Polski klub z odmiennym pomysłem na transfery. Inni mogą brać przykład. "To się sprawdza"

Polski klub z odmiennym pomysłem na transfery. Inni mogą brać przykład. "To się sprawdza"
Pawel Jaskolka / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski05 Aug 2024 · 19:30
Co roku do Ekstraklasy trafia cała masa obcokrajowców, którzy niekoniecznie podwyższają poziom całej ligi. Górnik Zabrze pokazuje jednak, że przy odpowiednim skautingu da się wyszukać prawdziwe perełki. W dodatku klub z Górnego Śląska potrafi na tych graczach także sporo zarobić.
Tanio kupić, drożej sprzedać. Tę złotą zasadę handlu w ostatnim czasie wręcz do perfekcji opanował Górnik Zabrze. Działacze śląskiego klubu jako jedyni z nielicznych w Ekstraklasie są jednak w stanie zarabiać pieniądze nie na rodzimych talentach, lecz dzięki piłkarzom zagranicznym, sprowadzanym do Zabrza często z dużo mocniejszych lig. Ta strategia przyniosła Górnikom już sporo pieniędzy, nic więc dziwnego, że w klubie z Roosevelta nikt nie zamierza z niej teraz rezygnować.
Dalsza część tekstu pod wideo
Latem w klubie jak niemal co roku doszło do mocnego wietrzenia szatni. Ci bardziej utalentowani, którzy już udowodnili swoją wartość w Polsce, odeszli do silniejszych lig. W zamian do szóstego zespołu ostatniego sezonu trafiło kilka nowych, wciąż nieoszlifowanych diamentów, które teraz pod wodzą trenera Jana Urbana mają zmienić się w przynajmniej solidnych ligowców. W perspektywie kilku lub kilkunastu najbliższych miesięcy będzie to oznaczało, że również i oni staną przed szansą na transfer do mocniejszej ekipy, co z kolei zapewni Górnikowi fundusze na kolejne tego typu ruchy.

Nie ma innego wyjścia

Jak coś ci wychodzi, brnij w to. Chyba takie motto towarzyszy działaczom Górnika Zabrze, kiedy przygotowują się do okna transferowego. Zabrzanie jakiś czas temu obrali dość interesującą strategię sprowadzenia zagranicznych talentów o sporym potencjale sprzedażowym. Często są to gracze większych zespołów, w których nie mają szans na poważne zaistnienie. Czasem na Górny Śląsk trafiają z kolei piłkarze wyróżniający się w słabszych ligach od naszej. Efekt w przytłaczającej większości przypadków często jest ten sam - pozytywny dla całego klubu.
Takie przykłady można mnożyć. Lawrence Ennali został kupiony z Hannoveru za niecałe 800 tys. euro, a tego lata Górnik sprzedał go do Houston Dynamo za 2,75 mln euro. Wcześniej Daisuke Yokota trafił natomiast na Roosevelta z łotewskiej Valmiery za mniej więcej 700 tysięcy euro, a zimą zabrzanie zarobili na jego sprzedaży do Gent aż dwa miliony euro. Natomiast Kanji Okunuki co prawda był do Górnika jedynie wypożyczony i śląski klub na nim nic nie zarobił, ale nie zmienia to faktu, że Japończyk to właśnie dobrą postawą w Zabrzu wypromował się do Norymbergi, dla której występuje teraz regularnie w 2. Bundeslidze.
- Nie wiem jak reagują na taką strategię pozostali kibice, ale ja uważam ją za bardzo dobrą - pod warunkiem, że część z tych pieniędzy spożytkujemy na kupno następnego diamentu do oszlifowania. Podobnie zresztą w tym temacie wypowiadał się Lukas Podolski. W tym momencie Górnikowi Zabrze pozostało iść właśnie taką drogą. Piłkarzy musimy tanio kupować, a następnie ich odpowiednio ogrywać, promować i za jeszcze większe pieniądze sprzedawać. Taka jest nasza rzeczywistość - mówi w rozmowie z nami Damian Zawadzki, kibic Górnika Zabrze i organizator twitterowego pokoju oGórnikupokoojowo.

Przystanek z dobrą atmosferą

Oczywiście nie jest tak, że Górnik stawia jedynie na młodych obcokrajowców, bo inwestuje też w rodzimą młodzież. Do momentu kontuzji w ekipie trenera Urbana nieźle wyglądał Szymon Czyż, wcześniej za ponad dwa miliony euro Strum Graz wykupił stamtąd Szymona Włodarczyka, a za niezłe pieniądze Zabrze opuścił też choćby Krzysztof Kubica. O ile jednak polskie kluby w minionych latach zrozumiały, jak istotne jest promowanie własnej młodzieży i sprzedawanie jej do mocniejszych lig, o tyle wciąż stosunkowo wiele z nich nie nauczyło się jeszcze, w jaki sposób mogą zacząć zarabiać na swoich “stranierich”.
- Moim zdaniem, wielu zagranicznych zawodników odnalazło się tak dobrze w Górniku, bo ufali oni Janowi Urbanowi oraz otrzymali sporo wsparcia mentalnego ze strony Lukasa Podolskiego i całej szatni. Atmosfera w klubie jest rzeczywiście znakomita. Do tego wszystkiego ciężko pracowali i czekali na swoją szansę, którą świetnie wykorzystali. Dla nich gra w Górniku Zabrze była takim doświadczeniem i przystankiem przed trafieniem do mocniejszej ligi - uważa nasz rozmówca.
Oczywiście nie jest tak, że Górnik zawsze trafia z kupnem obcokrajowca, ale w futbolu niemal niemożliwe jest mieć sto procent skuteczności na rynku transferowym. W ostatnich latach przez Zabrze przewinęli się tacy gracze jak Amadej Marosa, Kevin Broll, Blaz Vrhovec, Jonatan Kotzke, Robin Kamber czy Anthony van den Hurk. Żaden z nich nie podbił naszej ligi i niewielu pamięta już w ogóle o ich obecności w Ekstraklasie. Nie zmienia to faktu, że całościowo strategia transferowa Górnika jest odbierana przez środowisko bardzo pozytywnie.

Na nich liczą trybuny

Nie dziwi więc, że “Górnicy” również i tego lata kontynuowali obraną wcześniej drogę. Do drużyny dołączyli bowiem:
  • prawoskrzydłowy Taofeek Ismaheel (24-letni Nigeryjczyk, transfer definitywny z Lorient),
  • prawoskrzydłowy Soichiro Kozuki (23-letni Japończyk, wypożyczenie z Schalke),
  • lewoskrzydłowy Lukas Ambros (20-letni Czech, ostatnio Wolfsburg),
  • środkowy lub ofensywny pomocnik Patrik Hellebrand (25-letni Czech, wolny transfer, wcześniej Dynamo Czeskie Budziejowice),
  • środkowy napastnik Aleksander Buksa (21-latek, ostatnio Genoa),
  • środkowy napastnik Luka Zahović (28-letni Słoweniec, wcześniej Pogoń Szczecin),
  • środkowy obrońca Josema (28-letni Hiszpan, ostatnio Ruch Chorzów),
  • prawy obrońca Manu Sanchez (28-letni Hiszpan, transfer z Castellon).
Z tej listy większość piłkarzy posiada spory potencjał sprzedażowy. Jest grupa młodych, obiecujących zagranicznych zawodników (Ismaheel, Kozuki, Ambros, Hellebrand), mamy polską perełkę, która zaznała zagranicznego szkolenia, a teraz ma w Ekstraklasie udowodnić swoją wartość (Buksa), do tego dochodzą piłkarze o doświadczeniu w naszej lidze (Zahović i Josema) oraz jeszcze jeden gracz pochodzący z ulubionego kraju trenera Urbana (Sanchez). Górnik rozpoczął nowy sezon w kratkę (przegrana z Lechem, remis z Puszczą i wygrana z Pogonią), ale na ocenę letnich transferów zabrzan przyjdzie jeszcze czas.
- Na razie bardzo trudno stwierdzić, który z nowych zawodników dołączy do grona tych kluczowych. Hellebrand był królem sparingów, w których świetnie operował piłką i pokazał się w nich z bardzo dobrej strony, ale na razie czekamy na jego dobrą postawę w lidze. To dopiero początek, jeśli poprawi swój mental, ma szansę stać się kluczową postacią zespołu. Pobyt w Górniku będzie też ważnym egzaminem dla Lukasa Ambrosa. Osobiście bardzo liczę na Adama Buksę, bo ma potencjał na przynajmniej 10 goli w sezonie. To jednak Taofeek Ismaheel ma wszystko, by zostać gwiazdą nie tylko Górnika, ale też całej ligi. Nigeryjczyk to szybki i przebojowy zawodnik, który jest w stanie grać obiema nogami, dysponuje mocnym strzałem. To na niego zabrzańskie trybuny liczą w obecnym sezonie najbardziej - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj również