Piłkarz Wisły Kraków utonął w zachwytach. "Gigantyczna forma. Piep**ona perfekcja"

Piłkarz Wisły Kraków utonął w zachwytach. "Gigantyczna forma. Piep**ona perfekcja"
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński16 Aug · 11:50
Jest mózgiem tej drużyny. Wytycza rytm jej gry, praktycznie nie traci piłek, odbiera, napędza akcje, strzela, asystuje. Marc Carbo na początku sezonu jest w fantastycznej formie, a kibice Wisły Kraków mogą świętować, że Hiszpan dopiero co przedłużył swój kontrakt z klubem.
Pod Wawel trafił na początku sezonu 2023/24. Po latach gry dla hiszpańskich klubów z niższych lig postanowił pierwszy raz w karierze spróbować swoich sił na obczyźnie. Dołączył zatem do Wisły, a jego premierowy mecz w nowych barwach, przeciwko Arce Gdynia, od razu przerwał kiepską serię “Białej Gwiazdy”. Carbo z miejsca stał się liderem środka pola.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przez boiskową pozycję, styl gry i dość podobną posturę szybko doczekał się porównań do Sergio Busquetsa. Elegancki z piłką przy nodze, dokładny, dobry technicznie, posiadający oczy dookoła głowy. Pierwszy sezon w Krakowie kończył z wyjątkowo skromnymi liczbami (jeden gol, jedna asysta), ale też nie ich oczekujemy w pierwszej kolejności od defensywnego pomocnika.
Co jednak ciekawe, Carbo już w tym momencie, a mamy dopiero środek sierpnia, przebił swoje ofensywne statystyki z całej poprzedniej kampanii. Od kilku tygodni oglądamy go w jeszcze lepszej dyspozycji. Można odnieść wrażenie, że stał się bardziej uniwersalny, pozwala sobie na więcej, nie zapomina jednak przy tym o odpowiedzialności defensywnego pomocnika. Nadal nie jest oczywiście piłkarzem bezbłędnym, bo wypomnieć można mu choćby “asystę” do rywala w pierwszym meczu ze Spartakiem Trnawa, ale są to na szczęście dla Hiszpana bardzo nieliczne wyjątki od reguły.
Wisła miała tego pecha, że na początku sezonu Carbo musiał odpokutować za czerwoną kartkę z ostatniej ligowej kolejki rozgrywek 2023/24. Wówczas Hiszpan wyleciał z murawy za ostry faul i w efekcie nałożono na niego karę dwóch meczów zawieszenia. 30-latek nie zagrał zatem z Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków, a drużyna bez niego była mocno pogubiona. Chociaż grała z zespołami o zdecydowanie mniejszej jakości, ugrała w tych dwóch spotkaniach zaledwie jeden punkt.
Na szczęście dla Carbo start obecnej kampanii obfitował jednak nie tylko w mecze ligowe, ale też te rozgrywane w eliminacjach europejskich pucharów. Wygłodniały Hiszpan tak czy siak mógł zatem wykazywać się średnio co kilka dni. Chwaliliśmy go po większości spotkań. Podobał się zwłaszcza, a to nie bez znaczenia, w meczu z naprawdę silnym Rapidem Wiedeń. Oczywiście mowa tu pierwszym starciu, bo w rewanżu “Biała Gwiazda” dostała już solidne baty i jako całość wyglądała po prostu źle. Gdy jednak wcześniej Austriacy wpadli na Reymonta, Carbo rządził środkiem pola, a na dodatek strzelił gola. Dopiero drugiego w koszulce Wisły.
Można natomiast odnieść wrażenie, że Hiszpan nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, bo w ostatnich dniach przechodzi już samego siebie. Być może tak pozytywnie zadziałał na niego nowy kontrakt. 10 sierpnia “Biała Gwiazda” poinformowała bowiem, że umowa z Carbo została przedłużona do 2026 roku. Informacja spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem fanów klubu z Reymonta, bo bez wątpienia Hiszpan to dziś, obok Angela Rodado, kluczowy zawodnik drużyny.
Środkowy pomocnik urodzony w hiszpańskim Salt ma za sobą kapitalne wręcz dni. Najpierw pierwszy raz w tym sezonie, po odcierpieniu kary zawieszenia, mógł zagrać w meczu ligowym. I z miejsca odmienił grę Wisły. Na tle Ruchu Chorzów, zespołu w teorii zdecydowanie mocniejszego niż rywale “Białej Gwiazdy” z dwóch pierwszych kolejek, prezentował się świetnie. Rozgrywał, odbierał, napędzał akcje, a do tego dorzucił konkrety w postaci kapitalnej asysty do Angela Rodado oraz wywalczenia rzutu karnego. To zwycięstwo, przerywające fatalną serię pięciu spotkań z rzędu bez triumfu Wisły, miało imię pomocnika z Półwyspu Iberyjskiego.
Znakomitą formę Carbo potwierdził też w czwartkowy wieczór, gdy “Biała Gwiazda” walczyła o odrobienie strat z pierwszej odsłony dwumeczu III rundy el. Ligi Konferencji przeciwko Spartakowi Trnawa. Chociaż podopieczni Kazimierza Moskala na wyjeździe przegrali 1:3, nie złożyli broni. U siebie całkowicie zdominowali rywala, i choć ostatecznie o kwestii awansu decydował dopiero konkurs rzutów karnych, to Wisła była po prostu zespołem o kilka klas lepszym.
Niebagatelny wpływ na taką dyspozycję “Białej Gwiazdy” miał oczywiście Carbo. Wykorzystał swoją jedenastkę, ale ona była tylko wisienką na torcie, bo wcześniej Hiszpan imponował dyspozycją w trakcie meczu i dogrywki. Był wszędzie, wychodziło mu praktycznie wszystko. Zdecydowanie przyćmił drugiego ze środkowych pomocników, chwalonego w ostatnich tygodniach Oliviera Sukiennickiego. Kiedy trzeba było przyspieszyć - przyspieszał. Kiedy cenny był czas, potrafił zwolnić. Był mózgiem “Białej Gwiazdy” i piłkarzem, który zostawiał swój stempel na większości akcji.
Tym razem oficjalnie nie dorzucił do swojego dorobku liczb, ale to on zagrywał do Piotra Starzyńskiego przy golu na 2:0. A że podanie i strzał rozdzielił rywal ze swoim kiksem? Zdarza się. Trzeba było dać mu okazję do pomyłki.
Koncert Carbo zauważyli kibice i obserwatorzy, którzy w platformie X zalali hiszpańskiego pomocnika komplementami. Przytoczmy kilka wypowiedzi.
- Piłkarsko wczoraj Carbo kapitalny występ - napisał Mateusz Skrzypczak.
- Marc Carbo GIGANTYCZNA forma od początku sezonu. Lider. Król środka pola. Ogromny sukces, że udało się go przedłużyć. Gość jest niesamowity - wtórował Karol Michalak.
- Dzisiejszy występ Carbo to była piep**ona perfekcja. Nie dało się zagrać lepiej - dodał “Bastek1812”.
- Marc Carbo, ukłony po same kostki. Co ten gość robił dzisiaj na boisku. Kozak - napisał “Bart Ozog”.
Forma Carbo jest tym bardziej cenna biorąc pod uwagę fakt, że problemy zdrowotne od samego startu rozgrywek ma Kacper Duda. Hiszpan musi brać więc na siebie większą odpowiedzialność i robi to znakomicie. Jeśli utrzyma wysoką dyspozycję, takie mecze Wisły jak ten ze Spartakiem nie będą rzadkością. A właśnie tego oczekują wszyscy sympatycy “Białej Gwiazdy”.

Przeczytaj również