Polki napisały piękną historię. To już nie tylko Ewa Pajor. "Stworzyły coś, czego wcześniej nie było"
Reprezentacja Polski kobiet osiągnęła coś historycznego. Po wygraniu z Austriaczkami zainteresowanie kadrą pań w Polsce osiąga swój peak, a rok 2025 zapowiada się na przełomowy. - Zostało stworzone coś, czego wcześniej nie było, to znaczy rodzina, która dobrze się ze sobą czuje. A jej członkowie są o określonych umiejętnościach piłkarskich - mówi nam Michał Zawacki, głos TVP przy reprezentacji kobiet.
To co zrobiły podopieczne Niny Patalon trzeba nazwać nie lada sztuką. Dwie porażki z Austrią po 1:3 w kwietniu i lipcu sugerowały, że trafiając na ten zespół ponownie, tym razem w finale barażowym o EURO 2025, szanse na awans mamy mniejsze niż większe. Ale selekcjonerka kadry uspokajała nas tydzień temu: - To, że przegraliśmy z nimi dwa mecze w tym roku w ogólnie nie oznacza, że przegramy też trzeci, one są w naszym zasięgu.
My nie tylko awansowaliśmy z Austriaczkami, my je dwukrotnie pokonaliśmy. Dwie wygrane były nie do wytypowania, ponieważ nasze rywalki to mocny zespół, sklasyfikowany na 17. miejscu w rankingu światowym (nasza kadra jest na 32. lokacie), mający kręgosłup zespołu z Bundesligi, ale i przedstawicielki Liverpoolu, Arsenalu czy Romy. Jednak to ten moment, kiedy rośnie i nasz futbol kobiecy, co nie tylko widać po historii transferowej naszych zawodniczek w ostatnich latach, ale wreszcie także po sukcesie reprezentacyjnym.
Na turniej awansował cały zespół i trzeba chwalić tu głośno każdą piłkarkę z osobna, selekcjonerkę i każdego członka sztabu. A kto wygrał nam mecze z Austrią? Zapytaliśmy o to Michała Zawackiego, głos reprezentacji Polski kobiet w TVP Sport.
- Nie jest tajemnicą, że naszą najważniejszą piłkarką jest Ewa Pajor, to wiadomo. Ale bardzo ważna była Natalia Padilla, która w 2024 roku zdobyła dla kadry pięć bramek, tyle co Ewa. Myślę, że dobrym duchem tego zespołu jest Ewelina Kamczyk. Co warto podkreślić - po powrocie do kadry, bo był taki moment, kiedy Nina Patalon się z nią nie dogadywała i nie było jej w reprezentacji. Kiedy Ewelina wróciła i zrozumiała, jaka będzie jej rola w zespole, że nie tylko ofensywa, ale ma odpowiadać też za pracę w defensywie, to stała się dobrym duchem tego zespołu - słyszymy.
- To dusza zabawowa - Ewelina śpiewa, nagrywa piosenki, ma sporo odsłon w internecie i mam wrażenie, że to tej drużynie też było potrzebne, tak życiowo. Żeby zgrupowanie to nie był tylko tryb trening-hotel-trening-hotel, ale by w zespole pojawiło się życie. Nina ma też swoje dzieci w tej drużynie, to Nadia Krezyman, to Oliwia Woś, o której mówi: ’’To jest moja ściana”. I ta ściana z Austrią, powiedzmy sobie szczerze, w dużej mierze wygrała nam mecze w Gdańsku i Wiedniu, to była klasa światowa - dodaje komentator.
Na kobiece Euro jedzie 16 zespołów, czyli dokładnie tyle, ile na męskim odpowiedniku mistrzostw wychodzi z grupy. Od wtorkowego wieczoru jesteśmy w europejskiej elicie. Ewelina Kamczyk mówiła w naszym studiu pomeczowym, że czekała na to 11 lat. To wtedy reprezentacja Polski U17 wygrała młodzieżowe mistrzostwa Europy, nigdzie indziej jak właśnie w Szwajcarii, gdzie w 2025 roku odbędzie się turniej seniorski.
- Co najbardziej cieszy mnie w tym awansie? Trudne pytanie. To, że pokolenie złotych dziewczyn z 2013 roku awansowało wreszcie na duży turniej seniorski - mówimy o pięciu piłkarkach: Ewie Pajor, Ewelinie Kamczyk, Kindze Szemik, Sylwii Matysik i Pauli Dudek. To jest wielki krok, najpierw awans na mistrzostwa Europy, potem postaramy się o awans na mundial. Jestem z tą kadrą od wielu lat, z piłką kobiecą od około 30 lat i obserwuję jak ona ewaluuje. Byłem świadkiem wielu porażek, też takich, gdzie wydawało się, że tego już nie można przegrać, a teraz mimo sześciu przegranych meczów w Lidze Narodów w dywizji A, które były jednocześnie kwalifikacjami do EURO, można potem wyjść na cztery mecze barażowe jak po swoje - mówi Zawacki.
- To, że wygraliśmy dwa razy z Rumunią, to sprawa dosyć oczywista, ale Austriaczki to już bardzo mocny rywal. Puentując - cieszę się, że na meczu w Gdańsku pojawiło się prawie 8500 kibiców i cieszy mnie to, że kiedy Ewa Pajor strzelała gola w Wiedniu, oglądało nas 635 tysięcy osób. To znaczy, że jednak ktoś się tym sportem interesuje i zamierza oglądać to, jak świetnie te dziewczyny potrafią grać w piłkę - podsumowuje dziennikarz TVP Sport.
Trudno nie polubić tej kadry, trudno nie zostać z nią na dłużej, kiedy już się ją poznało. Ta kadra ma twarz Eweliny Kamczyk, serce Ewy Pajor i mądrość Niny Patalon. Ale każda z dziewczyn daje drużynie coś ekstra od siebie i o tym w przyszłym roku z pewnością będziemy mówić jeszcze więcej.