Polacy, czas na zmianę! Za mało i za rzadko. "Zysk byłby znikomy"

Polacy, czas na zmianę! Za mało i za rzadko. "Zysk byłby znikomy"
Pawel Bejnarowicz / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot12 Oct · 07:00
Nikt nie oczekuje od reprezentacji Polski powtórzenia sukcesu sprzed 18 lat, gdy Ebi Smolarek rozłożył Portugalię na łopatki. Czegoś jednak trzeba od biało-czerwonych wymagać. Argument przebudowy i piękna teoria to za mało.
Uroczyste pożegnanie Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka. Komplet na trybunach, co zresztą nie dziwi, bo na bilety polowały tłumy. To dla wielu kibiców prawdopodobnie ostatnia okazja, by zobaczyć na żywo w akcji geniusza futbolu, Cristiano Ronaldo. Wraz z nim do Polski przyleciała cała plejada gwiazd, na co dzień występujących na największych scenach. Wszystko składa się w atmosferę wielkiego święta na PGE Narodowym. Wpisuje się w nią pozytywna aura wokół reprezentacji. Dobre humory, sympatyczne vlogi, minimum kontrowersji. Jak już jest dyskusja, to o sensacyjnym debiutancie, Maxim Oyedele, który ma stanąć dziś przed życiową szansą. Nic, tylko się uśmiechać i czekać na pierwszy gwizdek sędziego.
Dalsza część tekstu pod wideo
No i fajnie. Czas dołożyć do tego konkrety na boisku.

Papier swoje, boisko swoje

Mija bowiem rok od pierwszego zgrupowania Michała Probierza w roli selekcjonera. Wchodził on do kadry w niełatwych warunkach, z marszu. Wyboistą drogą, ale dotarł na EURO 2024, zrealizował więc główny, postawiony przed nim cel. Oczyścił atmosferę, wprowadził normalność. Buduje ten zespół na nowo, nie boi się nieoczywistych powołań, szuka odświeżenia właściwie w każdej formacji. Nie można mu odmówić pomysłu, wizji, ambicji. Na starcie dostał kredyt zaufania i zasłużył, by poukładać biało-czerwone puzzle wedle uznania. Liga Narodów pasuje tu jak ulał, bo w eliminacjach do następnego mundialu nie będzie marginesu błędu. Niemniej, parasol ochronny nad tym projektem powinien być coraz mniejszy. Czyli: akceptując proces przebudowy, musimy coraz więcej od tej reprezentacji wymagać.
Choćby tego, by za słowami szły czyny. Dużo słyszymy o odważnej koncepcji gry, wymarzonym ofensywnym sznycie, chęci gry piłką, Tyle że, no właśnie, głównie słyszymy. Na konferencjach prasowych i w wywiadach. Od trenera i zawodników. Brzmi to obiecująco, miła odmiana po dwóch poprzednich selekcjonerach, z których pierwszy chciał wmawiać, że kadrowicze są słabsi niż w rzeczywistości, a drugi miał wszystko w nosie. Probierz nie boi się zmian i potrafi ustawić ofensywną jedenastkę. Mecz EURO z Francją, wrześniowe wyjazdy do Szkocji i Chorwacji - patrząc na zestaw personalny biało-czerwonych, nie było tam strachu i dwóch kroków w tył. “Piłkarski” środek pola bez nominalnej “szóstki”, jeden bardzo ofensywny wahadłowy, Robert Lewandowski ze wsparciem w ataku, a nawet stoperzy podłączający się do ataku. Na papierze - ekscytująca mieszanka.
A na boisku? Co najwyżej przebłyski, momenty. Dotychczas zbyt rzadko zapowiedzi pokrywały się z rzeczywistością. Techniczny kwartet pomocników tworzył ostatnio realnie niewielkie zagrożenie, miał za to mnóstwo problemów w grze obronnej. W Glasgow Scott McTominay dostał tyle miejsca w środku, że pewnie sam był zdziwiony. Objeżdżał biało-czerwonych niemożliwie. Kontrolę w centralnej strefie z łatwością przejęli też Chorwaci. Jasne, Luka Modrić i Mateo Kovacić to duet z najwyższej półki, ale wypadałoby postawić im trudniejsze warunki.
Mógł też irytować Robert Lewandowski, przy którego grze niekiedy włączały się flashbacki z kadencji Waldemara Fornalika, gdy zrezygnowany, osamotniony “Lewy” cofał się po piłkę kilkadziesiąt metrów. Kapitan szukał jednak jakiegokolwiek punktu zaczepienia, bo rzadko partnerzy tankowali mu ofensywne paliwo. Rozliczając selekcjonera, musimy pamiętać, że koniec końców to piłkarze wychodzą na zieloną murawę. I wielu z nich powinno wejść na wyższy poziom niż ten ostatnio prezentowany.

Za mało, za rzadko

Mijają zatem miesiące, tymczasem dalej nie wiemy, jak ten zespół na dłuższą metę chce grać. W praktyce, w warunkach meczowych, bo w mediach wszystko można sprzedać, a my, dziennikarze, chętnie to kupujemy. Jak dotąd kadra bazuje na indywidualnych zrywach, głównie przebojowego Nicoli Zalewskiego, a także wspomnianych przebłyskach, gdy akurat jedna czy druga akcja się zazębi. Powtarzalności w tym jednak zbyt mało. Czas wreszcie zrobić krok naprzód, nawet jeśli teraz przed Polakami cholernie trudny test, bo staną naprzeciwko jednej z najlepszych ekip na świecie. Chowanie się za potrójną gardą i modlitwa o 0:0 byłoby nielogiczną stratą czasu. Wierzymy, że selekcjoner nie zamierza tego robić. Wartościowy zysk, nawet przy heroicznie wywalczonym remisie, byłby znikomy.
Chcąc wypracować określony styl, reprezentacja Polski powinna podążać wyznaczoną ścieżką. Podejść rywali sposobem, trzymać organizację gry w tyłach, ale do przodu zaprezentować przynajmniej to, co w wielu fragmentach czerwcowego meczu z Francją - tylko z lepszą niż wtedy defensywą. Nikt nie będzie miał pretensji, jeśli biało-czerwoni zagrają z Portugalią w piłkę i jako drużyna słabsza piłkarsko przegrają. Na tym polega futbol. Niech jednak ten mecz da tej kadrze coś więcej niż doraźny, w dalszej perspektywie mało istotny zastrzyk drobnego optymizmu. Budujmy fundamenty. A jeśli uda się przy tym sprawić sensację, to być może Michał Probierz otrzyma taki “mecz założycielski”, jak dekadę temu Adam Nawałka. Wymowne jest zresztą, że od tamtej wygranej z Niemcami, Polska nie pokonała żadnego rywala z górnej półki. Żadnego.

Nowa twarz, wielka szansa

W sobotę pod lupą będzie przede wszystkim Maxi Oyedele, który wszedł do drużyny Legii z fajerwerkami, a teraz staje przed okazją, by tego samego dokonać w reprezentacji. To 19-latek o niesamowitym potencjale, w jego ruchach widać, że szlifował je w akademii Manchesteru United. Nowoczesna “szóstka”, równie dobrze czująca się wyżej, z solidnym odbiorem, argumentami fizycznymi, wizją gry, odwagą, właściwą techniką.
Ekscytacja związana z debiutem Maxiego jest naturalna, natomiast nie spodziewajmy się, że dopiero wchodzący do poważnej piłki pomocnik zbawi tę kadrę. Nie “palmy” go po kilkudziesięciu minutach. Niemniej, cierpiąc na brak jakiejkolwiek sensownej “szóstki”, warto postarać się ją wykreować. Papiery Oyedele ma niepodważalne, a ostatnio przeszedł pozytywną weryfikację na arenie międzynarodowej przeciwko Realowi Betis. Zasłużył na szansę. I oby ją wykorzystał.
***
Mecz Polska - Portugalia rozpocznie się o 20:45. Wcześniej na Meczyki.pl ruszy relacja LIVE z tego spotkania. Zapraszamy też na nasz kanał YouTube, na studio przedmeczowe (19:00) oraz pomeczowe (równo z ostatnim gwizdkiem sędziego).

Przeczytaj również