"Argentyna nie jest rywalem z najwyższej półki". Polski trener spokojny o "Biało-czerwonych"
Czy granie dwoma napastnikami z Argentyną ma sens? Dlaczego to tak ważne dla Roberta Lewandowskiego? Czego spodziewać się w spotkaniu z Argentyną i dlaczego mamy w nim duże szanse? Porozmawialiśmy o tym z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Lewandowski będzie naciskał trenera, by zagrać znów na dwóch napastników?
LESZEK OJRZYŃSKI: Myślę, że nie jest mu wszystko jedno. Mieć w swoim otoczeniu zawodnika bardzo blisko to jego korzyść, z takim rywalem jak Argentyna także. Lewandowski absorbuje rywali, swoim ustawieniem, zmysłem zmieniając ustawienie linii defensywnej przeciwnika, a drugi napastnik może zrobić akcję w kierunku bramki przeciwnika. Milik daje alternatywę do rozegrania piłki w ataku. Działa to też w drugą stronę, spójrz na pierwszego gola Polaków z Arabią. Zieliński strzela po asyście Lewandowskiego, a obrońca skupia się na kryciu Milika.
Z Argentyną to się sprawdzi, ma Pan przekonanie?
Jasne, że to robi robotę, tym bardziej, gdy nie gramy z gigantami. Tylko że Meksyk czy w obecnym stanie Argentyna nie są z najwyższej półki. Nazwa nazwą, ale aktualna forma jest najważniejsza. Co więcej - było już kilka wyników okrzykniętych niespodziankami, sensacjami tego turnieju, a wygrana Polski z Argentyną taką nie będzie.
Tak Pan uważa?
Maroko nie ma takiego napastnika jak my, Arabia Saudyjska, Japonia też wygrały ze zdecydowanie lepszymi ekipami. To były mega niespodzianki. Jakbyśmy my osiągnęli wygraną z Argentyną, to nie bylibyśmy uznawani globalnie za taką sensację. Ja widzę u nas wiele atutów na ten mecz.
Gdzie?
Na pewno rozegranie piłki od tyłu. Messi to nie jest zawodnik, który zakłada pressing. Możemy nabrać pewności w rozgrywaniu od bramki, nie musimy grać jak z Meksykiem ciągle długich podań. Do tego stałe fragmenty gry - co najmniej pięciu ludzi znacznie wyższych. I właśnie to granie dwoma napastnikami, o którym już rozmawialiśmy. Bramka na 1:1 dla Arabii wzięła się z presji i dwóch napastników. Jeśli tym drugim napastnikiem będzie Milik, to on może walczyć w powietrzu, wygrywać pojedynki. To wprowadzi zamieszanie w ich obronie. Generalnie sporo zależy od tego, jak oni zagrają w środku. Argentyna zrobiła pięć zmian w wyjściowym składzie. To też zagadka, czy oni zmienią dużo na Polskę.
Karol Świderski to piłkarz, którego Panu na tym turnieju brakuje na boisku?
To jest turniej, trzeba być przygotowanym. Rywalizacja będzie do końca. Wszystkie ręce na pokład. Dobro drużyny jest najważniejszy, liczy się efekt końcowy w tej grupie. Gdybyśmy przed mistrzostwami mieli opcję być na pierwszym miejscu, to wszyscy braliby butelki w ręce. To Argentyna będzie miała większą presję.
Czego możemy się obawiać?
Momentów, kiedy Messi będzie oddawał strzał. Szukanie dla siebie miejsca przed polem karnym ma opanowane do perfekcji. Zresztą Di Maria z Meksykiem jednym podaniem minął całą trójkę Meksykanów i piłka trafiła do Leo. Messi będzie szukał takich momentów, kiedy stracimy koncentrację.
Sebastian Szymański i Nicola Zalewski wypadli ze składu po Meksyku, któryś z nich jeszcze wróci do "11"?
Pierwszy mecz nie wyszedł perfekcyjnie całej drużynie i im indywidualnie też. Ale był inny plan na ten mecz, przeciwnik inny. Trzeba się cieszyć, że Kamiński tak dobrze wygląda. Moment Szymańskiego czy Zalewskiego może jeszcze przyjść.
Czego ostatecznie się spodziewać po meczu Polska - Argentyna?
Oj, sam nie wiem. Początek meczu będzie ważny, to jak w niego wejdziemy. Historię z Mattym Cashem możemy sobie dopowiedzieć, jakby sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę z Arabią. Jak zagramy na zero z tyłu, to mamy przepustkę do fazy pucharowej. Wojtek jest w wyśmienitej formie. Kamil Glik robił swoje i Bielik z Krychowiakiem zabezpieczają strefę przed stoperami. Idealnie wystrzegaliśmy się kilku strzałów rywali, bo oni asekurowali tę strefę. Liczę, że dobrze się zaprezentujemy i będzie awans.