Polacy, bójcie się. Bije rekord za rekordem, skarcił pięciu uczestników EURO
W klubie jest zazwyczaj tylko zmiennikiem, ale kiedy zakłada koszulkę reprezentacji, prezentuje się wręcz kapitalnie. Dziś musi uważać na niego Francja, a już za kilka dni… Polska. Christoph Baumgartner, pomocnik reprezentacji Austrii, może być odkryciem tego EURO.
Do świata seniorskiego futbolu wchodził już nie w Austrii, a w Niemczech, bo kilka tygodni przed 18. urodzinami walkę o jego podpis pod kontraktem wygrało Hoffenheim. Wcześniej Baumgartner rozwijał się w młodzieżowych zespołach SV Horn i St. Polten, a w barwach tej drugiej drużyny dwa razy z rzędu sięgał po koronę króla strzelców ligi U18.
Bardzo uniwersalny
Można byłoby zatem pomyśleć, że piszemy o napastniku. Nic bardziej mylnego. Co prawda Baumgartner radzi sobie też na tej pozycji, ale zazwyczaj jest jednak ustawiony niżej, bardziej jako “dziesiątka”. Zdarzało mu się też występować na skrzydłach. Mowa zatem o graczu niezwykle uniwersalnym.
Austriak spędził w Hoffenheim sześć długich lat, choć początkowo grał jeszcze dla juniorów czy rezerw. Gdy jednak w końcu dostał szansę od ówczesnego szkoleniowca “Wieśniaków”, Juliana Nagelsmanna, pokazał swoje atuty. Na przestrzeni czterech sezonów zdobył łącznie 30 bramek i zanotował 22 asysty. Był w swojej grze wyjątkowo stabilny. Przynajmniej w liczbach. Każdą kolejną kampanię kończył na podobnym pułapie.
Baumgartner wyrobił sobie w Niemczech na tyle mocną pozycję, że latem 2023 roku do Hoffenheim przyszła opiewająca na 25,5 mln euro oferta z RB Lipsk. Austriacki pomocnik zmienił więc barwy, ale chyba nie do końca tak wyobrażał sobie pierwszy sezon w ekipie spod szyldu znanego napoju energetycznego. Grał co prawda regularnie, bo zaliczył 40 występów, ale większość z nich tylko jako zmiennik. Strzelił pięć goli, zanotował trzy asysty. Bez wątpienia mógł liczyć na więcej.
- Zdecydowanie, jak na piłkarza swojej klasy grał mało. Mam nadzieję, że zagra dobry turniej i dzięki temu uda mu się przebić do wyjściowej jedenastki w Lipsku. Jednak jak się spojrzy na to, z kim Christoph musi rywalizować, jak i na to, że klub gra w trochę innym ustawieniu niż reprezentacja, nie można być bardzo zdziwionym - tłumaczy nam Mieszko Pugowski, ekspert od austriackiego futbolu.
W reprezentacji znakomity
Na zgrupowania reprezentacji Baumgartner przyjeżdża zatem trochę z niedosytem, ale to przekłada się na jeszcze większą chęć pokazania swojej wartości. 24-latek w kadrze jest ważnym punktem podstawowej jedenastki i za zaufanie selekcjonera odwdzięcza znakomitymi występami.
- Myślę, że wpływ na to mają dwie rzeczy – po pierwsze, reprezentacja jest silna jak nigdy. Trochę Rangnickowi zajęło, by drużyna dobrze realizowała jego pomysł (a czasem nadal narzeka na brak pressingu, jak chociażby w ostatnim sparingu ze Szwajcarią), ale odkąd zaczęło iść, to ta kadra stała się prawie nie do zatrzymania. Po drugie, bardzo istotna jest udana współpraca z Michalem Gregoritschem, główną „dziewiątką” - uważa Pugowski.
Przebłyski w zespole narodowym Baumgartner miał już w kilku ostatnich latach. Wystarczy wspomnieć, że to on swoim golem zapewnił Austrii awans z grupy na EURO 2020. Trafił wówczas na 1:0 w trzecim spotkaniu grupowym z Ukrainą i wprowadził zespół do fazy pucharowej. To jednak dopiero w ostatnich miesiącach pomocnik urodzony w Horn stał się pełnoprawnym liderem drużyny, którą określa się mianem czarnego konia trwających już mistrzostw Europy.
W samych eliminacjach Baumgartner błysnął kilka razy. Przeciwko Szwecji ustrzelił dublet, w meczu z Azerbejdżanem do gola dorzucił też asystę, a w starciu z Estonią to po jego zagraniu zwycięskiego gola strzelił Michael Gregoritsch. To była jednak tylko rozgrzewka przed tym, co 24-latek wyprawia ostatnio w meczach towarzyskich.
Ostatnie pięć meczów to pięć goli. Po jednym w każdym ze spotkań. Baumgartner karcił kolejno Niemcy, Słowację, Turcję, Serbię i Szwajcarię, a więc naprawdę solidne ekipy - samych uczestników EURO 2024. Poza tym gracz reprezentujący na co dzień RB Lipsk zanotował też dwie asysty - przeciwko Niemcom i Serbom.
- Baumgartner fantastycznie odnajduje się między liniami i często odpowiada za znaczącą progresję ataków Austriaków. Do jego zalet zaliczyłbym właśnie instynkt, który bardzo często pozwala mu być we właściwym miejscu do zdobycia bramki, pozycjonowanie się na boisku i szybkość. Wady? Ciężko mi wskazać, wydaje mi się, że styl kadry trochę je może przykrywać. Może drybling? Nie jest też zdecydowanie maszyną do pressowania i bronienia, jak chociażby Konrad Laimer czy Xaver Schlager - dodaje Pugowski.
Kolejne rekordy
Austria od 1976 roku czekała na piłkarza, który będzie w stanie strzelać gole w pięciu meczach kadry z rzędu. Baumgartner wyrównał wynik Hansa Krankla, a to niejedyny rekord, jaki wpadł w ostatnim czasie na jego konto. Głośno było też o wyczynie z rywalizacji przeciwko Słowacji. 24-latek zdobył bowiem bramkę w… szóstej sekundzie. To historyczny rekord w oficjalnych meczach międzypaństwowych. W samej akcji Austriak też pokazał zresztą klasę. Po rozpoczęciu spotkania od razu ruszył w kierunku bramki rywali, minął dryblingiem kilku przeciwników i dokładnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce.
- Gdybym miał wybrać rewelację, która wystąpi na Euro po stronie austriackiej, byłby to Christoph Baumgartner. Spełnia wszystkie wymagania bardzo dobrego zawodnika - uważa dziennikarz Martin Konrad ze Sky Sports Austria.
- Baumgartner to zdecydowanie pewniak do pierwszego składu. Jest on ostatnio największą gwiazdą reprezentacji - mówi nam z kolei Pugowski.
Teraz o umiejętnościach Baumgartnera mogą przekonać się Francuzi, Polacy i Holendrzy. Już dziś Austria rozegra swój pierwszy mecz na EURO 2024, a jej rywalem będą aktualni wicemistrzowie świata.