrzeni lat dokonywały prawdziwych cudów. Być może właśnie dlatego odrzucił zaloty Tottenhamu, który latem poszukiwał nowego szkoleniowca. Galtier nie zamierza dołączyć do klubu, gdzie trener wytrwa tak długo, aż pojawi się pierwszy kryzys. Długofalowy projekt to kluczowy termin w pracy najlepszego obecnie menedżera we Francji. Tylko czas i ciężka praca mogą zniwelować finansowy poziom dzielący drużyny Galtiera i PSG.
Na razie jeszcze za wcześnie, aby mówić o zdobyciu przez “Les Aiglons” mistrzostwa, jednak za dwa czy trzy sezony taki scenariusz wcale nie będzie nierealny. Nicea już teraz zdystansowała AS Monaco czy Olympique Lyon, a do drugiej w Ligue 1 Marsylii traci tylko punkt.
- Christophe Galtier to jeden z najlepszych trenerów świata - stwierdził Jorge Sampaoli na antenie “RMC Sport”.
- Nicea zmieniła się na lepsze i to głównie dzięki temu, że zatrudnili jednego z najlepszych trenerów. Kiedy szkoleniowiec pracuje z piłkarzami, którzy od razu podążają za jego ideami, odbija się to na rezultatach - mówił z kolei Niko Kovac.
Gdy Galtier obejmował Lille, zespół był tuż nad strefą spadkową. Cztery lata później ekipa ze Stade Pierre-Mauroy świętowała zdobycie tytułu. Teraz 55-latek może już w pierwszym sezonie pracy na Lazurowym Wybrzeżu poprowadzić zespół do zdobycia pierwszego Pucharu Francji od 25 lat. To wszystko przy kapitalnej postawie w rozgrywkach ligowych. Jeśli jakiś Anglik kibicuje Christophe’owi Galtierowi, z pewnością może powiedzieć, że jest Nice.

Przeczytaj również