Polaków doprowadził do płaczu, Messiego prawie ograbił ze złota. A miał nigdy nie grać tak wysoko
W Katarze był o włos od odebrania marzeń Leo Messiemu, a ostatnio pogrążył reprezentację Polski. Wout Weghorst pokazał, że klasyczne “dziewiątki” wciąż są w cenie. A przecież niewiele brakowało, by 31-latek nigdy nie zagrał na profesjonalnym poziomie.
To była zmiana na wagę trzech punktów i strzał w dziesiątkę ze strony Ronalda Koemana. Wout Weghorst pojawił się na boisku w meczu Polski z Holandią dopiero w 81. minucie. Rosły napastnik zastąpił na nim do bólu nieskutecznego w starciu z “Biało-czerwonymi” Memphisa Depaya. Wydawało się, że selekcjoner reprezentacji “Oranje” wprowadzając na plac gry Weghorsta liczył przede wszystkim na wrzutki na jego głowę. Tymczasem nie minęło nawet 120 sekund, a Wout po strzale prawą nogą pokonał Wojciecha Szczęsnego.
Holandia wpadła w szał, a przede wszystkim odetchnęła z ulgą. W XXI wieku jej postawa na wielkich turniejach jest bowiem sinusoidalna - o ile oczywiście się na nie w ogóle kwalifikowała, bo i z tym bywało różnie. Gol Weghorsta sprawił, że Koemanowi spadł kamień z serca, ale zarazem w jego głowie powinien pojawić się też dylemat. Czy stawiać dalej na teoretycznie “piękniej” grającego Memphisa, czy może wreszcie postawić na klasyczny numer 9? A jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że to nie pierwszy raz, kiedy Weghorst uratował “Pomarańczowych”, wątpliwości mogą już tylko wzrastać.
Od amatora do bohatera
W kadrze zadebiutował w 2018 roku, ale na pierwszego gola w niej musiał poczekać aż trzy lata. Tamto trafienie w towarzyskim spotkaniu z Gruzją pewnie zostało zapamiętane głównie przez samego Weghorsta, ale większość z jego pozostałych 11 goli często okazywała się kluczowa dla losów całej reprezentacji. Gol na 2:1 w doliczonym czasie gry spotkania Ligi Narodów z Walią. Dublet na wagę dogrywki w ćwierćfinale MŚ 2022 z Argentyną (2:2, wygrana “Albicelestes” po karnych). Bramki na wagę zwycięstw w dwóch meczach eliminacji EURO 2024 przeciwko Irlandii (kolejno 2:1 i 1:0). Lista jest długa.
- Wszyscy są naprawdę pod wrażeniem tego, w jaki sposób Weghorst wszedł na boisko i po raz kolejny okazał się kluczowy dla losów naszej reprezentacji. To bowiem rzeczywiście nie jest pierwszy raz, kiedy Wout dokonał czegoś takiego. Chyba najsłynniejszym występem był ten przeciwko Argentynie na mundialu. W jego przygodzie w kadrze jest coś magicznego. Za każdym razem, gdy jest posyłany do boju, dzieje się coś wyjątkowego. I w tym jest jego prawdziwa siła. Zawsze widać w nim pełno pasji, jest bardzo oddany drużynie narodowej, a gdy wchodzi do gry, robi to z pełnym przekonaniem i furą energii. Walczy o każdą piłkę i po prostu widać, że to działa. Po meczu z Polską jest prawdziwym bohaterem całego zespołu - mówi nam Jeroen Kapteijns, dziennikarz De Telegraaf, który śledzi zmagania Holendrów na EURO 2024 podczas zgrupowania w Wolfsburgu.
Bramka Wouta z Argentyną w istocie przeszła do mundialowej historii. 101. minuta, czyli 11. doliczonego czasu gry drugiej połowy. To była ostatnia szansa “Oranje” w tym meczu. Rzut wolny dla “Oranje”, przy piłce Teun Koopmeiners i Cody Gakpo. I choć futbolówka była ustawiona niedaleko linii pola karnego, wręcz idealnie na bezpośredni strzał, pierwszy z pomocników zdecydował się zagrać płaskie podanie do Weghorsta. A ten, swoim sprytem, walką i zaangażowaniem, zdołał umieścić ją w siatce. I mimo że drużyna Louisa van Gaala ostatecznie przegrała tamto spotkanie po karnych, Weghorst stał się jednym z bohaterów narodowych. A przecież mało brakowało, żeby nigdy nie grał na takim poziomie.
- Kiedy był młodym zawodnikiem, nikt nie postrzegał go za wielki talent i nie widział w nim wielkiego potencjału. Przez długi czas grał więc na poziomie amatorskim i dopiero w wieku 18 lat wyszukał go Willem II. Grał tam jednak tylko w zespole rezerw, nigdy nie zadebiutował w seniorach. Co ciekawe, swego czasu podobnie było w tym samym klubie z Virgilem van Dijkiem, a tylko jeden mecz w seniorach w tym zespole zagrał Frenkie de Jong. Przez klub z Tilburga przewinęło się więc aż trzech aktualnych reprezentantów Holandii, ale tam nigdy nie dostali prawdziwej szansy - zauważa nasz rozmówca.
Błędne myślenie
Weghorst ostatecznie taką szansę dostał od drugoligowego FC Emmen. Przebijał kolejne sufity. Debiut w Eredivisie w Heraklesie Almelo, walka o wyższe cele w AZ Alkmaar, aż wreszcie transfer do VfL Wolfsburg. Po 3,5 roku gry w “Wilkach”, niczym klasyczny “Latający Holender”, zaczął zwiedzać. Było Burnley, którego formalnie zawodnikiem jest do dzisiaj, a stamtąd kolejne wypożyczenia: do Besiktasu, Manchesteru United oraz ostatnio Hoffenheim. I oprócz Premier League wszędzie notował przynajmniej przyzwoite występy.
- Tak było zresztą później za każdym razem, gdy przechodził do nowego klubu. Wiele osób miało sporo wątpliwości co do jego jakości - kiedy na początku kariery dołączył do FC Emmen, ale tak naprawdę również w każdym kolejnym zespole. Ludzie błędnie uważają bowiem, że skoro to wysoki zawodnik, będzie wolny i kiepski technicznie. Weghorst jest jednak typem gracza, który później umie te wątpliwości szybko rozwiać. W tym przypadku po raz kolejny odznacza się tak jego wyjątkowa mentalność. Wout zawsze ofiarnie pracuje na boisku - twierdzi Kapteijns.
Być może Weghorst jest tym brakującym elementem, którego tak brakowało Holandii w ostatnich latach, a szczególnie w nieudanych eliminacjach do EURO 2016 i MŚ 2018. “Oranje” zawsze słynęli bowiem z wybornych napastników. W ostatnim czasie funkcję klasycznej “dziewiątki” w reprezentacji pełnili głównie Luuk de Jong oraz Memphis Depay. Tyle tylko, że ten pierwszy zakończył karierę w drużynie narodowej po mundialu w Katarze, a ten drugi nie jest jednak klasycznym środkowym napastnikiem.
- Ciężko porównać go do któregoś z naszych napastników z przeszłości, bo było ich naprawdę wielu. Wout jest pod wieloma względami wyjątkowy - choćby dlatego że to przecież bardzo wysoki zawodnik. Może przypomina nieco Pierre’a van Hooijdonka, choć głównie właśnie w aspekcie fizycznym. Poza tym to jednak piłkarz o zupełnie innym profilu. Taki Marco van Basten był na przykład od niego o wiele lepszych technicznie. To jednak Weghorst dysponuje świetnym nastawieniem mentalnym, a to w futbolu jest bezcenne. Daje z siebie sto procent, biegnie do każdej piłki. Takich zawodników chcesz mieć w swoim zespole - uważa holenderski dziennikarz.
Na razie joker
Ronald Koeman jednak niezmiennie stawia na Depaya. Choć Weghorst w czterech meczach towarzyskich w tym roku strzelił w sumie trzy gole, w żadnym z nich nie zagrał od pierwszej minuty. Co ciekawe, 61-letni szkoleniowiec próbował w tym czasie testować w wyjściowym składzie innych piłkarzy mogących grać na środku ataku - Briana Brobbeya z Ajaksu i Donyella Malena z Borussii Dortmund. A Wout nadal pozostaje w talii byłego trenera Barcelony jedynie jokerem.
- Myślę, że Koeman będzie trwać przy swoim wyborze na pozycji numer 9. Utrzymanie Memphisa na boisku pozwoli drużynie na nieco więcej gry. Weghorst będzie raczej trzymany na ławce po to, by wejść w takich momentach jak w meczu z Polską, czyli wtedy, kiedy potrzebujesz trochę mocy i siły w ataku. Inna sprawa, że gdyby nie chciał grać Depayem na “dziewiątce”, musiałby mu znaleźć inne miejsce na boisku, a przecież na lewej stronie w niedzielę ze świetnej strony pokazał się Cody Gakpo, zdobywca pierwszej w tym meczu bramki dla Holendrów. W tym momencie nie spodziewałbym się więc mimo wszystko zbyt wielu zmian, ale jeśli Depay w dalszym ciągu będzie rozczarowywał, być może się to zmieni - uważa Kapteijns.
34-krotny reprezentant Holandii musi więc po prostu czekać na kolejne szanse i tak jak dotychczas wykorzystywać na maksa czas, który dostanie od swojego trenera. Weghorst na niemieckich boiskach walczy nie tylko o sukces z kadrą, ale i własną przyszłość. Burnley chwilę temu zleciało z ligi, a jego kontrakt z angielskim zespołem wygasa dopiero za rok. Ostatnio zainteresowanie napastnikiem wykazywało ponoć Twente, a więc klub z jego rodzinnego regionu, mocno chce go też u siebie Ajax. Jeśli jednak znów pokaże się z dobrej strony na EURO, pewnie nie będzie narzekał na brak ofert spoza Holandii. A te wciąż mogą wydawać się dla niego priorytetem.
- Wygrana z Polską mocno zbliżyła nas do wyjścia z grupy. Teraz drużyna może już z nieco większym spokojem podejść do drugiego meczu z Francją. Koeman z pewnością pośle jeszcze Wouta do boju. Selekcjoner potrzebuje takiego gracza, który wejdzie na kilka minut w końcówce, będzie w stanie utrzymać się przy piłce lub odmienić wynik spotkania. Weghorst niedzielnym meczem zdobył jednak wielki kredyt zaufania i być może dostanie od Koemana więcej minut w kolejnych spotkaniach. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, ale mecz z Polakami w jego wykonaniu wywołał na kibicach “Oranje” ogromne wrażenie - podsumowuje nasz rozmówca.