Półfinał Ligi Mistrzów czy koniec pięknego snu? Ajax przed rewanżem z Juventusem i tak już jest zwycięski
Ajax Amsterdam to drużyna, którą kojarzy każdy fan futbolu. Uosobienie wiary w młodzież, wiernego przywiązania do tradycji i idei futbolu na "tak". W tym sezonie Holendrzy piszą piękną historię. Udowadniają, że futbol nie kończy się na pieniądzach, a zaufanie ideałom może dawać świetne efekty.
Drużyna ze stolicy Holandii jest prawdziwą rewelacją bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Podopieczni Erika Ten Haga pewnie przebrnęli grupę, w której musieli stawić czoła Bayernowi, Benfice i AEK-owi Ateny.
Prawdziwy "bum" dotyczący reprezentantów kraju tulipanów w europejskich rozgrywkach nadszedł dopiero po wyeliminowaniu przez nich Realu Madryt. Kiedy "Królewscy" polegli w starciu z Ajaksem cała Europa zrozumiała, że ma do czynienia z poważnym graczem.
"Piękna gra" płynie w ich żyłach
Dzisiejsze pokolenie piłkarzy Ajaksu to spadkobiercy koncepcji gry, która została zaszczepiona w klubie ponad 70 lat temu. Nieodłącznie związana z drużyną z Amsterdamu filozofia to dzieło legendarnego trenera, a wcześniej piłkarza, Rinusa Michelsa.
Holender objął zespół w 1965 roku i wprowadził swoją koncepcję "futbolu totalnego", na którym oparta jest m.in. słynna „tiki-taka”. Za jego kadencji na wyżyny wzbiła się też największa ikona klubu - Johan Cruyff.
Obaj panowie poprowadzili „de Godenzonen” do ogromnych sukcesów, w tym trzech Pucharów Europy z rzędu. Filozofia, która im przyświecała, została na stałe wcielona w kanon głównych idei przekazywanych młodym adeptom futbolu z amsterdamskiej szkółki.
Tak było również, gdy Cruyff powrócił jako trener, a w trykotach Ajaxu biegali Marco van Basten czy Frank Rijkaard. Podobnie, gdy u sterów zasiadał Louis van Gaal, pod którego wodzą grali Dennis Bergkamp, Edgar Davids czy Clarence Seedorf.
„Piękna gra” w Amsterdamie porywała pokolenia kibiców. Ładne, zespołowe gole były znakiem rozpoznawczym najbardziej utytułowanej holenderskiej ekipy.
Najlepsze lata klubu zawsze związane były z ofensywną piłką i wiarą w młodzież. W oparciu o wychowanków budowano legendarne już drużyny. Dziś nowa grupka spadkobierców wielkich tradycji udowadnia, że ponadpięćdziesięcioletni pomysł Michelsa wciąż może działać.
Obecne pokolenie efektem… manifestu w gazecie
Młodzi Matthijs de Ligt, Frenkie de Jong czy Donny van de Beek, stanowiący obecnie o sile drużyny, która wyrzuciła zwycięzców poprzedniej edycji Ligi Mistrzów za burtę rozgrywek, to wychowankowie klubu. Wszyscy kształcili się w tej samej szkółce, co ich legendarni poprzednicy.
Mogło jednak być inaczej. W 2010 roku, na łamach gazety „De Telegraaf” ukazał się apel Johana Cruyffa dotyczący sytuacji na znanym wówczas jako Amsterdam ArenA stadionie. Futbolowy wirtuoz uważał, że Ajax zbłądził i zapomniał o swoich korzeniach. Nawoływał do zmian. Artykuł w prasie był jednym z wielu przejawów jego miłości do gry i klubu, ale i ekscentryzmu – człowiekiem był zaiste zagadkowym.
Kibice stanęli za nim murem. W klubie rozpoczęła się rewolucja, która doprowadziła do odrodzenia niesamowitej fabryki talentów. Główne punkty „planu Cruyffa” były Holendrom bardzo dobrze znane.
Jeśli chodzi o styl gry, oczekiwał ofensywnego, ładnego dla oka futbolu. Budowanie kadry? Połowę kadry mieli stanowić wychowankowie, a ściągani mieli być tylko piłkarze niepodważalnie lepsi niż młodzi adepci (legendarny piłkarz sam wspominał, że „jeszcze nie widział, aby worek pieniędzy strzelił gola”).
Do tego niesamowicie ważne było zaszczepienie piłkarzom odpowiedniego DNA. Mieli pracować razem i uczyć się wyciągać konstruktywne wnioski z uwag i krytyki. Klubem zarządzać mieli byli piłkarze, którzy dobrze znali jego realia.
Dzisiaj podziwiamy efekty. Dyrektorem sportowym jest Mark Overmars, rolę dyrektora wykonawczego pełni Edwin van der Sar, a w radzie nadzorczej zasiada m.in. Danny Blind. Najbardziej widoczne są jednak skutki zmiany podejścia do szkolenia, którą postulował Cruyff.
Każdy gracz rozwija się indywidualnie
Zmarły w 2016 roku były piłkarz i trener wierzył, że najlepsze możliwości podniesienia umiejętności piłkarzy gwarantowało znalezienie odpowiedniego podejścia do każdego z nich. Skupiano się na niwelowaniu słabości poszczególnych jednostek, co w efekcie wzmacniało drużynę jako kolektyw. Ta filozofia przyświeca wszystkim drużynom występującym z klubowym logo na piersi.
Wspomniany okres zmian przyniósł między innymi reorganizację sztabu szkoleniowego. Zatrudniono trenerów, którzy nie specjalizowali się stricte w futbolu. Obecnie, w Ajaksie pracują spece od judo, lekkiej atletyki czy futbolu amerykańskiego.
Jednym z beneficjentów takiej filozofii rozwoju jest wspomniany de Ligt. Dziś mówi się o nim jako celu transferowym Barcelony. Katalończycy mają być gotowi do zapłacenia za 19-latka nawet 50 milionów euro. Imponuje opanowaniem, dobrą umiejętnością rozegrania, zwrotnością i szybkością. Jest uosobieniem idei nowoczesnego środkowego obrońcy.
Ruben Jongkind, który odpowiada za rozwój młodych zawodników, wspominał w rozmowie z angielskim „Telegraph”, że jeszcze kilka lat temu mobilność młodego talentu pozostawiała wiele do życzenia. W obroty wziął go jednak Bram Som, mistrz Europy w biegu na 800 metrów z 2006 roku.
Potem zadbano o to, aby nabrał tężyzny fizycznej. Efekt? Kluczowa rola w klubie i debiut w reprezentacji w wieku zaledwie 17 lat. De Ligt wciąż nie liczy sobie nawet 20 wiosen, a jest kapitanem jednego z najbardziej rozpoznawalnych klubów Starego Kontynentu.
Nie tylko on skorzystał na treningach nastawionych na eliminację piłkarskich wad. Jongkind opowiadał, że również van de Beek i de Jong pracowali indywidualnie nad swoimi słabymi stronami. Dzięki temu mamy bandę ogromnych talentów, które są na ustach całej Europy.
Jak kupować, to z głową
Chociaż szkolenie młodzieży w Amsterdamie stoi na szalenie wysokim poziomie, to czasem trzeba sięgnąć po piłkarzy „z zewnątrz”. Jeśli jednak chodzi o zakupy, to działaczy klubu cechuje oddanie zasadom, które postanowił wprowadzić Cruyff.
Kupowany zawodnik musi być wzmocnieniem lub naprawdę ogromnym talentem. Wystarczy tylko wspomnieć postaci takie, jak Jari Litmanen, Zlatan Ibrahimović czy Luis Suarez. Ci zagraniczni piłkarze dzięki pobytowi w Ajaksie wypłynęli na szerokie wody.
Dziś widać kolejnych, którzy chcą pójść w ich ślady, już stanowiąc o sile drużyny. Stałe postępy robią Kasper Dolberg, André Onana, Dušan Tadić, Nicolás Tagliafico, Hakim Ziyech czy David Neres.
Ostatnia trójka często przewija się w plotkach transferowych. Argentyńczyk miał znaleźć się w orbicie zainteresowań Realu Madryt. Marokańczyk jest podobno celem Liverpoolu, podobnie jak najmłodszy z tego grona Brazylijczyk, którego mają również chcieć Everton i BVB.
Wspomniana szóstka kosztowała łącznie mniej niż 40 milionów euro. Jeśli dobrze pójdzie, sama sprzedaż Neresa może zwrócić te wydatki, a szykują się jeszcze pokaźne kwoty, które można zainkasować za sprzedaż wychowanków.
Bardzo ważne jest również to, że ściągani gracze pasują do DNA Ajaksu – dobrze czują się w grze kombinacyjnej, bawią się piłką i nie czują presji, gdy trzeba zmierzyć się z wyżej notowanym rywalem.
Udowadnia to zwłaszcza Tadić, który na papierze wydaje się zakupem nie w stylu Ajaksu – wszak przychodził do klubu w wieku prawie 30 lat. Stał się bezdyskusyjnym liderem drużyny, a najlepszy tego dowód stanowi jego występ na Santiago Bernabeu.
Budują mistrzowską ekipę, ale nie dla siebie?
W całej pięknej historii Ajaksu istnieje jeden poważny problem. Mianowicie – wszyscy chyba wiemy, że wyróżniające się ogniwa ekipy z Amsterdamu prędzej czy później odejdą z klubu.
Sprzedaż Frenkiego de Jonga do Barcelony jest już pewna. Pomocnik trafi na Camp Nou za 75 milionów euro. Wspomniany de Ligt pewnie pójdzie w jego ślady, nie wiadomo jednak gdzie dokładnie wyląduje. Donny’ego van de Beeka ma obserwować PSG.
Takie są realia na Johan Cruyff ArenA – wychowujemy młode talenty, te dobrze się prezentują, a następnie odchodzą za ogromne pieniądze. Tak było też wcześniej. Ekipę van Gaala, która w 1995 roku wygrała Ligę Mistrzów, również rozkupiono, a jej członkowie mieli okazję występować w klubach takich jak Barcelona, AC Milan, Real Madryt czy Manchester United.
Na miejsce kluczowych ogniw, które opuszczą klub już czekają kolejni młodzikowie. Do drużyny powoli wprowadzani są 16-letni Ryan Gravenberch czy 19-letni Jurgen Ekkelenkamp, który pojawił się na murawie w pierwszym spotkaniu z Juventusem.
Być może za kilka lat zobaczymy, jak historia Ajaksu znowu zatoczy koło. Pojawi się nowe, fenomenalne pokolenie, a „de Godenzonen” zaimponują w europejskich pucharach. I znowu europejskie mocarstwa sięgną po produkty prawdopodobnie najlepszej szkółki piłkarskiej na świecie.
Wkład holenderskiego klubu w obraz naszej ukochanej gry jest niepodważalny. Wszak przez drużynę 33-krotnych mistrzów kraju przewinęła się niezliczona liczba gwiazd – zarówno trenerskich, jak i piłkarskich. Napisali oni wiele fenomenalnych futbolowych historii. Teraz kolejna generacja pisze swoją. Jak ją zamknie? O tym przekonamy się nie w tym sezonie, a za dziesięć, piętnaście, może i dwadzieścia lat.
Kacper Klasiński