Polak przebojem wszedł do Premier League. Przedstawiamy kulisy. "Jego marzeniem jest debiut w reprezentacji"

Polak przebojem wszedł do Premier League. Przedstawiamy kulisy. "Jego marzeniem jest debiut w reprezentacji"
IMAGO / pressfocus
Samuel - Szczygielski
Samuel Szczygielski31 Dec 2024 · 17:34
Jakub Stolarczyk przebojem pojawił się na boiskach Premier League debiutując między słupkami Leicester przeciwko Liverpoolowi, a następnie broniąc z Manchesterem City. Porozmawialiśmy o nim z Wojciechem Śmiechem, który od dziesięciu lat jest blisko rozwoju polskiego bramkarza, obecnie dyrektorem scoutingu Widzewa Łódź.
Jakub Stolarczyk przebojem pojawił się na boiskach Premier League debiutując między słupkami Leicester przeciwko Liverpoolowi, a następnie broniąc z Manchesterem City. Porozmawialiśmy o nim z Wojciechem Śmiechem, który od dziesięciu lat jest blisko rozwoju polskiego bramkarza, obecnie dyrektorem scoutingu Widzewa Łódź.
Dalsza część tekstu pod wideo
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Kiedy i w jakich okolicznościach poznaliście się z Kubą Stolarczykiem?
WOJCIECH ŚMIECH: Dziesięć lat temu na test-meczu w Nowinach, to mała miejscowość niedaleko Kielc. Kuba występował tam mając niecałe 14 lat z zawodnikami trzy-cztery lata starszymi. Już wtedy miał przyzwoite warunki fizyczne ok. 184-185 centymetrów wzrostu. Mocno rzucał się w oczy jego spokój w grze nogami, to nie jest codzienność u tak młodego bramkarza, a Kuba już wtedy dobrze operował też lewą nogą.
Co poza tym szczególnie przykuwało do niego uwagę?
Dlaczego rzucił mi się wtedy w oczy i czemu go wyróżniłem po test-meczu? Jego drużynie nie kleiła się gra, zresztą nic dziwnego, bo chłopaki widzieli się pierwszy raz w takim zestawieniu. Kuba pokazał bardzo fajne cechy wolicjonalne, mentalność takiego lidera, dowódcy zespołu. Nawet przy wysokim niekorzystnym wyniku trzymał koncentrację, podpowiadał swoim zawodnikom. Dobrze by brzmiało jakbym powiedział, że Kuba wypadł świetnie, ale to nie był taki mecz. Zobaczyłem u niego po prostu bazę piłkarską, na której można budować, pokazał super mentalność i ona doprowadziła go do debiutu w Premier League.
Wojciech Śmiech, Jakub Stolarczyk
archiwum prywatne
Rozwiń proszę temat jego drogi do Premier League.
O Kubie wcześniej nie było głośno. Pochodzi z małej miejscowości, nie szkolił się w popularnych, największych akademiach w Polsce. Dostał się do akademii Leicester, ale wcześniej był też w Arsenalu, Swansea czy RB Lipsk, ja miałem przyjemność być z nim na wyjazdach w każdym z tych klubów. To było też świetne doświadczenie zobaczyć te drużyny z dwóch stron - Kuba pokazywał się na boisku, a ja podpatrywałem treningi, ale też co dzieje się w gabinetach i klubie. Zresztą kiedy Kuba był w Swansea, to bramkarzem tego klubu był Łukasz Fabiański, ale nie spotkali się na miejscu, bo ’’Fabian” dostał chyba dłuższy urlop przed Euro 2016.
Znacie się bardzo dobrze, rozumiem, że byłeś przez kilka długich lat przy Kubie?
Tak, przed pracą dyrektora scoutingu Widzewa, a wcześniej dyrektora sportowego w ŁKS Łagów, współpracowałem z agencjami piłkarskimi, które prowadziły karierę Kuby. To relacja ponad ścieżkę piłkarską. Kuba postawił na Leicester, które najmocniej się nim interesowało i widziało go w swojej wizji, zapraszali go kilka razy i obraliśmy właśnie ten kierunek jako jego ścieżkę kariery. Teraz dumnie brzmi, że Kuba to bodajże szósty polski bramkarz, który zagrał w Premier League.
Debiut przypadł na mecz z Liverpoolem, a potem pierwszy mecz przed własną publicznością na spotkanie z Manchesterem City. Jak oceniasz te mecze, oglądałeś oba?
Tak, oczywiście. Jedyne czego żałuję, to że nie mogłem na nie polecieć. Kuba trafił na kolejkę z Liverpoolem, a moment debiutu to coś, czego się nie wybiera. Szczególnie bramkarz - czeka cierpliwie i ma być gotowy. Kuba miał też szczęście, bo wrócił po kontuzji, z którą zmagał się na początku sezonu, a po chwili przez uraz wypadł pierwszy bramkarz Mads Hermansen. Jeśli tej swojej pierwszej szansy na tak wysokim poziomie nie wykorzystasz, to możesz nie dostać drugiej albo czekać na nią bardzo długo. A debiut Kuby z Liverpoolem był dobry - podkreśliłbym, że zagrały tu i mentalność i umiejętności Kuby. Nie każdy bramkarz aż tak pokazał się w debiucie na poziomie Premier League.
Jak oceniasz oba te mecze, z Liverpoolem i z City, w wykonaniu Kuby?
Trochę inny typ meczu - z Liverpoolem miał więcej pracy, ale z City też oglądaliśmy dobry występ Kuby. Pojawiły się głosy, że mógł się lepiej zachować przy pierwszej bramce, ale to była trudna sytuacja, piłka wpadła w kozioł, Kuba zbił ją do boku, zabrakło mu wsparcia linii defensywnej. W tych meczach Kuba obronił strzały Salaha i Haalanda, jakbym chciał wypowiedzieć się bardziej merytorycznie i rozłożyć te mecze na czynniki pierwsze, to ten fakt wycisza wszystko swoją skalą.
Myślisz, że Ruud van Nistelrooy zostawi Kubę w bramce?
To jest trudna sytuacja, dużo zależy od tego, kiedy Hermansen wróci, bo jeśli nie wróci na najbliższe mecze, to sprawa może zacząć być coraz bardziej otwarta. Jeśli będzie już zdrowy, gotowy, to pewnie wróci do bramki.
Wcześniej mówiłeś dużo o mentalności. A co wyróżniłbyś jeszcze piłkarsko?
Z tego, o czym już wspominałem, to zdecydowanie gra nogami. Z Liverpoolem zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie także w grze na przedpolu. Ich rzuty rożne są nieprzyjemne dla bramkarza, gromadzili się przy dalszym słupku, a Kuba radził sobie z tym zagęszczeniem. Warto też wspomnieć o zasięgu i refleksie, bo przy tych warunkach fizycznych Kuba ma świetną pracę na nogach. Chciałem jeszcze powiedzieć, że to o czym rozmawiamy - już było. Trzeba się skupić na tym co przed Kuba - jego wielkim marzeniem jest debiut w pierwszej reprezentacji Polski. Wierzę, że to marzenie spełni.

Przeczytaj również