Piłkarz stworzony do Ligi Mistrzów. Niesamowita statystyka. Już przebił legendy. "Jest świetny"
Real Madryt po raz drugi w ciągu kilku dni pokonał Chelsea i bez większych problemów wywalczył awans do półfinału Ligi Mistrzów. Bohaterem zespołu został Rodrygo - piłkarz, który po usłyszeniu hymnu Champions League dostaje skrzydeł i wskakuje na najwyższe obroty.
Wczoraj Rodrygo wyglądał naprawdę kapitalnie. To on w 58. minucie znakomicie urwał się na prawym skrzydle, po chwili przytomnie podał do Viniciusa i po odegraniu od kolegi sam wpakował piłkę do siatki.
Błysk Brazylijczyka właściwie zamknął ten dwumecz, ale nieco ponad 10 minut przed końcem spotkania Rodrygo dołożył jeszcze drugie trafienie. Gdyby w pierwszej części gry Kepa kapitalnie nie obronił jego strzału po krótkim słupku, mógłby ustrzelić nawet hat-tricka. No i zanotować asystę, ale Karim Benzema w niezłej sytuacji uderzył zbyt lekko i czytelnie.
22-letni skrzydłowy “Królewskich” na Stamford Bridge zdobył swoje bramki numer 14. i 15. w Lidze Mistrzów. Przebił tym samym m.in. Zinedine’a Zidane’a, Ronaldo Nazario, Davida Villę, Adriano, Carlos Teveza, Dimitara Berbatowa czy zazwyczaj dużo bardziej chwalonego kolegę z klubu i reprezentacji - Viniciusa Juniora.
Całkiem mocne grono, które Rodrygo już na tak wczesnym etapie kariery zostawił za plecami. Potrzebował do tego zaledwie 37 spotkań, a warto wspomnieć, że całkiem nieźle wygląda też jego dorobek asyst. Uzbierał ich bowiem dziewięć. Łącznie daje mu to zatem bezpośredni udział przy 24 bramkach Realu Madryt w Lidze Mistrzów. Imponujące.
Jeśli jego wyczyny przeliczymy na minuty, okaże się, że Rodrygo trafia do siatki w meczu Champions League co 120 minut, a uczestniczy w akcji bramkowej średnio co 75 minut.
Co istotne, 22-latek nie nabija sobie statystyk jedynie na spotkaniach z mniej wymagającymi rywalami. Często to on bierze na siebie odpowiedzialność w tych najważniejszych meczach. Doskonale pamiętamy półfinałową rywalizację z Manchesterem City z poprzedniego sezonu, gdy to właśnie dwa trafienia Brazylijczyka w końcówce rewanżu odwróciły losy dwumeczu, który po późniejszej dogrywce zakończył się awansem Realu do wielkiego finału.
Wcześniej wychowanek Santosu zdobył też arcyważną bramkę w ćwierćfinale z Chelsea, gdy w 80. minucie doprowadził do dogrywki. Nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że Real w rozgrywkach 2021/22 nie wygrałby Ligi Mistrzów, gdyby nie Rodrygo.
Poza tym Brazylijczyk ma na rozkładzie Celtic, RB Lipsk, Szachtar Donieck (strzelał każdemu z grupowych rywali w tej edycji), Inter Mediolan, Club Brugge czy Galatasaray. Asystował zaś m.in. w starciach z Manchesterem City czy Liverpoolem.
On po prostu to ma. Kiedy słyszy hymn Ligi Mistrzów, widzi rozświetlone jupitery, ma przy nodze piłkę ozdobioną w charakterystyczne gwiazdki, staje się piłkarzem kilka razy groźniejszym. A na tym korzysta cały Real Madryt.
Trudno w to uwierzyć, ale Rodrygo w barwach “Królewskich” częściej trafiał do siatki w meczach Ligi Mistrzów (15) niż La Liga (12). I to mimo tego, że w tych pierwszych rozgrywkach rozegrał 37 spotkań, a w drugich… 100.
Rodrygo jest poniekąd uosobieniem całego Realu Madryt. Miewa problemy na co dzień, kiedy trzeba - kolokwialnie ujmując - odwalić podstawową robotę i zrobić swoje w zwykłym ligowym starciu. Ale w imponujący sposób budzi się na wielkie mecze i jest wtedy znakomity.
Jedno jest pewne. Brazylijczyk to piłkarz o wielkim potencjale. Nadal bardzo młody. Musi jednak ustabilizować formę, przenieść ją także poza grunt Ligi Mistrzów, a wtedy śmiało będzie mógł aspirować do miana piłkarza ze ścisłej światowej czołówki. Jak jego rodak i kumpel, Vini Jr.