Czas na duży transfer Polaka. W swojej lidze jest najlepszy. Ten klub potrafi promować
Polski piłkarz najlepszym zawodnikiem zagranicznej ligi? To nie zdarza się często, dlatego warto mówić o tym głośno. Jakub Piotrowski zalicza sezon życia i zdecydowanie przerasta rozgrywki w Bułgarii. Przeprowadzka do silniejszego piłkarsko kraju to tylko kwestia czasu. Najprawdopodobniej kilku miesięcy.
Chwała Michałowi Probierzowi za to, że w ostatnim czasie mocno zaufał Jakubowi Piotrowskiemu i zrobił z 26-latka podstawowego gracza reprezentacji Polski. Nie była to decyzja oczywista, wszak pomocnik urodzony w Toruniu długo czekał na debiut w narodowych barwach, a gra w mimo wszystko niezbyt renomowanej lidze bułgarskiej nie ułatwiała sprawy.
Selekcjoner postawił jednak na swoim. Dał Piotrowskiemu pierwszą szansę, potem kolejną, i kolejną. Początkowo nie brakowało jeszcze głosów, że “Kaszti” gra na wyrost, bo przecież do dyspozycji jest choćby robiący furorę w klubie Sebastian Szymański, ale w końcu nawet najwięksi krytycy przekonali się do zawodnika grającego na co dzień w Łudogorcu Razgrad.
Przerasta ligę
Piotrowski dopiero z orzełkiem na piersi miał okazję do pokazania się naprawdę szerokiej publiczności. Nie ma co bowiem zakłamywać rzeczywistości - chyba nikt, może z wyjątkiem naprawdę mocnych piłkarskich freaków, nie śledzi na co dzień ligi bułgarskiej. A warto wspomnieć, że reprezentant Polski robi w niej prawdziwą furorę. Pod naprawdę wieloma względami. Potwierdzają to też statystyki.
Zespół Piotrowskiego pewnie zmierza po mistrzostwo kraju. Na kolejką przed końcem sezonu zasadniczego ma 11 punktów przewagi nad drugim Czerno More Warna. Potem rywalizacja przeniesie się do grupy mistrzowskiej, a w niej rozegranych zostanie jeszcze pięć serii gier. Bez dzielenia dorobku punktowego. Tylko kataklizm mógłby więc odebrać Łudogorcowi tytuł. Jeśli się uda - już 13. z rzędu.
Dla Piotrowskiego obecny sezon jest drugim, i prawdopodobnie ostatnim rozegranym w koszulce ekipy z Razgradu. Poprzednia kampania była jeszcze trochę na przetarcie. Ta trwająca aktualnie to już prawdziwy koncert polskiego pomocnika, który przede wszystkim mocno uaktywnił się w grze do przodu. Nie gra, jak jeszcze do niedawna myśleli niektórzy kibice, na pozycji klasycznego defensywnego pomocnika. Jest bardziej “ósemką”, nie “szóstką”. Podobnie zresztą jak w reprezentacji.
Będzie… królem strzelców?
Piotrowski dostaje dużo swobody i może pokazać swoje atuty. Podłączenie się do akcji, uderzenie z dystansu. Robi to znakomicie. W bieżącym sezonie strzelił już 17 goli dla Łudogorca. To wynik wręcz szokujący biorąc pod uwagę fakt, że przez wcześniejsze lata klubowej kariery wychowanek Chemika Bydgoszcz uzbierał… dziewięć trafień. Bramki posypały się jak z rogu obfitości, a warto pamiętać też o dwóch golach dla reprezentacji - z Czechami oraz Estonią.
Co ciekawe, Piotrowski w lidze bułgarskiej walczy o koronę króla strzelców. Uzbierał już 11 trafień i zajmuje w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy trzecie miejsce. Strata jest jednak minimalna. Po 12 goli strzelili bowiem Atanas Iliev z Czerno More Warna i Georgi Nikołow reprezentujący Botew Płowdiw. Polak strzela najczęściej w swoim zespole. Zawstydza nawet klubowych napastników - Rwana Seco i Kwadwo Duaha. Warto wspomnieć, że “Kaszti” strzelecko błyszczy nie tylko w Bułgarii, bo cztery bramki zdobył też na arenie Ligi Konferencji (vs Fenerbahce, Nordsjaelland, 2x Spartak Trnawa), z kolei dwie w eliminacjach Ligi Europy (dublet przeciwko Astanie).
Do wspomnianego dorobku dochodzi jeszcze pięć zaliczonych asyst. W tym przypadku na krajowym podwórku. Efekt? Piotrowski to aktualnie drugi zawodnik klasyfikacji kanadyjskiej w swojej lidze. Jedno oczko więcej uzbierał wspomniany już Iliev, ale jemu notowanie liczb w ofensywie musi przychodzić łatwiej - jest przecież napastnikiem, nie jak reprezentant Polski - pomocnikiem.
Pod jakim jeszcze względem Piotrowski wyróżnia się na tle ligi? Na pewno warto docenić fakt, że 26-latek często zamienia na gole wcale nie tak łatwe sytuacje. Jego współczynnik expected goals wynosi 5,52. Teoretycznie Polak powinien mieć zatem na koncie pięć czy sześć ligowych goli. Ma, jak zdążyliśmy już wspomnieć, aż 11. Często wyciska coś z niczego.
Piłkarz od wszystkiego
“Kaszti” dopisał też do swojego konta trzy asysty drugiego stopnia, co jest drugim wynikiem całej ligi. Asysty trzeciego stopnia? Też wpadły na konto. Dokładnie dwie (piąte miejsce ex aequo). Wychowanek Chemika dość często uderza na bramkę (50 prób), natomiast, co nieco zaskakujące, wcale nie wyróżnia się pod względem liczby strzałów zza pola karnego, co w jego przypadku, przy “młotku” w nodze, boiskowej pozycji i liczbie trafień, mogłoby wydawać się naturalne. Polak jest po prostu konkretny. Jak już huknie, to rzadko się myli. Bez zbędnego obijania trybun.
Piotrowski wyróżnia się w statystykach ofensywnych, ale nie zapomina też o swojej robocie w tyłach. Nie brakuje mu zadań obronnych, z których wywiązuje się bez większego zarzutu. 26-latek stoczył już 171 pojedynków w defensywie - najwięcej spośród wszystkich piłkarzy Łudogorca. Ma też solidną skuteczność wygranych starć w powietrzu (65%). To drugi wynik w jego drużynie i 13. w całej lidze.
Piotrowski zdecydowanie nie unika gry. Jest z przodu, jest z tyłu, jest w kreacji. W tym momencie to siódmy zawodnik całych rozgrywek pod względem liczby zaliczonych podań (1382) i trzeci gracz w klasyfikacji kluczowych podań, których uzbierał 18 (najwięcej w Łudogorcu). Zagrania w trzecią tercję boiska? Notuje ich naprawdę dużo (228). Tu wiedzie prym w zespole i jest szósty wśród graczy z całej ligi. Niewiele gorzej wygląda to w kwestii podań progresywnych.
Czas na transfer
Właściwie gdzie nie zajrzymy, tam Polak jest w mniej lub bardziej ścisłej czołówce. Ewidentnie przerasta ligę, z której latem powinien uciekać. Już teraz mówi i pisze się o zainteresowaniu większych klubów, a przecież idealną okazją do promocji może okazać się nadchodzące EURO 2024. W ostatnich tygodniach hiszpańskie media informowały o zainteresowaniu ze strony Villarreal. W kontekście ewentualnego transferu pojawiają się też takie nazwy jak Galatasaray czy Hoffenheim.
Łudogorec na pewno jednak nie odda Piotrowskiego za bezcen. Cenę mogą podbić wspomniane mistrzostwa Europy, ale już teraz bułgarski hegemon liczy na zarobek w granicach 10 mln euro. Jeśli taki scenariusz się ziści, Polak zostanie jednym z najdrożej sprzedanych piłkarzy w historii ekipy z Razgradu. Póki co miano rekordzisty przypada Igorowi Thiago, który przed sezonem 2023/24 za 11 mln euro odszedł do Club Brugge, a tam wypromował się na tyle, że po obecnej kampanii odejdzie do Brentford za 33 mln euro.
Widać zatem, że Łudogorec potrafi solidnie wybić piłkarza. Oby podobnie wyglądało to w przypadku pomocnika reprezentacji Polski.
Dane statystyczne: Wyscout.