Piłkarz Wisły Kraków w ogniu krytyki. "Totalna kompromitacja"
Wisła Kraków ponownie wrzuciła swoich kibiców na emocjonalny rollercoaster. Kilka dni po pewnym zwycięstwie na trudnym terenie w Płocku przyszedł rozczarowujący remis z dołującym w tym sezonie GKS-em Tychy. Zawiódł zespół, ale zawiodły też jednostki. Niektóre z nich po ostatnim gwizdku wpadły pod walec krytycznych komentarzy. Nie bez powodu.
Wisła Kraków ma ewidentny problem. Z czołowymi drużynami Betclic 1 Ligi potrafi zagrać wręcz znakomicie, by potem wyłożyć się na teoretycznie dużo łatwiejszej przeszkodzie. Było tak i tym razem. Na Reymonta przyjechał GKS Tychy, który w momencie rozpoczęcia meczu znajdował się w strefie spadkowej, a ostatnie zwycięstwo odniósł… 21 sierpnia.
Nic więc dziwnego, że wręcz ogromnym faworytem spotkania, także według bukmacherów, była “Biała Gwiazda”. Tyle jednak w teorii. A praktyka? Groźniejszym zespołem nieoczekiwanie okazali się goście. Oddali oni więcej strzałów i więcej strzałów celnych, mieli też więcej rzutów rożnych. Wisła? Tym razem “wylosowała się” jej niemrawa wersja. Do złudzenia przypominająca tę z niedawnego meczu przeciwko Górnikowi Łęczna. Nie zaś tę, która - przecież też dopiero co - dominowała nad liderującym Bruk-Betem i imienniczką z Płocka.
Po poniedziałkowym meczu, zakończonym ostatecznie remisem 0:0, chwalić można w zasadzie tylko defensywę Wisły. Ta pod batutą Mariusza Jopa zrobiła ogromny postęp. Wcześniej dziurawa jak szwajcarski ser, dziś wygląda już całkiem pewnie. Potwierdza to fakt, że trzeci raz z rzędu “Biała Gwiazda” zagrała u siebie na zero z tyłu, a patrząc szerzej - w sześciu ostatnich meczach ligowych straciła tylko trzy bramki.
Poprawa w tym elemencie gry zbiegła się w czasie nie tylko z nominacją Jopa, ale też odważnym postawieniem w bramce na Patryka Letkiewicza. 19-latek wskoczył do składu kilka tygodni temu, wygląda naprawdę pewnie, a przy okazji ma status młodzieżowca, co poszerza trenerowi pole manewru na innych pozycjach. W meczu z Tychami to właśnie urodzony w Rudzie Śląskiej golkiper był najmocniejszym punktem drużyny. Dobrze świadczy to o nim, niekoniecznie o kolegach z ofensywnych formacji.
Casus Letkiewicza, ale też o rok starszego Mariusza Kutwy, który na środku defensywy rozegrał od deski do deski dwa ostatnie mecze, spisując się przy tym dobrze lub bardzo dobrze, dają do myślenia. Może trzeba jeszcze mocniej postawić przy Reymonta na młodzież? W kolejce do gry jest jeszcze kilku ciekawych młokosów, a jedno nazwisko przewija się wśród fanów “Białej Gwiazdy” wyjątkowo często.
Mowa o Macieju Kuziemce. 18-letni skrzydłowy tak dobrze spisuje się w trzecioligowych rezerwach Wisły (w tym sezonie pięć goli i dwie asysty w 14 meczach), że ostatnio został już nawet włączony do meczowej kadry pierwszego zespołu. Póki co nie doczekał się jeszcze debiutu, ale chyba powinien.
Boczni pomocnicy “Białej Gwiazdy” bowiem, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycają. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Tamas Kiss błysnął w tym sezonie kilka razy, ale to bez wątpienia zawodnik, który korzysta, gdy zespół ma już odpowiedni wynik i może grać z kontry. Węgier strzelił w tym sezonie trzy gole, wszystkie w bardzo podobny sposób, kiedy Wisła była już na prowadzeniu. 23-latek zdecydowanie więcej problemów ma natomiast w ataku pozycyjnym, a przez większość czasu to jednak tak musi grać “Biała Gwiazda”. Chluby nie przynosi mu też fakt, że w ciągu 950 minut nie zaliczył jeszcze w tym sezonie choćby jednej asysty.
Tych aż siedem ma z kolei Angel Baena, który faktycznie potrafi dobrym podaniem odnaleźć kolegów, ale on akurat… nie strzela goli. Hiszpan ostatni raz trafił do siatki 25 listopada 2023 roku.
O ile natomiast Baena czy Kiss wędrują w ostatnich tygodniach między składem a ławką rezerwowych, na skrzydle pewne miejsce w jedenastce ma Jesus Alfaro. I tak, jest to bez wątpienia piłkarz mocno pracujący w pressingu, wybiegany, pomagający w defensywie. Im jednak dalej w las, czyli w tym przypadku bliżej bramki przeciwnika, tym wygląda to już gorzej. Zdecydowanie gorzej. Hiszpan irytują niechlujnością, kiepskimi dośrodkowaniami, potrafi też zmarnować świetną szansę, jak w meczu Górnikiem Łęczna. Dość szczęśliwie strzelił w tym sezonie gola przeciwko Odrze Opole. I tyle, jeśli chodzi o jego liczby z 11 spotkań.
Na deser tej wyliczanki ten, który w ogóle nie powinien grać na skrzydle, ale z jakiegoś powodu to właśnie tam zalicza kolejne występy. Federico Duarte zjawił się w Krakowie tego lata, natomiast póki co jego przygoda z Wisłą, co tu ukrywać, wygląda po prostu źle. Brakuje mu szybkości, dokładności, nie daje liczb. Przyzwoicie wyglądał natomiast ustawiony w środku pola, choćby wówczas, gdy Wisła na wyjeździe pokonała Cercle Brugge. I może to tam, nawet jako zmiennik, powinien dostawać swoje szanse? Na boku boiska ewidentnie nie jest w stanie pokazać atutów.
Martwić może też forma Oliviera Sukiennickiego. 21-latek notował świetny start w Wiśle Kraków, zachwycał ponoć nawet przedstawicieli Rapidu Wiedeń, ale od dłuższego czasu prezentuje się kiepsko. A szkoda, bo to kolejny piłkarz, który w odpowiedniej dyspozycji mógłby dać jakość na skrzydle. Gdy gra w środku pola, jak choćby wczoraj, i tak ewidentnie ciągnie go do boku.
“Biała Gwiazda” ma więc widoczny problem na skrzydłach. Obrona funkcjonuje coraz lepiej, w ataku Rodado i Zwoliński zazwyczaj robią swoje, środek pola też, jak na standardy pierwszej ligi, to wysoka półka. A na bokach zazwyczaj hula tylko wiatr. Może pora więc na szansę dla wspomnianego Kuziemki? Manewr z Letkiewiczem wypalił. Warto chyba pójść w podobnym kierunku raz jeszcze.