Polski napastnik strzela jak maszyna! Znów to zrobił, jego gole dadzą mistrza? [POLACY ZA GRANICĄ]

Polski napastnik strzela jak maszyna! Znów to zrobił, jego gole dadzą mistrza? [POLACY ZA GRANICĄ]
screen youtube
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 11:56
Podczas gdy Robert Lewandowski jest kontuzjowany, inny z polskich napastników złapał kapitalną formę strzelecką. Czy jego popisy zakończą się upragnionym mistrzostwem?
Nie były to najbardziej obfite dni biało-czerwonych, jeśli chodzi o skuteczność pod bramką przeciwnika, ale swoje i tak nastrzelali. Od tego zaczniemy nasz raport.
Dalsza część tekstu pod wideo

WOKÓŁ GOLI

Rozpędzony Buksa

Nie do zatrzymania jest ostatnio Adam Buksa. Napastnik Midtjylland, który przed Wielkanocą ustrzelił dublet z Kopenhagą, po świętach kontynuował popisy pod bramką rywali. Najpierw trafił głową w pierwszym z dwóch meczów z Nordsjaelland, niespodziewanie przegranym 2:3:
Kilka dni później Buksa i spółka wzięli srogi rewanż i zdemolowali przeciwnika aż 5:0. Reprezentant Polski bezbłędnym wykończeniem akcji ustalił wynik spotkania.
Były to jego gole nr 13. i 14. w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. Dobra forma Polaka będzie potrzebna jego drużynie w walce o tytuł mistrza Danii. Obecnie traci ona punkt do prowadzącej w tabeli Kopenhagi.

Co za gol Kiwiora!

Od głębokiego rezerwowego do jednego z najlepszych piłkarzy zespołu. Jakub Kiwior to w ostatnich tygodniach pewniak Arsenalu, a jego imponujące wyczyny nie ograniczają się tylko do gry defensywnej. W środę trafił on do siatki w ligowym meczu z Crystal Palace (2:2), wykorzystując dośrodkowanie z rzutu wolnego. Przepięknie uderzył:
Ponadto bez zarzutu wywiązywał się z roboty w obronie, imponując szczególnie, gdy tuż przed bramką ekwilibrystycznie wyblokował strzał Eddiego Nketiaha. Dokładając do tego błąd Williama Saliby przy bramce rywali, nie będzie przesadą stwierdzenie, że to Kuba Kiwior jest ostatnio stabilniejszym z duetu stoperów “Kanonierów”.
- Maniery czynią człowieka, a minuty na boisku piłkarza. Kiwior od kilku spotkań gra na swojej pozycji i nabrał rozpędu. W końcu pokazuje, jaki jest w nim potencjał. Pięknym strzałem głową dał prowadzenie, a później popisał się fantastycznym blokiem. Będzie jednym z pierwszych nazwisk przy ustalaniu składu na półfinał Ligi Mistrzów - wystawił mu laurkę dziennik The Sun.
Pierwszy mecz półfinałowy z PSG już we wtorek 29 kwietnia. Jesienią Arsenal ograł mistrzów Francji 2:0, a “Kiwi” zanotował wówczas świetny występ naprzeciwko Achrafa Hakimiego jako lewy obrońca.

Najpierw gol, potem czerwona Piątka

Wróćmy jeszcze do wydarzeń z Wielkanocy, kiedy to grała liga turecka. Biało-czerwony mecz Basaksehir - Gaziantep z udziałem Krzysztofa Piątka i Kacpra Kozłowskiego był zdecydowanie bardziej czerwony, bo obaj reprezentanci Polski… wylecieli z boiska. Ale po kolei - najpierw Piątek po raz 20. w tym sezonie Super Lig wpisał się na listę strzelców, trafiając z rzutu karnego [od 4:10]. Jak się okazało, pomógł tym samym zgarnąć swojej drużynie trzy punkty. Do końcowego gwizdka jednak nie wytrwał, bo w 88. minucie ujrzał “czerwo” za kopnięcie rywala podczas walki o piłkę [od 6:20]. Kozłowski z kolei został odesłany do szatni za protesty i klaskanie sędziemu [od 7:20]. Warto obejrzeć poniższy skrót:

Moder znów błysnął

W Holandii o miejsce premiowane awansem do eliminacji Ligi Mistrzów bije się Feyenoord. Ostatnio ekipa Jakuba Modera idzie jak burza - w weekend rozbiła 4:0 Zwolle, a polski pomocnik dołożył do tego kilka cegiełek. W tym tę asystę:
W temacie asyst warto pochwalić jeszcze Michała Nalepę, którego drugoligowe tureckie Genclerbirligi walczy o promocję do najwyższej ligi. Były zawodnik Arki Gdynia zanotował dwie asysty w wygranym aż 5:0 starciu z Adanasporem.

Jak rasowy snajper

Zerkamy też na Cypr, gdzie dobrą formę utrzymuje Karol Struski z Arisu Limassol. W minionych dniach najpierw strzelił gola APOEL-owi (1:2), a następnie AEK-owi Larnaka (1:0). Jego wiceliderujący lidze zespół nadal może myśleć o mistrzostwie kraju. 4 maja zagra z prowadzącym w tabeli Pafos - różnica wynosi cztery punkty.
W Anglii blisko uniknięcia spadku z Championship jest Oxford United Michała Helika. Rosły obrońca w sobotę pomógł ograć 2:0 Sunderland, znów udowadniając, jak doskonale radzi sobie w polu karnym rywala.

INNE WYDARZENIA

Szczęsny mężem opatrznościowym

FC Barcelona z Pucharem Króla. Real Madryt znów nie zdołał znaleźć sposobu na odwiecznego rywala i po raz trzeci w tym sezonie zszedł z boiska na tarczy. Sobotnie El Clasico (bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego) stało na fantastycznym poziomie i miało różne fazy gry, co widzieliśmy choćby po tym, co musiał robić Wojciech Szczęsny. W pierwszej połowie niemal bezrobotny, w drugiej błyskawicznie został wezwany do działania. I choć wpuścił dwie bramki, w tym jedną bezpośrednio z rzutu wolnego, to jednocześnie kilka razy fenomenalnie chronił zespół. Tu dwukrotnie w jednej akcji bronił strzały Viniciusa, tam wygrał pojedynek jeden na jeden. Całościowo zasłużył na pozytywne noty i nie dziwi, że w hiszpańskich mediach nazwano go “mężem opatrznościowym Barcy”. Drugi “Klasyk”, drugi zwycięski dla polskiego bramkarza. Tym razem bez czerwonej kartki.

Paryż upadł, Bułka bohaterem

Występ bliski perfekcji zanotował przeciwko PSG bramkarz Nicei, Marcin Bułka. Wyjazdowa wygrana 3:1 nie byłaby możliwa bez spektakularnego meczu reprezentanta Polski. Na antenie Eleven Sports padło hasło “linie lotnicze Bułka”, które doskonale oddaje, co golkiper wyczyniał na Parc des Princes. Bronił jak natchniony - zanotował 12 interwencji, w tym kilka z najwyższej półki w samej końcówce. Kwaracchelia, Dembele, Ramos, Vitinha - żaden z nich nie przechytrzył rozpędzonego Bułki.
L’Equipe wrzuciło na okładkę informację, że “Paryż upadł”, a Polak zapracował u nich na notę 9 w skali 1-10. O włos od ideału. Było to piekielnie ważne zwycięstwo w kontekście walki o awans do Ligi Mistrzów. Nicea jest w tabeli szósta, ale do trzeciego Lille traci tylko dwa punkty. Z Bułką w takiej dyspozycji prawdopodobieństwo sukcesu wzrasta. Skrót meczu znajdziecie TUTAJ.

Kłopoty Interu, powrót Zielińskiego

Trzy mecze i trzy porażki - świąteczna z Milanem, pucharowa z Bologną i prestiżowa z Romą. Inter tuż po awansie do półfinału Champions League wpadł w kryzys i dziś to Napoli jest faworytem do Scudetto. Warto natomiast odnotować długo wyczekiwany powrót po kontuzji Piotra Zielińskiego, który będzie dostępny na dwumecz z Barceloną i końcówkę sezonu. Nicola Zalewski z kolei trzyma poziom jako rezerwowy, chociaż cudów oczywiście sam nie uczyni.
Za mecz z Romą (0:1, 28 minut gry) większość włoskich mediów przyznała mu "szóstkę" w dziesięciostopniowej skali.
- Mijał rywali, miał odpowiednią energię i nie można oczekiwać wiele więcej, jeśli gra tak krótko - napisali dziennikarze Calciomercato. - Miał wiele chęci, ale również wiele niedokładności - czytamy z kolei na łamach PassioneInter.com. Tam Zalewskiego oceniono na 5,5.

Kamiński i Grabara w dół

Trwa koszmarna seria VfL Wolfsburg w Bundeslidze. Drużyna Kamila Grabary i Jakuba Kamińskiego przegrała piąty mecz z ostatnich siedmiu (0:1 z Freiburgiem), a na zwycięstwo czeka od 1 marca. W praktyce skończyła już sezon, bo na trzy kolejki przed metą nie grozi jej ani spadek, ani europejskie puchary. Z Freiburgiem Grabara rozegrał 90, a Kamiński 28 minut.

Trzech mistrzów

Zalewski i Zieliński tytułu pewni być nie mogą, świętowali go za to trzej inni biało-czerwoni. W Bułgarii mistrzem został Jakub Piotrowski z Łudogorca, w Szkocji Maik Nawrocki z Celtiku, a w Azerbejdżanie Mateusz Kochalski z Karabachu.

Przeczytaj również