#Pogback, ale dokąd? Pyrrusowe zwycięstwo Francuza. Tam może trafić, jak wróci

#Pogback, ale dokąd? Pyrrusowe zwycięstwo Francuza. Tam może trafić, jak wróci
Alberto Gandolfo/LaPresse/Pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski12 Oct · 15:10
Paul Pogba wraca do świata piłki. Wraca jednak po półtorarocznej przerwie. To zbyt długo, aby marzyć o dalszej grze na najwyższym poziomie. Tym bardziej, że pauza nie jest wyłącznym problemem Francuza.
Stwierdzenie, że Paul Pogba miał wszystko, aby zostać najlepszym piłkarzem świata, to kłamstwo. Paul Pogba z pewnością nie miał zdrowia. Uwydatniło się to w końcówce 2017 roku. Przez pierwsze pięć lat profesjonalnej kariery pomocnik opuścił 19 meczów. Przez następne siedem lat tych spotkań było... 170. To tak, jakby z życiorysu wyjąć mu cztery pełne sezony w Premier League i niemały kawałek kolejnego.
Dalsza część tekstu pod wideo
A mimo tego Francuz potrafił czarować. Chociaż jego powrót do Manchesteru United części kibiców kojarzy się wyłącznie z małym zaangażowaniem w defensywę, konsekwentnymi nieobecnościami i konfliktem z Jose Mourinho, to liczby Pogby do złych nie należą. Łącznie 39 goli i 48 asyst w 233 meczach dla "Czerwonych Diabłów", 0,37 g/a na spotkanie. Znacznie bardziej gloryfikowani piłkarze mają wyniki gorsze lub porównywalne.
Pogba stał się jednak swoistym uosobieniem degrengolady klubu z Old Trafford. Zarabiał kosmiczne pieniądze, a nierzadko nie można było na niego liczyć. Gdy latem 2022 r. ponownie przeszedł do Juventusu, wiele osób - w tym księgowa z Manchesteru - odetchnęły z ulgą. Wydawało się, że to krok idealny również dla samego pomocnika, który trafiał do najbardziej przyjaznego sobie środowiska.
Wydawało się.

Złamane marzenia

Zanim Paul Pogba zdołał ponownie założyć koszulkę turyńczyków, to już pauzował. Przyplątał się uraz łąkotki, później zaś kolana. Na boisko wrócił dopiero w lutym i to też na moment. Po zaledwie dwóch meczach zmagał się z kontuzją przywodzicieli, a pod koniec sezonu odezwało się udo. Łącznie Francuz uzbierał raptem dziesięć meczów i asystę, którą zanotował w pucharowym starciu z Sevillą.
Do Piemontu przyjechał już nie boiskowy czarodziej, ale piłkarz zniszczony, wymęczony. Resztka tego, kim Pogba potrafił być. Potwierdzeniem tej pesymistycznej wizji był kolejny sezon. Doświadczony piłkarz do swojego właściwego poziomu zbliżał się epizodycznie i to do tego stopnia, że głównie na treningach lub w spotkaniach nieoficjalnych. Rozgrywki 2023/24 zaczął wprawdzie jako zawodnik zdrowy, ale już we wrześniu musiał stawić czoła największemu wyzwaniu w swojej przygodzie z piłką.
Zawieszenie za doping było ciosem wyprowadzonym w splot słoneczny. Włoska Agencja Antydopingowa przeprowadziła testy po meczu z Udinese, w którym Pogba nawet nie pojawił się na boisku. Niemniej pierwsza i druga próbka wykazały obecność testosteronu. Hormon ten zwiększa wytrzymałość sportowców. Francuza z miejsca uznano za winnego, puzzle pasowały do siebie zbyt mocno. W organizmie piłkarza znalazło się w końcu coś, co mogło pomóc mu w odzyskaniu sprawności.
Tymczasowa zawieszenie zostało zakończone w lutym 2024 roku. Wówczas w życie weszła znacznie surowsza kara. Pogba, już nie profilaktycznie, został zawieszony na cztery lata. Dodatkowo musiał zapłacić nieujawnioną dotąd kwotę. Jedyną furtką dla piłkarza było odwołanie się do Sportowego Sądu Arbitrażowego, ale niewiele osób zaprzątało sobie głowę takim rozwiązaniem. Opinia publiczna była przekonana, że kariera Pogby legła właśnie w gruzach.
Było w tym podejściu sporo racji. Pierwszy wyrok wskazywał, że Francuz wróci na boisko jako 35-latek. Kto miałby się po niego zgłosić? Gdzie miałby trafić po nie tylko dwóch latach bez klubu - kontrakt z Juventusem obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku - ale przede wszystkim po czterech latach bez treningu z drużyną? Takim graczem nie byłyby zainteresowane nawet Katar i Arabia Saudyjska, o Stanach Zjednoczonych nie wspominając.
- Zostałem dzisiaj poinformowany o decyzji i uważam, że werdykt jest nieprawidłowy. Jestem smutny, zszokowany i załamany, że wszystko, co zbudowałem w mojej profesjonalnej karierze, zostało mi odebrane - powiedział zawodnik.
Był moment, że i on się poddał.

Kryzys tożsamości

Przez następne miesiące Paul Pogba istniał tylko teoretycznie. Niemal całkowicie zniknął z przestrzeni medialnej. Nie brakowało przy tym upokorzeń, bo jak inaczej nazwać ofertę z rosyjskiego Broke Boys? To zespół występujący w Lidze Mediów, do której niedawno trafił Maciej Rybus. Francuzowi zaproponowano 1500 dolarów miesięcznie oraz lokum w miejscowości Odincowo (szczegóły opisaliśmy TUTAJ).
Porozumienia, jak można zgadnąć, nie było. Był natomiast pogłębiający się kryzys 31-latka. Wynik złożonej przez niego apelacji pozostawał niepewny, piłkarz tkwił w okropnym punkcie swojej kariery.
- Jestem skończony, umarłem. Paul Pogba już nie istnieje. Piłka nożna jest bardzo piękna, ale okrutna. Możesz zrobić coś wielkiego, a następnego dnia jesteś nikim - powiedział Francuz na początku 2024 roku.
Po takich słowach nawet powątpiewający byli skłonni przyznać, że jeden z najwybitniejszych zawodników świata właśnie zaczął schodzić ze sceny. W dodatku uczynił to w stylu nie dedykowanym największym mistrzom, ale odarty z honoru, chwały i uwielbienia. Wyrzucony na piłkarski bruk.
A potem nadszedł lipiec.

Zbawienie oznacza pytania

- Nigdy nie powiedziałem, że skończyłem. Nie chcę przestać grać. Doświadczyłem niesprawiedliwości i wciąż jest szansa na powrót. Trenuję i nadal czuję się piłkarzem. Nadal mam ważny kontrakt i jestem zawodnikiem Juventusu. (...) Muszę optymistycznie patrzeć w przyszłość - stwierdził Paul Pogba.
Można było sądzić, że to zapowiedzi nieco na wyrost. Okazało się jednak, że racja bliższa jest wersji wypadków przedstawianej przez Francuza. Na początku października ogłoszono decyzję Sportowego Sądu Arbitrażowego. Wyrok był korzystny dla zawodnika "Starej Damy". Zawieszenie skrócono z czterech lat do "zaledwie" 18 miesięcy.
Powodem takiej decyzji było przyznanie racji pomocnikowi. Obecność podwyższonego poziomu testosteronu w jego organizmie nie była przedmiotem dyskusji, wyniki w tej kwestii nie zostały podważone. Chodziło jednak o to, że Pogba nie przyjął dopingu w sposób świadomy. Z tego względu zdecydowano się na znaczne zmniejszenie kary.
Pomocnik już w styczniu będzie mógł rozpocząć treningi z klubem. W marcu powinien pojawić się na boisku. Nic nie wskazuje jednak na to, aby miał wtedy reprezentować Juventus. W Turynie jest de facto skreślony. Lata kontuzji, półtoraroczna przerwa, wątpliwa przydatność w systemie taktycznym zaproponowanym przez Thiago Mottę, bajońska pensja. Wszystko to zapowiada rychłe rozstanie ze "Starą Damą".
Włoski moloch nie porzucił 31-latka, gdy ten znalazł się na najostrzejszym z zakrętów. Jednocześnie jego pensja została obniżona do granicy dopuszczalnej wartości, czyli 3,5 tysiąca euro miesięcznie. Po powrocie kwota będzie nieporównywalnie większa. W kontrakcie Francuza, ważnym jeszcze przez półtora roku, widnieje gaża ośmiu milionów euro rocznie, co jest drugim najwyższym wynikiem w całym Juventusie. "Starą Damę" na takie rozwiązanie nie stać.
Turyńczycy mogą rozwiązać kontrakt z winy zawodnika i zapewne to zrobią. Takie działanie jest zgodne z prawem - Pogba pauzował ponad pół roku w związku z zaniedbaniami po swojej stronie. Drzwi do składu ekipy z Piemontu zostały zamknięte. Pytanie, gdzie będą otwarte.
W grę nie wchodzi żadna czołowa liga Europy. Większe kluby nie zaryzykują, mniejsze na Francuza po prostu nie będzie stać. Realnym kierunkiem pozostaje MLS, które wydaje się kierunkiem skrojonym pod możliwości i wymagania 31-latka. Liga to atrakcyjna, bogata, niespieszna, zostawiająca zawodnikom mnóstwo miejsca na boisku. Zwłaszcza takim jak Pogba.

Przeczytaj również