Polak, Węgier, dwa bratanki. Madziarzy grają tak jak chce Paulo Sousa
To będą prawdziwie wyjątkowe mistrzostwa Europy dla węgierskich kibiców. Po raz pierwszy w historii ich reprezentacja zagra w wielkim turnieju przed własną publicznością, na wypełnionej Puskas Arenie.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni.
***
Nowy stadion w Budapeszcie gościł w ostatnim roku takie wydarzenia, jak mecze Ligi Mistrzów czy finał Superpucharu Europy. Pierwsze spotkanie węgierskiej kadry na Euro 2020, z Portugalią, będzie jednak jej dopiero drugim meczem na tym obiekcie.
Podopieczni selekcjonera Marco Rossiego zakwalifikowali się do turnieju po wygranym w dramatycznych okolicznościach barażu z Islandią, awansując tym samym na mistrzostwa Europy po raz drugi z rzędu. Ta reprezentacja Węgier mocno różni się jednak od tej, która wystąpiła przed pięcioma laty we Francji. Częścią narodowego zespołu nie są już weterani w postaci Gabora Kiraly’ego, Rolanda Juhasza i Zoltana Gery.
Włoch Rossi, który został zatrudniony w 2018 roku, preferuje grę opartą na posiadaniu piłki, z możliwie szybkimi przejściami z obrony do ataku. Kiedy jest na to szansa, chce, by jego drużyna grała bezpośrednio, wykorzystując długie podania za linię obrony przeciwnika. Adam Szalai może nie być najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem, ale potrafi bardzo dobrze utrzymać się przy piłce, będąc odwróconym tyłem do bramki, lub zgrać ją do szybszych partnerów, np. Rolanda Sallaia.
- Nie jestem zwolennikiem czekania na odpowiedni moment, chcę, żebyśmy byli agresywni - powiedział Rossi na temat taktyki, którą żartobliwie nazwano parę lat temu “gulaszowym” pressingiem. - Chcę zmusić przeciwnika do popełnienia błędów na jego własnej połowie boiska oraz podejmować skalkulowane ryzyko, kiedy sami wyprowadzamy piłkę z własnej strefy obronnej. Naszym celem jest być odważnym, dużo biegać oraz wywierać presję na rywalu.
Rossi stosuje obecnie ustawienie 3-5-2 i budowanie gry od tyłu za pomocą krótkich podań, w czym pomaga obunożność bramkarza Petera Gulacsiego. Jeśli będzie na to czas i miejsce, jeden ze środkowych obrońców - Willi Orban albo Attila Szalai - spróbuje wprowadzić piłkę wyżej. Kiedy na pozycji lewego wahadłowego gra Filip Holender, często rozpoczyna on akcję ofensywną, schodząc do środka i oddając strzał lub współpracując z “kreatywnym sercem” drużyny na lewej stronie. Ktokolwiek występuje na prawym skrzydle (jest kilka opcji), zwykł więcej dośrodkowywać piłkę w pole karne.
Rossi nadal musi zdecydować, kto zagra w roli wahadłowych. Największą zagwostką pozostaje jednak to, kto zastąpi kontuzjowanych ofensywnych pomocników: Zsolta Kalmara oraz Szoboszlaia. Adam Nagy wystąpi prawdopodobnie jako bardziej defensywny ze środkowych pomocników, podczas gdy Laszlo Kleinheisler zajmie jedno z dwóch miejsc bliżej bramki przeciwnika.
Awanse na mistrzostwa Europy oraz do dywizji A Ligi Narodów doprowadziły na Węgrzech do optymizmu. Jesienią “Madziarzy” odnosili dobre wyniki, mimo że kadra Rossiego była przetrzebiona przypadkami zakażenia koronawirusem oraz kontuzjami. Problemy zdrowotne Szoboszlaia w połączeniu z udziałem w grupie śmierci u boku Francji, Niemiec i Portugalii oznaczają jednak, że przed Węgrami poważne wyzwania.
Trener
Przed pierwszym meczem w roli selekcjonera reprezentacji Węgier Marco Rossi opublikował płynącą z głębi serca wiadomość do swojego dziadka, który zmarł w 1994 roku, a wcześniej opowiedział wnukowi historie o węgierskiej “złotej jedenastce”.
Były obrońca dorastał w północnej części Włoch i jest wychowankiem Torino. Później grał w latach 80. XX wieku w Campanii na południu kraju i to właśnie tam poznał swoją żonę Mariellę, która pracowała jako agentka podróży. Marco odwiedził jej biuro, by kupić bilet na samolot do Turynu. Mają dwójkę dzieci, spośród których jedno jest profesjonalnym zawodnikiem piłki wodnej.
Ikona
Dominik Szoboszlai. Wschodząca (choć aktualnie kontuzjowana, nieobecna na EURO - przyp. tłum.) gwiazda węgierskiego futbolu została najdroższym piłkarzem w historii tego kraju, kiedy związała się zimą tego roku z RB Lipsk. Kwota transferu miała wynieść około 20 milionów euro. To, że Szoboszlai ma dopiero 20 lat, jest zapewne przyczyną tego, że młodsze pokolenie tak łatwo może się z nim utożsamiać. Na Węgrzech został wybrany sportową osobowością 2020 roku, a ostatnio założył własną drużynę w e-sporcie. Na tatuażu na jego lewym ramieniu można przeczytać: “Talent jest dany przez Boga. Ale bez determinacji i poświęcenia, nie jest niczego wart.”
Wdzięczny za rok opóźnienia
Gdyby turniej odbył się w 2020 roku, Willi Orban, czyli bardzo ważny członek linii obrony, opuściłby go z powodu poważnej kontuzji kolana, jakiej nabawił się w listopadzie 2019 roku. Co prawda zagrał on dla RB Lipsk już sześć miesięcy po doznaniu urazu i mógłby znaleźć się przed rokiem w szerokiej kadrze reprezentacji, ale nie byłby w pełni przygotowany do gry.
Przewidywany skład
Gulacsi; At. Szalai, Orban, Lang; Holender, Schafer, Kleinheisler, Nagy, Fiola; Sallai, Ad. Szalai.
Co śpiewają kibice
Ciężko wytropić, kiedy piosenka z 1998 roku pod tytułem: “Az éjjel soha nem érhet véget” (w tłumaczeniu: “Ta noc może nigdy się nie skończyć”) stała się imprezowym hymnem węgierskich kibiców. Niektórzy śpiewali ją już w 2015 roku podczas meczu przeciwko Grecji. W trakcie mistrzostw Europy w 2016 roku stanowiła jeden z przewodnich utworów i tak samo będzie prawdopodobnie tym razem, co przywoła słodkie wspomnienia spontanicznej radości, jaka przelała się przez całe miasto po spotkaniach fazy grupowej sprzed pięciu lat.
Co mówią kibice
“Ria, Ria, Hungária!” “Do boju, Węgry!”
“Hajrá Magyarok!” “Do boju, Węgrzy!”
Słowo “hajrá” było używane przez żołnierzy podczas węgierskiej wojny o niepodległość w latach 1848-1849. Do sportu przedostało się prawdopodobnie za pośrednictwem polowania. Myśliwi wykorzystywali je do motywowania umęczonych psów gończych.
“Mindent bele!” “Dajcie z siebie wszystko!”
Bohater/czarny charakter pandemii
Jakkolwiek nudno może to zabrzmieć, piłkarze nie uczestniczyli w żadnych szeroko opisanych skandalach powiązanych ze złamaniem zasad “lockdownu”. Wielu zawodników reprezentacji na własną rękę wspomogło finansowo szpitale oraz pracowników służby zdrowia. Przekazali też znaczną darowiznę jako drużyna.
***
Matyas Szeli pisze dla dziennika Nemzeti Sport
Obserwujcie go na Twitterze @mettszeli
Tłumaczenie: Wojciech Falenta
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ