"Plan? Wejść, wygrać i zejść". Kamil Szeremeta przed życiową szansą na mistrzostwo świata [NASZ WYWIAD]
Kamil Szeremeta wykazuje niesamowitą siłę spokoju i jest w pełni skoncentrowany przed pojedynkiem z Giennadijem Gołowkinem o pas mistrzowski federacji IBF w wadze średniej: - Jaki mam plan? Wejść, wygrać i zejść - mówi w rozmowie z nami pretendent do mistrzowskiego tytułu.
Dziś w nocy Kamila Szeremetę czeka pojedynek o tytuł mistrza federacji IBF z kazachskim bokserem Giennadijem Gołowkinem. W nocy z 18 na 19 grudnia dowiemy się, czy Polak zostanie nowym czempionem IBF w wadze średniej. Na kilkanaście godzin przed walką serwujemy Wam świeżą rozmowę z, być może, przyszłym posiadaczem pasa mistrzowskiego.
MATEUSZ POŁUSZAŃCZYK: Wkrótce staniesz przed największym wyzwaniem w profesjonalnej karierze, którego stawką będzie pas mistrza świata IBF w kategorii średniej. Podarujesz rodakom gwiazdkowy prezent i przywieziesz trofeum do Polski?
KAMIL SZEREMETA: Tak, spróbuję odegrać rolę świętego Mikołaja, ponieważ bardzo ciężko pracowałem na to, żeby sprawić wspomniany przez Ciebie prezent. Szczególnie chcę tym zwycięstwem uszczęśliwić swoje dzieci oraz żonę. Tytuł czempiona pod choinką to zdecydowanie jeden z bezcennych upominków, który dodałby jeszcze większej magii świętom Bożego Narodzenia.
Negocjacje dotyczące zaklepania Twojego pojedynku z Giennadijem Gołowkinem trwały niesamowicie długo. Czym były spowodowane?
Prawdę mówiąc, kontrakt na walkę podpisałem już w styczniu. Wszystkie opóźnienia były spowodowane pandemią koronawirusa. Musiałem być w ciągłym treningu, bo tak naprawdę w każdym momencie mógł zadzwonić telefon z wiadomością, że pojedynek odbędzie się za dwa lub trzy tygodnie. Czasu poświęconego sferze prywatnej miałem zatem minimalną ilość.
Głównie słychać było głosy, że „GGG” po prostu nie chce z Tobą boksować. Myślisz, że unikami Kazacha kierował strach, czy te zabiegi miały raczej charakter gierek psychologicznych ze strony jego obozu?
Pierwsze słyszę, żeby Gołowkin gdziekolwiek wypowiadał się w takim tonie, że nie chce ze mną boksować. Jeśli w jakichś serwisach pojawiały się takie informacje, trzeba puścić to mimo uszu, gdyż ludzie, którzy publikują tego typu teksty, szukają taniej sensacji. To stek bzdur. Jestem obowiązkowym pretendentem, więc - chcąc nie chcąc - nie mógł mnie unikać. Dla Kazacha potyczka ze mną jest niezwykle ważna z tego względu, że jeżeli uda mu się mnie pokonać (na co nie pozwolę), ustanowi nowy rekord obron.
Lekceważące podejście do oponentów w przeszłości często mściło się na wspaniałych mistrzach świata. Czy Ty również pokusisz się o niespodziankę i dasz nauczkę Gołowkinowi?
Jasna sprawa. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby tytuł wrócił wraz ze mną do mojej kochanej Polski. Masz rację - historia uczy, że lekceważenie nieraz kończyło się porażką. Ale „GGG” to typ zawodnika, który nigdy nie olewa przeciwnika. Podchodzi do każdego oponenta z należytym szacunkiem. Czy ja również pokuszę się o niespodziankę? Oczywiście! Właśnie po to tu jestem!
„GGG” do spółki z Eddiem Hearnem hucznie zapowiadają, że panujący mistrz ustanowi absolutny rekord dwudziestu jeden skutecznych obron pasa czempiona. W jaki sposób zamierzasz pokrzyżować szyki przeciwnikowi. Gdzie dopatrujesz się jego pięściarskich wad?
Miałem sporo czasu na rozpracowanie przeciwnika i na poprawę swoich błędów. Jaki mam plan? Wejść, wygrać i zejść. Zewsząd wciąż słyszę tylko gadanie, że to będzie dwudziesta pierwsza udana obrona Gołowkina. Jednak on musi najpierw ten pojedynek zwyciężyć. To Kazach stoi pod ścianą, ponieważ ja nic nie muszę. Ja co najwyżej mogę. Natomiast nie będę dużo mówić o własnych atutach. Przekonacie się o nich już podczas walki.
Do Twojej konfrontacji z kazachskim mistrzem świata wagi średniej pozostała mniej niż doba. Jak wyglądają ostateczne mentalne przygotowania do tej potyczki?
W głowie wszystko jest ustalone, idealnie poukładane. Mentalnie jestem gotowy jak mistrz zen. Plan na walkę, motywacja, wiara w sukces - tego nic, ani nikt nie jest w stanie zaburzyć. Doskonale zdaję sobie sprawę, po co tu jestem. Wiem również, dla kogo tu jestem. Mam świadomość, dla kogo to robię. Mam nadzieję, że 18 grudnia powiem: „Melduję wykonanie zadania!”.
Masz za sobą serię sparingów z zawodnikami formatu Macieja Sulęckiego, Fiodora Czerkaszyna oraz Kamila Gardzielika. Jakie wnioski wyciągnąłeś ze wspomnianych sesji treningowych?
Do tej walki sparowałem z wieloma zawodnikami i każdy z nich pomógł mi w rozwoju różnych elementów pięściarskiego rzemiosła. Każdy z wymienionych przez Ciebie sparingpartnerów pokazał mi sztuczki z własnego warsztatu bokserskiego, wnosząc nową jakość do moich umiejętności. Miałem czternaście miesięcy, żeby dokładnie przeanalizować technikę, taktykę i zdolności „GGG”. Dzisiaj pragnę udokumentować to w ringu.
Bukmacherzy i eksperci nie dają Ci zbyt dużych szans w starciu z żywą legendą pięściarstwa. Jak Ty sam oceniasz własny potencjał na tle tak utytułowanego rywala?
Nie interesuje mnie, ile osób we mnie wierzy. Bo liczy się wiara najbliższych: żony oraz mojej kochanej rodziny. Ale też wsparcie pięściarskiego otoczenia, najwierniejszych kibiców. Więcej mi nie trzeba. Na serio.
Trener Fiodor Łapin już raz stał w narożniku Polaka, gdy ten krzyżował rękawice z Gołowkinem. Czy Grzegorz Proksa udzielał Ci jakichś wartościowych wskazówek przed bojem z Kazachem?
Nie, nie prosiłem o rady, ponieważ to byłoby zupełnie pozbawione sensu. Grzegorz Proksa jest innym rodzajem zawodnika, niż ja. A ponadto Gołowkin od tamtej pory ewoluował pięściarsko o kilka klas.
Poprzednio w ringu pojawiłeś się ponad czternaście miesięcy temu. Obawiasz się odrobinę o swoją formę fizyczną, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik i nie ma się czym przejmować?
Nie odczuwam lęku, bo od listopada 2019 roku jestem w gazie. Nie obawiam się ani o formę fizyczną, ani psychiczną. Przepracowałem solidnie ten czas. Nie dostrzegam sensu, żeby mówić teraz, w jakiej to ja jestem wyśmienitej formie, bo to zweryfikuje ring i rywal.
Twoja droga do tego pojedynku była niezwykle trudna i wyboista, ale wsparcie w rodzinie posiadasz bez wątpienia potężne. Komu najbardziej zawdzięczasz miejsce, w którym się znalazłeś?
Miejsce, w którym się znalazłem zawdzięczam na pewno wsparciu żony. Bez tego byłoby znacznie trudniej. Słowa uznania kieruję również pod adresem trenera, promotora, a także składam wyrazy ogromnego szacunku Giennadijowi Gołowkinowi za to, że dotrzymał słowa i nasz pojedynek dojdzie do skutku.
Życzymy Ci sukcesu i czekamy na biało-czerwoną noc 18 grudnia.
Pozdrawiam wszystkich. Trzymajcie kciuki za mój triumf. Pamiętajcie: Za Polskę, auuuu!