Polacy błyszczą w tej lidze. Jeden skarcił giganta, drugi gra sezon życia. Probierz docenia

Polacy błyszczą w tej lidze. Jeden skarcił giganta, drugi gra sezon życia. Probierz docenia
Jon Endow / pressfocus
Katarzyna - Przepiórka
Katarzyna Przepiórka11 Nov · 14:00
Michał Probierz powołał aż czterech piłkarzy z Major League Soccer na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski, a ci pokazali się z bardzo dobrej strony w ostatnich meczach. Czy zostaną sprawdzeni na tle Portugalii i Szkocji w Lidze Narodów?
Sezon MLS wkracza w decydującą fazę, a Polacy odgrywają ważne role w swoich klubach. Michał Probierz dostrzegł dobrą formę naszych rodaków w końcówce sezonu zasadniczego i play-offach, powołując na listopadowe zgrupowanie aż czterech zawodników z amerykańsko-kanadyjskiej ligi. W tym gronie znaleźli się Mateusz Bogusz (Los Angeles FC), Bartosz Slisz (Atlanta United), Karol Świderski (Charlotte FC) oraz Dominik Marczuk (Real Salt Lake).
Dalsza część tekstu pod wideo

Slisz pogrzebał Inter Miami

Bartosz Slisz strzelający głową gola na wagę wygranej z Interem Miami i awansu do kolejnej rundy play-offów. Czy ktoś był w stanie to przewidzieć? Jeżeli przed pierwszą konfrontacją Atlanty United z Interem Miami komuś przyszło do głowy, że Leo Messi i spółka zakończą sezon na tym etapie, raczej nie uzewnętrzniał się ze swoimi przemyśleniami. Zatem to, czego byliśmy świadkami, należy rozpatrywać w kategorii prawdziwej sensacji, a nie zaledwie niespodzianki.
Sezon zasadniczy nie był zbyt udany dla Atlanty United, a do play-offów ekipa Bartosza Slisza dostała się wręcz na wślizgu i to dzięki korzystnym wynikom innych zespołów. W efekcie drużyna z Georgii musiała rozegrać dodatkowy mecz w rundzie wstępnej, tzw. wild card. Piłkarze Atlanty United pokonali w wyjazdowym starciu CF Montreal dopiero po serii rzutów karnych. To oznaczało, że w pierwszej rundzie play-offów zmierzą się z mistrzem sezonu zasadniczego, Interem Miami.
Obie ekipy na koniec sezonu zasadniczego dzieliły aż 34 punkty. Jeszcze nigdy w historii play-offów MLS nie zmierzyły się dwie drużyny z taką różnicą punktową. To jest przepaść, a dysproporcję poziomów było widać szczególnie w pierwszym spotkaniu [pierwsza runda play-offów rozgrywana jest do dwóch wygranych meczów, wyniki się nie sumują, w razie remisu mecz musi zostać rozstrzygnięty przez serię rzutów karnych - przyp. red.]. Atlanta United jednak najpierw doprowadziła do remisu w serii, a ostatecznie w trzecim spotkaniu pokonała Inter Miami w wyjazdowym starciu po decydującej bramce Bartosza Slisza.
Przed listopadowymi meczami reprezentacji Polski wypada przyjrzeć się bliżej występom pomocnika na tle tak mocnego rywala. O ile pierwsze zderzenie z Interem Miami było dosyć bolesne, a 25-latek znacząco przyczynił się do straty gola już w drugiej minucie meczu, tak trzeba oddać, że dwa następne spotkania w jego wykonaniu były już zupełnym przeciwieństwem. Oczywiście wszyscy mówią o bramce Polaka, która ostatecznie wyeliminowała ekipę Davida Beckhama z play-offów. Nie ma co się zresztą dziwić, bo takiego scenariusza absolutnie nikt nie przewidział. O ile zdecydowanie należy bić brawa za tę akcję, to była to jednak zaledwie wisienka na torcie. Slisz przede wszystkim zagrał świetnie w destrukcji. Idealnie sprawdził się w roli zawodnika, który pracował bez piłki i uprzykrzał życie piłkarzom rywala, notował przechwyty, idealnie ubezpieczał kolegów z linii obrony. Obok Brada Guzana był najważniejszym piłkarzem Atlanty United, co jest bardzo budujące przed najbliższymi meczami w Lidze Narodów.

Bogusz bohaterem LAFC

Mateusz Bogusz jest aktualnie najlepszym polskim zawodnikiem w MLS. Przez cały sezon prezentuje równą, imponującą formę i nie inaczej jest w play-offach. 23-latek w pierwszym meczu z Vancouver Whitecaps zanotował asystę, wywalczył rzut karny, dwukrotnie uderzył w poprzeczkę. I choć drugi mecz nie poszedł po myśli Los Angeles FC, to w starciu decydującym o awansie do półfinału Konferencji Zachodniej Polak strzelił jedynego gola.
We wszystkich rozgrywkach w tym sezonie ma już 20 goli i 10 asyst, nie mówiąc o udziale przy akcjach bramkowych, kluczowych podaniach, podaniach w finałową tercję czy udanych dryblingach. Bogusz błyszczy w jednej z najmocniejszych drużyn w całej lidze i jeden słabszy mecz na tle Chorwacji, gdzie żaden z polskich zawodników nie pokazał się z dobrej strony, nie powinien być powodem do wykreślenia go z kadry. Zdecydowanie zasługiwał na kolejną szansę od Michała Probierza, więc powołanie obserwatorów MLS nie dziwi. Szczególnie że dużą zaletą 23-latka jest uniwersalność.
- Jest fantastycznym finiszerem. Nie strzelasz 20 goli, jeśli nie jesteś dobrym finiszerem. To są podstawy każdego ofensywnego piłkarza na boisku. Mati ma również umiejętność gry w środku pola, a co za tym idzie podawania, rozwiązywania trudnych sytuacji, dryblowania... Wszystko to był w stanie wykorzystać w grze na różnych pozycjach. Słowa uznania dla Matiego: rozumie naszą taktykę, słucha, dostosowuje się do niej, ale nadal korzysta ze swoich narzędzi, znaków rozpoznawczych, które wykorzystuje w różnych obszarach boiska i myślę, że to bardzo utrudnia grę obronną przeciwko niemu. Strzelił świetnego gola. Każde dotknięcie piłki w tej akcji było idealne - w taki sposób chwalił Bogusza po meczu trener LAFC, Steve Cherundolo.

Świderski z golem, ale poza play-offami

Karol Świderski zazwyczaj notuje bardzo przyzwoite występy w końcówce sezonu zasadniczego. Tym razem wyglądało to podobnie, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że Polak był aż tak przekonującym zawodnikiem i często na boisku po prostu znikał. Fani reprezentacji Polski mogą się z tym zresztą utożsamiać. Z tą różnicą, że w MLS snajper ostatecznie uzbierał sześć goli w sezonie zasadniczym, a w kadrze podczas meczu o punkty ostatni raz trafił do siatki w październiku 2023 przeciwko Mołdawii.
Gorszą formę szczególnie było widać w meczach play-offów. Po pierwszym spotkaniu z Orlando City trener zdecydował się posadzić polskiego napastnika na ławce kosztem Patricka Agyemanga. W drugim starciu z rywalem z Florydy Polak wszedł z ławki, ale podczas serii jedenastek wykorzystał rzut karny. Charlotte FC wygrało swój pierwszy mecz w play-offach w historii, przedłużając szansę na awans do półfinału Konferencji Wschodniej. W decydującej konfrontacji 27-latek ponownie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Po wejściu na boisko rozruszał jednak ofensywę i wziął ciężar gry na siebie. Swojego pierwszego gola w play-offach strzelił tak naprawdę po akcji, którą sam wypracował.
Charlotte FC straciło jednak gola w doliczonym czasie gry i w serii rzutów karnych nie miało nic do powiedzenia. Swoją jedenastkę zmarnował też Karol Świderski. Oznacza to dla Polaka koniec sezonu, który zwieńczy ostatnim zgrupowaniem z reprezentacją w tym roku kalendarzowym. I choć napastnik cieszy się dużym zaufaniem szkoleniowca, to patrząc realistycznie trudno się spodziewać dużo lepszych występów niż podczas ostatnich meczów 27-latka w biało-czerwonych barwach.

Udane wejście Marczuka do MLS

Naprawdę udane tygodnie ma natomiast za sobą Dominik Marczuk. Po przenosinach do Realu Salt Lake szybko wskoczył on do podstawowej jedenastki, zastępując Carlosa Andresa Gomeza (transfer do Stade Rennais). Na swoim koncie Polak ma już debiutanckiego gola i asystę, a także występ w play-offach. Potrafi wykorzystać swoją dynamikę i szybkość na skrzydle, a jego wrzutki są zazwyczaj celne i powodują sporo zamieszanie pod bramką rywala. Choć zespół Marczuka przegrał po serii rzutów karnych oba mecze z Minnesotą United i zakończył sezon, to Michał Probierz zdecydował się na powołanie 21-latka. Było to zdecydowanie największe zaskoczenie spośród wszystkich powołań Polaków z MLS. Dla skrzydłowego to pierwsze zaproszenie do seniorskiej reprezentacji. Jeszcze podczas październikowego zgrupowania pomógł drużynie U-21 wywalczyć awans na mistrzostwa Europy, strzelając gola w starciu z Niemcami oraz zdobywając bramkę i notując asystę w rywalizacji z Kosowem. Teraz może się okazać, że dostanie szansę na debiut w Lidze Narodów.
***
Swój sezon na sezonie zasadniczym zakończył Mateusz Klich (D.C. United), który jako jedyny Polak nie awansował do play-offów. Dawid Bugaj (CF Montreal) odpadł w konfrontacji z Atlantą United podczas wstępnej rundy (wild card). Z kolei Sebastian Kowalczyk (Houston Dynamo) musiał dwukrotnie uznać wyższość Seattle Sounders w serii rzutów karnych. I choć sam wykorzystał jedenastki w obu meczach pierwszej rundy play-offów, to jego koledzy nie byli już tak skuteczni.
Warto też dodać, że każdy klub w MLS ma określony czas po zakończeniu sezonu na ogłoszenie decyzji dotyczących kontraktów. W szczególności chodzi o publiczne poinformowanie, z kim dany zespół zdecydował się przedłużyć umowy, a w przypadku których piłkarzy nie skorzystał z opcji przedłużenia kontraktów. D.C. United ogłosiło już, że umowa Mateusza Klicha obowiązuje na następny sezon, co potwierdziło doniesienia o automatycznym przedłużeniu kontraktu w przypadku spełnienia pewnych wymogów (nie podano ich do wiadomości publicznej). Houston Dynamo przekazało też informację, że skorzystało z opcji przedłużenia umowy Sebastiana Kowalczyka na rok 2025. Dawid Bugaj podpisywał latem umowę aż do sezonu 2026 (z opcją na sezon 2027 i 2028), więc w przyszłym roku również powinniśmy obserwować go na boiskach MLS.

Przeczytaj również