Ponad 50 tys. ludzi na meczu I ligi. Hit sezonu! Gwiazda Wisły: Tak można przejść do historii [NASZ WYWIAD]

Ponad 50 tys. ludzi na meczu I ligi. Hit sezonu! Gwiazda Wisły: Tak można przejść do historii [NASZ WYWIAD]
Krzysztof Porebski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot19 Feb · 17:54
Wielkimi krokami zbliża się mecz Ruchu Chorzów z Wisłą Kraków, pierwszoligowy hit na Stadionie Śląskim. O tym, co czeka nas w najbliższą sobotę, porozmawialiśmy z Łukaszem Zwolińskim, napastnikiem “Białej Gwiazdy”. - Nie wyobrażam sobie, by taki mecz skończył się 0:0 - mówi “Zwolak”.
Zwoliński we wtorkowe popołudnie był gościem najnowszego wydania programu "I Liga Raport" na kanale Meczyki.pl. Poza zapowiedzią hitu z Ruchem wróciliśmy też m.in. do rozczarowującej porażki Wisły ze Zniczem Pruszków. Padło też pytanie o siłę ataku, który “Zwolak” tworzy z Angelem Rodado. Oto zapis rozmowy:
Dalsza część tekstu pod wideo
MECZYKI.PL: Jak ty, z boiska, ocenisz mecz ze Zniczem? To nie był taki mecz, za który nie możemy pochwalić Znicza, a tylko ganić Wisłę. Nie było widać fragmentu, w którym faktycznie byście Znicz przycisnęli i mogli odwrócić wynik.
ŁUKASZ ZWOLIŃSKI, WISŁA KRAKÓW: Zgadzam się. Może statystyki były porażające, ale uważam, że z przebiegu meczu nie stworzyliśmy sobie za wielu tak dogodnych sytuacji, byśmy mówili, że niezasłużenie przegraliśmy albo Znicz miał dużo szczęścia. No nie. Te moje dwie szansy z głowy to nie były jakieś wykreowane proste sytuacje. Jedna była ze stałego fragmentu gry, druga z ponowienia go. Byliśmy mało konkretni. Mało było strzałów z dystansu, mało wygrywania pojedynków, żeby jakoś sforsować obronę rywali. Znicz strzelił bramkę i zagrał bardzo mądrze. Na Wiśle nie gra się łatwo, ale strzelili bramkę i się cofnęli, wybijając nam nasze akcje [z głowy]. A te były mało konkretne i skuteczne. Czy więc zasłużyliśmy w tym meczu na zwycięstwo? Na pewno zasłużyliśmy, by strzelić bramkę. Ale nie był to mecz totalnie z naszej strony zdominowany.
Przed wami hit z Ruchem, takie mecze pewnie aż chce się grać. Ile zagrałeś meczów, w których było 50 tys. osób na trybunach?
50? Nie miałem okazji. Jak grałem w finale Pucharu Polski, to akurat był czas pandemii i graliśmy na stadionie w Lublinie. Największy mecz, w jakim grałem, to chyba derby Lechia - Arka albo mecz w Baku z Karabachem w eliminacjach Ligi Mistrzów w barwach Rakowa. Ale w takim meczu, przy takiej publiczności - 50 tysięcy, nie było mi dane zagrać. Nie mogę się wręcz doczekać, bo po to się trenuje i gra w piłkę całe życie, żeby mieć okazję - a nie każdy ma - występować w takich spektaklach. To jest piłkarskie święto na skalę całej Polski.
W tych “dużych” meczach, kiedy rywal był naprawdę mocny i miał za sobą masę kibiców, Wisła potrafiła ostatnio zagrać bardzo dobrze, jakościowo. To były spektakle, czy w drodze po Puchar Polski, czy w Europie. Spodziewasz się, że nie “zabijecie” tego święta na boisku?
Życzyłbym sobie jak i kibicom, żebyśmy zagrali widowiskowy mecz. Aby nie było to jakieś 0:0 i gra w szachy. Po to są takie mecze, by przyciągać kibiców na stadiony. A te mecze w europejskich pucharach, czy z bardziej renomowanymi przeciwnikami w I lidze, były bardziej otwarte i grało nam się łatwiej. Z Ruchem w Krakowie, czy jak przyjeżdżała Termalica czy ŁKS. Stwarzaliśmy sporo sytuacji, były akcje w jedną i drugą stronę. Takiego właśnie meczu spodziewam się w Chorzowie. Wydaje mi się, że obie drużyny będą chciały wygrać, bo nie zaczęły tej rundy dobrze. Faktycznie czeka nas piłkarskie święto, więc nie wyobrażam sobie, by taki mecz skończył się 0:0.
Jak spojrzysz na kolejne mecze wyjazdowe, to waszych kibiców tam na ogół nie będzie. Za to teraz w Chorzowie ma ich być kilkanaście tysięcy, to duża rzecz. Jeszcze bardziej cię to grzeje przed sobotnim meczem?
Rozmawialiśmy o tym w szatni, czy z trenerami - mnie takie mecze nakręcają. Im więcej kibiców, tym [bardziej] chcesz się pokazać. Uważam, że jeśli ktoś czułby presję takiego meczu, to ciężko, by grał w Wiśle czy Ruchu. Ja na przykład po to trenowałem całe życie, by grać na takich stadionach, przy takich kibicach. Wtedy czujesz, że jesteś piłkarzem, że jesteś ważny w tym dniu i chcesz po prostu sprzedać najlepszego siebie, pokazać się z jak najlepszej strony. Takie mecze przechodzą do historii. Jak masz okazję się w niej zapisać - to czemu nie? Zrób wszystko, by taki mecz wygrać.
Jak patrzysz na to, co dzieje się w tabeli, gdzie nad wami jest kilka wielkich marek, to czujesz, że Wisła jest jednym z faworytów do awansu do Ekstraklasy, czy jednak zdajesz sobie sprawę, że Wisła jest dzisiaj w środku stawki i z drugiego szeregu może po prostu zaskoczyć?
Powiem tak: przychodząc do Wisły Kraków, mentalnie nawet nie sądziłem, że będę musiał mówić, że potrzebujemy baraży, czy że środek tabeli to jakiekolwiek osiągnięcie. Zakładając tę koszulkę wiesz, że grasz o zwycięstwo w każdym meczu. Nie chcę używać słowa awans, bo doskonale je znamy. To coś, na co ludzie w Krakowie już zbyt długo czekają, Wisła zbyt długo jest w I lidze.
Nasz prezes fajnie powiedział, że każdy mecz powinniśmy traktować jak finał baraży. I ja po prostu chcę wygrać każdy następny mecz i jeżeli tak będzie, to wiem, w jakim miejscu skończymy rundę. O celu Wisły Kraków wszędzie się mówi, nie chcę się powtarzać. Wiem, gdzie jesteśmy teraz i uważam, że powinniśmy skupiać się na każdym kolejnym meczu, bo im mniej punktów zgubimy, tym bliżej celu będziemy. Mecz w Chorzowie jest idealny, by zapunktować i iść w górę tabeli.
A jak wy się czujecie fizycznie po okresie przygotowawczym? Nie mieliście ociężałych nóg w meczu ze Zniczem?
Ciężko jest mi mówić za cały zespół. Ja przez cały okres przygotowawczy naprawdę bardzo dobrze się czułem, ze Zniczem też czułem się optymalnie. Wiadomo - sił ma nam nie zabraknąć w końcówce meczów.
Nie powiem teraz, że to jest wina okresu przygotowawczego, że tak to wyglądało ze Zniczem. Nie powiem, bo ufamy trenerom, sztabowi, każdy chce się przygotować do spotkania jak najlepiej potrafi. Ale też jesteśmy dorośli i każdy wie, jak najlepiej przygotować samego siebie, by czuć optymalną formę. Ja się czułem ok. Przepracowałem cały okres przygotowawczy, a tego brakowało mi latem.
Czasami padają opinie, że jak na realia I ligi macie stosunkowo niski zespół, co może wam w pewnych fazach meczu przeszkadzać. Jedziecie na spotkanie z Ruchem, bardzo silnym przy stałych fragmentach gry, mającym wielu silnych fizycznie, wysokich zawodników. Tymczasem nie zagra zawieszony za kartki Alan Uryga. Jak ty to postrzegasz, czy ta gra w powietrzu to może być dla was problem?
Na pewno Alan dodaje drużynie centymetrów, a patrząc na jego zaangażowanie, podejście, to jego brak to duża strata. Ale są kolejni zawodnicy, jest Mariusz Kutwa, który nieźle wyglądał w poprzedniej rundzie, a długo czekał na swoją szansę. Mam nadzieję, że ją w stu procentach wykorzysta. Co do braku centymetrów w naszym zespole - jest to na pewno jakiś problem, ale tego nie przeskoczymy. Musimy tak grać, by jak w najmniejszej liczbie dopuszczać przeciwników do stałych fragmentów gry. A mieliśmy z tym problem, trochę bramek tak straciliśmy w poprzedniej rundzie. Wiemy, że nie mamy wysokiej drużyny, więc musimy po prostu robić wszystko, by przeciwnik jak najrzadziej znajdował się pod naszą bramkę.
Oglądałeś mecz Ruchu w Siedlcach (1:1 z Pogonią - przyp. red.)? Gdybyś miał na jeden dzień wcielić się w analityka, jakie są twoje obserwacje, na co zwróciłbyś uwagę w grze “Niebieskich”?
Nie chodzi nawet o ten ostatni mecz, ale Ruch, patrząc na to, jakim jest klubem, jakich ma kibiców, też chce grać ofensywną piłkę…
Ofensywną, ale jednocześnie pragmatyczną. Dawid Szulczek dba o defensywę.
Nie chce mi się jednak wierzyć, że na Stadionie Śląskim, przy 50 tys. kibiców, trener Ruchu będzie chciał zagrać pragmatycznie. Ale do czego zmierzam - i my, i Ruch lubimy atakować, więc pewnie będzie dużo miejsca w - modnych dzisiaj - fazach przejściowych. Po stracie piłki będzie dużo miejsca i będzie szansa to wykorzystać. Jak mieliśmy problem z kreowaniem sytuacji przeciwko drużynom, które strzelały nam gola i mocno się cofały, to może to jest sposób, gdy mecz będzie bardziej otwarty dla jednych i dla drugich. Tu bym upatrywał naszych szans i drogi do tego, by ten mecz porwał kibiców.
Ile klubów w Polsce ma dziś lepszy atak niż Wisła Kraków: Rodado-Zwoliński?
Bardzo mało. Uważam, że razem z “Rodą” tworzymy naprawdę dobry duet, rozumiemy się na boisku i na pewno poradzilibyśmy sobie w niejednym klubie Ekstraklasy.

Rozmowa z Łukaszem Zwolińskim do odsłuchania w I Liga Raport od [17:50]:

Przeczytaj również