Polska może zrobić krok na... mundial. Mecz o więcej niż 3 pkt, nie czas na eksperymenty

Polska może zrobić krok na... mundial. Mecz o więcej niż 3 pkt, nie czas na eksperymenty
Jamie Johnston / pressfocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak08 Sep · 08:10
Niedzielny mecz reprezentacji Polski z Chorwacją to rywalizacja nie tylko o punkty w Lidze Narodów. Wynik w Osijeku może mieć kluczowe znaczenie w kontekście koszyka, z którego losowana będzie drużyna Michała Probierza w eliminacjach mistrzostw świata 2026.
Zwycięstwo ze Szkotami nieco oddaliło niebezpieczeństwo spadku do dywizji B Ligi Narodów. Przypomnijmy, po zmianie regulaminu niższej dywizji spada najgorszy zespół danej grupy, a trzecia drużyna gra baraż z ekipą, która zajmie drugie miejsce w jednej z grup dywizji B.
Dalsza część tekstu pod wideo
Podstawowym celem dla reprezentacji Polski było więc zajęcie trzeciego miejsca, które skazywałoby nas na rywalizację o pozostanie w elicie w barażu. Wyzwanie znacznie ambitniejsze to natomiast powalczenie o jedno z dwóch pierwszych miejsc. Ono dałoby nie tylko awans do ćwierćfinałów Ligi Narodów, ale też po ostatnich zmianach regulaminowych gwarantowałoby pierwszy koszyk w losowaniu el. MŚ 2026.

Wykorzystać dobry początek

Oczywiście rywalizacja w Lidze Narodów jest dopiero na wstępnym etapie, ale już po pierwszej kolejce można założyć, że Portugalia będzie faworytem do tego, aby zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc. Porażka na Hampden postawiła Szkotów w trudnym położeniu, a Chorwaci, którzy zaczęli od porażki na wyjeździe z Portugalią, muszą gonić.
I w niedzielę tę pogoń zespół Probierza ma szansę zatrzymać. Dlatego trudno podchodzić do tego meczu na zasadzie tylko sprawdzianu, pewnej ciekawostki i szansy na sprawdzenie kilku nowych zawodników. To spotkanie, jeśli Polacy nie przegrają, może otworzyć bardzo realne szanse na to, aby w listopadzie, na koniec zmagań grupowych, wyprzedzić Chorwatów w tabeli.
To najprawdopodobniej oznaczałoby zajęcie któregoś z dwóch pierwszych miejsc. Zapominając na chwilę o ćwierćfinałach Ligi Narodów, które też mają swoją wartość, przede wszystkim z nieco większym spokojem moglibyśmy czekać na losowanie eliminacji mundialu. Poszerzone mistrzostwa świata oznaczają też większą liczbę uczestników z Europy, ale w porównaniu do wcześniejszych turniejów ze Starego Kontynentu pojadą tylko o trzy zespoły więcej.

Trudne eliminacje

Żeby bezpośrednio dostać się na turniej w Ameryce Północnej, trzeba będzie swoją grupę wygrać. W przypadku drugiego koszyka i wylosowania z pierwszego którejś z europejskich potęg, już na starcie byłby to scenariusz mało realny. Warto zatem rzucić spore siły na to, aby uprawdopodobnić uniknięcia najtrudniejszych przeciwników.
To wszystko w tym momencie może się wydawać palcem po wodzie pisane, ale czasem wyniki sprzed wielu miesięcy mają ogromne przełożenie na dalsze reprezentacyjne losy. Szczególnie, że UEFA różnymi sposobami stara się budować prestiż Ligi Narodów. Gdyby nie utrzymanie w niej w 2022 roku, to grę o EURO 2024 zakończylibyśmy żenującym wynikiem w grupie, a nie barażami z Estonią i Walią.
W Osijeku zatem warto się powstrzymać od wielkich eksperymentów, sprawdzania nieoczywistych wariantów, a zrobić wszystko, aby wystawiony skład, przyjęta taktyka, maksymalizowała szanse na korzystny rezultat. Ewentualne zwycięstwo postawiłoby Polskę na autostradzie do przynajmniej drugiego miejsca. Remis utrzyma trzypunktowy dystans między Polską a Chorwacją, co też wydaje się w miarę korzystnym scenariuszem.

Nie czas na sprawdzanie

W momencie kiedy eliminacyjne sito przesiewa mocno, na mundialu zagra 16 drużyn z Europy, to nie możemy sobie pozwolić na niezadbanie o najdrobniejszy szczegół. Wolałbym zatem z Chorwacją nie zobaczyć jednego bądź dwóch powołanych zawodników z szerokiego składu, nawet jeśli oznaczałoby to, że przejechali się na to zgrupowanie "na wycieczkę", w zamian za wystawienie składu, a także zmiany, które opierają się tylko na grze o jak najlepszy wynik w niedzielny wieczór.
W tym momencie Polska statystycznie jest na granicy pierwszego i drugiego koszyka. Żeby znaleźć się w tym najbardziej korzystnym musi jednak zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie Ligi Narodów. Scenariusz, że trafiałby tam na bazie rankingu FIFA, jest skrajnie nierealistyczny. Wystarczy jednak spojrzeć na symulację, która prezentujemy we wpisie z platformy X poniżej, żeby zdać sobie sprawę, jak istotny będzie ten podział.
Grać o zwycięstwo w grupie z kimś pokroju Francji, Niemiec bądź Portugalii a Słowacji, Szwecji bądź Rumunii, to ogromna różnica. Rozgrywki reprezentacyjne to w tym momencie system naczyń połączonych. Nikomu nie trzeba specjalnie tłumaczyć, jak istotna jest obecność na mundialu, jak ważne jest regularne pojawianie się na dużych turniejach. Skoro zatem pierwszym meczem oddaliliśmy widmo spadku do dywizji B, to drugim warto zwiększyć szanse na powodzenie w rozgrywkach, które rozlosowane będą w grudniu, a rozpoczną się dopiero w przyszłym roku.

Przeczytaj również