Południowoamerykańska fabryka talentów. Kluby z Europy wiedzą, gdzie szukać piłkarskich perełek
Od pewnego czasu urugwajski Penarol, klub z Montevideo, znów stawia na wyszkolone przez siebie brylanty. I nie żałuje. Tam dorastał słynny Diego Forlan. Teraz jego śladem mogą iść kolejni piłkarze.
Gdy mówimy o futbolu południowoamerykańskim, zwykle myślimy o tym w wydaniu argentyńskim i brazylijskim. To reprezentacje oraz kluby z tych dwóch krajów odnoszą najwięcej sukcesów na arenie międzynarodowej. Z nich też do Europy trafiają największe piłkarskie talenty. Nie oznacza to jednak, że w innych państwach tego kontynentu szkolenie jest pogrążone w głębokim śnie. Wręcz przeciwnie. Spójrzmy właśnie na urugwajski Penarol.
Najbardziej utytułowany klub w tym kraju (choć zapewne z tym stwierdzeniem nie zgodziliby się kibice największego rywala zza miedzy, czyli Nacionalu) dysponuje w obecnym sezonie naprawdę ciekawym składem, będącym mieszanką młodości z doświadczeniem. O sile zespołu stanowią przede wszystkim gracze wciąż na piłkarskim dorobku. Młodzi z akademii “Manyas” doprowadzili już zespół do półfinału Copa Sudamericana i wiedzą, że ewentualne zwycięstwo w całych rozgrywkach to również szansa dla nich samych na pokazanie się przed wypłynięciem na szerokie wody.
Przełamać dekady posuchy
Reprezentacja Urugwaju plasuje się obecnie na 13. miejscu w rankingu FIFA i jest trzecią najwyżej sklasyfikowaną kadrą spośród całej Ameryki Południowej. W XXI wieku dotarła do półfinału i ćwierćfinału mistrzostw świata, a w 2011 roku triumfowała w Copa America. W przypadku tamtejszych klubów o tak dużych sukcesach mówić już jednak nie możemy. Od 1988 roku żaden urugwajski zespół nie triumfował w rozgrywkach międzynarodowych, choć w tym czasie dokonały tego ekipy z Chile, Ekwadoru, Kolumbii, Meksyku czy Peru. Tylko raz, dziesięć lat temu, Penarol zdołał dotrzeć do finału Copa Libertadores. W nim jednak przegrał z Santosem, zresztą z Neymarem w składzie.
- Są pewne różnice między tamtym Penarolem a tym obecnym. Tamta ekipa miała bardzo charyzmatycznego szkoleniowca, Diego Aguirre, strzelca w zwycięskim finale w 1987 roku [wtedy Penarol po raz ostatni triumfował w Copa Libertadores - przyp. red.], który zbudował wtedy skład z kilkoma doświadczonymi zawodnikami o przeszłości w Europie takimi jak Carlos Valdez czy Luis Aguiar. Ten obecny Penarol jest inny. Mauricio Larriera, aktualny opiekun zespołu, nie poradził sobie w ostatnich klubach: argentyńskim Godoy Cruz, chilijskim Evertonie oraz rodzimych Danubio i Wanderers. W Penarolu dyrektor sportowy Pablo Bengochea jednak mu zaufał i dał odpowiednio dużo czasu, chociaż wyniki na przestrzeni całego sezonu nie zawsze się układały - mówi w rozmowie z nami dziennikarz Pablo Benitez z “Referí.com.uy”.
Larriera objął “Carboneros” na początku tego roku. Zespół pod jego wodzą nie zdołał wygrać w Torneo Clausura, czyli trzeciej fazie sezonu ligi urugwajskiej. Zajął drugie miejsce i tym samym jego zespół nie zakwalifikował się do Copa Libertadores po raz pierwszy od 2015 roku. Bengochea wykazał się jednak sporą cierpliwością i postanowił pozostawić 51-latka na stanowisku. Ten odpłaca mu się teraz w najlepszy możliwy sposób, choć na razie jedynie w rozgrywkach kontynentalnych - w Primera Division na kolejkę przed zakończeniem Apertury jego ekipa zajmuje bowiem dopiero trzecie miejsce.
Duża rola akademii
Ewentualne sięgnięcie po międzynarodowe trofeum pozwoli jednak przykryć wszelkie wpadki na arenie krajowej. Larriera lubi grać szybki i dynamiczny futbol oraz opiera grę zespołu na posiadaniu piłki. Jednocześnie pod względem kadrowym idzie w zgodzie z polityką obraną kilka lat temu przez klub z Montevideo, kiedy na Estadio Campeon del Siglo zdecydowano się na mocniejsze postawienie na rodzimą młodzież.
- Akademia odgrywa dużą rolę w rozwoju klubu. Penarol przez wiele lat nie przejmował się za bardzo szkoleniem, więc Defensor Sporting, Nacional i Danubio zgarniały największe talenty urugwajskiej piłki. W sezonie 2008/2009 Penarol zaczął pracować poważnie nad swoją akademią i sporo jej piłkarzy trafiło do pierwszego zespołu. Na tej liście są tacy gracze jak Gaston Ramirez, Sebastian Cristoforo, Guillermo Varela, Jonathan Rodriguez, Federico Valverde, Diego Rossi, Nahitan Nandez, Darwin Nunez, Brian Rodriguez czy Facundo Pellistri - opowiada Benitez.
Wspomniane wyżej nazwiska są w większości dobrze znane nie tylko fanatykom południowoamerykańskiego futbolu. Sporo z nich, w tym choćby Ramirez czy Valverde po odejściu z Penarolu, zrobiło większe lub mniejsze kariery w Europie. Tacy piłkarze jak Nunez z Benfiki czy wypożyczony z Manchesteru United do Deportivo Alaves Pellistri mogą natomiast jeszcze sporo namieszać. Penarol dzięki tym graczom wyrobił sobie już jednak przede wszystkim odpowiednią markę, która wkrótce będzie podtrzymana dzięki kolejnym transferom za ocean.
Plejada młodych gwiazd
Spore zainteresowanie wywołują szczególnie dwaj piłkarze urodzeni w 2000 roku: skrzydłowy Facundo Torres oraz Agustin Alvarez Martinez. Pierwszy z nich niestety cierpi obecnie z powodu kontuzji kolana, ale drugi z dziewięcioma trafieniami na koncie pewnie zmierza po tytuł króla strzelców aktualnej edycji Sudamericany. Penarol zdaje sobie doskonale sprawę z ich wartości. Zgodnie z doniesieniami Wilsona Mendeza z portalu “padreydecano.com”, klauzula odstępnego za Agustina Alvareza wynosi 14,5 miliona dolarów, a w przypadku Torresa możemy mówić o kwocie rzędu nawet 20 milionów amerykańskiej waluty.
- Torres i Alvarez Martinez są piłkarzami, którzy wciąż się rozwijają. Widzisz to z meczu na mecz. Pierwszy z nich zagrał już dwa spotkania w reprezentacji w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata oraz wystąpił na Copa America w Brazylii. Ma świetną lewą nogę, jest bardzo inteligentny, szybki, umie nieźle podać - opisuje Benitez.
- Alvarez Martinez potrafi natomiast świetnie wykańczać ataki zespołu, nieźle też rozumie grę i podłącza się pod akcje. Dysponuje również kapitalnym uderzeniem głową i świetnymi rzutami wolnymi. W akademii Penarolu trenuje też jednak wielu innych ciekawych piłkarzy: środkowy obrońca Agustin Da Silveira, pomocnicy Agustin Alvarez Wallece, Valentin Rodriguez, lewy defensor lub skrzydłowy Maximo Alonso, napastnik Nicolas Garcia czy też inny skrzydłowy Alejo Cruz - dodaje urugwajski dziennikarz.
Ich potencjał dostrzega także Larriera. Spośród wymienionych przez naszego rozmówcę nadziei stołecznej akademii w obecnym sezonie w Copa Sudamericana nie wystąpił jedynie Da SIlveira, choć i on miał okazję trzy razy zasiąść na ławce rezerwowych. Bez takich graczy jak wspomniani Agustin Alvarez czy Facundo Torresa szkoleniowiec nie wyobraża sobie pierwszej jedenastki. Tym większym jego kłopotem jest tym samym kontuzja drugiego z nich.
Zagrać na świętym obiekcie
W ekipie “Aurinegros” panuje jednak dość spory optymizm. W klubie zdają sobie sprawę, że postawieniem na młodych graczy wspieranych przez bardziej doświadczonych zawodników, jak Walter Gargano czy też od niedawna Pablo Ceppelin, już i tak wygrali. Penarol jest fabryką talentów, które niedługo po ewentualnym zwycięstwie w Copa Sudamericana zapewne rozjadą się po Europie lub trafią do bogatszych ekip z Argentyny czy Brazylii. Najpierw jednak do tego sukcesu musi dojść.
- Mają na to szansę. Najpierw czekają ich jednak bardzo ciężkie spotkania półfinałowe z Athletico Paranaense. To dobry zespół, mocny fizycznie i grający na dużej intensywności, posiadający w składzie takich piłkarzy jak Christian, Nikao czy Bissoli. W 2018 to właśnie Athletico wyeliminowało Penarol z Sudamericany. Z kolei w 2020 roku zdołali triumfować w swojej grupie w Copa Libertadores. Niemniej jednak, ekipa z Urugwaju ma za sobą naprawdę dobry sezon w rozgrywkach pucharowych i jest w stanie je wygrać - podsumowuje Benitez.
Pierwszy mecz półfinałowy pomiędzy Penarolem i Atletico Paranaense zostanie rozegrany 24 września w stolicy Urugwaju. Rewanż tydzień później w Brazylii. Zwycięzca tego dwumeczu zagra z triumfatorem brazylijsko-paragwajskiej pary Red Bull Bragantino - Club Libertad. Finał zostanie rozegrany na w listopadzie na obiekcie świętym dla każdego Urugwajczyka - Estadio Centenario w Montevideo.